Powieść o bardzo intrygującym tytule „Kobieta w 1000°C” przedstawia losy 80-letniej
kobiety - wnuczki prezydenta Islandii.
Główną
bohaterkę poznajemy już na pierwszych kartach książki. Herbjorg Maria Brojnsson
opisuje swoje życie od momentu narodzenia w 1929, aż do śmierci. Dowiadujemy
się, że kobieta mieszka w garażu z dwojgiem „towarzyszy” – laptopem i granatem
ręcznym.
Postać
ma bardzo rozbudowany portret psychologiczny. Największy wpływ na jej psychikę
wywarła druga wojna światowa (kobieta nie rozstaje się praktycznie ze swoim
najważniejszym klejnotem - granatem - który to dostała w dzieciństwie od
swojego ojca).
W
książce napotykamy wiele wtrąceń i retrospekcji, dzięki nim dowiadujemy się
coraz więcej o przeżyciach bohaterki, poznajemy jej historię. Co
ważne – w powieści bardzo dobrze zarysowane jest tło historyczne. Autor dość
dobitnie i czasami drastycznie zapoznaje czytelników z rzeczywistością II wojny
światowej.
Pozornie
mogłoby wydawać się, że „Kobieta w 1000°C” będzie książką napisaną bardzo
poważnym językiem. Nic bardziej mylnego! Hallgrimur Helgason udowodnił, że o
trudnych sprawach da się opowiadać humorystycznie.
Z
powieścią przeżyłam chwile pełne wzruszeń, ale nie tylko. Czasami uśmiechałam
się czytając kolejne strony, jednak pojawiały się fragmenty, które doprowadzały
mnie do przerażenia, szoku i smutku. Z każdym kolejnym zdaniem czułam się coraz
bardziej zżyta z bohaterką i nauczyłam się odczuwać jej emocje.
Jednak skąd wziął się taki, a nie inny tytuł? Dowiecie się tylko czytając tę niesamowitą powieść.
Gorąco
polecam i życzę miłych chwil z lekturą.
Lucienne, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz