"Każdy ma wyznaczony swój czas umierania. Niektórzy o tym nie wiedzą lub starają się ten moment opóźnić, ale tego nie da się zmienić. A już na pewno nie wtedy, gdy spogląda się w gwiazdy Dziewiątej Bramy. [...]"
Oto, od czego zacznę tym razem. I nie będę się rozpisywać
dlaczego, po prostu spodobał mi się ten cytat - dobrze oddaje przekaz, na
którym oparta jest książka i perypetie bohaterów. Pisałam już o pierwszej
części ("Sabriel"), napisanie tekstu na temat drugiej ("Lirael.Córka Clayrów") przypadło mojej koleżance, a teraz nadchodzi czas na część
trzecią - "Abhorsen".
Na
początek powiem tylko, że główni bohaterowie się nie zmieniają. Wciąż są nimi
Lirael i Sameth, z nieodłącznymi Podłym Psiskiem i Moggetem, ważną rolę odgrywa
niewątpliwie również Nick. Wszystkiego dopełniają, znani jeszcze z pierwszej
części, Sabriel oraz Touchstone. Czegóż można chcieć więcej - idealny komplet
bohaterów! Bohaterów niezwykłych, którzy zmieniają się stopniowo, strona po
stronie, rozdział po rozdziale... Do takich postaci czytelnik najbardziej się
przywiązuje, takie postacie nigdy się czytelnikowi nie nudzą.
Ale bohaterowie to nie wszystko - najbardziej liczą się
przecież ich przygody, a tych w książce nie brakuje! Krótko zarysowując fabułę:
na barkach Lirael, wspomaganej przez przyjaciół, spoczywa ciężar pokonania zła
(nie chcę zbyt wiele zdradzić), które zagraża całej krainie Życia. Jest to
walka ponad siły, jedna z tych niemożliwych do wygrania, jednak młoda
następczyni Abhorsenów musi ją podjąć - w końcu ważą się losy świata! W Starym
Królestwie pradawne siły wymykają się spod kontroli, w Ancelstierre trwają
zamieszki, nigdzie nie jest bezpiecznie. Właśnie w takich okolicznościach nasi
bohaterowie wyruszają w podróż, od której zakończenia zależy wszystko. I
niezależnie od tego, co się wydarzy, nic już nigdy nie będzie takie samo.
No, to
skoro wiadomo już mniej więcej, o co chodzi, napiszę Wam, co sądzę o tej
książce. Otóż, moim skromnym zdaniem, jest NIESAMOWITA! Zanim zacznę tłumaczyć,
pragnę nadmienić, iż całą serię przeczytałam już kiedyś, przed laty, i zwaliła
mnie ona z nóg. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po nią teraz, gdy nadarzyła
się okazja, i wiecie co? Wciąż jest równie zniewalająca!
Ujmę wszystko najprościej, jak potrafię, a mianowicie wyrażę
stwierdzeniem: to jest to! A dokładniej "ta", bo chodzi o TĘ
fantastykę, którą kocham. Oryginalna, zaskakująca, wciągająca, nieschematyczna,
bogata w czarny humor, niezdominowana przez słaby wątek romantyczny... Ta
książka ma wszystko, czego tak często brakuje nowszym pozycjom. Już drugi raz w
życiu po prostu ją połknęłam - to chyba o czymś świadczy?
Ale, co
ja się będę rozpisywać - przeczytajcie sami! Najlepiej całą trylogię o Starym
Królestwie, poczynając od "Sabriel", poprzez "Lirael", a na
"Abhorsenie" kończąc, bo wtedy znacznie łatwiej będzie Wam zrozumieć
fabułę. A ja, jeśli bylibyście ciekawi, planuję udanie się w najbliższej
przyszłości do księgarni po prequel trylogii ("Clariel"), który niedawno
ukazał się na półkach. Co dalej? To się dopiero okaże.
Artichoke, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz