tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

wtorek, 10 października 2017

„Niki i Tesla. Laboratorium pod napięciem” - Steve Hockensmith - recenzja

Okładka książki Niki i Tesla Laboratorium pod napięciem
Wielka przygoda pełna niewyjaśnionych zdarzeń, takich jak zjawa w oknie opuszczonego budynku oraz ekipa remontowa z drugiego końca kraju. W gratisie mnóstwo prostych gadżetów do złożenia w godzinkę w domu. Zapraszam do świata przygód, jakiego jeszcze nie znacie!


Niki i Tesla to rodzeństwo z osobliwymi imionami i jeszcze bardziej dziwnymi rodzicami, którzy nagle wyjechali do Uzbekistanu, by badać uprawy soi. Przez to dwójka młodocianych wynalazców, trafia na całe wakacje do wujka Newtona Galileusza Holta, zwanego nie inaczej jak po prostu „wujek Newt”. Taksówkarz, który odwoził dzieci z lotniska do domku w małej mieścince Half Moon Bay, od razu wiedział, że szykują się kłopoty. Niestety nie mylił się, już pierwszego dnia dzieci zauważają podejrzany czarny samochód, który nie wróży nic dobrego.

„Dziewczynka szła w stronę drogi. Niki niechętnie człapał za nią. Zmierzali bowiem w tym samym kierunku, w którym poszedł Vince, tymczasem instynkt nakazywał chłopcu ucieczkę w przeciwną stronę. Kiedy zbliżyli się do ulicy, zaparkowany przy bramie SUV powoli ruszył z miejsca. Okna były zamknięte, więc chłopiec nie widział, kto znajduje się za kierownicą. Stwierdził natomiast, że pojazd przypomina czarne pudełko na kółkach...” - fragment powieści

Aby spędzić miło czas, Niki i Tesla w laboratorium wujka znajdują części, z których postanawiają zbudować rakietę. Instrukcja krok po kroku, jak zrobić taki „pojazd kosmiczny” znajduje się w książce i z łatwością pozwala na zbudowanie własnego statku. Tak samo w przypadku innych wynalazków i gadżetów konstruowanych przez dzieci, wszystkie opisane w przejrzysty sposób, ubogacają powieść i zachęcają do prostego majsterkowania. Są też ciekawym pomysłem na rodzinne niedzielne popołudnie, czy projekt na fizykę, technikę lub przyrodę w szkole podstawowej.

Jestem pewna, że każdy lubi stworzyć „coś” sam.. Dzięki tej książce można zadziwić nie jednego kolegę, czy nawet nauczyciela. Osobiście to właśnie te proste doświadczenia, pokazujące jak działa nasz świat urzekły mnie najbardziej w tej książce. Autor bardzo się postarał, nie zabrakło opisów ani akcji. Jednak fabuła była trochę przewidywalna, nie licząc zakończenia, które zadziwi wszystkich. Sądzę, że warto sięgnąć po tę, jak i po kolejne części tej serii.

€m, 14

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa RM. 


2 komentarze:

  1. Lubię książki które nie tylko bawią ale też uczą. Moi synowi na przykład, stali się ostatnio prawdziwymi specjalistami od różnych dawnych mitologii, z mitologią nordycką na czele ;) Wszystko dzięki książkom Ricka Riordana, który ich po prostu oczarował światem mroźnej Północy i przygodami nastoletnich bohaterów w nim. Teraz czytają "Statek umarłych", który wyszedł kilka dni temu i są znowu zachwyceni! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym bardziej polecamy przygody tego sympatycznego rodzeństwa :)

    OdpowiedzUsuń