Patrick Deville jest autorem „Dżumy
& cholery”, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Czy „Pura
Vida” też taka będzie?
Kto wie, kim są sanadiści? Czym
jest avenida, a do czego służy córdoba? Ja nie, a niestety nie zostało to
wytłumaczone w książce, nawet w przypisach, których w gruncie rzeczy nie ma, a
naprawdę by się przydały. Poczułam się, jakby autor/tłumacz z góry zakładał, że
każdy czytelnik zna język hiszpański i walutę obowiązującą w Nikaragui.
Bardzo dużo jest wstawek w języku
hiszpańskim. Jakby napisane, lecz niekoniecznie przeznaczone by je zrozumieć.
Mimo braku tłumaczeń, który nieco utrudniał zrozumienie sensu tekstu, bardzo podobał mi się jego styl.
Niecodzienne poetyckie metafory wplecione w całkiem potoczne relacje z podróży
po Amerykach.
„Na wieżyczce zardzewiałego wozu pancernego, którego gąsienice na zawsze
unieruchomił szarawy cement przeszłości, rośnie młode drzewo kokosowe
symbolizujące popękaną i świetlaną przyszłość Nikaragui.”
Specyficzne poczucie humoru i
nawiązania do tradycji i historii krajów hiszpańskojęzycznych powodują uśmiech
na twarzy.
„Po długim wahaniu przywdziałem strój matadora i chwyciłem za rogi byka
przypominającego telefon.”
Mam bardzo mieszane odczucia
odnośnie tej książki. Z jednej strony trudny i nieznany język, z drugiej pięknie sformułowane zdania. Ciekawe
poczucie humoru i zupełny jego brak. Szybkie prowadzenie akcji i momenty
wspomnień i opisów zwalniające ją, lub wręcz zatrzymujące na kilka stron.
Książka to coś na kształt pamiętnika
prowadzonego przez mężczyznę, który wyruszył w podróż w poszukiwaniu historii
Williama Walkera, jednak sam do końca nie jest pewien co opisuje, a mimo to
wychodzi mu to całkiem interesująco.
Ananaska,
17 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz