Wszystkim odwiedzającym naszego bloga życzymy głębokich przeżyć w tym niesamowitym czasie Świąt Bożego Narodzenia! Dużo uśmiechu, miłości oraz rodzinnej atmosfery przy Wigilijnym stole!!
tytuł
Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!
wtorek, 24 grudnia 2013
poniedziałek, 16 grudnia 2013
"Namiętności Marii Małgorzaty" - Lisa Samson - recenzja
Książki Lisy Samson uznawane są jako jedne z bardziej
wpływowych wśród powieści chrześcijańskich. Ta amerykańska pisarka znana jest
zarówno dzieciom jak i dorosłym, szczególnie z takich pozycji jak „Bella”,
„Przytul mnie” czy „Odrodzenie May”.
Decyzje Marii Małgorzaty oraz innych bohaterów powieści nie
są jednak przypadkowe, a kierowane przez wiele krzyżujących się wypadków. Ale
nawet z najgorszej przygody można wyjść bez szwanku, kiedy ma się po swojej
stronie Największego Przyjaciela.
Powieść Lisy Samson porusza problematykę relacji rodzinnych,
pokonywania własnych słabości, podążania drogą wyznaczoną przez Boga. Nie
brakuje w niej jednak humoru. Fabuła przedstawiona spiralnie (wspomnienia z
młodości Marii Małgorzaty mieszają się z jej aktualnymi zajęciami) opisuje
życie zakonne i rodzinne w sposób, którego nigdy byście się nie spodziewali!
Polecam kobietom dojrzałym, poszukującym drogi życiowej,
przeżywającym kryzys wiary czy miłości w rodzinie. Jestem przekonana, że ta
ciepła, choć poruszająca trudne problemy życiowe pozycja, o rozbudowanej
fabule, gdzie bohaterowie stają się bliscy czytelnikowi od pierwszych stron, w
której niemal doświadczyć będziecie mogli obecności Boga; spodoba się waszej
wrażliwości, zmusi Was do refleksji na temat własnego życia, ale przede
wszystkim - dostarczy Wam wielu cudownych przeżyć.
Gorąco polecam!
Tania, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.
czwartek, 12 grudnia 2013
"Noskawery" - Paweł Boręsewicz - recenzja
„ Patrzcie na frajera je, je, je! Nie ma noskawera je, je,
je! Wszyscy równi goście aha, aha, aha! Noskawery noście aha, aha, aha!
Zuzia nie została zaproszona na urodziny Małgosi i dołączyła
do tzw. grupy Niezapraszanych. Jest tym bardzo zrozpaczona, ale kiedy smutna siada przed
telewizorem widzi kolorową reklamę noskawerów firmy nosom. Są to najnowsze
wymysły najlepszego projektanta świata. Dziewczynka oczywiście pragnie je mieć.
Przychodzi z tą sprawą do babci, która rozumie iluzję swojej wnuczki. Parę
tygodni później dostaje aż trzy pary upragnionych ocieplaczy na nos. Jednak
jeszcze tego samego dnia dowiaduje się, że nie są one oryginalne tylko uszyte
przez babcię.
Jak rozwiąże się historia Zuzi?
Czy babcia ma tak miękkie serce i
kupi wnuczce oryginalne noskawery?
Książka ta jest przeznaczona dla osób młodszych, zapoznaje ich z
niesprawiedliwością świata. Daje do myślenia, każdemu, kto spotkał się z
przypadkiem podobnym do opisanego w książce. Zachęcam do jej przeczytania. Warto.
Polecam
Monia, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literatura.
"Amerykańscy bogowie" - Neil Gaiman – recenzja
W tym samym
czasie Cień wychodzi z więzienia. Przez trzy lata tkwił w mocnym postanowieniu,
że stanie się bardziej wartościowym obywatelem. Zamiast narzekać koncentrował
się na sztuczkach z monetami. Nie jest przygotowany na wiadomość, która czeka
na niego w normalnym świecie. Jego żona, Laura, właśnie zmarła. Cień zupełnie
traci nadzieję na to, że jego życie może wyglądać jak wcześniej. I tu ma rację.
Pojawianie się tajemniczego staruszka, nazywającego siebie Wendsday’em pozbawia
go reszty złudzeń. Cień nie wie, że z pozoru zwyczajna oferta pracy wciągnie go
w wielką historię rozgrywającą się na terenie całego kontynentu.
Później
wszystko nabiera jeszcze tempa. Cień poznaje bogów z całego świata,
niejednokrotnie wpada w kłopoty, z reguły nie ze swojej winy, i, drobnostka,
spotyka swoją żonę, która jakoś nie chce pozostać martwa. Nie pomaga mu fakt,
że Wendsday ukrywa przed nim właściwie wszystko, a stary słowiański bóg obiecał
rozłupać mu głowę młotem. Gra toczy się o najwyższą stawkę. Tylko kto tak
naprawdę pociąga za sznurki?
W
,,Amerykańskich bogach’’ Neil Gaiman, jeden z najczęściej czytanych pisarzy
naszych czasów, kreuje niezwykłą opowieść z elementami baśni i dojrzałej
fantastyki, po raz kolejny udowadniając, że można nazywać go mistrzem słowa.
Narracja, prowadzona z humorem, doskonale przedstawia zarówno wesołe, jak i
refleksyjne momenty. Nie można być niczego pewnym, los bohaterów może się
odwrócić w każdej chwili. I jest to jedna z najmocniejszych stron książki –
zdecydowanie potrafi zaskakiwać, wręcz nie można się przez to oderwać od
czytania. Jeśli ktoś jeszcze nie zna tej pozycji, radzę po nią szybko sięgnąć.
Dori, 18 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MAG.
środa, 11 grudnia 2013
"Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" - David Mitchell - recenzja
Przenieśmy się kilka wieków wstecz do Japonii. Przenieśmy
się na małą wyspę Dejimę. Miejsce handlu Holendrów z Japończykami. Właśnie do
portu przybija statek z Holendrami, wśród nich z młodym kancelistą, wspaniałym
tłumaczem Jacobem de Zoetem. Europejczycy postanawiają pozostać na wyspie przez
dłuższy czas.
Młody Jacob, pozostawiając Domburg, swego kochanego ojca, oraz
młodą żonę postanawia pracować dla wysokich naczelników głównie jako tłumacz. W
czasie swojego dłuższego pobytu, zyskuje miano dobrego i pracowitego człowieka.
Ludzie za nim przepadają, pomimo tego, że jest młodym, rudym
Europejczykiem.
W czasie czytania tej książki, odnosi się wrażenie, że Jacob
nie wyjechał do Kraju Wschodzącego Słońca, aby się wzbogacić, lecz aby poznać
ten "inny świat". Dodatkowo poznajemy młodą Orito Aibagawę. Piękną i pracowitą
kobietę, która chce zostać położną i dobrą lekarką (warto tu wspomnieć,
że w Japonii rzadko kiedy widziano kobiety, które wykonywały takie prace).
Jacob, który postanawia pomagać staremu lekarzowi a zarazem wykładowcy
Orito-san, Marinusowi - zakochuje się w niej. Chce się do niej zbliżyć, lecz
na jego drodze pojawia się "wróg" - Ogawa Młodszy. Kolejny tłumacz,
wysokiej rangi, ze znanego klanu Ogawa, który również darzy Orito głębokim
uczuciem....
Co dalej się wydarzy..?
Czy warto przeczytać książkę?
Oczywiście. Książka jest bardzo ciekawa i intrygująca.
Pomimo tego, że zawiera ponad 600 stron, myślę, że warto poświęcić swój czas na
przeczytanie jej. Zdecydowanie nie jest to romans ;) Jest to książka
historyczno-przygodowa skrywająca wiele tajemnic i prawd....
Polecam :)
Ayumi Kyoko, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MAG.
"Wojna cukierkowa" - Brandon Mull - recenzja
Odważny Nate, kochająca rywalizację Summer, żądny przygód
Trevor i spokojny Gołąb – czwórka piątoklasistów z sąsiedztwa – założyli tajny
klub odkrywców „Błękitne Sokoły”. Ustalili swoje sekretne miejsce schadzek,
gdzie realizowali pomysły na wspólną zabawę. Jak większość osób w ich
wieku mieli nadzieję, że kiedyś w ich życiu zdarzy się coś niezwykłego. No cóż,
długo czekać nie musieli...
W mieście otwiera się nowa cukiernia „Słodki Ząbek”.
Właścicielka – pani White oferuje Błękitnym Sokołom swoje specjały w zamian za
drobne usługi. Pewnego dnia proponuje im „coś specjalnego”. Wręcza im torebkę
cukierków i ostrzega, by skosztowali ich w ustronnym miejscu. Brzmi to bardzo
podejrzanie, jednak w końcu ciekawość wzięła górę – Nate bierze swój cukierek
do ust i... odrywa się od ziemi. Od tej pory przyjaciele regularnie przychodzą
do pani White, dostając cukierki o przeróżnym działaniu: zmniejszające
grawitację, zwiększające umiejętność perswazji, pozwalających miotać ogniem,
przechodzić przez lustro, zamrażać wszystko dookoła... Tylko zadania, które
dzieci musiały wykonać, by otrzymać łakocie stawały się coraz to bardziej
podejrzane, jak okradanie muzeum czy rozkopanie grobu. Może się okazać, że miła
sprzedawczyni nie jest wcale tym, za kogo się podaje, a dzieci nieświadomie
zostały zamieszane w sprawę, od której zależeć będą losy całego świata!
Książka jest bardzo wciągająca – czytając, nawet nie
zauważyłam, kiedy opowieść dobiegła końca. Pełno w niej magii, sekretów i
spisków. Autor jak zwykle trzyma poziom – każdemu, komu podobał się
„Baśniobór”, spodoba się „Wojna cukierkowa” i odwrotnie. Książka skierowana
jest w szczególności do dzieci, toteż główni bohaterowie nimi są, postępują i
myślą jak one. Uważam, że to atut – nie są zbyt dorośli jak na swój wiek, ale niektórych
starszych czytelników może odstraszać ich naiwność. Warto jednak po tę pozycję sięgnąć
choćby dlatego, że Mull stworzył kolejny odrębny świat, który nie jest
wyłącznie papierowy, jak u niektórych parających się fantastyką pisarzy, tylko
realistyczny, mający jedyny w swoim rodzaju klimat i prawa nim rządzące.
Polecam!
Luna, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Wilga.
wtorek, 10 grudnia 2013
"Ignacy Loyola" - Tani Matas - recenzja
Komiks przybliża czytelnikom,
zwłaszcza tym najmłodszym, postać Św. Ignacego Loyoli, Hiszpana, który żył na
przełomie XV i XVI wieku. Urodził się jako najmłodsze dziecko w wielodzietnej
rodzinie. Jego rodzice byli bogatymi i wpływowymi ludźmi, a mały Ignacy
wychowywał się w dostatku. Potrafił pisać, czytać, lubił muzykę, a w
przyszłości pragnął zostać rycerzem. Przełomowym momentem w życiu Ignacego była
obrona twierdzy w Pampelunie. To wtedy został poważnie ranny w nogę i jego
życie wisiało na włosku. W czasie długiej choroby zapoznał się z książkami o
Chrystusie i życiu świętych. Wówczas zapragnął zmian w swoim życiu, chciał
pomagać ludziom, dzielić się z nimi zarówno dobrami materialnymi, jak i
duchowymi.
Ignacy Loyola zostawił swój dom i wyruszył w długą podróż. Odwiedził
klasztor w Montserrat, był w Manresie, Barcelonie, Ziemi Świętej, Alkali,
Salamance, w Paryżu, ostatecznie osiadł w Rzymie.
Z napotkanymi ludźmi rozmawiał o
Bogu, udzielał im ćwiczeń duchowych. Wędrówka jego pełna była niebezpieczeństw
i nieprzewidzianych trudności. Ignacy był w więzieniu, gdyż inkwizycja
podejrzewała go o szerzenie herezji.
Został zwolniony z celi, niemniej otrzymał zakaz nauczania przez cztery
lata. Ignacy postanowił się uczyć i doskonalić, dlatego tez udał się do Paryża.
Pomagał potrzebującym, chociaż sam musiał żebrać, pracował, nauczał ludzi. Z
czasem przyłączali się do niego mężczyźni, którzy chcieli żyć tak jak Ignacy.
Loyola bardzo dużo się modlił, miał wizje duchowe. Był szczęśliwym człowiekiem,
bo uważał siebie za towarzysza Jezusa. Chciał zbawić siebie i innych, dlatego
wszystko co robił podporządkowane było temu celowi.
Książka nie tylko pokazuje nam
podstawowe fakty z życia Ignacego, ale przede wszystkim jego przemyślenia
duchowe. Skłania do refleksji i zadumy, to pochylenie się nad życiem i
działalnością wielkiego księdza, założyciela zgromadzenia o nazwie Towarzystwo
Jezusowe.
Książka została bardzo ładnie
wydana, na papierze kredowym, ilustracje są kolorowe, wyraźne, bardzo dobrze
podkreślające opisy.
Serdecznie zachęcam młodych
czytelników do zapoznania się z książką. Jest to dobra propozycja na urodziny
czy prezent mikołajkowy.
Tilia, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.
"Król kruków" - Maggie Stiefvater - recenzja
Blue wydaje się być zwyczajną nastolatką, ale to tylko pozory. Jej rodzina potrafi wróżyć. Jednak
tylko Blue nie odziedziczyła tego genu. Potrafi jedynie wzmacniać przekaz ze
świata zmarłych. Oprócz tego ciąży na niej przepowiednia: chłopak, którego
pokocha i pocałuje - zginie. Ale czy chodzi o tego tajemniczego ucznia Aglionby,
którego widzi na ścieżce umarłych?
Gansey,
Adam i Ronan to trzej przyjaciele, uczniowie elitarnej szkoły dla chłopców.
Poszukują tajemniczych lini mocy i legendarnego Glendowera, zwanego Królem
Kruków. Legenda głosi, iż obudzony władca spełni jedno życzenia osoby, która go
obudzi.
Gansey jest przywódcą grupy. Jest chłopakiem, którego Blue
widziała na drodze umarłych.
Adam, nieśmiały, ma problemy w domu. Zakochuje się w głównej
bohaterce.
Ronan, typowy arogancki, bogaty dzieciak. Unika szkoły, kłóci
się ze swoim starszym bratem, unika rodziny od śmierci ojca. Mieszka z nimi Noah - chłopak, który nigdy nie jada z nimi i
wydaje się być nieobecny.
Co ich wszystkich łączy? Magia.
Jednak czy zapuszczanie się do magicznego lasu jest rozsądne?
Czy tam odnajdą odpowiedzi na swoje pytania?
Tego
dowiecie się z książki pisarki Stiefvater Maggie, pod tytułem "Król
kruków". Autorka znana z "Drżenia" rozpoczyna kolejną sagę.
Według mnie książka jest ciekawa, jednak mało w niej
realizmu. Brakuje mi głębszego poznania bohaterów, zwrotów akcji i motywów
postępowania. Jednak pomimo tego książka wydaje się być ciekawą pozycją na
zimowe wieczory.
Polecam
Dydelf,
15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Uroboros
"Groza" - Michael Robotham - recenzja
Michael Robotham pracował jako dziennikarz śledczy.
Wydał 10 bestsellerów pod pseudonimem.
Jest laureatem nagrody Ned Kelly Award. Autor takich powieści jak: Podejrzany, Uprowadzona i Nocny prom.
Joseph O’Loughlin to profesor psychologii klinicznej.
Pewnego dnia na barierce mostu stoi naga kobieta rozmawiająca przez telefon.
Joe jako negocjator chce odwieść ją od zamiaru skoczenia, ale z marnym skutkiem.
Profesor zaczyna współpracę z policją, gdyż pojawiają się wątpliwości, czy to
było samobójstwo. Lecz ciężko wytropić zabójcę, który nie zostawia żadnych
śladów. Gdy ginie następna kobieta Joe coraz bardziej angażuje się w śledztwo.
W dodatku czuje presję ze strony córki jednej ze zmarłych kobiet, która bardzo
chce się dowiedzieć jak zginęła jej matka. Też wątpi w samobójczą śmierć kobiety. Lecz gdy pojawia się niebezpieczeństwo nad rodziną Joe’a to nawet
ten spokojny i opanowany człowiek wpada w panikę…
Książka Michaela Robothama pt. Groza to bardzo wciągający i dobrze napisany thriller
psychologiczny. Moją uwagę zwróciła ciekawa okładka. Czytając książkę
zagłębiamy się w ludzki umysł- co jest okropnie ciekawe i intrygujące. Lektura
trzyma w napięciu do ostatniej strony. Historia rodziny jest opowiedziana lekko
oraz w prosty i przyjemny dla odbiorcy sposób. Książka wprost idealna na zimowe wieczory. Czytając nie mamy wątpliwości dlaczego od
razu po ukazaniu się stała się bestsellerem.
Polecam wszystkim, nie tylko
miłośnikom thrillerów czy kryminałów, gdyż czytając ją możemy dowiedzieć się
paru ciekawych rzeczy o naszym umyśle i jego niezwykłej pracy.
Grazia, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Świat Książki.
" Sekretna historia SAS" - J. J. Cecile - recenzja
Jaka
taktyka pozwala im się dostosować do każdych warunków? Jak wygląda szkolenie
tej elitarnej jednostki?
Jean
Jacques Cecil to były spadochroniarz. Jest jednym z najsłynniejszych
specjalistów od wywiadu i służb specjalnych. Do historii SAS podchodzi z
wielkim zaangażowaniem, pozwalając nam przyjrzeć się początkom tej
kontrowersyjnej organizacji.
„Sekretna
historia SAS” to przede wszystkim bardzo rzetelnie przedstawiona historia
oddziału antyterrorystów. Od podszewki i bez żadnych ubarwień. Dowiadujemy się
jak powstał pomysł stworzenia takiej grupy i dlaczego na początku wszyscy
patrzyli na nią sceptycznie. Wypowiedzi komandosów jedynie dodają smaku całej
książce. Czasami bawią, częściej jednak wprawiają w zdumienie. Dzięki tym wywiadom
„Sekretną historię SAS” czyta się jak wyjątkowo ciekawą książkę sensacyjną,
która na dodatek jest prawdziwa.
Jest
to książka idealna dla ludzi interesujących się militariami. Pełno taktyk i
dokładne opisy szkolenia stanowią perełkę dla fanów tematu. Jednak tych, którym
nazwa SAS nic nie mówi, książka nie znudzi. Śladowe ilości wojskowego żargonu
każdemu pozwalają cieszyć się tą
pozycją.
Wyjątkowo
fascynująca książka, która nieraz może zaskoczyć pojawiającą się nazwą GROM.
Weronika, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA.
poniedziałek, 9 grudnia 2013
"17 równań, które zmieniły świat" - Ian Stewart - recenzja
Jak łatwo się domyślić w
swojej nowej książce prezentuje on równania. Równania, które szczególnie
przyczyniły się rozwojowi ludzkości. Wydawać by się mogło, że to dość mocne stwierdzenie ale po lekturze mogę z pełną świadomością zgodzić się z autorem.
Niesamowite jest to, jak bardzo proste wydają się być niektóre z nich, a z
drugiej strony jak wielki wpływ miały na przemiany w świecie. Tak jak napisałem
wcześniej Stewart ma dar do pisania o rzeczach skomplikowanych. Nie mniej
jednak nie jest to książka dla wszystkich, z racji tego, że pojawiają się w
niej fragmenty, zwłaszcza szczegółowe opisy samego równania, które mogą być
nużące. Dla mnie osobiście były one mocno fascynujące i motywujące.
Polecam ją
natomiast wszystkim, którzy lubią zgłębiać tajemnice świata i lubią rozwiązywać
zagadki. Gdybym miał powiedzieć co jest w tej książce najciekawsze, to
zdecydowanie powiedziałbym, że historia. Przy każdym opisywanym równaniu jest
krótki rys historyczny. Jak równanie ewoluowało, jak zmieniło świat. Ta książka
jasno i wyraźnie pokazuje nawet tym, którzy matematyki nienawidzą, że bez niej
nie udałoby się nam osiągnąć tego, co mamy ani nawet w połowie tak mocno
rozwinąć. Nie chcąc się zagłębiać w same równania powtórzę tylko za autorem, że
mało kto zdaję sobie sprawę z mocy równań, z tego, że praktycznie posługujemy
się nimi na co dzień patrząc na świat. Mało kto zdaje sobie sprawę, że równania
są jak do tej pory najlepszą z możliwych opcji opisywania tego co nas spotyka.
Wszystkim, którzy
chcieliby zgłębić swoją przygodę z równaniami serdecznie polecam tę książkę.
Kto wie może sami zainspirowani nią wymyślimy równanie, które będzie zaczątkiem nowej ery.
Deaveroman, lat 20
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
"Wszystko ok!" - Barbara Dee - recenzja
Bzdura!
Aby się przekonać trzeba sięgnąć po książkę Barbary
Dee ,,Wszystko OK!". A jak to zrobić? Po pierwsze i
najważniejsze wejść do biblioteki. Reszta pójdzie jak z płatka....
,,Czasami w życiu potrzebny jest niezły wstrząs."
To właśnie powiedziała pewnego dnia Francesca Evie. Jak prorocze okażą się te słowa, ma się przekonać już wkrótce.
To właśnie powiedziała pewnego dnia Francesca Evie. Jak prorocze okażą się te słowa, ma się przekonać już wkrótce.
I tu pewnie powiecie ,,zaraz, zaraz, ale kim są te
dziewczyny i co mają one wspólnego ze szkołą?" . Już wyjaśniam.
Evie mieszka w miasteczku od zawsze, jest spokojna i dobrze
wie, co i kiedy wolno mówić. Gdy jednak w okolicy pojawia się
Francesca, całe jej życie staje na głowie. Jej nowa sąsiadka jest... no, nie do
końca idealną osobą. A dokładniej - jest postrzeloną, gadatliwą i uwielbiającą
się wtrącać do spraw innych dziewczyną. Jak tu się z taką dogadać? Evie jednak
będzie zmuszona z nią współpracować przy projekcie Strych. I zaczynają się
kłopoty...
Książka jest dobrym wytchnieniem od szkolnej rutyny. Choć
nazwanie głównych bohaterek ,,najlepszymi przyjaciółkami" wydaje mi się
być lekkim przegięciem. Opowiada o powstaniu przyjaźni składającej się z wielu
błędów i pomyłek. Jakich? To już trzeba przeczytać...
Ethne, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Jaguar.
Wywiad z Agnieszką Stelmaszyk
Zapraszamy do lektury "wirtualnego" wywiadu, który z p. Agnieszką Stelmaszyk przeprowadziła Luna
1.
Co
stało się inspiracją do napisania „Kronik Archeo”? A jak było z „Koalicją
Szpiegów”?
![]() |
Agnieszka Stelmaszyk |
Zawsze lubiłam historię i różne zagadki
archeologiczne, dlatego postanowiłam napisać książkę przygodową z archeologią,
legendami i mitami w tle. Mój mały syn akurat fascynował się Egiptem, znał
wielu bogów i faraonów, wciąż rysował piramidy i wypytywał o mnóstwo rzeczy.
Dlatego właśnie pierwszy tom „Kronik Archeo” rozpoczyna się przygodami w
Egipcie. Jak już kiedyś wspominałam w jednym z wywiadów, wymyśliłam sobie polsko-angielskich
przyjaciół w tej książce, ponieważ obok szkoły mojego syna jest również szkoła,
do której razem z polskimi uczęszczają dzieci różnej narodowości i wszyscy
świetnie się ze sobą dogadują. Ja wychowałam się w zupełnie innych czasach i o
takich przyjaciołach mogłam sobie tylko pomarzyć. W szkole podstawowej
korespondowałam jedynie przez krótki czas z bardzo sympatyczną dziewczynką z
NRD o imieniu Ramona. Zupełnie nie pamiętam jej nazwiska, ale postanowiłam jej
imieniem ochrzcić jedną z bohaterek „Koalicji Szpiegów”.
Pomysł na „Koalicję Szpiegów” pojawił
się natomiast pewnego dnia podczas mojej wizyty w Berlinie. Popijałam herbatkę
niedaleko Bramy Brandenburskiej, naprzeciw hotelu Adlon. Przed hotelem
zatrzymało się akurat kilka limuzyn, az jednej z nich wysiadł mężczyzna wyglądający
na arabskiego księcia. Żonę tego pana i jego syna przywitano bukietami kwiatów,
a cała ulica przed hotelem była zablokowana tak długo, aż wyniesiono z limuzyn
kilkanaście walizek oraz innych bagaży. Z hotelowego balkonu zerkał na ulicę
zabawny jegomość z wydatnym brzuszkiem. Obok mnie siedzieli młodzi Japończycy i
głośno ze sobą rozmawiali, śmiejąc się do rozpuku. Wyobraziłam sobie do tego
historię szpiegowską i tak powstała „Koalicja Szpiegów”.
2.
W
jakich warunkach najlepiej Pani się pisze?
Najlepiej
pisze mi się w domu, chociaż jeśli trzeba, potrafię też pisać na kolanie w
różnych miejscach.Lubię wstawać wcześnie i najczęściej siadam do komputera
zaraz po śniadaniu. A kiedy skończę pracę, wyłączam komputer, żeby od niego
odpocząć. Wieczorem wolę czytać książki, zawsze staram się znaleźć na czytanie
choć parę chwil.
3.
Do
internetu przeciekła plotka, że „Przepowiednia synów słońca” to ostatnia część
Kronik. Czy jest to prawdą?
Właściwie
to była ostatnia część Kronik. Na początku zaplanowałyśmy z moją redaktorką siedem
tomów. Jednak po ukazaniu się przedostatniego, czyli szóstego tomu,zaczęły
napływać do mnie przesympatyczne listy i petycje z prośbą o kontynuację. Nowy,
czyli ósmy tom będzie troszkę odświeżony, z nieco inną grafiką, ale mam
nadzieję, że sprawi czytelnikom przyjemność. Nie mogę jeszcze zdradzić, o czym
będzie.
4.
Czy
jest ktoś, kto Panią wspiera, kto czasami podsyła jakiś pomysł przy braku weny?
Najczęściej
sama tak długo szukam pomysłu, aż go znajdę. Czytelnicy podsuwają mi pomysły na
ciekawe miejsca akcji w „KronikachArcheo”. Mam też zaprzyjaźnione grono osób,
które użyczało mi zdjęć ze swoich podróży do Japonii, Norwegii, czy Szkocji i
jestem im niezmiernie za to wdzięczna. Największą inspiracją są dla mnie również
własne podróże i to wcale nie muszą być dalekie wojaże. Wystarczy, że wyjadę
gdzieś blisko, do lasu albo nad jezioro i wena znów powraca.
5.
Czy
niektóre postaci z Pani książek mają swoje odpowiedniki w realnym świecie?
Większość
bohaterów jest fikcyjna. Nieraz czytelnicy piszą do mnie i pytają, czy taki lub
inny bohater naprawdę istnieje, dotyczy to głównie „Kronik Archeo”. Sporo postaci
żyje tylko na kartach tej książki. Chociaż jest kilkuautentycznych bohaterów
dziecięcych, a ich portrety również są prawdziwe, ale przygody, w których
uczestniczą, są fikcyjne.
6.
Co
było powodem, dla którego zaczęła Pani pisać?
Po
prostu kiedyś usiadłam i zaczęłam pisać. Nie zastanawiałam się dlaczego. Miałam
taką potrzebę i chciałam spisać historię, którą wymyśliłam. Pierwsze teksty do
dziś spoczywają na dnie szuflady. Od dzieciństwa wymyślałam różne historie, ale
ich nie spisywałam. Teraz też nie wszystko zapisuję, ponieważ nie każdy pomysł
jest na tyle dobry, żeby go utrwalać.
7.
Kiedy
i w jakich okolicznościach zdecydowała się Pani opublikować swoją twórczość?
Miałam
już troszkę opowiadań w szufladzie, gdy pewnego dnia natknęłam się w Internecie
na ogłoszenie, w którym szukano autora, w tym również debiutantów. Pomyślałam,
że nie zaszkodzi wysłać paru fragmentów, ale nie liczyłam jakoś specjalnie na
odpowiedź, tym bardziej, że już wcześniej nie poszczęściło mi się w podobnych
próbach.
Ale
tym razem los okazał się łaskawy i otrzymałam propozycję współpracy z
wydawnictwem. Dzięki temu trzy moje opowiadania ukazały się w 2007 r. w zbiorze
„Opowiadania z morałem”, a zaraz potem „Mali Agenci”, do których mam wielki
sentyment. Tak to się wszystko zaczęło.
8.
Czy
ma Pani swoje ulubione książkowe tytuły, może autorów?
Uwielbiam
książki dla dzieci i młodzieży, dlatego głównie taką literaturę czytam. Nie
wiem, czy kiedyś mi się znudzi. Mam trochę ulubionych książek z dzieciństwa.
Lubię też czytać biografie, wspomnienia, książki podróżnicze. W tej chwili na
moim stoliku, w kolejce do przeczytania,leży parę książek: druga część „Rodziny
Penderwicków” JeanneBirdsall, „Itch” Simon Mayo i „Listy miłości” Marii
Nurowskiej.
9. Czy jest coś, co się Pani nie
podoba we współczesnej literaturze dziecięcej lub młodzieżowej?
Brakuje
mi fajnych książek popularnonaukowych skierowanych do dzieci lub młodszej
młodzieży. Owszem, w księgarniach można znaleźć trochę tego typu pozycji, ale
wydaje mi się, że jest ich za mało. Młodzi ludzie naprawdę mają mnóstwo
zainteresowań. Opowiadają o nich na spotkaniach ze mną. To wcale nie jest tak,
że interesują się tylko komputerem, potrafią pasjonować się minerałami, fizyką,
chemią, literaturą, historią, astronomią i mnóstwem innych rzeczy, często
zaskakując tym dorosłych. To ich zaciekawienie światem widać na przykład przed
Centrum Nauki „Kopernik” w Warszawie czy innych miejscach tego typu, gdzie
chętni do zwiedzania ustawiają się w długich kolejkach.
10. Pracuje
Pani obecnie nad jakąś książką?
Zajmuję
się nową serią przygodową i pracuję nad kolejnym tomem „Kronik Archeo”. Nie chcę
jednak za dużo zdradzać, ponieważ obie te rzeczy są w fazie projektów i sama
nie wiem, co z tego wyjdzie. W przyszłym roku Zielona Sowa wyda kilka moich nowych
książeczek dla młodszych dzieci. Będą to opowiadania i pewna historia o małym
detektywie, który lubi wikłać się w skomplikowane przygody.
11. Czy
ma Pani jakieś rady dla naszych recenzentów?
Na
pewno przyda się ogólna znajomość literatury, kontekstów, a także znajomość różnych konwencji. Pisząc recenzję, należy też
pamiętać, aby nie zdradzać całej treści książki lub zakończenia.
Każdy recenzent
ma prawo do wyrażania swojej subiektywnej opinii o książce, ale warto pamiętać
o dobrych manierach i kulturze słowa, nawet jeśli trzeba napisać niepochlebną
recenzję.
„Św. Faustyna i Boże Miłosierdzie. Życiorys, nowenna, modlitwy” - Mira Majdan - recenzja
W 2013 roku nakładem Wydawnictwa
PROMIC ukazała się książka Miry Majdan, pt. „Św. Faustyna i Boże Miłosierdzie.
Życiorys, nowenna, modlitwy.”
Helena urodziła się w ubogiej rolniczej rodzinie w 1905 roku, jako córka Marianny i Stanisława Kowalskich. Rodzice bardzo kochali i cenili dziewczynkę za jej dobroć, radość i życzliwość. Często stawiali ją za wzór do naśladowania dla rodzeństwa. Nie byli zachwyceni pomysłem córki wstąpienia do klasztoru, gdyż zupełnie inaczej wyobrażali sobie przyszłość Helenki. Byli zbyt ubodzy, by zapewnić dziewczynie posag, umożliwiający jej wstąpienie do zakonu. Determinacja, ciążka praca, a przede wszystkim autentyczne powołanie sprawiły, że Helena wreszcie trafiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Jej pobyt w klasztorze naznaczony jest nie tylko modlitwą, ale i ciężką fizyczną pracą w kuchni, w ogrodzie czy pod koniec życia, na furcie. Cały czas żarliwie się modli i ma objawiania Pana Jezusa. To On daje jej wytyczne jak żyć i jakie przesłanie przekazać ludziom. Jezus każe jej namalować Obraz Jezusa Miłosiernego, podpisanego: Jezu Ufam Tobie. To wg wskazówek zakonnicy powstaje pierwszy wizerunek Jezusa Miłosiernego namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego.
Siostra Faustyna za namową
swojego spowiednika, prowadziła „Dzienniczek”, który stanowił zbiór osobistych
rozmów z Jezusem, jej przemyśleń, modlitw i wyznań. W 1938 roku, w wieku zaledwie 33
lat siostra Faustyna umiera na gruźlicę. Dzieło, które zapoczątkowała, nie
umiera razem z nią. Dzięki pracy księdza Michała Sopoćki, kardynała Karola
Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II oraz księdza Ignacego Różyckiego
kult Miłosiernego Jezusa rozprzestrzenił się na cały świat.
Siostra Faustyna została
beatyfikowana w Rzymie w 1993 roku i kanonizowana, również w Rzymie w 2000 roku
przez papieża Jana Pawła II.
Autorka przybliża czytelnikom
formy kultu Miłosierdzia Bożego i w sposób zwięzły i jasny je opisuje, są to:
- Obraz Miłosierdzia Bożego
- Święto Miłosierdzia Bożego
- Koronka do Miłosierdzia Bożego
- Godzina Miłosierdzia Bożego
- Szerzenie czci Miłosierdzia Bożego
Książka zawiera również modlitwy,
litanie i nowenny przydatne każdemu katolikowi.
Utwór napisany jest bardzo
przystępnym językiem, zrozumiałym dla każdego czytelnika. Autorka w sposób
zwięzły, a jednocześnie ciekawy przybliża postać wesołej Helenki, pracowitej nastolatki, wreszcie skromnej i
rozmodlonej zakonnicy.
Serdecznie polecam ten utwór
wszystkim czytelnikom, dla których postępowanie świętej Siostry Faustyny jest
wzorem do naśladowania i drogowskazem do dobrego życia.
Tilia, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Promic.
piątek, 6 grudnia 2013
"Dzienniki 1945 - 1950" - Agnieszka Osiecka - recenzja
Agnieszka Osiecka (1936-1997) to jedna z najbardziej znanych
polskich poetek i autorek tekstów piosenek. Oprócz poezji zajmowała się reżyserowaniem
produkcji teatralnych i telewizyjnych, pisała artykuły i felietony, publikowała
też recenzje i opowiadania. Jedne z najbardziej znanych utworów Agnieszki to:
„Ja nie odchodzę kiedy trzeba”- wykonywane między innymi przez Ewę Błaszczyk,
„A ja wolę moją mamę”- śpiewane przez doskonale znaną wszystkim Majkę Jeżowską,
czy „Małgośka”, jeden z największych hitów Maryli Rodowicz.
Osiecka pisała
dziennik odkąd skończyła dziewięć lat, aż do śmierci. Co rok przeglądała stare
zeszyty i notatniki, dopisywała ironiczne komentarze i cenzurowała swoje
wypowiedzi.
Czytanie zapisów Agnieszki rozpoczynamy od skróconego opisu
jej najwcześniejszego dzieciństwa, pióra dziewięcioletniej wówczas autorki. To
właśnie ten fragment uważam za jeden z najciekawszych zebranych w tym tomie. I
choć pisało to dziecko, pełne jest nietypowych jak dla tak młodego wieku
zwrotów.
Następnie wraz z Osiecką zaczynamy dorastać- pojawiają się pierwsze
problemy z rodzicami, miłości i dylematy związane ze szkołą, oraz, oczywiście,
pierwsze próby literackie.
Lektura dzienników poetki jest zajęciem ciekawym, ale
zdecydowanie nie polecam jej niecierpliwym osobom, które liczą na wartką akcję
i nagłe jej zwroty. Nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, a raczej
dzieło do którego wraca się co jakiś czas, mając ochotę „porozmawiać” z
Agnieszką Osiecką. Jej talent do opisywania rzeczywistości jest tak duży, że po
chwili czytania przenosimy się w czasie i nagle odnajdujemy się w powojennej
Polsce. Jak napisał o poetce jeden z użytkowników portalu lubimyczytac.pl, Piotr,
„Wybijała się z szarości miejsca, które na swój sposób było kolorowe, ale
czasy już do takich nie należały.”
Polecam tę książkę wszystkim wiernym czytelnikom Osieckiej, oraz tym, którzy jeszcze dotąd nie sięgali po jej dzieła (lub czynili to nieświadomie) a zainteresowało ich jej życie. Warto, w sam raz na dłuższą przerwę świąteczną!
Polecam tę książkę wszystkim wiernym czytelnikom Osieckiej, oraz tym, którzy jeszcze dotąd nie sięgali po jej dzieła (lub czynili to nieświadomie) a zainteresowało ich jej życie. Warto, w sam raz na dłuższą przerwę świąteczną!
Ania, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
"Ogród Kamili" - Katarzyna Michalak – recenzja
Wszystko
się zmienia po ośmiu latach rozpaczy. Kamila, widząc, że ciotce nie jest łatwo
z wiecznie zapłakaną siostrzenicą, postanawia znaleźć pracę. Nie zraża się
niepowodzeniami, próbuje za wszelką cenę uniezależnić się choć trochę od
ciotki. Niespodziewanie nadarza się okazja bardzo dobrze płatnej i wręcz
wymarzonej pracy.
Kamila jako romantyczka zawsze chciała mieć stary dom z różanym ogrodem. A oto teraz miała nadzorować remont takiego właśnie domu. Willa "Sasanka" jest w opłakanym stanie, jednak Kamila czuje, że podoła zadaniu.
Kamila jako romantyczka zawsze chciała mieć stary dom z różanym ogrodem. A oto teraz miała nadzorować remont takiego właśnie domu. Willa "Sasanka" jest w opłakanym stanie, jednak Kamila czuje, że podoła zadaniu.
Nie wie
natomiast, że firma, która ją zatrudniła, jest tak na prawdę zarządzana przez
Janusza. To on podejmuje najważniejsze decyzje i wydaje polecenia jej szefowi,
a swojemu najlepszemu przyjacielowi – Łukaszowi. A on coraz częściej zastanawia
się, czy to wszystko jest potrzebne, bo cała sprawda ma drugie dno. Janusz,
jako bardzo dobrze sytuowany biznesmen może mieć każdą kobietę, więc dlaczego
zależy mu na uszczęśliwieniu Kamili za wszelką cenę? Co motywuje go do takiego
działania?
Ogród
Kamili to przepiękna opowieść o miłości i marzeniach. Autorka przedstawiła
dziewczynę całkowicie zagubioną, która "na naszych oczach" znajduje w
sobie siłę, by się podnieść i stawić czoło rzeczywistości. Razem z nią
przeżywamy chwile zwątpienia i szczęścia, które są udziałem jej nowego
wyzwania.
Iguana, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)