Dwie siostry - Dolores i
Saladina. Jedna miejscowość - Tierra de Chá. Kilkunastu mieszkańców i jedna
tajemnica.
Dolores i Saladina, tytułowe Zimowe Panny,
wracają do rodzinnego miasteczka, które musiały opuścić jako dzieci, z powodu
wojny. Te niespodziewane, niebezpieczne zawieruchy rzuciły je do Anglii, gdzie
próbowały swoich sił w wielu zawodach. Po kilkunastu latach udaje im się
powrócić do małej galijskiej wioski. Zajmują
skromną, lichę chatę z czasów swojego dzieciństwa. Każdego dnia siostry zajmują
się krawiectwem, którego nienawidzą i gospodarstwem, które uwielbiają.
Przyjemność sprawiają im najzwyklejsze czynności, takie jak pieczenie chleba,
czy przyrządzanie konfitury z owoców figowca, który rośnie tuż koło ich okien,
w skromnym ogródku. Monotonię życia przerywają jedynie wspólnymi rozmowami o
hollywoodzkich gwiazdach , których życie znają z plotkarskich magazynów.
Jednakże ta urocza sielanka nie dotyczy
innych mieszkańców Tierra de Chá. Wraz z powrotem Dolores i Saladiny, wracają
wspomnienia mieszkańców, którzy zawarli pewną umowę z dziadkiem kobiet.
Zobowiązali się oni do oddania swojego mózgu po śmierci, w celach naukowych, za
opłatą. Dziadek spisał z każdym ,,chętnym" umowę sprzedaży. W międzyczasie
mężczyzna jednakże zaginął. Teraz powróciły jego wnuczki, a zdesperowani
mieszkańcy chcą odzyskać podpisane kilkanaście lat wcześniej papiery.
Tytułowe bohaterki to siostry, różnią się
jednakże wszystkim, od wyglądu zaczynając, a kończąc na sposobie bycia. Jedna
ładna, spokojna, zrównoważona, druga brzydka, uparta i zwariowana. Obie dzięki
temu są intrygujące, tajemnicze, jakby żyły w swojej własnej rzeczywistości.
Bardzo spodobał mi się ten kontrast między nimi, bo zdecydowanie urozmaicił
fabułę powieści. Akcja jest raczej spokojna, jednolita, okryta mgłą sekretów,
które zdecydowanie spowalniają i tak już wolną akcję. Zdecydowanie nie jest
powieść trzymająca w napięciu od pierwszego zdania. Sam pomysł jest nawet
ciekawy, ale niestety zbyt spowolnione tempo, niszczy intrygujący obraz
galijskiego miasteczka.
Skłamałabym pisząc, że nie można przebrnąć
przez tę książkę. Plusem jest zdecydowanie lekkie pióro autorki, dzięki któremu
można przeczytać Zimowe Panny w jeden
dzień, chociaż moim zdaniem, niestety, bez większych odczuć emocjonalnych. Świat
wykreowany przez pisarkę jest dziwny. Z jednej strony nierzeczywistość oraz
baśniowość sytuacji, a z drugiej surowy opis pracy w gospodarstwie. Kolejny
kontrast, który ratuje Zimowe Panny w
moich oczach, gdyż dodaje smaku mdłej fabule.
Powieść Cristiny Sánchez - Andrade jest z
nietuzinkową książką, z elementami tajemnicy i baśni. Nie jest ona jednakże
pozycją, która zachwyci każdego czytelnika. Zdecydowanie kieruję ją do osób,
które cenią nostalgiczne opowieści. Fani akcji, romansu, kryminału nie mają po
co sięgać po Zimowe Panny.
Cristina Sánchez - Andrade urodziła się w
1968 w Santiago de Compostela. Jest pisarką, krytykiem literackim i tłumaczką.
Prowadzi warsztaty literackie. Jest absolwentką prawa. Cristina Sánchez -
Andrade to autorka kilku powieści, które zostały przetłumaczone na angielski,
portugalski, włoski, polski i rosyjski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz