tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 20 lutego 2014

"Kod Zalustrza" - Aleksander Pietraszunas - recenzja

W 2012 roku nakładem Wydawnictwa Black Unicorn ukazał się tomik poezji Aleksandra Pietraszunasa, pt. „Kod Zalustrza”. Autor w swoim dorobku artystycznym ma już pięć tomików wierszy, min. „Miniaturowo”(2009), „Światłoczułość” (2010) czy „Wytrącić kruszec” (2011). Jest to młody polski poeta, który pochodzi z Katowic.

Kod Zalustrza - Aleksander Pietraszunas„Kod Zalustrza” jest pierwszym utworem Pietraszunasa, z którym się spotkałam. Muszę przyznać, że było to dla mnie nie lada wyzwanie. Poezja jest trudna w odbiorze, w wielu miejscach zupełnie dla mnie niezrozumiała. Łapałam się na tym, że podczas czytania wierszy, kiedy wydawało mi się, że rozumiem sens i przekaz poety, nagle utwór stał się dla mnie niezrozumiały. Może sprawia to budowa utworów, brak wielkich liter, znaków przestankowych, rymów oraz liczne przerzutnie. Do wierszy wracałam kilkakrotnie, a mimo to pozostały dla mnie zagadką. 

Poeta ukazuje w nich rzeczywistość, ale nie taką realną, a odbitą, taką jak on ją widzi. Używa wielu wulgaryzmów, które moim zdaniem są zbędne, nie podkreślają przesłania tworu, ale świadczą o bezradności autora, o tym, że nie potrafi słowa „kur...” („-rozsypka-„) zastąpić innym bardziej cenzuralnym określeniem. Sporo jest w tomiku zwrotów zaczerpniętych z młodzieżowego slangu, typu lajki, schizy, fejsy czy szoping. 
Wiersze, po przeczytaniu, nie zapadają w pamięć, nie zmuszają do refleksji, a wręcz odnoszę wrażenie, że stanowią one zlepek przypadkowych słów.

Twórczość Aleksandra Pietraszunasa nie przypadła mi do gustu, niestety nie rozumiem przesłania poezji autora, wiersze nie motywują mnie do głębszej i wnikliwszej analizy. Być może za parę lat lepiej zrozumiem sens „Kodu Zalustrza”.


Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Black Unicorn,
a do recenzji otrzymaliśmy ją od autora.

"Święty na polu chwały" - Tomasz Pompowski - recenzja

Święty na polu chwały
W 2014 roku nakładem Wydawnictwa Rafael ukazała się książka autorstwa Tomasza Pompowskiego, pt. „Święty na polu chwały”. Utwór ten opowiada historię amerykańskiego księdza Vincentego Capodanno, który walczył i pomagał żołnierzom w trakcie wojny w Wietnamie. Duchowny wspierał wojskowych, dając im poczucie, że robią coś wielkiego. Niezależnie od opinii innych ludzi, dawał im poczucie, że robią coś ważnego i wykonują swoją misję. Żołnierze darzyli księdza Capodanno ogromnym szacunkiem i sympatią. Bardzo dobrze obrazują to słowa emerytowanego szefa policji Michaela Johnsona:

„(…) Miał ogromny i pozytywny wpływ na moje życie. Będę zawsze dziękował Bogu, że pozwolił mi dzielić z ks. Vincentem tę krótką część jego życia”

Ksiądz Capodanno zginął podczas trwania operacji "Swift", kiedy udzielał pomocy rannym żołnierzom. Jeden z nich John Lobur pisze o tym tak:

„Wydaje mi się to trochę zabawne, kiedy przypomnę sobie, że nieraz widziałem żołnierzy wroga dokonujących czynów brawurowych i wymagających szalonej odwagi, ale ani razu nie widziałem, by któryś ryzykował życie dla drugiego albo choć próbował opatrzyć rannego kolegę. Ciekawe, co sobie myśleli, patrząc na księdza wychodzącego na linię ognia ze stułą, ale bez broni, Bożego człowieka oddającego w istocie własne życie, aby wspomóc umierającego towarzysza w jego podróży z tego na tamten świat. Jeśli ktokolwiek z tych Wietnamczyków przeżył, to pewnie do tej pory o tym opowiada”

„Święty na polu chwały” to książka, która bardzo dobrze opisuje życie i poświęcenie księdza Vincentego Capodanno. Utwór jest napisany prostym i przystępnym językiem tak, że czyta się go z wielką przyjemnością. W środku książki znalazły się kolorowe zdjęcia przedstawiające duchownego oraz żołnierzy w różnych sytuacjach. Fotografie te pozwalają lepiej wczuć się i wyobrazić sobie wydarzenia opisywane w książce. Na uwagę zasługuje również wydanie dzieła. Bardzo ładna okładka na której zostały umieszczone wypukłe i błyszczące litery wraz z wizerunkiem duchownego.

Polecam tę pozycje wszystkim tym, którzy chcę poznać losy niezwykłego człowieka, który poświęcił życie dla swoich żołnierzy.



Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rafael.

"Zawód szpieg" - Paweł Reszka, Michał Majewski - recenzja

Zawód: szpieg. Rozmowy z Aleksandrem Makowskim - Paweł ReszkaW tym roku nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukazała się książka, pt. „Zawód: szpieg. Rozmowa z Aleksandrem Makowskim”. Utwór został wydany w formie wywiadu. Z Aleksandrem Makowskim rozmawiają Paweł Reszka - dziennikarz pracujący w „Tygodniku Powszechnym”, oraz Michał Majewski, również dziennikarz i szef działu śledczego tygodnika „Wprost”. W rozmowie z Pawłem Reszką i Michałem Majewskim, Aleksander Makowski opowiada jak wygląda praca szpiega oraz zdradza szczegóły dotyczące procedur tego zawodu.

Książka została bardzo dobrze napisana. Aleksander Makowski mówi o swoim zawodzie w sposób niezwykle ciekawy i przystępny. Wyjaśnia techniki werbunku i najskuteczniejsze sposoby pozyskiwania nowych agentów. Udowadnia, że praca szpiega nie wygląda tak jak jest to pokazane na filmach z Jamsem Bondem, lecz jest to również „papierkowa robota”. Oprócz tego „Zawód: szpieg. Rozmowa z Aleksandrem Makowskim” to bardzo interesująca biografia człowieka o ciekawym i niestandardowym życiu. Pozwala zapoznać się z pracą, o której tak niewiele wiadomo  i której szczegóły są pilnie strzeżone. Nie chcę zdradzać za dużo, o czym można dowiedzieć się z wywiadu, ponieważ każdy zainteresowany powinien  sam zapoznać się z tą pozycją. 
Z tyłu książki zostały umieszczone fotografie przedstawiające Aleksandra Makowskiego w różnych sytuacjach i miejscach. Stanowi to bardzo duży plus, gdyż dzięki temu można łatwiej zobrazować oraz wyobrazić sobie pracę oraz warunki opisywane przez Aleksandra Makowskiego.

 „Zawód: szpieg. Rozmowa z Aleksandrem Makowskim” to bez wątpienia idealna pozycja dla osób, które interesują się pracą wywiadu oraz są ciekawe jak wygląda to od środka. Jest to utwór bardzo wciągający i intrygujący, jestem przekonana, że na pewno Was nie zawiedzie.



Serdecznie polecam!

Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

środa, 19 lutego 2014

"Droga do Justyny Kowalczyk" - Daniel Ludwiński - recenzja

Urodzony 15 lipca 1987 Daniel Ludwiński, absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który potem stał się dziennikarzem sportowym, specjalizującym się w sportach zimowych i żużlu. Dzisiaj jest redaktorem naczelnym działu, mówiącego o sportach uprawianych zimą, serwisu ,,Sportowe Fakty’’. Współpracuje również z Tygodnikiem Żużlowym, a w grudniu 2010 światło dzienne ujrzała biografia autorstwa Ludwińskiego z serii ,,Asy żużlowych torów’’, opowiadająca o Janie Ząbiku, znanym żużlowcu i trenerowi.  Jego kolejna książka to właśnie ,,Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich.’

Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich - Daniel Ludwiński
Przedstawiony jest tutaj zarys historii biegów narciarskich, jak daleko ona sięga  i w jaki sposób się rozwijała w ciągu lat  oraz to jaki wpływ na nią mieli kolejni wybitni biegacze i biegaczki, tacy jak Stefania Belmondo, Ove Aunli czy nasz rodak Józef Łuszczek, którego wynik na igrzyskach olimpijskich do dzisiaj pozostał niepoprawiony. Oprócz tego opisane są dzieje i początki takich prestiżowych, ale i niezwykle trudnych biegów, jak na przykład Bieg Wazów. Można się również dowiedzieć czym różni się styl klasyczny od łyżwowego i w jakich okolicznościach powstał ten drugi. Ogólnie, można zapoznać się ze wszystkim tym, co powinno się wiedzieć o biegach narciarskich oraz najsłynniejszych przedstawicielach tej dyscypliny w przeciągu lat. Myślę, iż niektórych odstręczyć mogą liczne daty występujące w tej pozycji, uważam jednak, że jest to konieczne, aby w pełni uświadomić sobie ogrom historii narciarstwa biegowego.


Oczywiście, w książce przedstawiono postać Justyny Kowalczyk, najwybitniejszej polskiej biegaczki w dziejach naszego kraju. Dzięki niej już dwukrotnie mieliśmy szansę usłyszenia naszego Mazurka Dąbrowskiego. Raz złoty medal zdobyła na igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010, drugi raz w 2014 w Soczi. Na dobre zapisała się na kartach historii tym, iż pobiegła ze złamaną stopą. I zwyciężyła. A przed biegiem na 10 km klasykiem, sam Józef Łuszczek mówił, że to będzie cud, jeśli zdobędzie medal. Niekoniecznie złoty, brązowy też byłby wspaniały. A jednak… Kowalczyk zdobyła kolejny krążek do swojej kolekcji.

O ostatnich sukcesach biegaczki książka oczywiście nie wspomina. Ale moim zdaniem, to doskonała pozycja nie tylko dla zagorzałych fanów narciarstwa biegowego, ale i dla ludzi, którzy chcieliby się po prostu dowiedzieć, czym różni się styl klasyczny od łyżwowego.

Ogólnie rzecz biorąc, moim zdaniem, to naprawdę dobra książka. Polecam ją wszystkim tym, pragnącym wiedzieć więcej o tej dyscyplinie. I gwarantuję, że stan wiedzy czytelnika o biegach narciarskich po przeczytaniu tej pozycji, naprawdę wzrośnie. Tak jak i w moim przypadku.


Katia, 13 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN. 

wtorek, 18 lutego 2014

"Legion" - Elżbieta Cherezińska - recenzja


Elżbieta Cherezińska to polska pisarka z powołania, która studiowała kierunek Wiedzy o teatrze. Specjalizuje się w powieści historycznej, a  w 2013 roku podsuwa nam bardzo ambitną i ciekawą pozycję dotyczącą II Wojny Światowej pod tytułem „Legion”. 


Legion - Elżbieta CherezińskaWłaściwie nigdy się nad pewnymi aspektami wojny nie zastanawiałam, ale  Pani Cherezińska zwróciła na to moją uwagę.  W przerwach pomiędzy fragmentami książki (zwłaszcza po przeczytaniu części pierwszej) zaczęłam zastanawiać się nad tym jak wyglądała Wojna od strony typowo ludzkiej. Chodzi mi o to że istnieją pewne ogólnie znane fakty, opisy bitew, charakterystyki taktyk, najważniejsi z punktu historycznego bohaterowie. Ale jak wojna przedstawiała się dla ludzi zwyczajnych, którzy do walki ruszali z różnych powodów i jakoś na froncie musieli się odnaleźć? Z perspektywy czasu, słabo rozbudowane środki komunikacji same w sobie nie zapowiadały tej wymarzonej przez chociażby Hitlera Wojny Błyskawicznej. Takie i inne rozmyślania (którymi nie będę teraz przynudzać) snułam sobie nawiązując do celnych i często zabawnych rozdziałów pióra Pani Elżbiety Cherezińskiej, która pokazuje ogólny chaos panujący w Polsce, i w jakiś sposób odpowiada na moje pytania.

ONR czyli Obóz Narodowo Radykalny, jak sama nazwa wskazuje, nie zamierza poddać się ani wrogowi ogólnie wtedy przyjętemu (III Rzesza) ani temu potencjalnemu, na którego nikt jeszcze wtedy nie zwracał uwagi (ZSRR). Tak więc kilku jego członków stawia sobie za cel ocalenie młodych, mając w świadomości, że bez nich Polska po Wojnie nie będzie w stanie się odrodzić. Tak w skrócie powstaje Brygada Świętokrzyska, o której zapewne każdy trochę słyszał (chociaż nazwę) a jak nie słyszał, to niech się wstydzi i z biegiem czasu nadrobi braki (np. sięgając po „Legion”).  

Pojawiają się problemy, z którymi dowódcy muszą sobie radzić, związane przede wszystkim z utrzymaniem tak dużej grupy ludzi jaka zebrała się, by walczyć dla Brygady. Pojawiają się też przygody, które z czasem przyniosą chwałę jednak w tym momencie są po prostu wyzwaniem, z którym nie mierzą się superbohaterowie rodem z amerykańskich komiksów, a zwyczajni ludzie, którzy po prostu mentalność mieli bardziej bohaterską od Batmana, Supermana i reszty. Bo jakim problemem jest walka kiedy umie się latać, strzelać z oczu laserami i posiada się tysiące innych supermocy? Prawdziwym wyzwaniem jest pokazać, że będąc zwykłym człowiekiem też można ratować, pomagać, odmieniać losy bitew, wojen. Prawdziwym wyzwaniem jest wstać i działać, w imię Ojczyzny. 


Książkę Elżbiety Cherezińskiej pozostawiam każdemu do własnej interpretacji, podsuwając tylko niektóre z moich przemyśleń. Zachęcam do sięgnięcia po niebanalne przygody Brygady Świętokrzyskiej, jak chociażby wyzwolenie obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holiszowie ( z czym wiąże się bardzo ciekawe ‘odznaczenie’). Można by napisać jeszcze wiele o tym co znajduje się na  ponad 790 stronach, jednak myślę że najcelniejsze wrażenie odniesiecie sami poznając każdą z tych stron. Uważam że jest to bardzo ciekawa i wartościowa książka, napisana ciekawym stylem, do którego trzeba się przyzwyczaić, na pewno jednak warta polecenia i kryjąca w sobie historie godne zapamiętania. 

Ciri, 16 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. 

„Przystanek Kostaryka” - Grażyna Obrąpalska - recenzja

Przystanek KostarykaAutorka książki jest Polką, absolwentką polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, która sporą część życia spędziła podróżując po świecie, głównie po krajach Ameryki Północnej i Środkowej. Znaczną część życia mieszkała w USA, postanowiła zostać rezydentem jednego z krajów Ameryki Łacińskiej.

Książka opowiada o wrażeniach Autorki z jej podróży do Ameryki Środkowej.  Większa część książki dotyczy jej życia w Kostaryce, gdzie próbowała się osiedlić. Opisuje swoje perypetie związane z zakupem działki i budową domu. Życie w tym kraju jest trudne z wielu przyczyn, nie tylko z powodu biurokracji i zawiłych przepisów prawnych, ale także z powodu nieprzyjaznego dla Europejczyka klimatu, charakteryzującego się porą deszczowa i występowaniem dużej liczby węży, skorpionów i robactwa. Z początku Autorka nie rozumie tubylców, zadziwia ją ich opieszałość, brak  działania, zaradności i oportunizm oraz niechęć do obcokrajowców, tzw. gringos, z czasem jednak przesiąka stylem życia Kostarykańczyków, zaczyna ich rozumieć i godzi się z istniejącym stanem rzeczy. 

Dla Autorki i jej męża, którzy choć emigrowali wiele razy i przywykli do różnego typu trudności i niedogodnych warunków, niski poziom usług i standardu życia jest nie do przyjęcia. Nie akceptują także fatalnego stanu dróg i infrastruktury, wysokich cen, niskiej jakości produktów i zazwyczaj niesmacznego menu. Mieszkając w pobliżu Kordylierów muszą zmagać się z siłami natury, np. trzęsieniami ziemi, wichurami, rzęsistymi opadami i napastliwymi dzikimi zwierzętami. Pomimo wysokiej przestępczości i niedogodnych warunków życia, Autorce i jej rodzinie udaje się ominąć te problemy i wychodzi obronną ręką z większości kłopotów.  Podczas pobytu spotyka życzliwych ludzi, którzy pomagają jej zadomowić się na kostarykańskiej ziemi. Są to tubylcy, albo też inni rezydenci, którzy mieszkają w Kostaryce dłużej niż Obrąpalscy. 

Autorka w tekście często wplata wiele hiszpańskich słów, co umożliwia wczuć się w klimat tamtejszej  społeczności. Podobną funkcje pełnią liczne fotografie zamieszczone w książce.  Oprócz warunków naturalnych, stylu życia i sytuacji społecznej, narratorka porusza sprawy polityczne, ekonomiczne i nawiązuje do historii Kostaryki i sąsiadujących z nią krajów, które także odwiedza. 

Książka napisana ciekawie, przedstawia dobre i złe strony życia w Ameryce Środkowej, jest krytyczna, ale też potrafi docenić uroki mieszkania w tych krajach. Autorka nie szczędzi szczerych wyznań na temat swoich przeżyć podczas prób wtopienia się w kostarykańską codzienność. Pisze o błędach i rozczarowaniach, radościach i smutkach. Czytelnik odnosi wrażenie, że mimo wszystko Pisarka była szczęśliwa żyjąc w tym odległym kraju, o czym świadczą jej powroty do Kostaryki w celu odwiedzenia znajomych. Czytając książkę czytelnik może obserwować, jak zmienia się pod wpływem podróży i związanych z nią przeżyć. 

Pozycja godna polecenia dla czytelnika zwłaszcza z Europy, ze względu na egzotykę kraju, który opisuje, Pomimo, że nie ma w niej porywającej fabuły, pozwala wczuć się w klimat Kostaryki i przylegających do niej krajów, poznać ludzi, zwyczaje i styl życia. Napisana w sposób lekki, momentami dowcipny, zawiera anegdoty nawiązujące do życia codziennego, niekiedy bulwersuje i niepokoi. Język niezwykle wyrazisty, bezpardonowy, rzeczy nazywane są po imieniu. 

                                                                                                                                                                                                                                                              Polecam,
NiecnyOm, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa JanKa. 

„Trio z Plainview” - Edward Kelsey Moore - recenzja

Edward Kelsey Moore to amerykański muzyk i pisarz. Urodził się w Indianie, a obecnie mieszka w Chicago, gdzie przez ponad 20 lat był wiolonczelistą w m.in.  the Chicago Philharmonic. Od dłuższego czasu pisywał również krótkie eseje publikowane na łamach the New York Timesa. „Trio z Plainview” to jego pierwsza powieść, która błyskawicznie zdobyła ogromną popularność, autor pisze już kolejną.

Tytułowe trio powieści stanowią trzy przyjaciółki: Odette, Clarice i Barbara Jean. Może się wydawać, że jest to kolejna z powieści o przyjaźni między nastolatkami, a jednak nie, poznajemy tu trzy kobiety w dojrzałym wieku, które połączyła trwająca już ponad cztery dekady przyjaźń. Wszystkie trzy zamieszkują małe miasteczko Plainview, gdzie jeszcze w latach sześćdziesiątych przylgnęła do nich ksywka Supremki (od nazwy światowej sławy zespołu czarnych wokalistek The Supremes).


Kim więc są Supremki?

Clarice to utalentowana pianistka, która przed wielu laty straciła szansę na karierę, wybierając małżeństwo i posadę nauczycielki muzyki. Teraz, gdy zmaga się ze zdradami męża i dziwactwami matki, ukojeniem jest dla niej całonocna gra na fortepianie. Czy uda jej się wyplątać z tego toksycznego małżeństwa?

Barbara Jean najpiękniejsza z całej trójki, ma za sobą ciężkie dzieciństwo, niegdyś to nowe przyjaciółki uratowały ją przed pijanym ojczymem i pomogły wyjść na prostą. Teraz po śmierci sporo starszego małżonka, Barbara Jean spotyka swoją nastoletnią miłość, co z tego wyniknie?

Odette najbardziej szalona i odważna, zawsze gotowa stanąć w obronie słabszych przyjaciółek, teraz dowiaduje się o swojej chorobie i sama potrzebuje pomocy. Nieprzerwanie towarzyszą jej jednak zmarła matka i duch Eleanor Roosevelt…
 
Każda z nich jest więc inna, każda z nich zmaga się z innymi problemami,  a mimo to, nieprzerwanie od wielu lat są dla siebie wiernym towarzystwem i wsparciem.


Powieść ukazuje codzienność, lecz wciąż może nas zaskoczyć i z pewnością jest doskonałym dowodem na to, że warto pielęgnować przyjaźń, bo wsparcie drugiej osoby jest nam bezwzględnie potrzebne do życia. Gorąco zachęcam do przeczytania!

Julia, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka

"Gdy nadchodzi świt" - Cindy Woodsmall - recenzja

Gdy nadchodzi świt - Cindy WoodsmallHannah Lapp należy do wspólnoty amiszów. Jest to wyznanie, gdzie obowiązują stałe zasady, którym wyznawcy muszą się podporządkować, w przeciwnym razie mogą popaść w niełaskę biskupa. Tak się właśnie stało w przypadku siedemnastoletniej Hannah, tylko że to nie ona zawiniła.

Spotkała ją krzywda, ponieważ została zgwałcona, a jej jedyną „winą” było to, że nie powiedziała nikomu o swojej ciąży. Wszyscy się od niej odwrócili: rodzina, przyjaciele, a nawet chłopak, z którym wiązała przyszłość. Cała ta sytuacja skłoniła dziewczynę do ucieczki z rodzinnej wioski.

Jedyną jej nadzieją było odnalezienie ciotki, o której istnieniu do tej pory nie miała pojęcia. To dzięki niej udało się Hannah przetrwać najtrudniejszy czas zaraz po ucieczce z rodzinnego miasta oraz zaaklimatyzować w nowym miejscu, wśród obcych ludzi innego wyznania. W tym czasie podjęła też pracę, zaczęła studia i poznała kogoś…

Dzięki Zabeth- ciotce Hannah, ta młoda kobieta odnalazła w sobie siłę, by podążać za swoimi marzeniami, by zaakceptować siebie, ułożyć sobie życie w nowym miejscu  z nowa rodziną.

Gorąco polecam  książkę „Gdy nadchodzi świt” Cindy Woodsmall wszystkim tym, którzy lubią niebanalne romanse o nieoczywistej fabule.



KaeS, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.

poniedziałek, 17 lutego 2014

"Od pierwszego wejrzenia" - Danielle Steel - recenzja

Danielle Steel to autorka 120 książek przetłumaczonych aż na 43 języki. Jest matką dziewięciorga dzieci i założycielką dwóch fundacji charytatywnych.

Timmie to kobieta bardzo silna zarówno psychicznie jak i fizycznie. Posiada wrodzony zmysł do prowadzenia firmy i od wielu lat robi to samodzielnie.  Lecz jej życie nie zawsze było bajką. Mimo że los doświadczył ją boleśnie nie poddaje się. Od dwudziestu trzech lat prowadzi firmę znaną na całym świecie. Każda kobieta i mężczyzna marzy o chociaż jednym ubraniu z jej kolekcji, czy posiadaniu chociaż jednego flakonika perfum. Aż trudno uwierzyć,  że sama dokonała tak wiele. Jej życie to codzienna bieganina. Szczególnie, gdy zbliżają się pokazy w Europie. 

Gdy przylatuje do swojego ukochanego miasta - Paryża, zaczyna się źle czuć, ale  lekceważy to.  Kiedy w końcu postanawia wezwać lekarza, zjawia się polecony przez dawnego przyjaciela - Jean Charles. Wkrótce Timmie czekają trudne dni ale może liczyć na swojego nowego znajomego lekarza- Jeana  Charlesa. Coraz więcej rzeczy ich łączy, lecz istnieje też wiele przeszkód.

Jak dalej potoczy się przyjaźń Timmie z Jean’em Charls’em.?

Książka "Od pierwszego wejrzenia" Danielle Steel to nie pierwsza książka tej autorki z jaką się spotkałam, ale szczerze przyznając troszkę się na niej zawiodłam. Na początku historia Timmie była momentami nużąca i przytłaczająca. Na pewno nie czytałabym jej dalej gdyby nie to, że lubię książki tej autorki i bardzo byłam ciekawa jak zakończy się ta historia. I wiele bym straciła!

Po mało ciekawym początku, dalej książkę czyta się bardzo dobrze i z zapartym tchem.  Historia niezależnej, ale  bardzo samotnej kobiety często wzrusza i wiele razy po prostu robiło mi się jej żal.


Mimo kilku minusów zachęcam do sięgnięcia po nią.  Już niedługo ukaże się następna książka Danielle Steel pt.” Pięć dni w Paryżu”. Bardzo chętnie sięgnę po nią i podzielę się z wami moimi odczuciami o niej. 

Polecam Wam książki Danielle Steel, gdyż są dobrymi odskoczniami od naszego, często szarego. życia.


Grazia, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Między Słowami.

„Zimowa opowieść”- Mark Helprin - recenzja

Zimowa opowieśćZ pewnością wielu z was już słyszało ten tytuł. Być może interesujecie się twórczością Shakespeara, a może po prostu zobaczyliście jedną z reklam obwieszczanej właśnie ekranizacji. Warto więc sobie zadać pytanie, czy ta historia zasługuje na waszą uwagę?

Peter Lake został wychowany przez Pomorzan, ludzi „po tej drugiej stronie rzeki”. Gdy jako młody chłopak musi opuścić bliskich i rozpocząć samodzielne życie, trafia w szpony brutalnej i bezwzględnej metropolii jaką jest Nowy Jork. Ku swemu nieszczęściu nawiązuje przez przypadek współpracę z szefem gangu Krótkich Ogonów, Pearlym Soamesem i w skutek zdrady zostaje jego śmiertelnym wrogiem. Odtąd tuła się po Manhattanie na grzbiecie tajemniczego siwka, a jego życie wydaje się nie mieć sensu. Dopóty, dopóki nie wkradnie się do domu pewnego bogacza i nie spotka śmiertelnie chorej dziewczyny, która odmieni jego życie… I teraz już nic nie jest niemożliwe.

Jakie niespodzianki przygotowało jeszcze życie dla byłego gangstera? 
Czy jego miłość przetrwa śmierć? 
I… czy świat na pewno jest taki, jaki nam się wydaje?

To absolutnie magiczna i zadziwiająco realistyczna powieść. Kunszt literacki autora, jego styl, momentami wprowadzający nas w poetyczny nastrój, wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Szkoda, że coraz mniej współczesnych pisarzy tak dba o język wypowiedzi. Akcja powieści toczy się na wielu płaszczyznach, czasem osnuta tą tajemniczą, pozaziemską mgiełką, czasem do bólu przypominająca nasze zwykłe, szare życie. Najwspanialsze jednak są postaci. Przestępca, gotów oddać życie dla kolorów, koń, którego przemyślenia zdecydowanie wykraczają poza granice inteligencji jakie przypisujemy zwierzętom, no i oczywiście cały szereg mniej lub bardziej interesujących figur, których, co muszę nadmienić, jest według mnie o wiele za dużo. Co charakterystyczne, możemy niekiedy odczuć tą ich trójwymiarowość, a wbrew pozorom nie jest to zjawisko powszechne. Oczywiście książka nie jest pozbawiona mankamentów, momentami miałam wrażenie, że autorowi zabrakło pomysłu na daną scenę i fabuła stała w miejscu.

Pomimo tego, że literatura tego typu zawsze wydawała mi się dosyć oczywista, to chyba mogę z czystym sumieniem zachęcić was do przeczytania powieści Helprina. Dzięki wielowątkowości bez problemu powinniście znaleźć coś dla siebie i wczuć się w klimat tej wyjątkowo mroźnej, zimowej opowieści.
Trzymajcie się ciepło!



Dosia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.

"Chińskie szepty. Historia pewnego donosu" - Jan Wong - recenzja

Jan Wong jest kanadyjską dziennikarką, która studiowała w Pekinie i tam też spędziła wiele lat. W 2013 roku nakładem wydawnictwa Świat Książki ukazał się utwór jej autorstwa pt., „Chińskie szepty. Historia pewnego donosu”.

Okładka książki Chińskie szeptyAutorka opowiada swoją historię, kiedy we wczesnych latach siedemdziesiątych była jedną z dwóch zagranicznych studentek Uniwersytetu Pekińskiego. Jan prowadziła spokojne życie w Chinach. Jednak pewnego dnia poznaje Yin Luoyi studentkę, która prosi ją o pomoc. Yin zachwycona kulturą Zachodu chce opuścić Chiny i prosi Jan by jej w tym pomogła. Wong jako zagorzała maoistka donosi na dziewczynę i z dnia na dzień Chinka znika z uniwersytetu. Po wielu latach od opuszczenia Pekinu Jan przeglądając swój stary pamiętnik natrafia na zapis o Yin. Kobieta przypomina sobie sprawą sprzed lat i zaczynają dręczyć ją wyrzuty sumienia. W wakacje razem z rodziną wraca na miesiąc do Pekinu, gdzie postanawia odnaleźć kobietę. Chce ją przeprosić i zadośćuczynić. Niestety nie może nawet powiedzieć czy Yin żyje.

Autorka bardzo dokładnie opisuje życie w Chinach teraz i kiedyś. Zwraca uwagą na szczegóły i przedstawia wszystko niezwykle precyzyjnie.  „Chińskie szepty. Historia pewnego donosu” stanowią ogromne źródło wiedzy na temat historii Chin, zarówno starożytnej jak i komunistycznej oraz pokazują obraz współczesnego mocarstwa. Autorka skupiła się na historii tego niezwykłego kraju, dlatego mam wrażenie, że główny wątek schodził trochę na drugi plan. Nie stanowi to jednak przeszkody w zrozumieniu utworu, a wręcz przeciwnie, ustrój Chin, stosunki panujące w państwie przedstawione przez autorkę stają się ciekawsze. Fabuła jest wartka i wciągająca, a książkę czyta się z ogromną przyjemnością.

Serdecznie polecam utwór Jan Wong wszystkim, którzy lubią spędzić wolny czas przy dobrej książce. Dodatkowo można bardzo poszerzyć swoja wiedzę na temat historii i kultury Chin.


Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Świat Książki.

"Rajski domek" - Erica James - recenzja

Rajski domek - James Erica Erica James to urodzona w 1960 brytyjska autorka powieści obyczajowych. Mając 36 lat zadebiutowała książką "A Breath of Fresh Air", a 10 lat później otrzymała nagrodę Romantic Novel of the Year za "Ogrody marzeń".

Genevieve, jako najstarsza, najbardziej zaradna i rozsądna z córek Baxterów przejmuje po matce obowiązki gospodyni uroczego pensjonatu w Angel Sands. W miejscu gdzie delikatna, pachnąca morska bryza i kojąca kołysanka morskich fal, może przywołać niechciane wspomnienia...
Co innego kiedy trzeba stanąć z nimi oko w oko, twarzą w twarz i rozdrapać stare rany.
  
Zraniona kobieta próbuje poskromić swoje szalone siostry, pomóc ojcu i opiekować się babcią, zapominając o samej sobie. Jednak kiedy w mieście pojawia się pewien przystojny architekt - Christian, powracający do miejsc z dzieciństwa, Genevieve przeżywa wszystko na nowo.
Przypomina sobie nastoletnie kompleksy, odrzucenie i zdradę, jakiej dopuścił się względem niej.

Czy zdoła zapomnieć dawne urazy?
Czy tyle lat spędziła czekając na niego, podświadomie pragnąc mu wybaczyć?
"Czasem miłość potrzebuje drugiej szansy"...
   
Erica James stworzyła powieść do głębi romantyczną, psychologiczną, pełną przemyśleń i trafnych spostrzeżeń. Zagłębiła się w świat ludzkich uczuć, przelewając je na kartki tej książki, dając upust swojej wyobraźni, trzymającej się w ramach, dystyngowanej i wręcz grzecznej, lecz zaskakującej w idealnym momencie, aby podtrzymać napięcie.
  
Osobiście uważam, że książka ma ciekawą fabułę, z życia wziętą, lecz "rozkręca się" powoli, przez co pierwsze rozdziały zdają się ciągnąć kilometrami. Niestety sama mam mieszane uczucia, więc zostawiam Wam ocenę, czy książka trafia w Wasz gust, czy nie. Ja spróbuję dać autorce jeszcze jedną szansę i z ciekawością sięgnę po "Ogrody marzeń".


Nika, 14 lat.

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Jaguar.