tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lemony snicket. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lemony snicket. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 maja 2014

„Kto to być może o tej porze?” - Lemony Snicket - recenzja

Lemony Snicket jest autorem serii Niewłaściwych Pytań, a zarazem głównym bohaterem wielu swoich powieści. Jedną z nich jest właśnie „Kto to być może o tej porze?”.

Kto to być może o tej porze? - Lemony SnicketKsiążka ta jest krótka, lekka i przyjemnie się ją czyta. Powieść przeznaczona dla każdego – spodobała się zarówno mnie, jak i mojej młodszej siostrze.

Marzący o byciu tajnym agentem Lemony zostaje terminatorem i pod okiem mistrzyni, S. Teodory Markson, odbywa szkolenie. Okazuje się jednak, że wbrew temu co mówi o sobie Teodora, nie jest ona najlepszą agentką, a Snicket przerasta ją intelektualnie. Zważywszy na to, że chłopak ma dopiero trzynaście lat, jest to ewenement w agencji. „Uczeń przerasta mistrza” – to stwierdzenie idealnie tutaj pasuje. Dzięki swojemu sprytowi Snicket zaskakuje, a jego osobowość sprawia, że nie można go nie lubić. Mimo nawyku zadawania niewłaściwych pytań jest bardzo sympatycznym bohaterem.

Książka bardzo mi się podobała i wiele razy uśmiałam się do łez. Jej minusem jest jednak to, że opisy są zbyt długie i szczegółowe jak na tego typu książkę. Nudzą one i sprawiają wrażenie jakby autor chciał na siłę przedłużyć akcję powieści. Drugim minusem jest zbyt zaawansowane słownictwo, jak na dzieci. „Ekscentryczny chłopiec”, nie może zaciekawić maluchów lubiących historie proste i w których wiele się dzieje.


„Kto to być może o tej porze” polecam wszystkim, którzy uwielbiają opisy, szalone przygody, a przy tym kochają się śmiać.

Domina Nigrum, 13 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.

wtorek, 18 marca 2014

"Ogromne okno" – Lemony Snicket – recenzja

Ogromne okno - Lemony SnicketJuż trzeci raz spotykamy się z rodzeństwem Baudelaire w Serii Niefortunnych Zdarzeń. W tej części Wioletka, Klaus i Słoneczko trafiają do ciotki Józefiny. Zostają oczywiście poinformowani, że tak naprawdę nie jest ona siostrą żadnego z ich rodziców, tylko dalszą krewną. Pan Poe obiecuje jak zwykle swoją pomoc, w razie potrzeby.

Szybko okazuje się, że ciocia jest osobą bardzo specyficzną. Rodzeństwo dowiaduje się, że boi się ona Jeziora Łzawego, ponieważ w jakiś sposób związane jest ono ze śmiercią jej męża. Jednak na tym nie koniec – kobieta lęka się prawie wszystkiego, począwszy od klamek, a na piekarniku skończywszy. Dlaczego? Dowiedzcie się sami.

Warto wspomnieć, że Józefina nie ma bladego pojęcia o wychowywaniu dzieci. Podaje zimne obiady, a życie w jej domu jest nudne i pełne zakazów. Mimo to należy docenić jej dobre serce i chęć pomocy dzieciakom. Wydawać by się mogło, że rodzeństwo znalazło wreszcie swoje miejsce na ziemi. Przecież od śmierci rodziców dzieci były przenoszone do kolejnych krewnych. Zasługiwały na stabilizację. Życie z ciotką było właśnie tym, o czym marzyły, mimo wielu niewygód takich jak bardzo częste lekcje gramatyki (Józefina była bardzo przewrażliwiona na jej punkcie) mieszkanie z tą kobietą byłoby dla nich tym, czego od dawna nie miały – domem rodzinnym.

Jednak jak to bywa w „Serii Niefortunnych Zdarzeń” w całą tę sytuację miesza się Hrabia Olaf…
A może dzieciom tylko wydaje się, że znów spotkały swojego największego wroga?

Powieść napisana jest lekkim stylem, zrozumiałym dla najmłodszych czytelników. Należy również wspomnieć o funkcji edukacyjnej – autor wyjaśnia milusińskim wszystkie związki frazeologiczne i każdy trudny zwrot. 
Zaczynając czytać „Ogromne okno” musicie uważać. Ostrzegam lojalnie, że książka ta bardzo wciąga. Nie da się od niej oderwać, choćby na obiad.

Polecam gorąco i życzę miłych chwil z lekturą! 


Lucienne, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.

piątek, 31 stycznia 2014

"Przykry początek" - Lemony Snicket - recenzja


Wyobraźcie sobie, że macie pecha.... Ale nie takiego zwykłego, czyli, że np. uciekł Wam autobus do szkoły, zaczął padać deszcz, a Wy nie macie parasola. W szkole na każdej lekcji jest kartkówka, na którą nie umiecie nic. Nie. Wyobraźcie sobie coś znacznie gorszego.

Przykry początek - Lemony Snicket Wasi rodzice umierają w pożarze, wszystkie wasze pamiątki to garść popiołu, a chciwi krewni czyhają na wasz majątek i są w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Kiepsko, prawda?
A to właśnie spotyka rodzeństwo Baudelaire. Wioletka, Klaus i Słoneczko pomimo uroku osobistego wiodą żywot pełen przykrości i łez.  Ich rodzice zginęli i od tego momentu mają ,,pecha”. Sprawami majątkowymi rodziny zajmuje się pan Poe. Jest to niezbyt ciekawy, ciągle kaszlący człowiek, który zajmuje się dziećmi w pierwszych dniach po tragedii. Jednakże rodzeństwo dobrze czuje się pod jego opieką.

Wkrótce pan Poe znajduje im dom u ich krewnego Hrabiego Olafa. Nie zdaje sobie sprawy, że zostawia dzieci pod opieką okrutnika. Dom hrabiego przypomina ruderę, a on sam oddaje dzieciom do użytku jeden malutki pokoik z jednym łóżkiem. Poza tym codziennie rano zostawia im  na stole zimną owsiankę i dłuuuuugą listę zadań do wykonania. Wieczorami, gdy wraca do domu, przyprowadza ze sobą swoją trupę. Wszyscy jedzą kolację przygotowaną przez dzieci, oczywiście popijając wino. Robią przy tym mnóstwo hałasu, co straszy nieszczęsne sierotki. Na domiar złego Hrabia Olaf ma przerażający pomysł na zagarnięcie majątku rodziny Baudelaire. Jest tak straszny, że naprawdę trudno uwierzyć w to, że ktoś wymyślił taką postać.

Jak dzieci poradzą sobie z okropnym krewnym?
Czy wreszcie doświadczą trochę szczęścia?

Każdy pewnie sobie teraz pomyśli, że książka skończy się wspaniale. Niestety ta historia jest tak pechowa dla rodzeństwa Baudelaire, że gdy się ją czyta, robi się człowiekowi bardzo smutno. Na pewno, nie jest to lektura dla osób, które lubią wesołe opowieści, lub chociażby szczęśliwe zakończenia. Moim zdaniem dzieci nie powinny czytać tej pozycji, bo miejscami jest naprawdę przerażająca i niszczy humor.

Na ostatniej stronie książki jest napisane, iż jest to nieszczęśliwa historia, ale w taki sposób, że zachęca to czytelnika do zmierzenia się z tą powieścią. Jednak ja radzę, by posłuchać tego ostrzeżenia i nie czytać tej opowieści. Jeżeli jednak znajdzie się ktoś, kto lubi smutne historie, to może i ta mu się spodoba. Ja nie należę do tego grona i wolę opowieści weselsze.

Ogromnym plusem książki jest to jak została wydana. Duża czcionka ułatwia czytanie, a ilustracje pobudzają wyobraźnię.

Autorem jest Lemony Snicket, który urodził się w małym miasteczku zamieszkanym przez ludzi podejrzliwych i skłonnych do awantur. Obecnie mieszka w wielkim mieście.


Nikki,15 lat 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.



czwartek, 16 stycznia 2014

"Gabinet gadów" - Lemony Snicket - recenzja

Seria niefortunnych zdarzeń 2. Gabinet gadów Gabinet gadów to druga część Serii niefortunnych zdarzeń, o przygodach pechowego rodzeństwa Baudelaire. Wioletka, Klaus i Słoneczko stracili rodziców w strasznym pożarze. Od tego czasu sprawami majątkowymi rodziny zajmuje się pan Poe. Dzieci dostaną pieniądze dopiero, gdy najstarsza z nich Wioletka osiągnie pełnoletność – czyli przepisowe 18 lat. Ta chwila nadejdzie dopiero za 4 lata, a trzeba przyznać, że rodzeństwo ma jednego naprawdę niecierpliwego krewnego. Jest nim Hrabia Olaf. Ten człowiek nie ma żadnych skrupułów, by sięgnąć po fortunę Baudelairów. Próbował poślubić Wioletkę, szantażował dzieci grożąc im zabójstwem Słoneczka. I co najgorsze, udało mu się uciec.

Tym razem pan Poe zostawia dzieci u doktora Montgomerego. Jest on herpetologiem, czyli zajmuje się badaniem żmij. Całe szczęście okazuje się, że wujcio Monty (tak każe dzieciom, by mówiły do niego) jest całkowitym przeciwieństwem Hrabiego Olafa. Jest człowiekiem miłym, pomocnym i kocha dzieci. Już na pierwszym spotkaniu częstuje je tortem kokosowym i bierze na wycieczkę do Gabinetu Gadów. Przetrzymuje tam żmije z całego świata. Wszystkie te okazy gromadził całe swoje życie. Niedługo planuje kolejną podróż, tym razem do Peru. Zamierza zabrać ze sobą rodzeństwo Baudelaire. Dzieci bardzo cieszą się z wyjazdu.

Niestety, znając pechowość tych opowieści, teraz pojawi się czarny charakter. A jest nim sam Hrabia Olaf. Wujcio Monty nie rozpoznaje go, bo zgolił brwi i zapuścił brodę, lecz dzieci od razu rozpoznają w nim  swojego oprawcę. Wujek nie wierzy im, bo jest zbyt zafrapowany zbliżającą się podróżą. Dzieci boją się, gdyż nie wiedzą co tym razem szykuje ich okrutny krewny. Czy zdążą to odkryć nim dojdzie do tragedii?

Moim zdaniem Gabinet gadów jest lepszy niż pierwsza część Przykry początek. Tym razem ciężko doświadczonym przez los sierotkom szczęście sprzyja choć przez chwilę. Nie ma też tylu strasznych scen, przedstawiających ich trudny żywot. Jednakże nadal to jest najbardziej pechowa książka z jaką miałam do czynienia. Z tyłu okładki jest napisane ostrzeżenie przestrzegające przed czytaniem tej powieści i uważam, że zastosować do niego powinny się osoby o słabych nerwach lub lubiące lektury wesołe. Naprawdę, historia sierot Baudelaire potrafi popsuć humor i wprowadzić w gorszy nastrój.

Autorem Gabinetu gadów jest Lemony Snicket, który w wolnym czasie zajmuje się gromadzeniem dowodów i uchodzi za swoistego eksperta w tej dziedzinie, co przyznają wybitne autorytety.


Nikki, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.