tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

wtorek, 7 stycznia 2014

"Kłamstwa Locke'a Lamory" - Scott Lynch - recenzja

            Tym razem na początek przedstawię Wam cytacik:

Kłamstwa Locke'a Lamory - Scott Lynch„ – […] Kieszonkowcy okradają zwykłych ludzi, którzy okradają naiwniaków, capa Barsavi okrada złodziei oraz zwykłych ludzi, pomniejsza szlachta okrada wszystkich, a książę Nicovante od czasu do czasu wyrusza i grabi do szczętu [..], nie wspominając już o tym, co robi własnej szlachcie i zwykłym obywatelom.
- Co czyni z nas złodziei okradających złodziei i udających złodziei, którzy pracują dla złodzieja okradającego innych złodziei.”

Tak, wiem, że to długi cytat, ale czymże on jest w obliczu liczącego nieco ponad pięćset stronic tomiszcza… A poza tym, gdy tylko go przeczytałam, obiecałam sobie, że to właśnie nim wprowadzę Was w świat Niecnych Dżentelmenów.

A więc witajcie w Camorrze! Witajcie w pięknym mieście stworzonym z kilku wysepek, podzielonym na skrajnie różne dzielnice, siedzibie wielu złodziejskich gangów. Scott Lynch zaprasza do zapoznania się z tym miastem właśnie z punktu widzenia złodziei. A ja się do tego zaproszenia dołączam.

Niecni Dżentelmeni w składzie: Calo i Galdo Sanza – bliźniacy, mistrzowie kantowania w kartach i wybitni kucharze, Locke Lamora – szef, mały i wątły, ale nadzwyczaj błyskotliwy, Jean Tannen – gangowy wrażliwiec, czyta poezję, pełni funkcję mięśniaka – zabójcy, Pędrak – nowicjusz. Oto główni bohaterowie, którzy na pozór prowadzą życie pomniejszego gangu. Przecież nie wszyscy muszą wiedzieć, że tak naprawdę Niecni Dżentelmeni są wręcz obrzydliwie bogaci. A już na pewno nie ci, którym trzeba płacić podatki. Bohaterom wszystko idzie jak po maśle, aż nagle… Po prostu zaczyna się sypać. To już przestaje być kwestia pieniędzy. Zaczyna się walka na śmierć, życie, złoto, krew, trucizny, ogień, wszystko, czym da się walczyć. Nieodzownym elementem jest... zemsta.

Ja zwyczajnie zakochałam się w języku, jakim została napisana ta książka. Autor ma niezwykłe wyczucie ironii, sarkazmu i cynizmu, właściwie je dawkuje, czasami łącząc z chłodną logiką, a kiedy indziej… Po prostu nie. Nawet w chwilach grozy nie brakuje humoru. Czyta się świetnie. Podziwiam bezgranicznie Lyncha, ale głęboki ukłon składam także w stronę tłumacza, bo myślę, że trafił mu się twardy orzech do zgryzienia, a jednak dał sobie z nim radę. Postacie są tak idealnie wpasowane w środowisko, że aż niezwykłe. Moim zdaniem najbardziej rozbrajający ze wszystkich jest Pędrak. Tło – miasto pełne zaułków i złodziejskich kryjówek, zaplanowane po mistrzowsku w cieniu szklanych wież.

Książka napisana jest w ciekawej formie, bo po każdym rozdziale czeka nas interludium. Przeszłość, przyszłość i różne anegdoty splatają się na teraźniejszość. Nie da się tego czytać na wyrywki. Akcja jest szybka, pełna zwrotów i niespodziewanych komplikacji, które często komplikują się w jeszcze bardziej skomplikowane. Myślę, że wcale nie tak ciężko jest się pogubić.
            
Mogę tak pisać i pisać, bo muszę przyznać, że książka bardzo mi się spodobała. Ogłaszam też wszem i wobec, że rozpoczynam „polowanie” na inne książki autorstwa Scotta Lyncha, ponieważ odczuwam niedosyt stylu, jakim napisane są „Kłamstwa Locke’a Lamory”.
            
Reasumując, zatopienie się w barwnym światku złodziejskim urokliwej Camorry polecam każdemu, kto szuka dobrej książki na zimę. I wszystkim innym też.


Karczuś, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MAG. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz