Każdy z nas czasem marzy, żeby rzucić wszystko co się posiada i wyjechać w
przysłowiowe Bieszczady. Jednak mało kto z nas decyduje się na taki krok. A bo
stabilna praca, szkoła i w sumie, to jesteśmy zbyt leniwi, żeby rozpoczynać
wszystko od nowa.
Autorka książki opisuje podróż, w którą udałą się z mężem i dziećmi . Z Gryfic do Szklarskiej
Poręby. Podróż, która z początku wydawała się czymś niemożliwym. Jednak
postanowili wyrwać się z szarej rzeczywistości i przenieść w malowniczy, górski
krajobraz. Początki oczywiście nie były łatwe. Trudności się piętrzyły, a
pieniędzy brakowało. Mimo to, udało im się wybudować pensjonat Pod Wędrownym
Aniołem. Goście są różni, a każdy dzień przynosi coś nowego.
Książka jest lekka, przyjemna, pełna ciepła. Taki
uspokajający balsam na duszę. Kiedy chcemy trochę zapomnieć o własnych
problemach, warto skupić się na problemach innych. Jednak mimo to, momentami
książka bywa nudna. Może jestem już zepsutym czytelnikiem XXI wieku, któremu w
głowie tylko morderstwa, kradzieże i sensacje. Ale po prostu, część informacji
zawartych w książce, wydaje mi się zbędna. Może to też dlatego, że nie
przemawia do mnie sielankowość małych i miasteczek. Jednak wiem, że innym ta
książka może przypaść do gustu. Bo nie powiem, czyta się ją szybko i nie wymaga
ona od czytelnika ani większego skupienia, ani zbyt intensywnego myślenia.
Polecam ją osobom, które poszukują spokoju i wyciszenia.
Sheri, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MG.
Chyba podziękuję :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com