Rozpoczynając książkę „Odnaleziony” Harlana Cobena, nie
miałam pojęcia, co działo się w poprzednich częściach trylogii. Czy utrudniło
mi to zrozumienie książki? Na początku owszem, lecz autor w taki sposób
nawiązywał do wydarzeń z pierwszej i drugiej części opowieści o Schronisku
Abeona, Myronie Bolitare i jego bratanku Mickeyu, że dość szybko zorientowałam
się, o co chodzi w całej historii.
Mickey
Bolitar to nastolatek, którego ojciec nie żyje, w co chłopiec nie wierzy, a matka jest na
odwyku. Niedawno, po wielu podróżach po
całym świecie, osiedlił się w nowym miejscu i zamieszkał u wujka. Z powodu
swojego talentu dostał się do seniorskiej drużyny koszykarskiej w swojej szkole
i od razu miał pod górkę. Nie lubili go koledzy z drużyny, ale on mimo wszystko
się nie poddawał. Zawsze mógł liczyć na pomoc swoich przyjaciół, czyli Łyżki,
Emy i Rachel – szkolnej piękności.
Cała
fabuła krąży wokół poszukiwań ojca Mickeya, ponieważ nastolatek jest
przekonany, że jego ojciec żyje. Do tego
dochodzą wątki poboczne, czyli próby odnalezienia przyjaciela Emy, którego
poznała w Internecie oraz pomoc Troyowi, koledze z drużyny posądzonemu o
doping, który jeszcze niedawno znęcał się nad Mickeyem.
Na
początku chcę zaznaczyć, że uwielbiam kryminały i dość dużo wymagałam od
„Odnalezionego”. Liczyłam na ciekawe zwroty akcji, dobre portrety
psychologiczne bohaterów. Czy się zawiodłam? Może trochę. Oczywiście, nie
mówię, że nie podobała mi się ta książka, jednak czegoś jej brakowało, pomimo
że przeczytałam ją w zaledwie jeden wieczór.
Zacznijmy
od tego, że jest to niestety przewidywalny kryminał, co zdecydowanie działa na
jego niekorzyść. Potrzebowałam niewiele czasu, aby domyślić się, jakie będzie
zakończenie książki. Przez większą część książki, nie działo się nic
zaskakującego, aczkolwiek pod koniec wszystko zaczęło się ciekawie układać,
przez co nie byłam aż tak rozczarowana. Polubiłam głównego bohatera i jak to w
książkach dla nastolatek bywa, wątek miłosny jest obowiązkowy. Mianowicie,
Mickey jest zakochany w Rachel, byłej dziewczynie Troya. Przynajmniej tak
wydaje się na początku. Nagle jednak okazuje się, że pragnie pocałować Emmę. W
tym momencie liczyłam na jakiś rozbudowany opis jego uczuć, ciekawy portret
psychologiczne, lecz zostałam bez żadnego wyjaśnienia. Cała książka została
napisana w sposób bardzo przystępny dla każdego czytelnika, dlatego też dość
szybko można pochłonąć tę lekturę.
Po
mojej wnikliwej analizie i interpretacji (jak przystało na prawdziwą
humanistkę) dochodzę do wniosku, że książka może nie dała mi wiele satysfakcji,
jednak przyjemnie się ją czytało i prawdopodobnie sięgnę po poprzednie części
trylogii, aby mieć spójny obraz całej historii. Polecam szczególnie osobom,
które dopiero zaczynają swoją przygodę z kryminałami i nie oczekują
skomplikowanej fabuły z wieloma zwrotami akcji.
Gruszka,
17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz