tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 27 października 2016

"Paryska żona" - Paula McLain - recenzja

Okładka książki Paryska żonaPaula McLain sięga do młodzieńczych lat życia znanego, amerykańskiego pisarza, który stał się ikoną lat 20 - Ernesta Hemingwaya oraz Hadley Richardson, jego pierwszej żony oraz największej miłości. 

Autorka w absolutnie doskonały sposób ukazuje ich historię, problemy i wydarzenia z życia. Bohaterowie stali się jedną z najbardziej intrygujących par ostatniej dekady. Nieraz może wydawać się, że życie sław usłane jest różami. Dzięki tej książce, wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i utwierdza w przekonaniu, że nic nie jest takie, jakie się wydaje. 

Hadley Richardson i Ernest Hemingway spotkali się na jednej z wielu imprez. Od początku połączyła ich jakaś tajemnicza siła. W tym wszystkim kryło się coś więcej. 

Czy to przypadek czy przeznaczenie złączyło tych ludzi ku sobie? 

Jedno jest pewne - zwykłe spotkanie zrodziło się w wielką, pełną wzlotów i upadków historię miłosną dwojga, zakochanych w sobie po uszy ludzi. Początkowo wszystko układało się jak w jednym z idealnych filmów romantycznych - ślub jak z bajki, cudowne chwile i wspaniałe wspomnienia. Z czasem jednak młoda para doznała pierwszych rozterek, kłótni i zdrad, co na zawsze odmieniło ich małżeństwo. Imprezy, alkohol oraz zabawa niezwykle kontrastują się z trwającą wojną. Dzięki dramatycznej przeszłości Ernesta, wydarzenia z okresu wojennego ciągną się za nim nieustannie. Dzięki temu kontrastowi, ze strony autorki, udaje się uzyskać niebanalną i ciekawą historię. 

Książka pochłania czytelnika od początku do końca. Dzięki niej odkrywamy życie Hemingwaya oraz jego pierwszej miłości od podszewki. Stajemy się obserwatorem i zarazem uczestnikiem wydarzeń w jego szalonym życiu.

"Paryska żona" jest idealną pozycją dla miłośników romantycznych historii oraz lekturą obowiązkową dla osób, które chcą dowiedzieć się o wielkim pisarzu jak najwięcej, poznać jego prawdziwą, zaskakującą historię. Serdecznie ją polecam i zachęcam do przeczytania.

Sandra, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Między Słowami. 

środa, 26 października 2016

„Prawo pierwszych połączeń”- Agnieszka Tomczyszyn - recenzja

Okładka książki Prawo pierwszych połączeń„Prawo pierwszych połączeń” to książka skierowana do młodzieży. Opisana jest w niej historia grupki młodych ludzi, którzy wchodzą w świat dorosłych, uczą się realizować plany i spełniać marzenia, równocześnie świetnie się bawiąc.
         
Jonasz, którego rodzice nazwali tak na cześć poety Jonasza Kofty, to chłopak pasjonujący się muzyką, a w szczególności grą na gitarze, co całkiem nieźle mu wychodzi. Wraz z dwoma przyjaciółmi Rudym i Benkiem założyli kapelę garażową. Jest on głównym bohaterem książki i cała historia opowiadana jest z jego perspektywy.
          
Laura to typ marzycielki i optymistki. Interesuje ją sztuka, a w szczególności twórczość Van Gogha. Sama chodzi do liceum plastycznego. Jest też „królową karaoke”, jak nazwała ją jej przyjaciółka Bean. Jest dziewczyną, która uparcie dąży do swoich celów. Jednak życie jej nie oszczędzało i ma za sobą wiele nieprzyjemnych doświadczeń.
          
Bean, a właściwie Gosia to najlepsza przyjaciółka Laury. Przezwisko Bean wymyśliła jej Laura pierwszego dnia gdy się poznały, ponieważ przypominała jej wyglądem córkę Kurta Cobaina- Frances Bean. Małgosia dobrze się uczy, lubi dużo czytać i od pewnego czasu coś ją gryzie…
           
Ariel natomiast na pierwszy rzut oka może wydawać się dziwny. Z góry narzuca innym zasady i zachowuje się jakby wszystko wiedział. Ale co się dziwić skoro co roku, odkąd skończył 7 lat rodzice posyłają go na 2 lub 4 obozy w ciągu wakacji i ten jest jego 29. Jest dobry prawie w każdej rzeczy za którą się zabierze i zna się na zachowaniach ludzi.
          
Jonasz, Laura, Bean i Ariel poznają się na obozie językowym na Korsyce. Jonasz został wysłany na ten wyjazd wbrew własnej woli. Wakacje chciał spędzić grając na gitarze w kapeli garażowej z przyjaciółmi Rudym i Benkiem oraz bijąc rekordy w grze Guitar Hero. Jego rodzice są roztrzepani (Jonasz tłumaczy to faktem, iż są humanistami) i spóźniają się na miejsce zbiórki. Chłopak w ostatniej chwili wsiada do autokaru i zajmuje miejsce obok Ariela. Za chłopakami, jak się później okazuje siedzą Laura i Bean. Od razu zaczynają świetnie się dogadywać i już pierwszego dnia przeżywają niezwykłą przygodę na statku. Od tamtej pory tworzą całkiem zgraną paczkę przez cały swój pobyt na obozie razem spełniają swoje marzenia. Na Jonasza największy wpływ miała Laura. Wyjazd na Korsykę całkiem zmienił jego życie.
        
„Prawo pierwszych połączeń” to cudowna książka, która pomogła mi podjąć kilka ważnych decyzji w moim życiu, dodała mi odwagi. Bohaterowie zaczynają działać: robią wszystko co im wpadnie do głowy, aby przybliżyć się do spełnienia swoich największych marzeń. Dzięki nim ja również zrozumiałam, że trzeba zacząć działać, a nie czekać aż „samo się zrobi”.
          
Agnieszka Tomczyszyn bardzo ciekawie przedstawia całą historię Jonasza i czytając  jej książkę razem z czwórką przyjaciół świetnie się bawiłam. „Prawo pierwszych połączeń” jest pełne humoru i czytelnika czeka naprawdę zaskakujące zakończenie, dla którego warto przeczytać tę książkę. Autorka napisała do tej pory dwie inne książki: ”Ezotero. Córka wiatru” oraz „Ezotero. Moje przeznaczenie”, do których z pewnością niedługo sięgnę.
                                                                                                              Serdecznie polecam!

Deedlit, 17 lat  

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MG. 

wtorek, 25 października 2016

"Pyszne klimaty" - recenzja

Okładka książki Pyszne klimatyPoczułam się "pysznie". Cała jestem, kwaśna, słona, pieprzna i papryczna. Słodka i na ostro. Chłodna i rozgrzana. A wszystko to po lekturze "Pysznych klimatów".

W moje ręce trafiła wyjątkowa książka kucharska, która podzielona jest na 5 działów. Pierwszy z nich opisuje zupy. Zupy warzywne (jak marchwianka), kremy (np. mus cukiniowy), chłodniki (brzoskwiniowy z papryką i kozim serem). Zupy "codzienne" i te wykwintne. Drugi rozdział proponuje przekąski wśród których znajdziemy zarówno jajecznicę, ziołowe bułki jak i  smażone figi z fasolą czy steki z kalafiora z salsą pomidorową. Trzeci dział traktuje o sałatkach. Królują tu krewetki, pieczarki, kurczak, awokado, cukinia, papryka, truskawki, figi, szynka, marchewka, marakuja, orzechy i wiele innych. Co kto lubi. W końcu docieramy do obiadu. Znajdziemy tu receptury na warzywa faszerowane, kurczaka na różne sposoby, dania wegetariańskie, ryby, makarony oraz mięsa różnego rodzaju. A na deser owocowy zawrót głowy, a w nim m.in. babeczki, jagodzianki, sorbety, lody, likiery, torty, rolady i ciasta drożdżowe.

Książka jest na pewno dla tych, którzy w kuchni nie tolerują nudy. Jednego dnia można zrobić szybkie gazpacho, tosty z chałki czy tatara z awokado, a w wolniejszym czasie można się zmierzyć z tajskim curry, pieczenią cielęcą czy tortem bezowym.

Gdy pierwszy raz przekartkowałam książkę - pomyślałam: Kurczę, kolejna bezwartościowa pozycja z zupełnie nic nie mówiącymi nazwami potraw, pewnie ze składnikami, których nie znajdę w osiedlowych delikatesach, nie mówiąc już o warzywniaku. Ale po dokładniejszym przyjrzeniu się spotkała mnie niemała niespodzianka. Pod dziwną nazwą Stir fry ukryła się kasza gryczana na chrupiąco, a tian z kotlecikami cielęcymi to nic innego jak cielęcina z warzywami.

Przepisy nie są zbyt skomplikowane nawet dla początkującego kucharza, a jeśli już - to wszystko wytłumaczone jest krok po kroku. Ponadto mogą być modyfikowane bez uszczerbku dla smaku. Dla przykładu: do musu cukiniowego nie dodałam świeżego tymianku, oregano i bazylii, a jedynie natkę pietruszki. Dymkę zastąpiłam zwykłą cebulą, no i zapomniałam kupić serka kremowego... Aby było mniej kalorycznie zrezygnowałam zboczku. Mimo tych modyfikacji wyszło super i smakowało nie tylko mnie:). Poza tym na pewno wypróbuję zupę rybną, wszystkie tarty, (których jestem zagorzałą fanką), racuchy z kaszy jaglanej z rabarbarem, melonem i sosem jogurtowym. Mniam, mniam.


Za nic na świecie nie można pominąć szaty graficznej. Zdjęcia dań, zresztą zajmujące całą stronę, są rewelacyjne. Tak więc , mili czytelnicy, nie pozostaje nic innego jak wyruszyć na podbój kuchni. 

Bruksenka

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Burda Książki. 

poniedziałek, 24 października 2016

„ Uratuj mnie” - Anna Bellon - recenzja

Okładka książki Uratuj mnie„A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym”.

Maie życie doświadczyło jak żadną inną nastolatkę. Jej cały świat zawalił się wraz z wypadkiem, w którym zginął jej brat. Był dla niej wszystkim. Odizolowała się od rodziny, znajomych, a jedyne co ją podnosiło na duchu to książki i muzyka. Przez innych nazywana dziwadłem - Maia  zamykała się w swojej skorupie chroniącej ją przed całym światem. Pewnego dnia w szkole na Maię uwagę zwraca Kyler. Chłopak, który jest nowy w szkole, po tym jak kolejny raz przeprowadził się do nowego miasta, z powodu kariery  ojca. Pomimo odizolowania Mai oboje czują, że nie jest to zwykła znajomość.

Książka „Uratuj mnie” Anny Bellon to pozycja należąca do literatury młodzieżowej. Szczerze - niczym mnie nie zaskoczyła pod względem fabuły, która oparta jest raczej o utarty schemat takich książek. Pojawiają się bohaterowie - chłopak i dziewczyna, oboje po przejściach, tak naprawdę poszukujący miejsca na tym świecie. Ona pogrążona w żałobie od trzech lat nie dopuszcza do siebie nikogo, bojąc się utraty kolejnej bliskiej osoby. On zagubiony po przeprowadzce do nowego miasta, po niezbyt ciekawym okresie dorastania i buntu, z ojcem, który widzi w nim tylko porażkę. Oboje dla siebie mogą okazać się wsparciem, a czy z tej znajomości coś wyniknie to już sami musicie się o tym przekonać 

Pomimo tego, że jak pisałam wcześniej jest to powieść oparta na dobrze znanym schemacie, muszę sprawiedliwie przyznać, że czytało mi się ją bardzo dobrze, co było dla mnie samej zaskoczeniem. Coś w tej historii jest, że jednak chwyta za serce i nie pozwala się sobą znudzić. Świat stworzony przez autorkę jest może, w pewnym sensie, troszkę bajkowy, ale cóż i takie historie są potrzebne, aby oderwać się od rzeczywistości.

Podsumowując, uważam że ta książka jest warta naszej uwagi, a dla mnie była idealna na długi jesienny wieczór.

Grazia

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

piątek, 21 października 2016

"Jak nie umrzeć przedwcześnie?" – Dr Michael H. Greger – recenzja

Jak nie umrzeć przedwcześnieJak nie umrzeć przedwcześnie? Na to pytanie odpowiada dr Michael H. Greger w swoim poradniku. 

Książkę mimo ,,zdrowej’’ treści, czyta się przyjemnie i szybko. Łatwy język, proste sformułowania i podejście autora powinny zachęcić potencjalnych czytelników.

Sięgając po tę pozycję byłam sceptycznie nastawiona, oczekiwałam suchych faktów, skomplikowanych wykresów oraz trudnych do zrozumienia pojęć. Wraz z pierwszymi stronami, zostałam mile zaskoczona, zarówno formą jak i treścią.

Autor uosabia się z rodzinami pacjentów poprzez własne przeżycia związane z chorobą babci. Opowiada o tym, jak został lekarzem. Swoje rozważania zaczyna od ,,hejtu’’ na medycynę w dzisiejszych czasach. ,,Nie ma czegoś takiego jak śmierć ze starości.’’ – to zdanie możemy znaleźć w pierwszej linijce wprowadzenia, gdzie Greger tłumaczy ogólnoświatowy błąd zarówno w edukacji przyszłych lekarzy jak i w receptach. Genialnym podsumowaniem całego problemu jest jedno zdanie, które w szczególności zapadło mi w pamięć: ,,One doctor away keeps apples away.’’ , co w dosłownym tłumaczeniu znaczy – Jeden doktor dziennie trzyma jabłka z daleka. Jest to ironiczna parafraza znanego angielskiego powiedzenia stwierdzającego, że codzienne jedzenie jabłek pozwala uniknąć wizyty u lekarza. Myślę, że ta sentencja idealnie odwzorowuje całą ideę książki.

Dalsza część poradnika została podzielona na dwie części. Pierwsza zawiera ciąg porad dotyczących sposobów na uniknięcie śmierci z powodu najróżniejszych chorób. Opisuje, co jest najczęściej powodem zachorowań i jak to zmienić. Udowadnia, iż zdrowym odżywianiem można choroby zwalczać i im zapobiegać. Tłumaczy wiele problematycznych kwestii, obala stereotypy, stawia właściwe pytania oraz podaje łatwe rozwiązania. ,,Optymalny czas snu a udar mózgu.’’; ,,Zanieczyszczenia sprzyjające cukrzycy.’’; ,,Kto rozstrzyga czy dodatki do żywności są bezpieczne.’’ – o tych oraz wielu innych możemy przeczytać w Jak nie umrzeć przedwcześnie?

Druga część jest równie, a może nawet bardziej interesująca, opisuje bowiem Codzienny Tuzin doktora Gregera. Doktor dzieli się z nami swoimi sekretami na temat jedzenia. Jagody, warzywa strączkowe, daktyle czy nabiał – z dr Michaelem nic nam nie straszne. Zalecane owoce, warzywa, co w jakich ilościach oraz dzienne porcje, ta wiedza została przelana na kartki przez autora. W przystępny sposób zostały opisane ciekawostki, spostrzeżenia oraz pożyteczne porady.

Książka mile zaskakuje, ale według mnie nie nadaje się dla każdego. Osobom zainteresowanym medycyną, zdrowym odżywianiem oraz dietetyką polecam ten poradnik. Zachęcam do przeczytania tych, których bliscy mają problemy z odżywianiem lub innymi chorobami, ponieważ czytając również można pomagać. Podsumowując, książka Jak nie umrzeć przedwcześnie? jest bardzo sympatycznym poradnikiem i z pewnością zadowoli łaknących ,,zdrowej’’ wiedzy czytelników.

                                                                                                                                                             Palcia, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca. 

czwartek, 20 października 2016

"Śliski interes" - Ryszard Ćwirlej - recenzja

Okładka książki Śliski interesPODMIOT SPRAWY: „Śliski interes”

PROKURATOR: Ryszard Ćwirlej

CZAS ZBRODNI: grudzień 1983

PROWADZĄCY SPRAWĘ: chorąży Teofil Olkiewicz

UWAGI:

#1
Nieopodal sklepu dzielnicowy znalazł ciało (§ 21)

#2
Z cmentarza zaginęło ciało (§ 37)

#3
Podporucznik Mirosław Brodziak pomaga cinkciarzowi ps. Gruby (§ 43)

WINNI: 

???


OPINIA: 

Cóż… fabuła książki Ćwirleja jest umieszczona w realiach PRL-u. Wszystko zostało opisane właśnie w tym klimacie. Jeśli lubicie wyrażeniu typu „obywatelu”, czy mentalność „prawdziwych socjalistycznych patriotów” to ta powieść jest właśnie dla was. Niestety ja za tym nie przepadam, było to więc dla mnie duże utrudnienie w czytaniu książki. Mimo to autor ciekawie przedstawił problemy, a postacie, które wymyślił są genialne. 


Olkiewicz to przykład typowego milicjanta. Pracuje dla dobra ogólnego, myśli, że jest nieomylny i zapracowany. Lubi też sięgnąć po kieliszek „dla rozjaśnienia w głowie”. Myślę, że książka spodoba się osobom, które żyły w czasach PRL-u. Doskonale zrozumieją klimat tamtych lat i będą czuły jakby akcja rozgrywała się w ich dzieciństwie. Może cofną się do młodości i razem z głównym bohaterem poprowadzą śledztwo. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że powieść na pewno spodoba się tym, którzy osobiście poznali smak życia w tamtych czasach. 

Według mnie - 16-latki - książkę można przeczytać , będzie interesująca, jednak raczej nie zagości wśród moich ulubionych kryminałów.

Gabcia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza. 

środa, 19 października 2016

,,Dom tajemnic 3. Starcie światów ’’ – Chris Columbus, Ned Vizzini, Chris Rylander - recenzja

Okładka książki Starcie światów,,Dom tajemnic’’ to seria autorstwa Chrisa Columbusa – znakomitego reżysera i producenta filmowego, który nakręcił między innymi ,,Harrego Pottera i Komnatę tajemnic’’ , oraz Neda Vizzini i Chrisa Rylandera – powieściopisarzy, którzy swoją twórczość mocno wiążą z młodymi czytelnikami.
             
Książka napisana przez trzech wspaniałych autorów jest ostatnią częścią z serii. Słynne rodzeństwo Walkerów - Kordelia, Brendan i Eleanor, właśnie zaczynają wieść spokojne życie, przeprowadzając się do nowego domu, kiedy niespodziewanie w San Francisco pojawia się Mick Tłuścioch. Ich książkowy przyjaciel trafia do realnego świata i zaczyna siać w nim zamęt. Jakby tego było mało okazuje się, że ich największy wróg - Wichrowa Wiedźma żyje i planuje zemstę… Rodzeństwu nie pozostaje nic innego, jak tylko ponownie przenieść się  do powieściowego świata Kristoffa Denvera i tym razem na dobre pokonać Dalię.
           
Wiele przedsięwzięć kończy się niepowodzeniem, ponieważ jak w każdym rodzeństwie, tak i tutaj dochodzi do wielu sporów i nieporozumień. Bohaterowie napotykają na swojej drodze mnóstwo przeszkód. Niejednokrotnie muszą podjąć trudne decyzje i pochylić nad bardzo istotnymi wartościami, takimi jak rodzina, przyjaźń i dobro drugiego człowieka, pamiętając o tym, że żaden czyn nigdy nie pozostaje bez konsekwencji.
          
Książka opiera swoją fabułę przede wszystkim na wartkich zwrotach akcji, które ani na moment nie pozwalają czytelnikowi oderwać się od lektury. Między innymi dlatego, ciężko jest odłożyć ją na półkę , nie zastanawiając się co takiego zdarzy się na następnej stronie. Wszystkie bohaterskie działania niepowstrzymanego rodzeństwa, pozwalają również na bliższe poznanie głównych bohaterów i ich wizji świata. Cała historia napisana jest bardzo prostym i przystępnym językiem, dlatego polecam przeczytanie jej szczególnie osobom zaczynającym swoją przygodę z fantastyką, ale przede wszystkim każdemu fanowi serii ,,Dom tajemnic’’, który z całą pewnością oczekuje zaskakującego i pochłaniającego zakończenia przygód Kordelii, Brendana i Eleanor.


                                                                                                  Julia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

wtorek, 18 października 2016

"Heaven. Miasto elfów" - Christoph Marzi - recenzja

Okładka książki Heaven. Miasto elfówChristoph Marzi to niemiecki pisarz i nauczyciel, który swoją przygodę z pisarstwem rozpoczął już jako nastolatek. W 2004 roku wydał debiutancką powieść "Lycidias". Jego powieści fantasy zostały wyróżnione niemieckimi nagrodami literackimi, gwarantując mu pewne miejsce wśród najbardziej poczytnych autorów tego gatunku.
                
Niebo w Londynie dawno temu zostało okradzione z gwiazd. To właśnie pod tym niebem - ciemnym, pustym i groźnym - na zimnym dachu budynku, Heaven zostaje okradziona ze swojego bijącego serca. Jednak ostrze wbijające się w jej pierś nie zabiera jej życia - niezwykła dziewczyna, pełna woli walki, wstaje i ucieka swoim oprawcom. To pod tym niebem spotyka ją David i oszołomiony jej urodą postanawia jej pomóc - jej historia nie wydaje mu się wiarygodna, dopóki nie staje się też częścią jego historii.

Wkrótce zaczyna się wyścig z czasem i dwoma podejrzanymi mężczyznami, którzy wciąż depczą nieziemskiej dziewczynie po piętach. Przeszłość i przeznaczenie Heaven są bardziej skomplikowane niż ktokolwiek, nawet ona sama, mógłby przypuszczać. Jednak jeśli chce się uratować, musi odkryć dlaczego żyje... i dlaczego ktoś chce jej to życie odebrać.

Pod tym niebem wszystko może się wydarzyć.
                
Christoph Marzi jest kłamcą perfekcyjnym - w świecie, który znamy, niepostrzeżenie zmienia drobne szczegóły, kreując zupełnie inną, niebezpieczną, ale uwodzicielską rzeczywistość. Osobiście nie przepadam za typowymi powieściami fantasy, ale ta książka nie wpisuje się w żadne schematy - może chodzi o delikatne połączenie realizmu z fantastyką, szarej rzeczywistości ze światem marzeń i zatarciu granic między nimi.

Postacie mogą wydawać czasem się naiwne, ale w dziwny sposób pasują do tego fantastycznego wyobrażenia Londynu i do siebie nawzajem - podobało mi się kontrastowe zestawienie dwóch par, o uzupełniających się charakterach, a także to, że poznajemy ich historię stopniowo, powoli, jakbyśmy wchodzili na kolejne piętra budynku. W dodatku nie zawsze dowiadujemy się czegoś od samych bohaterów - niektóre rzeczy należy wyczytać między wierszami.

Trzeba przyznać, że fabuła jest na tyle nowatorska, oryginalna i ciekawa, że wydaje się zbyt uproszczona, akcja rozgrywa się zbyt szybko, chcielibyśmy móc czytać jeszcze. Nie wiem nawet czy uznać to za plus, czy minus - pokochałam tę książkę tak bardzo, że chciałabym po prostu więcej.

Jeżeli ktokolwiek się jeszcze waha, niech nie traci czasu.

"Heaven" to kawałek nieba, który każdy powinien mieć na swojej półce.


Nika, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza. 

środa, 12 października 2016

„Jeszcze jeden oddech” - Paul Kalanithi - recenzja

Okładka książki Jeszcze jeden oddechDorosły człowiek oddycha średnio 15-20 razy na minutę, czyli około 25000 razy na dobę. Przeważnie się nad tym nie zastanawiamy, ten proces po prostu w nas zachodzi, a życiodajny tlen wnika do naszego organizmu i jest transportowany do każdej z komórek ciała. 

Jak poradzić sobie ze świadomością, że już niedługo mogę po raz ostatni zaczerpnąć powietrza? Jak zmierzyć się z myślą, że niegdyś silne i zdrowe ciało, teraz wyniszczone i słabe powoli umiera? Czy można choć trochę oswoić śmierć, szczególnie kiedy przychodzi w najmniej stosownym po ludzku momencie?
                
Paul Kalanithi miał 36 lat, gdy wszystkie powyższe pytania stały się udziałem jego życia. Młody, żonaty, nieprzeciętnie zdolny neurochirurg u szczytu kariery usłyszał ciężką do przełknięcia diagnozę – rak płuc w IV stadium zaawansowania. To trudne wydarzenie sprawiło, że postanowił spełnić swoje marzenie jeszcze z czasów młodości – napisać książkę. W ten sposób powstała autobiograficzna opowieść Paula, który w jednym momencie z lekarza niosącego pomoc sam stał się pacjentem potrzebującym pomocy.
                
Książka podzielona jest na dwie główne części napisane przez Paula. Pierwsza -  pełna wspomnień,  opisów trudnych wyborów młodego człowieka, budowania relacji - opowiada o jego życiu sprzed choroby. Druga – niezwykle poruszająca i szczera - przedstawia świat z perspektywy pacjenta, który nieustannie mierzy się z myślą o odchodzeniu i umieraniu. Piękne dopełnienie słów Paula stanowi epilog napisany przez jego małżonkę – Lucy, już po jego śmierci.
                
„Jeszcze jeden oddech” to tytuł z pewnością wart przeczytania. Skłania do myślenia, poszukiwania wraz z autorem odpowiedzi na wiele istotnych pytań dotyczących życia i śmierci, tego co tak naprawdę stanowi wartość. Jest świadectwem pięknej miłości między dwojgiem ludzi w obliczu śmiertelnej choroby jednego z małżonków, a także pozwala spojrzeć na kwestię odchodzenia z nadzieją i spokojem. Pokazuje, że można czerpać z życia satysfakcję i radość, pomimo sytuacji, która dotychczasowy świat chorego i jego bliskich wywraca kompletnie do góry nogami.

Zdecydowanie zasłużony bestseller ostatnich tygodni – serdecznie polecam!

                

Marta

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. 

wtorek, 11 października 2016

„Tylko w mojej głowie” – Sharon M. Draper - recenzja

Okładka książki Tylko w mojej głowie„Tylko w mojej głowie” jest to książka autorstwa Sharon M. Draper, która już dwa lata znajduje się na liście bestsellerów „The New York Times”. Napisała również między innymi : „Panika” i „ Łzy tygrysa” (ang. „Tears of a tiger”).

Tematem jej książek są osoby niepełnosprawne i osoby pokrzywdzone przez życie. Pokazuje ona je w piękny sposób, przez co wzbudza pozytywne odczucia.


Bohaterką książki jest jedenastoletnia Melody Brooks. Urodziła się z porażeniem mózgowym, co oznacza, że nie może mówić i chodzić. Jej najsprawniejszą częścią ciała są jaj kciuki, dzięki którym może się porozumiewać za pomocą tablicy. Chociaż nikt o tym nie wie Melody jest najmądrzejszą osobą w szkole. Największym pragnieniem dziewczynki jest umieć latać i samodzielnie mówić. 

Czy jej marzenia chociaż w pewnej części się spełnią? 
Przekonajcie się sami.

Nie jestem w stanie powiedzieć nic o tej książce. Jest nie do opisania. Wyraża tak dużo, że to się nie mieści w głowie. Nie można przejść obok niej obojętnie. To obowiązkowa lektura dla każdego Na jej początku i na końcu znajdują się słowa, które świetnie oddają klimat tej opowieści. Brzmią one tak : „Słowa. Otaczają mnie tysiące słów. A nawet miliony. (…) Słowa zawsze wirowały wokół mnie niczym śnieżynki – każda delikatna i inna, każda samoistnie topniejąca w moich dłoniach. Gdzieś we mnie tworzą się potężne zaspy słów. Góry fraz, zdań, idei. Inteligentne wyrażenia. Żarty. Piosenki o miłości.”

Książka jest świetna i bardzo mi się podoba . Dobrze się ją czyta i nie można się od niej „oderwać”. Bardzo dobrze pokazuje osobę niepełnosprawną "od środka" i zachowanie innych ludzi w stosunku do niej. Gorąco polecam.


Paula, 15 lat 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Linia. 

poniedziałek, 10 października 2016

,,Absolutnie prawdziwy pamiętnik” – Sherman Alexie – recenzja

Okładka książki Absolutnie prawdziwy pamiętnikAbsolutnie prawdziwy pamiętnik jak sama nazwa wskazuje jest napisany w formie pamiętnika. W dodatku, jak dowiadujemy się w wywiadzie na końcu książki autor wzorował przygody głównego bohatera, trochę koloryzując, na swoim własnym życiu. 
                
Arnold Spirit jest nastolatkiem z rezerwatu Indian Spokane, który jak sam go opisuje, jest: ,,położony około miliona mil na północ od tego wszystkiego, co ważne, i dwa miliardy mil na zachód od szczęścia”. Na skutek wodogłowia chłopiec ma wadę wzroku, jest bardzo chudy, ma długie stopy i ręce oraz zbyt dużą głowę, więc często jest wyśmiewany i bity przez kolegów, przez co jest też wyobcowany. Jego jedynymi przyjaciółmi są pies Oscar i agresywny Rowdy. Jak wszyscy w jego rodzinnym Wellpinit jest biedny, ponadto ma ojca alkoholika  i uważa, że bieda jest głównym źródłem jego problemów. Za to jako jedyny postanawia coś z tym zrobić. Za radą jednego z nauczycieli przenosi się do leżącej trzydzieści pięć mil od rezerwatu szkoły, w której jest jedynym Indianinem wśród białych ludzi. Do tego w społeczności Indian zostaje uznany za zdrajcę i nazwany ,,jabłkiem”, tak samo jak ten owoc jest czerwony na zewnątrz i biały w środku. Jak chłopiec sobie radzi z tą trudną sytuacją?
                
Książka opisuje historię osoby, która postanowiła poprawić swoje trudne warunki życiowe, przez co nie jest akceptowana przez zazdrosną społeczność, z której się wywodzi. Arnold przezwycięża własne słabości i broni się przed agresją i wyzwiskami otaczających go ludzi. Ale spotyka się także z problemami innych. Jego ojciec jest alkoholikiem, przyjaciółka ma bulimię, a siostra chowa się w piwnicy przed światem, ponieważ nie wie jak spełnić swoje marzenie. Każdy z nich radzi sobie inaczej ze swoim smutkiem, porażkami i troskami. Mamy okazję zadumać się nad ludzkim losem i przemyśleć to, że każdy ma jakieś kłopoty i każdy próbuje je rozwiązać na swój sposób.
                
Ale książka wcale nie jest smutna, mamy wiele okazji do uśmiechu. Większość sytuacji z udziałem Arnolda jest niesamowicie zabawna, chłopiec swoimi przemyśleniami potrafi rozśmieszyć czytelnika do łez, chociaż czasem równocześnie są to łzy współczucia. Autor przeplata zabawne momenty z tymi bardziej poważnymi tak, że książka jest lekka i przyjemnie się ją czyta. Karykatury narysowane przez głównego bohatera wzbogacają fabułę, sprawiają, że jeszcze lepiej rozumiemy nastolatka, który rysując, komentuje swoje codzienne sprawy.
                
Dla mnie najbardziej poruszający był wątek przyjaźni z Rowdy’m. Obaj chłopcy byli wyrzutkami, jeden z powodu swojego wyglądu, drugi z powodu swojego agresywnego zachowania. Arnold był broniony przez silniejszego przyjaciela, a ten drugi mógł w jego domu schować się przed bijącym go ojcem. Chłopcy byli nierozłączni, jednak gdy jeden z nich postanawia przenieść się do szkoły, do której chodzą sami biali, i prosi drugiego o podjęcie takiej samej decyzji, Rowdy obraża się na niego i stają się wrogami. Chęć bycia lepszym od drugiego napędza obu chłopców i potrafią zrobić rzeczy, o których nigdy by się nie podejrzewali, byle tylko pokonać rywala. Prowadzi to często do śmiesznych, ale też i niebezpiecznych sytuacji. 
                
Chociaż nie przepadam za książkami w formie pamiętnika, w tym przypadku mi to nie przeszkadzało, bo nie było aż tak widoczne. Tym, co bardzo mi się podobało, było ukazanie Indian jako zwykłych ludzi, a nie jak w niektórych książkach, jako szlachetnych bohaterów, którzy nie wiedzą co to kłamstwo, kradzież, czy słabość. Książkę polecam osobom, które interesują się psychologią, ponieważ bardzo wiele można poczytać o ludzkim charakterze i zachowaniu. A tak mniej poważnie, można się pośmiać, trochę popłakać i  fajnie spędzić czas czytając ciekawą książkę.



Nikana, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. 

czwartek, 6 października 2016

"Niebo w kruszonce" - Monika A. Oleksa - recenzja

Okładka książki Niebo w kruszoncePrzeglądam nowości  na rynku wydawniczym. Najpierw moją uwagę przykuwa okładka. Tak, wiem, wiem,  nie ocenia się książki po okładce, ale to ona w dużej mierze decyduje czy jesteśmy daną pozycją zainteresowani czy też nie. Wzrok przyciąga kolorystyka - pastelowe, ciepłe barwy  i kobieta z zagadkową miną. Jest skrępowana, zawstydzona, zażenowana... nie wiem. Trudno powiedzieć. W końcu moją uwagę zwraca tytuł, jakże smakowity, który zapowiada błogość, rozkosz, upojenie... I w końcu dostrzegam nazwisko autorki - Monika Oleksa. W tym momencie wiem, że muszę tę książkę nie tylko przeczytać, ale i mieć na półce domowej biblioteczki.

Renata, Kasia, Melania i Emilia - to ich losy opisuje na prawie pięciuset stronach autorka. Kobiety poznajemy w trakcie pracy, w domu, na urlopie czy spacerze. Poznajemy je w trakcie rozmyślań i rozmów z innymi. Razem z nimi przeżywamy chwile trudne, bolesne, ale i te szczęśliwe, radosne. Na stronach powieści do głosu dochodzą przyjaźń, miłość, tęsknota za tym co dobre i znajome, problemy dnia codziennego - jak wychowanie dorastających dzieci, a także czworonożnych przyjaciół, samotność, nałóg w rodzinie, utrata pracy czy emigracja zarobkowa. 

Akcja toczy się powoli, niemalże sennie. Czytelnik nie odnajdzie tu nagłych zwrotów akcji czy fabuły pędzącej do przodu na złamanie karku. Brakowało mi tutaj emocji, które towarzyszyły mi w trakcie czytania choćby "Ciemnej strony miłości" Oleksy.  Jestem odbiorcą, który lubi być "sponiewierany" przez lekturę, a tutaj mi tego zabrakło. Czytałam tę książkę ponad tydzień, co normalnie , przy pozycji która mnie pochłania, raczej mi się nie zdarza. Nie czułam tego przyciągania czytelnik - lektura. Czyja to wina? Powieści czy moja? Nie wiem. Dlatego jestem ciekawa Waszych odczuć. Dajcie znać jak odbieracie "Niebo w kruszonce". Zdecydowana większość czytających jest zachwycona. A Wy?

Monika A. Oleksa  - pisarka, eseistka, blogerka. Lektor języka angielskiego i busiensswoman, prowadząca własną działalność. Żona i mama dwóch nastolatków. Debiutowała w 2002 roku  zbiorem opowiadań „Uśmiech Mima”. W 2011 roku, nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka , ukazała się jej pierwsza powieść „Miłość w kasztanie zaklęta”. W 2012 ukazała się kolejna, powieść autorki "Ciemna strona miłości", w 2014 roku "Samotność ma twoje imię", a w czerwcu 2016 roku premierę miała jej najnowsza powieść "Niebo w kruszonce"

Bruksenka

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. 

środa, 5 października 2016

"Kruki Odyna' - K .L. Armstrong i M .A. Marr - recenzja

Kroniki Blackwell Kruki Odyna,,Kruki Odyna'' to drugi tom z cyklu Kroniki Blackwell autorstwa K.L. Armstrong i M.A. Marr. Jest to książka oparta na mitologii nordyckiej.

Opowiada o nastoletnich potomkach Thora i Lokiego, których zadaniem jest ocalić ludzkość przed nieuniknionym końcem świata - Ragnarokiem. Bohaterowie muszą stawić czoła przeznaczeniu i zmierzyć się z powierzoną im misją. Los jednak nie jest dla nich łaskawy i na ich drodze stawia wiele przeszkód. W trakcie swojej wędrówki spotykają całą masę potworów z nordyckich mitów i śmiertelnych pułapek. Nie raz muszą ryzykować życiem, aby zdobyć legendarny młot Thora, który jest niezbędny do powodzenia ich wyprawy. 

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony mamy przedstawioną wartką, szybką akcję przepełnioną mitologią i magią. Pełną przygód powieść z odważnymi i dzielnymi bohaterami, z misją ocalenia świata. Fantastyczną, młodzieżową książkę ze zwrotami akcji. Jednak z drugiej strony nie było w tym niczego nowego. Ta powieść nie zaskoczyła mnie, brakowało jej oryginalności. Po przeczytaniu tej książki odniosłam wrażenie, że już kiedyś coś podobnego czytałam. Wiadomo, że od tego typu powieści nie można oczekiwać zbyt wiele. Ten gatunek cechuje się właśnie takimi rzeczami jak nastolatkowie z misją ratowania świata, przeżywający razem wiele przygód. Nie można winić autorów za skorzystanie z takiego schematu, bo jest on już tak powszechny, że moim zdaniem książka bez tego mogłaby być nawet gorzej odebrana. Chodzi mi o to, że każda lektura powinna się czymś wyróżniać, a w tym przypadku, choćbym nie wiem ile się wysilała, nie mogę się doszukać choćby jednej takiej rzeczy.

Bardzo dużym plusem tej książki jest połączenie stylów obu autorów. Nie mogłam odróżnić, który rozdział jest przez kogo napisany. To sprawiło, że powieść czytało się przyjemnie i bez wrażenia, iż czyta się dwie osobne książki. Wad jest trochę więcej, ale jest jedna, która była dla mnie bardzo rażąca. Postacie były mdłe i bezpłciowe, wręcz papierowe. Po jakiś stu stronach, już się do tego przyzwyczaiłam, ale bardzo niekorzystnie wpłynęło to na moją ocenę tej lektury.

Podsumowując książka nie jest zła. Myślę, że mogłaby się ona spodobać młodszym czytelnikom. Starszym, bardziej "rozczytanym" może tu czegoś zabraknąć.


Olivka :) 14 lat 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Wilga. 

wtorek, 4 października 2016

"Okrążyć słońce" - Paula McLain - recenzja

Okładka książki Okrążyć słońceW latach 20. XX wieku brytyjskie kolonie w Afryce, były idealnym miejscem, aby rozpocząć nowe życie w zupełnie innym świecie. Beryl Markham, mając trzy lata, przeprowadziła się z rodzicami do Kenii. Po dwóch latach, jej matka zdecydowała się na powrót do Anglii razem z synem. Od tamtej pory, Beryl, wychowuje się wyłącznie pod opieką ojca, korzysta z wolności, jaką oferuje jej afrykańskie życie – bawi się z Kibiim, chłopcem z plemienia Kikuju, z którym ciągła rywalizacja budzi w niej duch wojownika oraz poświęca się hodowli koni swojego ojca. W ten sposób Beryl dorasta i staje się pewną siebie kobietą, która od najmłodszych lat pragnie niezależności.
                
Paula McLain w swojej powieści pt. „Okrążyć słońce” tworzy obraz skolonizowanej Kenii, który stanowi tło dla wydarzeń dotyczących Beryl. Ziemia jest dla młodej dziewczyny najwyższą wartością. Współgra ona z naturą. Nie obchodzą jej konwenanse, za nic ma chodzenie do szkoły czy dobre wychowanie. Liczą się dla niej tylko konie, poświęca im każdą wolną chwilę. Dzięki przyjaźni z Kibiim, poznaje plemienne zasady, które zapamięta do końca swych dni. Poprzez  wspólne zabawy uczy się niezależności, nabiera pewności siebie, starając się dorównać płci przeciwnej. Życie Beryl zmienia się, kiedy jej ojciec traci majątek i musi przenieść się do Kapsztadu. Przywiązanie do farmy powoduje, że już w wieku siedemnastu lat postanawia poślubić ona zamężnego mężczyznę, aby tylko móc pozostać blisko ukochanego gospodarstwa.
                
W życiu Beryl najważniejsi byli trzej mężczyźni. Ojciec zaszczepił w niej pasję do koni. To dzięki jego wsparciu, stała się pierwszą profesjonalną treserką koni. Kolejną ważną dla niej osobą był Kibii, najdroższy przyjaciel. Z Denysem łączyła ją prawdziwa miłość oraz namiętność. Uwikłana w miłosny trójkąt cały czas walczyła z własnymi uczuciami. W powieści „Okrążyć słońce” znajdziemy wiele różnych wątków, dotyczących romansów Beryl. Nie interesowała ją opinia społeczeństwa. W życiu kierowała się tylko i wyłącznie głosem serca. To sprawiło, że była częstym obiektem plotek. Mimo wszystko, nigdy się nie poddawała i nieustannie dążyła do spełnienia swoich marzeń.
                
Pierwszoosobowy bohater pozwala nam na pełne poznanie uczuć i myśli głównej bohaterki. Paula McLain uczyniła z Beryl kobietę niezależną, silną i zdecydowaną. Co najciekawsze, powieść opiera się na faktach, dzięki czemu możemy poznać niezwykłą historię kobiety, która ustanowiła rekord lotu przez Atlantyk i była inspiracją dla wielu osób. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, Beryl stanowiła jasny punkt, wyznaczając nowy sposób życia. Jej zachowanie bliższe było czasom nam współczesnym, w których świetnie by się odnalazła.

                
Autorka książki „Okrążyć świat” przedstawiła historię Beryl Markham w taki sposób, aby wiele z nas mogło się z nią identyfikować. Kibicujemy jej w chwilach słabości lub nie popieramy niektórych jej decyzji. Budzi w nas skrajne emocje. Wszystko to sprawia, że Beryl staje się bliską nam osobą, z krwi i kości. Pochłonięci przez lekturę, możemy poczuć zapach gorącej Afryki, usłyszeć szum wiatru i bicie w bębny. Powieść pozwala nam na chwile zapomnienia, oderwania się od rzeczywistości. Dzięki tej książce, na pewno sięgnę po inne pozycje Pauli McLain, co polecam zrobić także innym. 

Gruszka, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

poniedziałek, 3 października 2016

,,Zamknięta trumna" - Sophie Hannah – recenzja

Okładka książki Zamknięta trumnaSophie Hannah to brytyjska autorka kryminałów psychologicznych i osoba, której rodzina Agathy Christie powierzyła zadanie napisania dalszych części przygód Herkulesa Poirot. Właśnie jednym z tych dzieł jest ,,Zamknięta trumna’’.

Akcja książki rozgrywa się w październiku 1929 r. w posiadłości lady Athelindy Playford – energicznej staruszki, która postanawia wydać przyjęcie w jednej ze swoich rezydencji. Na owo przyjęcie oprócz jej rodziny, przyjeżdża również Herkules Poirot ze swoim przyjacielem Edwardem Catchpoolem (pracownikiem Scotland Yardu). Pani domu, jako autorka kryminałów dla dzieci i wyśmienita intrygantka niespodziewanie zmienia swój testament i powierza cały majątek śmiertelnie choremu sekretarzowi, któremu zostało kilka tygodni życia.

Co kierowało jej działaniem? 

Tego nie wie nawet sam Herkules Poirot, przecież: ,,Athelinda Playford była może nie młoda, ale za to żywotna’’

Czyżby ukrywała jakieś nieznane fakty o stanie swojego zdrowia, a może to tylko jej kolejny żart? 

Nikt nie jest tego pewien…
      
Sytuacja szybko się jednak zmienia, ponieważ w domu dochodzi do morderstwa. To właśnie tu wkrada się największy dramatyzm, ponieważ mordercą z całą pewnością jest ktoś z obecnych na przyjęciu. Od tej pory każdy boi się o własne życie i zaczyna poszukiwać winnych.
     
Fabuła całej książki opiera się na przekonywujących kłamstwach, które z każdą chwilą coraz bardziej wikłają sytuację i oddalają nas od poznania prawdy i rozwiązania zagadki. Od momentu zabójstwa każda strona pobudza w czytelniku coraz większą ciekawość i sprawia, że sami wcielamy się w rolę detektywa.
      
Co jednak odróżnia tę książkę od książek Agathy Christie? Przede wszystkim fakt, że Herkules Poirot nie jest głównym bohaterem i nie angażuje się aż tak bardzo w relacje między bohaterami. Jednak nie wyklucza to faktu, że to właśnie on rozwiązuje zagadkę tajemniczego morderstwa. Według mnie przez to, że słynny detektyw nie jest tutaj na pierwszym miejscu, umożliwia to dłuższe zastanowienie się nad każdym aspektem sprawy, oraz pozwala zająć jego miejsce czytelnikowi.
     
Osobiście nigdy nie byłam fanką kryminałów, jednakże po przeczytaniu tej książki, chyba stanę się ich koneserką. Od tej pory fantastyka to dla mnie za mało… Dlatego z całego serca zachęcam do przeczytania tej książki, może i w Was obudzi ona pasję detektywa :).

                                                                                                                                     Julia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego.