Po
przeczytaniu tej książki, chciałam dowiedzieć się, ile dzieci rocznie w Indiach
uznaje się za zaginione. Okazuje się, że nie ma liczb. Według strony
www.missingindiankids.com każdego dnia tysiące dzieci wychodzi z domu i już nie
wraca. Niektóre zostają porwane przez handlarzy ludźmi, niektóre giną pod
kołami pociągu czy samochodu, inne trafiają na ulicę. Nie sposób wyobrazić
sobie, jak ogromną rozpacz muszą czuć rodzice. Nie da się poczuć tego, co czuje
matka zaginionego dziecka. Strachu, który ściska za serce i gardło, bo nie
wiesz, czy twój synek jeszcze żyje czy już... Czy już go nie ma na tym świecie.
Nie sposób poznać przerażenia, które odczuwa ojciec, który zdaje sobie sprawę,
co mogło stać się z jego córeczką, jaką krzywdę mogli jej wyrządzić obcy, źli
ludzie.
Jednak
nie to jest najgorsze.
Najgorsza
jest niewiedza. Lata mijają, a rodzice nie wiedzą, co stało się z ich
dzieckiem. Nie mają pojęcia, czy wciąż żyje, gdzie jest, jak się miewa, czy
powinni zacząć je opłakiwać, czy wciąż mieć nadzieję na nieoczekiwany powrót. I
tak płynie czas...
Saroo
ma pięć lat, gdy przez przypadek zostaje odłączony od rodziny. Po prostu wsiada
do złego pociągu... Później nie może się wydostać z wagonu. W ten sposób dostaje
się do Kalkuty. Powiem jedno - to nie jest bezpieczne miasto, w którym można
bez obawy wyjść na ulicę. Teraz to miasto nazywa się Kolkata. Saroo walczy o przetrwanie na ulicach, zbiera resztki
jedzenia i cały czas zastanawia się, jak wrócić do mamy. Jednak ma dopiero pięć
lat - jego słownictwo jest ubogie, pogłębione przez fakt, że pochodzi z biednej
i prostej, choć ciężko pracującej rodziny.
Jednak
Saroo ma szczęście. Trafia do australijskiej, kochającej rodziny Brierleyów.
Tak, przeżywa piekło ulicy. Jeśli nie wierzycie, spójrzcie na autora książki.
Mija
dwadzieścia pięć lat. Saroo jest szczęśliwy, mimo wszystko chce odnaleźć swoją
utraconą rodzinę. Próbuje poskładać fragmenty wspomnień w całość. I szuka -
szuka swojego domu.
Zobacz
sam, czy mu się uda. Poznaj przeszłość małego chłopca z Indii, któremu udało
się przeżyć.
Myślę,
że warto zacząć od tego, że powieść oparta jest na faktach. Napisał ją Saroo
Brierley i opowiada ona o Saroo Brierley. Największą siłą książki jest jej
autentyczność. Jestem przekonana, że naprawdę nie jesteśmy w stanie wyobrazić
sobie, co przeżył autor, mieszkając na ulicy. Jednak w książce Saroo skupia się
raczej na poszukiwaniu rodziny. Styl autora, przynajmniej według mnie, nie jest
zbyt emocjonalny. Jednak jak można opisać ogrom swoich uczuć, zwłaszcza w tak
ekstremalnych sytuacjach? Myślę, że najwięcej zyskamy, próbując czytać między
wierszami. Nie czytajmy tego jednym tchem. Trzeba się zatrzymać na chwilę,
pomyśleć i spróbować poczuć. Warto. Polecam przeczytanie tej powieści,
zwłaszcza, że na początku grudnia ma wyjść film oparty właśnie na niej.
Katia, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Właśnie widziałam, że w grudniu ma być premiera filmu, ale najpierw zapoznam się zdecydowanie z książką :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń