Haruki Murakami jest dla
mnie wielką zagadką. Mężczyzna, który
przeżył już swoje. Jest jednym z najpopularniejszych japońskich pisarzy i z
każdą kolejną książką zaskakuje coraz bardziej. Na tegorocznych 19. Targach
Książki w Krakowie kolejka do kupna jego najnowszej książki “Mężczyźni bez
kobiet”, która de facto jest kompilacją przeróżnych typów mężczyzn i
towarzyszących im kobiet (lub na odwrót), zdawała się nie mieć końca.
Zastanowiło mnie, dlaczego? Nigdy
wcześniej nie miałam styczności z literaturą japońską. Aż do teraz.
Murakami to facet,
którego nie trzeba przekonywać, by docenił obecność kobiet w świecie rządzonym
prawami płci męskiej. On robi to sam. Nigdy bym nie powiedziała, że ta książka
mogłaby zostać napisana przez mężczyznę. A jednak.
Co jest charakterystyczne,
to podział na siedem opowiadań. Bohaterem każdego z nich jest inna osoba.
Student, aktor w średnim wieku, właściciel baru... każdy z nich utracił coś w
swoim życiu. Nie docenił poczucia miłości, przynależności, które swego czasu
było obecne w jego życiu za sprawą... kobiety. Teraz z perspektywy czasu
nadszedł czas ocenić swoje postępowanie.
Co zrobiłem tak, a nie inaczej?
Do
czego się przyczyniłem?
I dlaczego teraz jestem tutaj a nie gdzie indziej?
Nie jest to banalna
powieść. Wręcz przeciwnie. Wymaga, by na chwilę się zatrzymać, rozejrzeć
dookoła i zastanowić. Książę przepełniają nietuzinkowe metafory, trafne
spostrzeżenia i historie, które mogą mieć miejsce tuż obok nas. Rodzinne
tragedie, wpadki, złe decyzje. Murakami to wszystko zgrabnie ujął i przedstawił
w postaci kilku opowiadań, po które niewątpliwie należy sięgnąć.
Tak, jak recenzje
niektórych książek pisze się według określonego schematu, tak tej nie da się
ująć w żadnym konwenansie. Wysublimowane poczucie humoru jedynych zachwyci, drudzy
je znienawidzą. Szczere opinie mężczyzn… o innych mężczyznach z kobiecego
punktu widzenia to jedna z cech charakteryzujących japońskiego pisarza. Musi to
być człowiek z ogromnym dystansem do siebie, skoro był w stanie napisać tak
prostą, a zarazem bardzo głęboką pozycję.
Dobra książka nie tylko
musi mieć ciekawą fabułę. Sztuką jest przedstawić ją w sposób zachęcający do
lektury. Ludzie są wzrokowcami. Jeśli
okładka wpadnie w oko to już połowa sukcesu. Teraz tylko tytuł, który zatrzyma
wzrok na dłużej i dobra historia sprzeda się sama. Tak właśnie ma się rzecz z
“Mężczyznami bez kobiet”. Okładka przyciąga wzrok, tytuł intryguje, wnętrze
zachwyca. Czego chcieć więcej?
Ananaska, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA SA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz