tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 7 stycznia 2015

"Pięć Królestw. Łupieżcy niebios" - Brandon Mull - recenzja

Okładka książki Łupieżcy niebios„Pięć Królestw” to nowa seria Brandona Mulla, autora znanego z cyklów „Baśniobór” i „Pozaświatowcy”. Jej pierwsza część nosi tytuł „Łupieżcy niebios”.

Muszę przyznać, że podziwiam pana Mulla za tempo, w jakim tworzy kolejne książki. Ledwo dwa, może trzy lata temu sięgnęłam po pierwszą część „Baśnioboru”, a teraz jestem już po lekturze dwóch wcale niekrótkich serii. Czy jednak styl autora rozwija się tak, jak powinien? Pod tym względem mam uczucia mieszane. O ile Pozaświatowców” uważam za ogromny sus naprzód w porównaniu z „Baśnioborem”, o tyle pierwsza część „Pięciu Królestw” jest jednak małym krokiem w tył.

Zacznijmy po kolei. Główny bohater, Cole, wybiera się wraz z przyjaciółmi do domu strachów. Oczywiście nie jest to byle okazja, tylko samo Halloween, a nawiedzony dom ma być dziełem speca od efektów specjalnych. Cóż, efekty okazują się o wiele bardziej niż specjalne, kiedy Cole i jego przyjaciele zostają porwani do zupełnie innego, fantastycznego świata – Obrzeży.

Już tu widać pewną powtórkę fabuły z „Pozaświatowców”. Kto jednak lubi podobne klimaty, z pewnością autorowi wybaczy. Pomijając to, jak i również inne detale można to uznać za odgrzewanie kotletów, na szczęście nie jest ich dużo. Styl autora jest jak zwykle lekki i przyjemny, ale nie widzę różnicy w stosunku do jego poprzednich książek. Trochę brakuje mi opisów, choć to z pewnością lepsze niż przesada w drugą stronę. Co do fabuły – ciekawa i zajmująca, ale nie aż wciągająca, że tak powiem. Akcja zdecydowanie nie pozwala zasnąć, jednak jest dość przewidywalna. A bohaterowie? Spisują się nieźle, zaiste, szczególnie zainteresował mnie Liam, taki uroczy urwis.

OK, czas podsumować. Za kolejną część z chęcią się zabiorę, jeśli tylko będę mieć okazję – podobnie jak z innymi seriami pana Mulla, których jeszcze nie czytałam. Akcent na koniec pozwala mieć nadzieję, że kolejne tomy będą bardziej nieprzewidywalne, a przynajmniej równie zajmujące. Biorąc tę książkę do ręki, nie spodziewajcie się fajerwerków jak u Ricka Riordana czy gierek słownych w stylu Terry’ego Pratchetta – ale i tak czeka was bardzo przyjemne popołudnie ;)


Rachel, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz