Życie
Darlene to bajka. Ma cudownego, wyrozumiałego męża, niesamowite dzieci, miłą
atmosferę w domu oraz czas dla siebie i dla rodziny. Do czasu. Przeprowadzka z
miasta na wieś wprowadza trochę bałaganu do rodzinnej sielanki. Zmiana miejsca
zamieszkania negatywnie wpływa na córkę Grace, która nie radzi sobie ze swoimi
emocjami, syna Chada wpadającego w złe towarzystwo, a na domiar złego relacje
między Darlene a Bradem ulegają gwałtownej zmianie na gorsze. Wszystko wskazuje
na to, że Brad ma… romans.
Problemy spadają na Darlene jak lawina. Kobieta traci zaufanie do męża, wiarę w Boga, czas i uśmiech. Dopiero pewna ekscentryczna sąsiadka, zagubiony mężczyzna i przyjazna psychoterapeutka pokazują Darlene właściwą drogę, a co za tym idzie, przyczyniają się do szczęścia kobiety.
Widząc Potrzebuję Cię Beth Wiseman, moja pierwsza myśl to „O, literatura kobieca i kolejna ciekawa przygoda. Będzie dużo wszystkiego!”. Ta sama myśl towarzyszyła mi przez kilka pierwszych stron powieści pani Wiseman. Sądziłam, że Potrzebuję Cię będzie, tak jak inne historie z tego gatunku, wzruszającą opowieścią o rodzinie, a ponieważ lubię takie klimaty, z radością rozpoczęłam przygodę z tą lekturą. Ku mojemu zaskoczeniu Potrzebuję Cię nie tylko okazała się wcześniej wspomnianą historią o rodzinie, ale także czymś więcej, co pozwoliło mi zrozumieć wiele życiowych kwestii.
Darlene to prawdziwa pani domu wstająca skoro świt, przygotowująca śniadanie dla dzieci i męża, a później oddająca się domowym obowiązkom. Moja sympatia do niej rozkwitła niemalże natychmiastowo. Coś w jej słowach i postawie sprawiło, że pomyślałam o niej jako o obrończymi całej rodziny. Do Darlene mógł zwrócić się każdy: jej córki Grace i Ansley, syn, mąż, sąsiadka, szefowa… Ale Darlene miała też drugą twarz: kobiety, która też musi się komuś wyżalić. Przede wszystkim główna bohaterka była ucieleśnieniem dobroci, jakiego rzadko można spotkać w książkach. Biła od niej ogromna mądrość, doświadczenie życiowe, ale też zagubienie, co z resztą sama przyznała.
Jej mąż, Brad, również okazał się interesującą postacią. Podobało mi się w nim to, że na poważnie wziął sobie do serca rolę głowy rodziny. Jego punktem honoru było zarobienie na utrzymanie dzieci i żony, poświęcenie czasu dla córek i syna, a następnie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa całej rodzinie. Najbardziej uwielbiałam go za miłość jaką darzył Darlene. Och, takiego uczucia można pozazdrościć! Na szczególną uwagę zasługują też dzieci Darlene i Brada. Cieszę się, ponieważ każde z nich miało zupełnie inny charakter. Chad – chociaż wcale tego nie było po nim widać – najbardziej troszczył się o siostry, Grace była cicha i nieśmiała, co doprowadziło ją do poważnych problemów, z kolei Ansley… ona była wulkanem szczęścia i uśmiechu.
Ogólnie rzecz biorąc kreacja postaci wypadła bardzo dobrze. Nie oczekiwałam niczego specjalnego, ale taka niespodzianka sprawiła, że ocena Potrzebuję Cię wzrosła! Miło było też poznać swoją „imienniczkę” – Laylę Jager – i przyglądać się losom tej bohaterki. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się kogoś takiego jak Layla. Jej obecność w życiu Darlene doprowadziła do kilku ważnych przełomów. Cieszę się, że Layla znalazła się w tej powieści, ale o jej roli nie powiem Wam za wiele. Musicie sięgnąć po Potrzebuję Cię, aby dowiedzieć się ile światła wprowadziła do rodziny głównej bohaterki.
Przyjemny styl pani Wiseman i prosty język są zaletą powieści, jednakże jednej rzeczy zabrakło mi na kartach historii Darlene. Mowa jest o opisach. Autorka nie przywiązywała zbyt dużej wagi do opisów, które mogłyby pozwolić czytelnikowi podzielać emocje Darlene, Grace, Brada czy Layli. W kilku momentach wzruszyłam się i byłam bliska łez, ale na tym poprzestawałam. A szkoda. Żałuję, że pani Wiseman nie dodała uroku powieści ładnymi, długimi opisami pełnymi uczuć.
Akcja. Co mogę o niej powiedzieć? Jest typowa dla powieści literatury kobiecej: idąca swoim tempem, opierająca się na wewnętrznych problemach bohaterów, łagodna, wciągająca, ale… miała też kilka ciekawych, nagłych zwrotów, których w ogóle się nie spodziewałam (zwłaszcza jeden, który doprowadził mnie do łez!).
Ujmę to prościej: wielu rzeczy nie spodziewałam się po tej książce, na pierwszy rzut oka lekkiej i niezobowiązującej, a mój czytelniczy radar nie wykrył niczego, co mogłoby zakwalifikować Potrzebuję Cię do grupy książek, które wpłyną na mój światopogląd. Stało się na odwrót. Powieść pani Wiseman pomogła mi zrozumieć kilka rzeczy. A wiecie dlaczego? Przez religijność bohaterów. Z doświadczenia wiem, że wielu czytelników czytając w recenzji książki słowa „religijność”, „wiara”, „duchowość” sceptycznie podchodzi do tej lektury lub spisuje ją na straty przez nawiązanie do religii i Boga. ALE – ważne „ale” – nie róbcie tego teraz i pozwólcie, że wyjaśnię Wam o co chodzi.
Kiedy ktoś ma problemy i próbuje znaleźć odpowiedzi na pytania „Dlaczego ja? Dlaczego teraz?”, a nie dostaje ich, zwykle odsuwa się od wiary, zaniedbuje kontakt z Bogiem, zaprzestaje modlić się, wierzyć w Boga i spycha wiarę na drugi plan. Tak naprawdę odpowiedzi można znaleźć wszędzie – wystarczy się zastanowić, zaakceptować swoje wnioski i żyć dalej. Dla tych, którzy nie potrafią pojąć wyroków Boga Potrzebuję Cię będzie najlepszym zbiorem odpowiedzi i wskazówek. Nie zrażajcie się religijną postawą bohaterów – wartości które oni przedstawiają są najważniejsze w życiu. Możecie pomyśleć „Na co mi to, skoro ja i tak nie jestem bardzo wierzący/-a?”. Otóż to. Potrzebuję Cię nie tylko pomoże Wam zrozumieć ludzkie problemy, spokój, harmonię i definicję prawdziwej rodziny, ale może przyczyni się do zmiany Waszego światopoglądu i spojrzenia na wiele spraw.
Mnie, osobie wierzącej i praktykującej, ta książka bardzo dużo uświadomiła. Wydawało mi się, że rozumiem funkcjonowanie świata i źródła ludzkich problemów, a tutaj nagle okazało się, że moja wiedza jest bardzo mała. Potrzebuję Cię zwraca też uwagę na rolę niektórych osób w naszym życiu, czego symbolem jest Layla Jager. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach wiara to temat bardzo kontrowersyjny, mający większą liczbą przeciwników niż zwolenników, ale… dajcie szansę i sobie, i historii Darlene. Nic nie stracicie, a w zamian za to możecie wiele zyskać.
Interesującym i bardzo dobrym dodatkiem do książki okazały się pytania na samym końcu powieści, na które można było odpowiedzieć dopiero po przeczytaniu Potrzebuję Cię. Pozwalają one lepiej zrozumieć postawę bohaterów i motywy kierujące nimi w najważniejszych momentach ich dotychczasowego życia.
Problemy spadają na Darlene jak lawina. Kobieta traci zaufanie do męża, wiarę w Boga, czas i uśmiech. Dopiero pewna ekscentryczna sąsiadka, zagubiony mężczyzna i przyjazna psychoterapeutka pokazują Darlene właściwą drogę, a co za tym idzie, przyczyniają się do szczęścia kobiety.
Widząc Potrzebuję Cię Beth Wiseman, moja pierwsza myśl to „O, literatura kobieca i kolejna ciekawa przygoda. Będzie dużo wszystkiego!”. Ta sama myśl towarzyszyła mi przez kilka pierwszych stron powieści pani Wiseman. Sądziłam, że Potrzebuję Cię będzie, tak jak inne historie z tego gatunku, wzruszającą opowieścią o rodzinie, a ponieważ lubię takie klimaty, z radością rozpoczęłam przygodę z tą lekturą. Ku mojemu zaskoczeniu Potrzebuję Cię nie tylko okazała się wcześniej wspomnianą historią o rodzinie, ale także czymś więcej, co pozwoliło mi zrozumieć wiele życiowych kwestii.
Darlene to prawdziwa pani domu wstająca skoro świt, przygotowująca śniadanie dla dzieci i męża, a później oddająca się domowym obowiązkom. Moja sympatia do niej rozkwitła niemalże natychmiastowo. Coś w jej słowach i postawie sprawiło, że pomyślałam o niej jako o obrończymi całej rodziny. Do Darlene mógł zwrócić się każdy: jej córki Grace i Ansley, syn, mąż, sąsiadka, szefowa… Ale Darlene miała też drugą twarz: kobiety, która też musi się komuś wyżalić. Przede wszystkim główna bohaterka była ucieleśnieniem dobroci, jakiego rzadko można spotkać w książkach. Biła od niej ogromna mądrość, doświadczenie życiowe, ale też zagubienie, co z resztą sama przyznała.
Jej mąż, Brad, również okazał się interesującą postacią. Podobało mi się w nim to, że na poważnie wziął sobie do serca rolę głowy rodziny. Jego punktem honoru było zarobienie na utrzymanie dzieci i żony, poświęcenie czasu dla córek i syna, a następnie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa całej rodzinie. Najbardziej uwielbiałam go za miłość jaką darzył Darlene. Och, takiego uczucia można pozazdrościć! Na szczególną uwagę zasługują też dzieci Darlene i Brada. Cieszę się, ponieważ każde z nich miało zupełnie inny charakter. Chad – chociaż wcale tego nie było po nim widać – najbardziej troszczył się o siostry, Grace była cicha i nieśmiała, co doprowadziło ją do poważnych problemów, z kolei Ansley… ona była wulkanem szczęścia i uśmiechu.
Ogólnie rzecz biorąc kreacja postaci wypadła bardzo dobrze. Nie oczekiwałam niczego specjalnego, ale taka niespodzianka sprawiła, że ocena Potrzebuję Cię wzrosła! Miło było też poznać swoją „imienniczkę” – Laylę Jager – i przyglądać się losom tej bohaterki. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się kogoś takiego jak Layla. Jej obecność w życiu Darlene doprowadziła do kilku ważnych przełomów. Cieszę się, że Layla znalazła się w tej powieści, ale o jej roli nie powiem Wam za wiele. Musicie sięgnąć po Potrzebuję Cię, aby dowiedzieć się ile światła wprowadziła do rodziny głównej bohaterki.
Przyjemny styl pani Wiseman i prosty język są zaletą powieści, jednakże jednej rzeczy zabrakło mi na kartach historii Darlene. Mowa jest o opisach. Autorka nie przywiązywała zbyt dużej wagi do opisów, które mogłyby pozwolić czytelnikowi podzielać emocje Darlene, Grace, Brada czy Layli. W kilku momentach wzruszyłam się i byłam bliska łez, ale na tym poprzestawałam. A szkoda. Żałuję, że pani Wiseman nie dodała uroku powieści ładnymi, długimi opisami pełnymi uczuć.
Akcja. Co mogę o niej powiedzieć? Jest typowa dla powieści literatury kobiecej: idąca swoim tempem, opierająca się na wewnętrznych problemach bohaterów, łagodna, wciągająca, ale… miała też kilka ciekawych, nagłych zwrotów, których w ogóle się nie spodziewałam (zwłaszcza jeden, który doprowadził mnie do łez!).
Ujmę to prościej: wielu rzeczy nie spodziewałam się po tej książce, na pierwszy rzut oka lekkiej i niezobowiązującej, a mój czytelniczy radar nie wykrył niczego, co mogłoby zakwalifikować Potrzebuję Cię do grupy książek, które wpłyną na mój światopogląd. Stało się na odwrót. Powieść pani Wiseman pomogła mi zrozumieć kilka rzeczy. A wiecie dlaczego? Przez religijność bohaterów. Z doświadczenia wiem, że wielu czytelników czytając w recenzji książki słowa „religijność”, „wiara”, „duchowość” sceptycznie podchodzi do tej lektury lub spisuje ją na straty przez nawiązanie do religii i Boga. ALE – ważne „ale” – nie róbcie tego teraz i pozwólcie, że wyjaśnię Wam o co chodzi.
Kiedy ktoś ma problemy i próbuje znaleźć odpowiedzi na pytania „Dlaczego ja? Dlaczego teraz?”, a nie dostaje ich, zwykle odsuwa się od wiary, zaniedbuje kontakt z Bogiem, zaprzestaje modlić się, wierzyć w Boga i spycha wiarę na drugi plan. Tak naprawdę odpowiedzi można znaleźć wszędzie – wystarczy się zastanowić, zaakceptować swoje wnioski i żyć dalej. Dla tych, którzy nie potrafią pojąć wyroków Boga Potrzebuję Cię będzie najlepszym zbiorem odpowiedzi i wskazówek. Nie zrażajcie się religijną postawą bohaterów – wartości które oni przedstawiają są najważniejsze w życiu. Możecie pomyśleć „Na co mi to, skoro ja i tak nie jestem bardzo wierzący/-a?”. Otóż to. Potrzebuję Cię nie tylko pomoże Wam zrozumieć ludzkie problemy, spokój, harmonię i definicję prawdziwej rodziny, ale może przyczyni się do zmiany Waszego światopoglądu i spojrzenia na wiele spraw.
Mnie, osobie wierzącej i praktykującej, ta książka bardzo dużo uświadomiła. Wydawało mi się, że rozumiem funkcjonowanie świata i źródła ludzkich problemów, a tutaj nagle okazało się, że moja wiedza jest bardzo mała. Potrzebuję Cię zwraca też uwagę na rolę niektórych osób w naszym życiu, czego symbolem jest Layla Jager. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach wiara to temat bardzo kontrowersyjny, mający większą liczbą przeciwników niż zwolenników, ale… dajcie szansę i sobie, i historii Darlene. Nic nie stracicie, a w zamian za to możecie wiele zyskać.
Interesującym i bardzo dobrym dodatkiem do książki okazały się pytania na samym końcu powieści, na które można było odpowiedzieć dopiero po przeczytaniu Potrzebuję Cię. Pozwalają one lepiej zrozumieć postawę bohaterów i motywy kierujące nimi w najważniejszych momentach ich dotychczasowego życia.
Podsumowując:
Cieszę
się, że przeżyłam piękną przygodę z Potrzebuję
Cię. Nie żałuję tego, że wzięłam ją do rąk i otworzyłam na pierwszej
stronie. Powieść pani Wiseman zostawiła w mojej czytelniczej duszy ślad, ale wpłynęła
również na życie duchowe. Umocniła mnie też w przekonaniu, że wiara pomaga
człowiekowi w czasie spokoju, jak i w czasie emocjonalnej burzy. Historia
Darlene i Brada jest tego najlepszym dowodem!
Layla, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz