tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 14 maja 2015

„Księżycowy Kamień” – Wilkie Collins – recenzja

Okładka książki Księżycowy KamieńWilkie Collins to XIX – wieczny angielski powieściopisarz, dramaturg, autor opowiadań i prekursor powieści detektywistycznych. „Księżycowy kamień” jest uważany za pierwszą powieść tego gatunku. Inne znane dzieła jego autorstwa to „Kobieta w bieli”, „Tajemnica pałacu w Wenecji” i „Armadale”.

Rachel Verinder w dniu swoich osiemnastych urodzin dostaje w prezencie Księżycowy Kamień – wielki diament zdobiący kiedyś posąg hinduskiego bożka. Jest to prezent od zmarłego wuja, oficera armii w Indiach, który tuż przed śmiercią zapisał jej go w testamencie. Legendy głoszą, że ten niezwykle wartościowy kamień szlachetny przynosi nieszczęście i pech.

Nikt nie wierzy w plotki, dopóki nie okazuje się, że tropem skarbu podąża trzech hinduskich mnichów gotowych oddać życie za przywrócenie diamentu na dawne miejsce.
Rachel nie ma jednak okazji zastanowić się nad niebezpieczeństwem, jakie niesie ze sobą niezwykły prezent  -  znika on tej samej nocy, a w domu rodziny Verinder zaczynają dziać się dziwne rzeczy…
Kłótnie, kradzieże, sekrety, samobójstwa – ciężar wszystkich zbrodni zdaje się przytłaczać młodą dziewczynę, która by uciec od przeszłości i natrętnego detektywa wyjeżdża do Londynu. Klątwa Kamienia nie opuszcza jej jednak nawet tam. Tak samo jak trzech tajemniczych hindusów…

„Księżycowy kamień” ma bardzo ciekawą fabułę, samo streszczenie potrafi przyciągnąć uwagę. Podoba mi się pomysł, aby całą historię przedstawić z punktu widzenia różnych osób, że narratorów jest kilkoro, a każdy wprowadza do obiektywnej relacji nutkę swojej własnej osobowości. Książka trafnie ukazuje realia epoki, relacje w rodzinie z wyższych sfer i ówczesną codzienność.
 Tu jednak plusy się kończą.

Choć historia jest ciekawa, tonie w nadmiarze zbędnych słów, opisów, i pobocznych wątków. Zmiana szyku zdań i mnogość archaizmów sprawiają, że powieść ciężko się czyta, trudno przebrnąć zwłaszcza przez kilka pierwszych rozdziałów, a w dodatku rzadko zdarza się jakaś myśl czy wypowiedź, która pozwoliłaby czytelnikowi chociaż uśmiechnąć się pod nosem. Na pewno w dużej mierze trzeba patrzyć przez pryzmat epoki, w której książka została napisana, jednak nie podobają mi się rozbudowane opisy rodzinnych kłopotów, oraz zagłębianie się w daleką przeszłość, która nie ma wpływu na akcję.

Myślę, że zostawię książkę miłośnikom XIX-wiecznych powieści, a sama wrócę do nowości, dotyczących współczesnych dziejów, na księgarnianych półkach.


Nika, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, a do recenzji otrzymaliśmy ją od Księgarni Matras. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz