Lucia Leonardi ma jedno marzenie – pragnie
pracować jako dziennikarka w dużej gazecie. Niestety jej rodzina nie rozumie
tego ,,kaprysu” i skutecznie blokuje jej drogę do spełniania się. Nawet
narzeczony dziewczyny nie zamierza pomóc jej w zrealizowaniu marzenia. Młoda
Włoszka znajduje oparcie w tylko jednej osobie – swojej babci Marcie. Ta żwawa
staruszka, poruszając niebo i ziemię, sprawia, że Lucia jedzie do Rzymu by
przez trzy miesiące pracować na stażu w redakcji ,,Eco di Roma”.
Dziewczyna bardzo
szybko się aklimatyzuje, a nowi znajomi pomagają zapomnieć jej o problemach
rodzinnych, które zostawiła w miasteczku Siculiana. Pracując w dziale kultury,
jest tak zapracowana, że nawet nie zwraca uwagi, że jej kolega z działu jest
ciągle nieobecny, a ona nawet nie wie jak wygląda i jak się nazywa. Pewnego
dnia kupując poranną kawę, spotyka mężczyznę o niecodziennym, we Włoszech,
amerykańskim wyglądzie. Zafrapowana nieznajomym, idzie do pracy, a tam…
Oczywiście on. Nieznajomy w kowbojskim kapeluszu nazywa się Clark Kent, i choć
nie nosi peleryny, to próbuje wykorzystać swoje ,,nadzwyczajne umiejętności” by
oczarować piękną dziewczynę pochodzącą z Sycylii.
Pewnie wiele
osób mogło by od tego momentu powiedzieć, że to kolejny, zwykły romans.
Jednakże, muszę się z nimi nie zgodzić. To nie jest typowe romansidło! Zadbam
o to, żeby cię nie stracić jest piękną opowieścią o marzeniach, o
walce z przeciwnościami losu i (tu nie mogę zaprzeczyć) o niezwykle silnej
miłości. Autor posługując się zwykłymi wyrazami stworzył niezwykłą powieść.
Czytelniczka, bo to raczej do żeńskiej społeczności skierowana historia,
poznaje uroki włoskiej stolicy i wraz z bohaterami obserwuje ,,desant’’ żółwi
na plaży w Siculianie.
Trudno jest
uniknąć porównań Diego Galdino do pisarza Nicholasa Sparksa. Przez niektórych
jest nawet nazywany jego włoską wersją. Ja osobiście, niezbyt przepadam za
miłosnymi historiami z przewidywalnym końcem, muszę jednak przyznać, iż książki
obydwu tych panów sprawiają mi wielką przyjemność, a wieczór upływa przy
naprawdę dobrej lekturze. Przyznaję, że troszkę przez przypadek trafiłam na Zadbam
o to, żeby cię nie stracić, ale bardzo się cieszę z tej przychylności losu
i chętnie sięgnę po pierwszą powieść Diega Galdino Pierwsza kawa o poranku.
Diego
Galdino, rocznik 1971, mieszka w Rzymie i codziennie wstaje o piątej rano, by
otworzyć swój bar w centrum i podawać klientom najbardziej wymyślne rodzaje kaw
w Wiecznym Mieście. Jeśli nie liczyć żonglowania shakerem, pisanie jest jego
największą pasją. Debiutował powieścią Pierwsza kawa o poranku (REBIS
2014). Diego Galdino ma swój fanpage na Facebooku.
Nikki,
17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis.
Grazie Nikki...Un saluto da Roma... :-)
OdpowiedzUsuń