Rosyjski dwór w Carskim Siole świeci pustkami. Po rodzinie
Romanowów zostały już tylko wspomnienia i koty pałętające się po pustych
korytarzach pomiędzy pozamykanymi na cztery spusty drzwiami do apartamentów.
17 lipca 1918 roku przyniósł ze sobą dramatyczne zdarzenia
dla historii całego rodu. Tuż po północy Aleksandra Romanowa, jej mąż cesarz
Mikołaj II i piątka ich dzieci zostali zamordowani przez tajną bolszewicką
policję w piwnicy domu Ipatiewa w Jekaterynburgu z rozkazu Włodzimierza Lenina.
Jeszcze kilka miesięcy wcześniej dom tak nie wyglądał. Na
korytarzach echem niósł się śmiech młodych księżniczek, ówczesnych ikon mody i
stylu. Najbardziej pożądanych panien w całej Europie. Pod przykrywką zwiewnych
letnich sukienek i uśmiechniętych buziek ukrywały się cztery silne i niezależne
kobiety, gotowe przejąć opiekę i władzę nad Rosją. Nie zdążyły tego dokonać,
tak jak nie zdążyły wyjść za mąż, spełnić marzeń ani zrealizować swoich planów.
Całe życie, które stało przed nimi otworem, zostało brutalnie odebrane z
rozkazu Włodzimierza Lenina tuż przed końcem I wojny światowej.
W książce napisanej przez Helen Rappaport poznajemy księżne
od zupełnie innej strony, niż dane było je poznać obywatelom Rosji na początku
XX wieku. Dzięki lekkiemu pióru autorki ich życie podczas lektury wyświetla się
niczym film, klatka po klatce przedstawiając każdą chwilę z ich młodzieńczego
życia. Obszerne i dokładne opisy idealnie wpasowują się w charakter powieści.
Dobra powieść historyczna kojarzy mi się z Philippą Gregory,
autorką, której pióro czyni cuda przemieniając szare historyczne fakty w barwną
powieść, która porywa czytelnika bez względu na zamiłowanie do historii. Helen
Rappaport w niczym nie jest gorsza od mistrzyni powieści historycznej.
Sentymentalne szczególiki, jak wspomnienie kotki Zubrówki, pozytywki
grającej „Marsyliankę” i pułku ołowianych żołnierzyków z bawialni Aleksego
nadają powieści osobistego charakteru. Aż trudno uwierzyć, że autorka nie
opisuje tego z własnego doświadczenia. Wyjątkowo zapadł mi w pamięć fragment o
stole w dziecięcej jadalni zastawionym porcelaną z monogramem Romanowów, który
czeka od prawie stu lat na powrót dzieci z zabawy w ogrodzie, jakby to miało
już za chwilę nastąpić…
Styl autorki charakteryzuje drobiazgowość podczas opisywania
relacji książęcych i wszelkich innych szczegółów. Poznajemy historię dzieciństwa
matki księżnych i jak Alix – księżniczka heska, wnuczka królowej Wiktorii
zapałała uczuciem do rosyjskiego cara Mikołaja II – Nicky’ego.
Podczas lektury bardzo pomocne są znajdujące się tuż po
spisie treści spisy ilustracji i postaci. To dzięki nim w ogóle odnalazłam się
w ogromie postaci, o których była mowa w całej powieści. Dodatkowe przypisy
tłumaczą wszelkie niedopowiedzenia i niepewności.
„Cztery siostry” to połączenie banalnej codzienności XX
wieku i wyrafinowanego stylu rosyjskiego dworu. Gorąco polecam fanom historii
Rosji, lecz także czytelnikom, którzy cenią sobie dobrze napisaną powieść. Nieszablonowa,
przepełnioną śmiercią i tajemnicą opowieść o czterech siostrach - ostatnich
księżniczkach rodu Romanowów, świętych Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. To
historia, która wciąga bez końca!
Ananaska, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Już ją przeczytałam i jestem zachwycona, rewelacyjnie napisana. Polecam każdemu nie tylko fanom tego typu literatury.
OdpowiedzUsuń