,,Nie od razu
zauważyliśmy , co się stało. Nie mogliśmy tego poczuć. Na początku nie
wiedzieliśmy o tym dodatkowym czasie, który wybrzuszał gładką krawędź każdego
dnia niczym kwitnący pod skórą guz."
6 października
naukowcy ogłaszają spowolnienie.
Objęło ono całą kulę ziemską, a polega na powolnym wydłużaniu doby. Znikają
wszystkim dobrze znane 24 godziny, a pojawiają się dodatkowe minuty. Na
początku nieznacznie np. doba trwała 24 godziny 15 minut. Lecz później... Naukowcy nie potrafią
wyjaśnić dlaczego Ziemia obraca się coraz wolniej. Nie potrafią też temu
przeciwdziałać. Świat pogrąża się powolnie następującym chaosie. Rząd próbując
ratować resztki ładu i porządku, zaleca by nadal żyć według 24-godzinnego trybu
życia, nie zwracając uwagi, że gdy przychodzi pora spać, to słońce dopiero
wschodzi. Pojawiają się jednak ludzie, którzy negują postępowanie rządu i żyją
według doby, którą wyznacza im natura. W tym chaosie żyje jedenastoletnia
Julia, mieszkanka Kalifornii, rejonu, który przed spowolnieniem często był dotykany przez katastrofy naturalne. Jednak na
TO nikt nie był przygotowany. Wśród rosnącej paniki, dziewczynka mierzy się z
nastoletnimi problemami: pierwsza miłość oraz problemy rodzinne.
Kto dziś cierpi
na nadmiar czasu? Nikt. A jeśli już, to chyba są to jednostki. Sama nieraz
marzyłam, by doba była dłuższa, bym mogła się wyrobić ze wszystkimi
obowiązkami, zadaniami itd. Po lekturze Wieku
cudów wolę jednak pozostać przy
tradycyjnych 24 godzinach. Świat, który nie jest przystosowany do takich
nowości, powoli niszczeje. Rośliny przestają kwitnąć, zwierzęta umierają,
środowisko robi się szare, a ludzie cierpią na chorobę grawitacyjną, która
objawia się zawrotami głowy, wymiotami i krwotokami. Scenariusz, który na
pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwy do spełnienia, po chwili głębszego
namysłu wcale nie jest rodem z science fiction. Przecież już dziś ludzkość musi
się mierzyć z coraz bardziej zmieniającym się środowiskiem, które funduje nam
niezwykle upalne lata, brak zimy oraz długotrwałe susze w miejscach, gdzie one
nigdy wcześniej nie występowały. Nie znam się na fizyce, chemii czy innych
przedmiotach ścisłych i nie wiem na ile możliwy byłby scenariusz przedstawiony
w książce, lecz wydaje mi się, że w dużej mierze przyczynilibyśmy się do niego
my sami. Ta powieść uświadamia, jak jesteśmy zależni od środowiska, od natury i
przede wszystkim, że nie wolno nam o tym zapomnieć.
Autorka skupia
się jednakże nie tylko na akcie unicestwienia Ziemi, lecz także porusza
zagadnienia o prawo moralne w chwili zagrożenia. Na ile człowiek może sobie
pozwolić by przetrwać? Czy każde działanie mające ratować nasze życie jest
usprawiedliwione? W tej książce, w każdym zdaniu można natrafić na naprawdę
mądre, życiowe rady. Nie na co dzień spotykam tak dobrze napisaną i przemyślaną
powieść. Polecam ją wszystkim. I młodszym, ze względu, że główna bohaterka i
zarazem narratorka jest jedenastolatką, i dorosłym, bo i oni mogą znaleźć w tej
pozycji coś dla siebie.
Karen Thompson
Walker wywołała ogromne zamieszanie w
świecie literackim. Prawa do wydania jej pierwszej książki Wiek cudów zostały
sprzedane za 1 000 000 dolarów. Na długo zanim powieść ujrzała światło dzienne,
producenci filmów Tajemnica Brokeback
Mountain oraz Wszystko za życie
kupili prawa do jej ekranizacji. Trwają prace nad ekranizacją Wieku cudów w reżyserii Catherine
Hardwicke, reżyserki Zmierzchu.
Nikki, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz