Są książki, które
przyprawiają o gęsią skórkę i krzycząc głośno zwracają naszą uwagę, wołając z
półek. Do tych książek z pewnością zalicza się historia U4 widziana oczyma Stéphane.
Moja przygoda z U4 rozpoczęła się wraz ze Stéphane –
córką słynnego francuskiego wirusologa. Dziewczyna zostaje sama w świecie
zdziesiątkowanym przez niebezpiecznego wirusa, który nie wiedzieć czemu
oszczędza tylko osoby w wieku 15 – 18 lat. Ojciec Stéphane żyje, w porę ewakuowany
jako jedna z najważniejszych osób w państwie, ale czy matka i brat przeżyli?
Dziewczyna na każdym kroku zadaje sobie to pytanie wierząc w ojca.
Świat nie jest już
taki jak kiedyś – trupy leżące na ulicach, setki szczurów, robactwo, na dodatek
pojawiają się szabrownicy stanowiący zagrożenie dla każdego, rabujący i
niszczący wszystko co pozostało. Stéphane musi podjąć trudne decyzję i zmierzyć
się ze swoimi najgorszymi lękami. Musi przeżyć dla ojca. Wszystko co widziała
zmienia ją – na lepsze? Na gorsze? Dziewczyna zadaje sobie pytania. Kim jest?
Co jest najważniejsze? Kto ma rację? Komu ma zaufać?
Villeminot opowiada
o sztuce dorastania w ciężkich chwilach, o słuszności dokonywanych wyborów, o
miłości, o upadkach i o zwycięstwach. Autor stworzył niebezpieczny świat,
ukazał mroczne oblicze człowieka skrywane głęboko. Komu możesz zaufać? Komu
powierzyć swoje życie? Jak przetrwać kiedy najbliżsi okazują się wrogami?
U4 – historia, w której absolutnie i niezaprzeczalnie się zakochałam.
Czytając chłonęłam każdy szczegół, każde najkrótsze słowo, jakby od tego
zależało moje życie. Bombardowały mnie najbardziej skrajne emocje w tym samym
momencie i chwilami zastanawiałam się co powinnam czuć. Wybory Stéphane nieraz
wprowadzały mnie w lekką dezorientację. Czy ja zrobiłabym to samo co ona?
Powieść Villeminota
czytałam zapominając o otaczającym mnie świecie, zupełnie jakby jutra miało nie
być. Zachwycił mnie wykreowany przez niego świat, stworzone postacie. Jakby był
tam na miejscu Stéphane i przeżywał wszystko razem z nią. Książka kwalifikuje
się na listę moich ulubionych, a sama świadomość, że zostały też opisane
historie Jules’a, Koridwen i Yannis’a nie daje mi spać po nocach.
Jednak samo
zakończenie książki niezbyt mi się spodobało, gdyż oczami wyobraźni widziałam Stéphane
zupełnie gdzie indziej. Może jednak czytając pozostałe części serii moje
odczucia względem epilogu zmienią się na lepsze. Po prostu oczekiwałam wielkiego
BOOM, które nie pozwalałoby o sobie zapomnieć.
Mimo tego książka jest cudowna,
pełna zwrotów akcji i wciągnie żądnego wrażeń czytelnika, nieważne czy
młodszego, czy starszego. Gorąco polecam ją wszystkim i bez wątpienia powinna
ona znaleźć się na półce każdego mola książkowego. Stéphane zapamiętam na długo
i z pewnością nieraz wrócę do niej z uśmiechem.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Polarny Lis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz