tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

niedziela, 16 sierpnia 2015

„Pieniądze to nie wszystko”- Rhys Bowen - recenzja

Okładka książki Pieniądze to nie wszystko
Tytuł jest bardzo sugestywny. Czego się można po nim spodziewać? Oczywiście walki o pieniądze, a jeszcze wiedząc, że Rhys Bowen jest autorką kryminałów, to pewnie jakichś krwawych jego skutków w tle. No i tu właśnie można się zdziwić. To nie jest prosta historyjka detektywistyczna, gdzie już na pierwszy rzut oka widać kto jest winnym. Tak naprawdę pieniądze nie grają tutaj głównej roli, lecz są pewną motywacją i celem dla jednych, lecz przekleństwem i powodem tragedii dla innych.

„Pieniądze to nie wszystko” jest czwartym tomem przygód nowojorskiej pani detektyw Molly Murphy. Nieszablonowa rudowłosa Irlandka uciekła do Ameryki w poszukiwaniu spokoju, którego nie mogła zaznać w ojczystym kraju, po tym co ją spotkało i do czego została zmuszona. Kobieta,  która jak się na dobre wkręci w sprawę, nie poddaje się nawet kiedy wyobraźnia zmienia wszystkie napotkane osoby w potencjalnych zabójców, a każdy nawet najmniejszy krok postawiony samotnie, przyprawia o gęsią skórkę. Tym razem dostała oficjalne zlecenie od Daniela Sullivana, by rozwikłać zagadkę sióstr Sorensen – maniaczek spirytystycznych cieszących się szacunkiem wśród mieszkańców całej Ameryki. Pozornie banalna sprawa polegająca na udowodnieniu machlojek dwóch kobiet przeradza się w całkiem sporych rozmiarów przedsięwzięcie.  Nierozwiązana zagadka sprzed kilku lat, porwanie dziecka, romanse i intrygi w posiadłości senatora Barneya Flynna.

Kłamstwa i oszustwa zdają się nie mieć końca, a główny podejrzany szybko zostaje oczyszczony z zarzutów. Wypoczynek Molly Murphy zmienia się w całkiem poważną sprawę do rozwiązania. Czy i tym razem kobieta – detektyw sobie poradzi i prawda wyjdzie na jaw? Do jakich tragedii musi dojść, by niektórzy się zreflektowali?

Zachowana w stylu retro okładka jest bardzo przeciętna. Nie wyróżnia się spomiędzy dziesiątek innych powieści. Co więcej, nic na niej nie wskazuje, że mamy do czynienia z kryminałem! Jedynie twarz głównej bohaterki opatrzona chytrym uśmieszkiem zapowiada to, co nastąpi w środku… Na pierwszych kilkudziesięciu stronach zabrakło mi chociaż jednego precyzyjnego opisu otoczenia. Wszystko wskazywało na to, że akcja powieści toczy się w naszych czasach, jedynie te przejeżdżające dorożki nie dawały mi spokoju. Przecież Nowy Jork to nie Kraków! :) Dopiero później, po przyjeździe Molly do posiadłości Flynna dotarło do mnie, że to powieść w stylu retro, a akcja toczy się na początku XX wieku. Uważam, że to zdecydowanie za późno!

Charyzmatyczna kobietka podbiła moje serce. Jej postaci fakt, że nie jest mężczyzną tylko dodaje uroku. Bo przecież co mogą kobiety w czasach, gdy ludzie stosunkowo niedawno przyzwyczaili się do zaczynania daty od 19..? Molly jest uosobieniem siły i niezależności, obrazuje się to, gdy na przekór zasadom zakłada pantalony, nie po to by jechać na rowerze, kiedy to takie zachowanie byłoby uzasadnione. Robi tak „bo jej wygodniej”. Niesamowita kobieta. Jej spostrzegawczość, zaradność i odwaga przy wyrażaniu swojego zdania sprawiają, że Molly jest prawdziwa, nie tylko „napisana” w książce.

Ilość bohaterów w całej powieści można by bardzo szybko zliczyć. Niebywale mnie to cieszy, ponieważ nie jest ich ani za mało, ani zbyt wiele i nie dość, że bez problemu można się połapać kto jest kim, to jeszcze prawie każdy ma rozbudowaną historię, którą poznajemy, dzięki potajemnemu zasięganiu języka przez Molly. Wszystkie wątki, które mnie zainteresowały zostały jasno rozstrzygnięte, natomiast zabrakło mi czegoś więcej na temat Belindy i Rolanda, których historia została opisana bardzo pobieżnie.

Podchodziłam do książki z nie za ciekawym nastawieniem. Drobny druk nieco mnie odstraszał. Jednak, gdy wzięłam książkę do ręki tak skończyłam ją czytać w środku nocy. Historia pani detektyw porywa z siłą, której się nie spodziewałam!

Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Noir sur Blanc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz