Krakowscy artyści uliczni są znani w całej Polsce. W okolicach Rynku co i rusz można się na nich natknąć. Jest też pełno
kawiarni, w których można na chwilę usiąść i wypić kawę.
A co jeśli właśnie tam
zobaczysz tajemniczego mężczyznę, który zaprzątnie twoje myśli. A potem okaże
się, że pięknie śpiewa na ulicy.
Jagoda jest artystką, a swoje myśli i uczucia
namalowała i nazwała „Dymitrem”. Co się stanie gdy „Dymitr” dowie się, że to
właśnie on?
Więcej wam nie zdradzę, chociaż, aż się prosi, by opisać tu
jeszcze więcej wątków, które tworzą fabułę powieści Ewy Cielesz „Słońce umiera
i tańczy”. Co mogę o niej napisać? Pierwsze co mi przychodzi na myśl to „typowa
obyczajówka”, choć powiem szczerze, że finał opowieści jest w pewnym stopniu
dla mnie niespodziewany. Po drugie, kilka wątków jest bardzo ciekawych i nie
mogłam doczekać się, aż przeczytam co było dalej. Po trzecie, narracja jest
pierwszoosobowa, dzięki temu znamy myśli i emocje Jagody, a ja miałam poczucie
uosabiania się z bohaterką, jednak nie zawsze mi to wychodziło.
Ogólnie cała historia jest ciekawa, ale w niektórych
momentach zachowanie Jagody, decyzje, które podejmowała były tak nietypowe i
negatywnie dziwne, że miałam ochotę odłożyć książkę na półkę. Mimo tego, cieszę
się, że doczytałam ją do końca. Warto było to zrobić, żeby dowiedzieć się jak
potoczyły się losy jej przyjaciół, którzy byli moimi ulubionymi bohaterami
powieści.
Nie polecam książki osobom, które nie przepadają za
opowieściami o dojrzałym życiu. Cała reszta może śmiało czytać i dzielić się
swoją opinią. Polecam ją, bo to jedna z nielicznych książek tego typu, które
naprawdę zaskakują. W postaci głównej bohaterki znajdziemy tak wiele nieprzewidywalnych zachowań, że spowodowało to nadanie całej powieści dużej oryginalności. A to właśnie
to jest tym, czego we współczesnych „obyczajówkach” brakuje.
Gabcia, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Axis Mundi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz