„Podróże Tappiego ...” to drugi tom przygód sympatycznego
wikinga, wykreowanego przez Marcina Mortkę, znanego nam wszystkim głównie
dzięki powieściom fantasy, które tworzy od 2003 roku („Ostatnia saga”). Czy i
tym razem nie zawiódł swoich najmłodszych fanów?
Jak wspominałam w poprzedniej recenzji, dotyczącej przygód Tappiego w Szepczącym Lesie, lektura adresowana
jest do czytelników, którzy nie ukończyli jeszcze szkoły podstawowej. Duże
litery pomagają w czytaniu, wspaniałe i ciekawe, choć nieskomplikowane
ilustracje rozbudzają wyobraźnię i zachęcają do wyobrażenia sobie szczegółów.
Interesujące dekoracje zdobią niemalże każdą stronę książki.
Ale wróćmy do fabuły- bo przecież to w powieści, nawet tej
dla najmłodszych, jest najważniejsze.
Czy pamiętacie jeszcze wyprawę wikinga aż na Ostatnie Morze?
Tak, Tappi też pamięta swoją wędrówkę. Właściwie, to zapadła mu ona w pamięć tak bardzo, że bez kolejnych wypraw już się nie obędzie. Cóż więc robić…?
Czy pamiętacie jeszcze wyprawę wikinga aż na Ostatnie Morze?
Tak, Tappi też pamięta swoją wędrówkę. Właściwie, to zapadła mu ona w pamięć tak bardzo, że bez kolejnych wypraw już się nie obędzie. Cóż więc robić…?
Wiosła w dłoń- ruszamy wraz z Tappim i jego przyjaciółmi w
rejs po Szumiących Morzach, a kto wie… może i nas spotka przy okazji coś
zupełnie niezwykłego?
Bardzo gorąco zachęcam do tej wyprawy, nie tylko najmłodszych czytelników, ale także ich rodzeństwo i rodziców. To będą z pewnością cudownie spędzone godziny!
Bardzo gorąco zachęcam do tej wyprawy, nie tylko najmłodszych czytelników, ale także ich rodzeństwo i rodziców. To będą z pewnością cudownie spędzone godziny!
Ania, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zielona Sowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz