Co wam się kojarzy kiedy zobaczycie książkę o mrocznej
okładce? A co kiedy tytuł tej książki to „Syreny”? Pierwsza myśl jaka mi się
nasunęła to: „Ooo, może wreszcie coś pół fantasy pół romans! Biorę!” Wzięłam w
ciemno, bez przeczytana opisu z tyłu. Kiedy zaczęłam ją dokładniej oglądać
trafiłam na coś takiego:” W zarządzanych przez mafię pubach i knajpach
Manchesteru…” Zdziwiłam się, ale pomyślałam, że co to dla mnie, otworzyłam i
zaczęłam wgłębiać się w historię. Początek mówi o detektywie policji, który
wnika w szajkę dilerów heroiny i ecstasy. I to tyle, ile chcecie wiedzieć na
początek. No może jeszcze to, że pierwsze wrażenie zdecydowanie było mylne.
Życie, które znamy, które ja znam, jest w miarę spokojne, a
największe przewinienie, do którego mogę się przyznać to przejście na czerwonym
świetle, czy zbyt późny powrót do domu ;) Ten świat, wymyślony przez Josepha
Knoxa jest zupełnie inny. Puby, kluby, imprezy co noc, a do tego wszystkiego
ogromne ilości alkoholu i narkotyków. Jest tego aż tak dużo, że czasem wydaje się to wręcz nierealne,
jednak jest to, według bohaterów, bardzo ciekawa odskocznia od codziennego nudnego życia.
Jeśli chodzi o język książki, to w jaki sposób zdania
zostały napisane, jak się to czyta i jak to jest wpisane w charakter książki, to
daję mocne 5 z plusem! Co prawda, dla tych o wrażliwszym uchu duża ilość
wulgaryzmów może nie być zaletą, ale sądzę, że patrząc na całokształt to bez
nich powieść nie byłaby taka atrakcyjna.
Musicie ją przeczytać! Jest to zupełnie inna lektura niż te,
które dotychczas czytałam, a było ich wiele. Jak na zupełnie dla mnie nowy gatunek, powieść zachęciła mnie
do kolejnych tego typu książek. Zbliża się weekend majowy, a to doskonały czas
na czytanie. Teraz już wiecie czego.
Gabcia, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz