tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 1 sierpnia 2013

"Fałszywy książę" - Jennifer A. Nielsen - recenzja

Fałszywy książę - Jennifer A. Nielsen
Wojna domowa wielkimi krokami zbliża się do Carthyi. Wszyscy wierzą, że król zapobiegnie nadciągającej bitwie, jednak nikt nie ma pojęcia, że rodzina królewska zginęła. O tron walczą doradcy króla, którzy za wszelką cenę chcą objąć władzę nad niewielkim państwem. Tymczasem arystokrata Connor – osoba bardzo związana ze zmarłym królem – postanawia osadzić na tronie fałszywego księcia, a wszystko to po to, by nie dopuścić egoistycznych posłów do władzy i nie zesłać w ten sposób plagi nieszczęść. 

Wybiera czterech chłopców. Wśród nich jest czternastoletni Sage, znany (i nielubiany) przez swój spryt, ostry język i cwaniactwo. Pomimo tego, że chłopiec od samego początku zna intencje Connera, postanawia ze wszystkich sił starać się o tytuł fałszywego księcia, aby rozpocząć swoją własną grę. Jednak konkurencja nie śpi – pozostali dążą do tego samego. Księciem zostanie nie ten, który najlepiej posługuje się liczbami i potrafi najszybciej czytać, lecz ten, który uwierzy w to, iż to on jest prawdziwym zaginionym synem króla.


„Mój ojciec mówił, że człowiek może być wykształcony, a i tak głupi, a człowiek mądry wcale nie musi kończyć szkół.”
(str. 52)

Akcja rusza od samego początku – dosłownie. Przedstawiony w niej Sage, jak zawsze, wpakował się w tarapaty, czym przysporzył pani Turbeldy mnóstwo kłopotów. Ale tak właśnie ten czternastoletni chłopiec radzi sobie z ponurą atmosferą sierocińca – musi coś przeskrobać. Tak więc akcja wciąga nas od pierwszej strony, a ukazany w śmiesznej (hm, powinnam powiedzieć tragicznej) sytuacji Sage doprowadził mnie do śmiechu. Gdyby większość powieści zaczynała się w tak świetny sposób, mogłabym przymknąć oko na wszystkie inne wady! Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne, głównie dzięki pyskatej i sprytnej postaci głównego bohatera.

Kilka stron później poznajemy Connera, czyli autora całego cwanego planu. Z początku nie wiedziałam, co o nim myśleć. Miły? Władczy? Pewny siebie? Na pewno bogaty! Miałam wątpliwości, co do tego bohatera, lecz na szczęście zostały one rozwiane przez kolejne rozdziały. Na pewno Connera mogę przedstawić tak: inteligentny, lecz nie tak sprytny jak Sage.

Jak mówi opis, czterech chłopców stara się o miano fałszywego księcia. Wkraczają do zupełnie innego świata. Nie są już głodni ani brudni, a w domu Connera każdy z nich ma własnego służącego. Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o pozostałych chłopców walczących o tron, to… nie zaufałabym żadnemu z nich. Wszyscy mieli w sobie ziarnko dobra, lecz bardziej dawały się we znaki negatywne cechy tych postaci i ich niekiedy straszne myśli. Sage raczej taki nie był. Kierował się przede wszystkim sprytem, a nie rządzą władzy, co uchroniło go przed wieloma przykrymi zdarzeniami, ale także przysporzyło kolejnych kłopotów. Tak jak mówię – nie ufałabym żadnemu z nich. Pani Nielsen świetnie przedstawiła charaktery postaci i nie starała się żadnej na siłę idealizować. Chwała jej za to!

Styl autorki jest bardzo dobry. Uważam, że świetnie poradziła sobie, przedstawiając historię w pierwszej osobie. Doprawdy – nigdy wcześniej nie czytałam podobnej książki, w której narratorem pierwszoosobowym byłby sam główny bohater. Tymczasem wcielenie się w postać Sage’a wyszło pani Nielsen świetnie, lekko, zabawnie i przyjemnie. Podczas czytania nie natrafiłam na żadne trudne zwroty. Autorka równie pięknie wciągającymi, niezbyt długimi opisami ukazała średniowieczną rzeczywistość i życie sieroty w ogromnym, bezlitosnym świecie. Jak dla mnie było cudownie! Styl pani Nielsen i lekki język, którym się posługuje, dodały uroku Fałszywemu księciu.

„- Czasy zawsze są trudne – odparłem. – Zmieniają się tylko przyczyny problemów.”
(str. 384)

Skoro pierwsza część Trylogii władzy ma w sobie tyle plusów, dlaczego daję ocenę 7/10? Otóż… Czegoś mi brakowało. W niektórych książkach jest coś takiego, co porywa czytelnika, wkrada się do jego wrażliwej duszy i całkowicie obezwładnia. Tego haczyka nie było w Fałszywym księciu. Historia Sage’a wciąga i trzyma w napięciu do samego końca, ale po zakończeniu przygody z grupą chłopców pomyślałam tylko „Bardzo dobra. Daje 7/10. Teraz czytam kolejną”. Zwykle po przeczytaniu jakiejś książki muszę zrobić sobie dzień (ewentualnie dwa) przerwy, żeby powspominać niezwykłe chwile z bohaterami, czasami uronić kilka łez lub kartkować książkę, aby dojść do najlepszych momentów. W tym wypadku tak nie było. Fałszywy książę oczarował mnie postacią Sage’a, rozwojem zdarzeń i świetnym warsztatem pisarskim pani Nielsen, ale nie zostawił w mojej duszy żadnego śladu. Nie wiem, dlaczego. Po prostu przeżyłam wspaniałą przygodę z czterema różnymi od siebie chłopcami, a po zamknięciu książki każdy nich wstał się tylko wspomnieniem tego, co spotkałam w Fałszywym księciu. Nic więcej.


Oczywiście fakt, że pierwszy tom Trylogii władzy nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, a jedynie stał się przyjemną lekturą pośród innych powieści, nie zniechęca mnie do kolejnej części. Z niecierpliwością czekam na drugi tom. Jestem ciekawa, jak pani Nielsen rozwinie akcje i co stanie na przeszkodzie bohaterom.

Layla, 16 lat 

Za miłe chwile z książką dziękuję Wydawnictwu Egmont.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz