„Dziewczyna ognia i cierni” to debiutancka książka Rae
Carson, amerykańskiej autorki powieści fantasy. Uważam, że musi być naprawdę
odważna i nie bać się krytyki, skoro swoją książkę oparła na wątku religijnym,
który miesza się z magią. Jak widać kontrowersyjny pomysł się opłacił i powieść
stała się bestsellerem.
Elisa od najmłodszych lat zmaga się z brzemieniem jakie
niesie ze sobą bycie Wybrańcem. Niebieski klejnot w jej pępku jest łącznikiem z
Bogiem i swoistym symbolem
przynależności do Niego – obdarza nim tylko osobę godną wypełnienia misji, raz
na 200 lat. Przez całe życie wszyscy oczekują od niej, że będzie wyjątkowa. A
ona nie potrafi.
W dniu swoich szesnastych urodzin, ta gorsza z księżniczek,
ta mniej kochana przez ojca, staje na ślubnym kobiercu, by powiedzieć „tak” mężczyźnie,
którego nie zna. Dla dziewczyny małżeństwo z Alejandro, królem sąsiedniego
państwa, jest tylko przykrym obowiązkiem, mającym przynieść korzyści jej
królestwu. Szybko jednak okazuje się, że jest on nie tylko przystojny i
czarujący, ale również błyskotliwy i troskliwy.
Po ślubie Elisa odkrywa, że jej życie było zaplanowane na
długo przed jej narodzinami, a Boski Kamień jest raczej przekleństwem niż
przywilejem.
Na skutek zbiegu wydarzeń młoda królowa zostaje zmuszona do
dorośnięcia, podejmowania trudnych decyzji i stanięcia na czele oddziału
walczącego z wrogami króla. Jeśli nie zdoła na czas zrozumieć magii kamienia, Invierni
zabiją wszystkich, na których jej zależy, po czym wyrwą klejnot z jej martwego
ciała.
Elisa nie zamierza się jednak poddać.
Jest królową.
I będzie walczyć o swoje królestwo.
„Dziewczyna ognia i cierni” idealnie wpasowuje się w schemat
modnych powieści o kobietach buntowniczkach, zapoczątkowanych przez „Igrzyska
śmierci”. Młoda dziewczyna, która jest z góry skazana na coś, czego z
całego serca nie chce, zmuszona do opuszczenia rodzinnego domu i porzucenia
swoich przyzwyczajeń. Po drodze do celu, przechodzi niezwykła metamorfozę,
staje się stanowcza, twarda i odważna, by w końcu zostać bohaterką.
I oczywiście znajduje miłość. A najlepiej dwie.
Osobiście lubię tego typu książki i nie przeszkadza mi
ciągłe powielanie zarysu fabuły, jednak nawet najbardziej zagorzałym miłośnikom
romansów po jakimś czasie się to znudzi. Dlatego niezmiernie cieszy mnie fakt,
że akcja książki osadzona jest w świecie pełnym magii i czarnoksiężników, co
wyróżnia ją na tle tysięcy podobnych powieści. Kiedy czyta się „Dziewczynę ognia i cierni” Elisa – jak
przystało na główną bohaterkę - bardzo się wyróżnia i jest najciekawszą postacią
książki. Przechodzi wyraźną zmianę od prologu do epilogu, przeprowadzając
czytelnika przez kolejne etapy powieści. Korzystna jest również szybkość rozwoju akcji – dzieje się
wiele i łatwo się pogubić, ale to każe głębiej wczytywać się w opisy i dialogi
oraz skupić na książce, a nie na tym co dzieje się dookoła. Dlatego właśnie
jest to książka, która pozwala się zrelaksować i odprężyć.
Jedynym zgrzytem jest, jak już wspominałam, połączenie
religii, z elementami które jej zaprzeczają. Jest to pomysł, na którym tak
naprawdę opiera się cała fabuła – oryginalny nie przeczę, ale też dość
kontrowersyjny.
A czy Wam podoba się takie połączenie?
Przeczytajcie i przekonajcie się sami!
Nika, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz