Ewa
Grocholska to urodzona w 1953 roku polska pisarka. Z zawodu jest artystą
plastykiem, ale pisanie jest dla niej wyzwaniem i formą ekspresji. „Paryska
podróż” jest kontynuacją przygód Agnieszki, bohaterki „Paryskiej pokojówki” i
„Paryskiego spadku”.
Minęły
trzy lata odkąd Agnieszka wróciła z Paryża do peerelowskiej Polski. Mimo upływu
czasu tęsknota za wieżą Eiffla, zapachem bagietek i wszechobecną radością wcale
nie maleje. Kobieta szuka pretekstu, aby powrócić do miasta miłości.
A czy nadarzy się lepsza okazja niż własna podróż poślubna?
Tuż po wypowiedzeniu sakramentalnego „tak” i zdjęciu sukni
ślubnej Agnieszka z obrączką na palcu, świeżo upieczonym małżonkiem oraz
nadplanowym bagażem w postaci sporej części rodziny po raz kolejny wyrusza do
najbardziej romantycznego miasta świata. Młoda Polka liczy na to, że ta podróż
będzie niczym pocałunek na pożegnanie Paryża. Okazuje się jednak, że rodzina
traktuje ją jak całodobowego tłumacza i przewodnika. Zbuntowana kobieta
zostawia bliskich samym sobie i postanawia odnowić stare znajomości oraz dać
się porwać wspomnieniom. Nie spodziewa się
jednak, że słony wiatr znad Atlantyku pchnie ją prosto w dobrze jej znane objęcia Marco.
Pęknięte na pół serce bijące się z rozumem i ciągłe kłótnie
małżeńskie sprawiają, że jedyną ostoją Agnieszki są wąskie paryskie uliczki
przesiąknięte zapachem wina. Niestety nawet Paryż ma swoje ciemne tajemnice i na nieszczęście Polki postanawia
je odkryć właśnie przed nią.
Czy nowo poznany syn kloszarda Napoleona rzuci trochę światła
na jego śmierć?
Czy starzy znajomi pomogą Agnieszce w szukaniu odpowiedzi i
właściwej drogi?
Czy jej małżeństwo przetrwa próbę paryskiej namiętności?
„Paryska podróż” to spisana na kartki historia skomplikowanej
miłości i intrygi zaplątanej w nurt Sekwany, przesiąknięta zapachem przyjaźni
nawiązanej pod gwiaździstym niebem Paryża doprawiona zagadką jaką rozwiewa
wiatr znad oceanu. Powieść przypadła mi do gustu, pomimo tego, że nie czytałam
poprzednich części. Zwróciła moją uwagę na zestawienie dwóch całkowicie różnych
kultur: szarej, peerelowskiej Polski i słonecznej, beztroskiej Francji, oraz
ich przedstawicieli – niecierpliwego i leniwego Artura i czułego, kochającego
Marco. Jest pełna skrajności, przez co czasami potrafi wzbudzić śmiech, a
czasami płacz. Do ostatniej strony trzyma w napięciu.
Mam jednak odczucie lekkiego niedosytu, ponieważ autorka
zawiera treść zdania w małej ilości prostych słów, co daje wrażenie
niedokończonej myśli, urwanego w połowie wątku.
Jak już mówiłam, książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie,
więc z czystym sercem mogę ją polecić każdemu, kto szuka lekkiej lektury na czas
jesiennej szarości. W sekundę można przenieść się do Paryża i zakochać w nim, tak samo jak bohaterka, odrywając się myślami od problemów i błądząc w
korytarzu słów, szukając odpowiedzi na znaki zapytania.
Nika, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Czytałem i z czystym sercem mogę polecić :)
OdpowiedzUsuń