Powszechnie mówi się, że wygląd nie jest ważny i, że o
gustach się nie dyskutuje. Niezależnie jednak od upodobań, każdy uważa za
atrakcyjne: gęste włosy, płaski brzuch i rozświetloną cerę. Wszyscy myślą, że jedynym
sposobem na uzyskanie takich efektów są drogie kremy, maseczki, serum i wizyty
u kosmetyczki. Tą zasadą kierowała się także Jolene Hart - redaktorka działu
urodowego.
Jednak jej cera była nieustannie poszarzała, włosy łamliwe, a humor
niestabilny. Postanowiła więc zacząć działać od środka. Poprzez zmianę diety osiągnęła
niesamowite rezultaty. W efekcie, powstała owa książka. Nie powiem, żeby była
ona w jakikolwiek sposób rewolucyjna. Zachęca bowiem do jedzenia warzyw, owoców
i rezygnacji z żywności przetworzonej. Jednak wbrew temu, co sugerują inni, nie
musimy liczyć kalorii, kontrolować wielkość porcji, ważyć się ani mierzyć.
Autorka próbuje zachęcić do jak najbardziej naturalnego i harmonijnego stylu życia.
Wszystkie porady wydają się logiczne i instynktownie czujemy, że są one
prawdziwe.
Książka została napisana w sposób bardzo logiczny i przejrzysty. Są
rozdziały o porach roku, o tym jak wpływają one na nasz organizm i jakie produkty
należy wtedy spożywać. Na końcu każdego rozdziału znajdują się przepisy, które wykorzystują
sezonowe produkty. Są one w miarę proste, zaś składniki są łatwo dostępne. Nie
jest to kolejna książka, w której opisuje się radykalną i szaloną dietę, która
często może być destruktywna dla naszego organizmu. Jest ona przypomnieniem o
tym, o czym w codziennym zabieganiu zdarza się zapomnieć. Że faktycznie jesteś
tym co jesz. I to, w jaki sposób się odżywiasz jest jak najbardziej widoczne,
nie tylko w kwestii figury.
Sheri, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz