Sydney - stabilna emocjonalnie romantyczka, od miesięcy
wyobrażała sobie przyszłość u boku swojego chłopaka Huntera. W dniu jej
dwudziestych drugich urodzin plany i marzenia legły w gruzach. Zdrada boli. Szczególnie,
jeśli biorą w niej udział dwie najbliższe osoby. Jedyne, które były dla niej
oparciem i które darzyła zaufaniem. Wieloletnia przyjaciółka i chłopak zburzyli
ich bezpieczną relację. Jednak jest ktoś, kto okazuje się ostoją podczas
deszczowego wieczoru po ucieczce z miejsca zdrady, gdy dziewczyna bez pieniędzy
ani miejsca, do którego mogłaby uciec, błąka się po ulicach miasta.
Dwudziestoczterolatek z balkonu naprzeciwko. Przystojniak o jasnobrązowych
włosach i przeuroczym uśmiechu. Tajemniczy Ridge. Połączyła ich muzyka.
Tajemnica, którą skrywał mężczyzna, zaintrygowała Sydney już od samego
początku, która jako jedna z niewielu nie wydawała się być nią zdziwiona ani
speszona. Po prostu to przyjęła. On brzdąkał na gitarze, a ona pisała teksty do
piosenek, których jeszcze nie wymyślił. Uzupełniali się jeszcze zanim zdążyli
się poznać. To los rzucił bezdomną dziewczynę pod drzwi mieszkania 200 metrów
od miejsca, do którego już nie chciała wracać. Miejsca, które przywoływało na
myśl jedynie niemiłe wspomnienia o odległych marzeniach i straconym zaufaniu.
Jak rozwinie się relacja Sydney i Ridge'a?
Jaki wpływ
będą mieli na to przepiękna Maggie i zwariowany Warren?
I w końcu, kto ucierpi
najbardziej?
Rozdarci pomiędzy "maybe someday", a
"right now" młodzi ludzie siedzący na łóżku z gitarą i śpiewający
poruszające serce piosenki. Jeżeli to prawda, że istnieją osoby, których nie da
się zastąpić, to Colleen Hoover niewątpliwie jest jedną z nich. Królowa romansu
new adult podbija serca kolejnych czytelników. Historie Sky i Holdera w
książkach "Hopeless" i "Losing hope" już doczekały się
polskiego tłumaczenia, teraz nadszedł czas na "Maybe someday". Jak
zawsze niezawodna autorka bawiąca się uczuciami czytelnika. Poruszająca aż do
łez i rozbawiająca nawet największego ponuraka. Skrajne emocje towarzyszą na każdej stronie. Nie da się ich oddać w
recenzji. Je trzeba po prostu poczuć, bo takie przeżycie nie zdarza się zbyt
często.
Bohaterowie powieści nie zostali zaszufladkowani razem z
typowymi postaciami romansów. Znajdziemy tutaj Ridge'a, który poznaje świat w
zupełnie inny sposób niż reszta społeczeństwa, piękną i dobroduszną Maggie,
wychodzącą do wszystkich z sercem na dłoni. Bridgette - jędzowatą kochankę
zbzikowanego Warrena i w końcu Sydney, dziewczynę, której ostatnie tygodnie
mocno dały w kość. Co istotne, papierowi bohaterowie sprawiają wrażenie
namacalnych. Nie są sztuczni, równie dobrze mogliby mieszkać w mieszkaniu
naprzeciwko i wieczorami pogrywać na gitarze, siedząc wygodnie na balkonie.
Miłość do książek połączona z
miłością do muzyki.
Niezapomnianym doświadczeniem jest podczas czytania
założenie słuchawek i słuchanie przyjemnego głosu Griffina Petersona. Na
początku książki znajduje się kod, który należy zeskanować, by uzyskać dostęp
do ścieżki dźwiękowej skomponowanej specjalnie dla "Maybe someday".
Jeszcze nigdy nie słuchałam muzyki podczas czytania, przy powieści Colleen
Hoover to był pierwszy raz. Cudowny pierwszy raz, dzięki któremu towarzyszące
książce emocje wydawały się jeszcze bliższe i silniejsze.
Gorąco polecam książkę zarówno każdej nastolatce, jak i
starszym czytelniczkom. Jest to typowo babska literatura, ale napisana w tak
niepowtarzalny sposób, że ciągle chce się więcej i więcej, nawet mimo egipskich
ciemności na oknem i powiek, które same już padają ze zmęczenia. Teraz
pozostało mi tylko czekać na kolejne tłumaczenia jej pozostałych powieści.
Książka zaskakuje i uczy, że nie warto tracić nadziei, bo szczęście kiedyś
zapuka do naszych drzwi.
Ananaska,
17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.
Poruszająca historia prawdziwej miłości.
OdpowiedzUsuńZapraszam,
http://modnaksiazka.blogspot.com/2015/09/nasze-uczucia-to-jedyna-rzecz-w-naszym.html