Poczułam się "pysznie".
Cała jestem, kwaśna, słona, pieprzna i papryczna. Słodka i na ostro. Chłodna i
rozgrzana. A wszystko to po lekturze "Pysznych klimatów".
W moje ręce trafiła wyjątkowa
książka kucharska, która podzielona jest na 5 działów. Pierwszy z nich opisuje
zupy. Zupy warzywne (jak marchwianka), kremy (np. mus cukiniowy), chłodniki
(brzoskwiniowy z papryką i kozim serem). Zupy "codzienne" i te
wykwintne. Drugi rozdział proponuje przekąski wśród których znajdziemy zarówno
jajecznicę, ziołowe bułki jak i smażone
figi z fasolą czy steki z kalafiora z salsą pomidorową. Trzeci dział traktuje o
sałatkach. Królują tu krewetki, pieczarki, kurczak, awokado, cukinia, papryka,
truskawki, figi, szynka, marchewka, marakuja, orzechy i wiele innych. Co kto lubi.
W końcu docieramy do obiadu. Znajdziemy tu receptury na warzywa faszerowane,
kurczaka na różne sposoby, dania wegetariańskie, ryby, makarony oraz mięsa
różnego rodzaju. A na deser owocowy zawrót głowy, a w nim m.in. babeczki,
jagodzianki, sorbety, lody, likiery, torty, rolady i ciasta drożdżowe.
Książka jest na pewno dla tych,
którzy w kuchni nie tolerują nudy. Jednego dnia można zrobić szybkie gazpacho,
tosty z chałki czy tatara z awokado, a w wolniejszym czasie można się zmierzyć
z tajskim curry, pieczenią cielęcą czy tortem bezowym.
Gdy pierwszy raz przekartkowałam
książkę - pomyślałam: Kurczę, kolejna bezwartościowa pozycja z zupełnie nic nie
mówiącymi nazwami potraw, pewnie ze składnikami, których nie znajdę w
osiedlowych delikatesach, nie mówiąc już o warzywniaku. Ale po dokładniejszym
przyjrzeniu się spotkała mnie niemała niespodzianka. Pod dziwną nazwą Stir fry
ukryła się kasza gryczana na chrupiąco, a tian z kotlecikami cielęcymi to nic
innego jak cielęcina z warzywami.
Przepisy nie są zbyt
skomplikowane nawet dla początkującego kucharza, a jeśli już - to wszystko
wytłumaczone jest krok po kroku. Ponadto mogą być modyfikowane bez uszczerbku
dla smaku. Dla przykładu: do musu cukiniowego nie dodałam świeżego tymianku,
oregano i bazylii, a jedynie natkę pietruszki. Dymkę zastąpiłam zwykłą
cebulą, no i zapomniałam kupić serka kremowego... Aby było mniej kalorycznie
zrezygnowałam zboczku. Mimo tych modyfikacji wyszło super i smakowało nie tylko
mnie:). Poza tym na pewno wypróbuję zupę rybną, wszystkie tarty, (których jestem
zagorzałą fanką), racuchy z kaszy jaglanej z rabarbarem, melonem i sosem
jogurtowym. Mniam, mniam.
Za nic na świecie nie można
pominąć szaty graficznej. Zdjęcia dań, zresztą zajmujące całą stronę, są
rewelacyjne. Tak więc , mili czytelnicy, nie pozostaje nic innego jak wyruszyć
na podbój kuchni.
Bruksenka
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Burda Książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz