Wielka diwa przybywa do starego wilka morskiego. Wraz z nią
jej drogocenne klejnoty, garderobiana i akompaniator. Na dodatek w okolicy
zatrzymuje się tabor Cyganów. Dochodzi do kradzieży. Kto jest za to
odpowiedzialny?
„Klejnoty Bianki Castafiore” odpowiedzą na te pytania.
Dzięki młodemu Tintinowi kolejna zagadka zostanie rozwiązana. Ale nie obędzie
się bez wielu wpadek.
Nienaprawione schody, tajemnicze kroki na poddaszu,
zaginione nożyczki i wszystko powtarzająca papuga - istny galimatias.
Ale w tym wszystkim znajdzie się chwila na powagę wywiadu i
tragedię dotyczącą klejnotów gwiazdy operowej. I jak zawsze niezawodny Tintin rozwiąże
zagadkę. Oczywiście z drobną pomocą.
Komiks jest zabawny, jego postacie są bardzo zróżnicowane. Obrazki
wiernie oddają działania bohaterów, a dopiski w tle świetnie nadają tempa i humoru
całości.
Książeczka nie jest gruba (zaledwie 60 stron), ale zabawna.
Świetnie odrywa od rzeczywistości i przenosi nas do kolorowego zamku starego
marynarza. Dodatkowo akcja jest tak rozłożona, że czytelnik musi sam wyciągać
wnioski, kto mógł być złodziejem. A wszystko po to, żeby na końcu
ukazać prawdziwego „zbrodniarza”.
Dawka dobrego humoru, wielce pomocna, kiedy za oknem już
ciemno, a jeszcze tyle do zrobienia. No i oczywiście świetny pomysł na prezent
dla tych młodszych, jak i starszych Sherlocków.
Polecam,
Dydelf, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz