tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 15 stycznia 2025

" Północ-Południe. Opowieści z meekhańskiego pogranicza" - Robert M. Wegner - recenzja

Przed przeczytaniem tej książki nasłuchałem się wiele dobrego o twórczości Wegnera. Miałem pewne oczekiwania, konkretnie jedno – chciałem aby opowiadania pozostawiły mnie z “wow”, po tym jak skończę je czytać. 

I. . . się nie udało. Niech będzie to jasne, było dobre, naprawdę dobre. Świat, który został mi w nich ukazany był interesujący, wręcz w pewnych aspektach wspaniały. Akcja wartka. Postacie do polubienia. Fabuła ok. 

Ale brakowałoby mi tego czegoś, tego efektu wow. 

Drugie opowiadanie, które bodajże okryło się dużą renomą było temu bliskie, ale dopiero opowiadanie numer 3 dało mi to, czego szukałem. Po nim większość z tych opowiadań mnie nie zawiodła. 

Obie połowy, części, tej książki są dobre, osobiście jednak uważam, że to ta druga – Południe – jest tą lepszą. Pierwsze opowiadania, które dzieją się na Północy, podążają za Kennethem i jego kompanią żołnierzy. To właśnie ci bohaterowie je łączą. Natomiast druga część to już nie tyle zbiór historii o tych samych postaciach, a jedno masywne opowiadanie złożone z kilku mniejszych (to nie jest przenośnia, ani żart. Radzę te opowiadania czytać w kolejności, w jakiej zostały umieszczone, w celu uniknięcia spoilerów). 

Druga połowa bardziej przypadła mi do gustu, przez fakt, że autor wybrał na bohatera tych opowiadań osobę, z kultury nam (czytelnikom) obcej. (Oczywiście, mówimy o książce fantasy, więc postacie z Północy również są nam obce kulturowo, porównując je jednak z Yatechem (bohaterem historii z drugiej połowy) są one nam dość bliskie kulturowo). Są opowiadania, w których mamy do czynienia ze zwykłą ekspozycją. Są jednak takie, w których informacje o świecie zostały mądrze wplecione w dialogi, informacje o świecie nie są wmuszane nam w gardła, ale sprytnie przemycane. Doceniam. 

Yyyy, jak już wspomniałem o Yatechu i Kennethie, to może krótko powiem, że dobrze spędziłem z nimi czas. Z tej dwójki bardziej intryguje mnie Yatech, który staje przed interesującymi wyborami (nie chcę spoilerować), a jego decyzje oraz ich konsekwencje są czymś co śledziłem z nieskrywaną ciekawością. Co do Kennetha, moim zdaniem ciekawie czytało się o jego relacji z kompanią, z jego żołnierzami. 

Na koniec może wspomnę tylko o jedynym minusie, który jednak uważam za coś czysto subiektywnego. Miałem problem z językiem autora, co ciekawe nie chodzi tu o dialogi, które moim zdaniem stoją na poziomie, a o opisy. Często czytając opisy akcji, lub miejsc miałem pustkę w głowie, nie umiałem sobie wyobrazić tego co było przedstawiane. Ale no, to raczej coś ze mną było nie tak.:) 

Podsumowując – bogaty świat, spoko bohaterowie, dialogi dobrze napisane, ale opisów nie umiałem sobie wyobrazić. 

Dobre to było, polecam.

Szymon

piątek, 10 stycznia 2025

"Dziedzictwo" (cykl) - Christopher Paolini - recenzja

Jak mogliście zauważyć od mojej ostatniej recenzji minęło dość sporo czasu, a to dlatego, że byłam zbyt zajęta czytaniem serii „Eragon” autorstwa Christophera Paolini.

Zabierając się za tę serie miałam w planach pisanie recenzji zaraz po przeczytaniu każdej z książek, żeby utrzymać ciągłość moich publikacji na blogu. Na moich planach się skończyło. Seria wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać.

Akcja w książce toczy się bardzo szybko przez co w żadnej z czterech książek tej serii, nie da się znaleźć choćby kartki nudy. Fabuła jest bardzo dopracowana i wielowątkowa dzięki czemu ma się wrażenie jakby cała ta historia naprawdę się wydarzyła.

Ale zaraz zaraz! Przecież wy nawet nie wiecie o czym ja piszę! Już opowiadam!

Wyobraźcie sobie małą wioskę, którą okalają góry i ogromny las. Nic nadzwyczajnego pewnie pomyśleliście , przecież takich wiosek jest wiele. Muszę wam przyznać rację. Ta wioska jest zwyczajna i dokładnie tak samo nudna jak każda inna taka wioska. Mieszkańcy jak co dzień wykonują swoje obowiązki, zajmują się uprawami, pilnują zwierząt, czasami urządzają sobie jakieś zabawy. Każdy z nich prowadzi całkiem normalne, spokojne i nudne życie. Takie też życie toczył tytułowy bohater Eragon, dopóki nie znalazł pewnego dziwnego kamienia, jak on to nazwał. 

Ęragon to szesnastoletni chłopak, mieszkający ze swoim wujkiem i kuzynem na skraju ogromnego lasu, o którym już wam wspominałam. Możecie się zastanawiać czemu tak podkreślam fakt, że jest tam las. Już śpieszę z wyjaśnieniem! Eragon to jedyna osoba z wioski o zdrowych zmysłach, która celowo wchodzi do tego lasu. Według mieszkańców jest on bowiem najniebezpieczniejszym miejscem w całym królestwie. Babcie opowiadają wnukom o strasznych i niebezpiecznych stworzeniach, które się tam kryją i tylko czekają, aż jakieś dziecko nie zje całej kolacji by je porwać! Mimo tego, że większość z tych wszystkich strasznych opowieści jest po porostu wyssanych z palca, to muszę się zgodzić z tym, że to faktycznie niebezpieczne miejsce. Może nie ma tam potworów, które zjadają niegrzeczne dzieci lecz sam las jest w sobie niebezpieczny. Wystarczy zboczyć ze szlaku wydeptanego przez zwierzęta i już można się zgubić przez jego wielkość. Jak już mogliście zwrócić uwagę Eragon jest albo bardzo odważny i pewny swoich umiejętności, że zapuszcza się w takie miejsca, albo bardzo głupi i ma po prostu szczęście, że udaje mu się znaleźć drogę do domu. Zdecydowanie jest to ta pierwsza wersja.

Pewnego razu kiedy Eragon wracał z polowania właśnie w tym lesie znalazł, idealnie gładki i czarny jak najciemniejsza noc w roku, „kamień”. To niezwykłe znalezisko przysporzy mu później dość sporo problemów, ale i jeszcze więcej radości i szczęścia. I teraz proszę się nie śmiać, bo to co zaraz przeczytacie będzie dość dziwne. Z tego kamienia wykluł się smok. Tak, nie żartuje! Po prostu ten kamień nie był kamieniem tylko jajkiem. A dokładniej smoczym jajem. Dla was jest to dużym szokiem, a pomyślcie co czuł Eragon, który jeszcze do tej pory nie wierzył w istnienie smoków ani magii!

Znaleźć tak dobrą książkę, a co dopiero serię o smokach, jest naprawdę ciężko. Kiedy zaczęłam przeszukiwać Internet w poszukiwaniu kolejnej książki fantasy z motywem smoków muszę przyznać, że znalazłam ich dość zdumiewającą ilość, lecz kiedy zaczęłam przyglądać im się bardziej za smuciły mnie moje wnioski, które wyciągnęłam. Większość z tych książek przedstawiała Smoki jako krwiożercze, najbardziej niebezpieczne ze wszystkich żyjących istot, ale także jako bezmózgie zwierzęta, które kierują się tylko podstawowymi instynktami natury oraz żądzą krwi. A to nie tak większość z nas wyobraża sobie Smoki! Dla mnie Smoki to piękne, ogromne, majestatyczne, bardzo niebezpieczne ale i mądre stworzenia, które posiadają swoje zwyczaje jak i tradycje, które nie zabijają dla zabawy! Dla tego tak doceniam całą tą serię- za to w jaki sposób zostały ukazane Smoki.

Zabierając się do pierwszej książki „Eragon” gdzieś w Internecie wpadł mi krótki komentarz o tym, że cała fabuła przypomina połączenie „Władców Pierścieni” oraz „ Jak wytresować smoka” z czym jak najbardziej się zgadzam, i nie uważam by było to coś złego. Pomimo tych podobieństw Christopher Paolini stworzył zupełnie nową wyjątkową historię wartą poznania.

Kolejną ważną rzeczą, na która należy zwrócić uwagę jest sprawa magii w całej fabule. Jestem pod ogromnym wrażeniem w jaki sposób autor potrafił tak logicznie( logicznie w sensie logiki magii -oczywistym jest, że magia nigdy nie będzie w stu procentach wytłumaczalna to właśnie dzięki temu jest magiczna) i spójnie ukazać działanie magii- a zwróćmy uwagę, iż „Eragona” zaczął pisać w wieku piętnastu lat!

Bardzo cenną i przydatną umiejętnością jest czerpanie mądrości z najbardziej nieoczywistych miejsc, i pomimo tego, że piszę tu o książkach, które są pierwszym miejscem, gdzie szukamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania to nie zapominajmy, że cykl „Dziedzictwo” to książki fantastyki. A mało kto szuka mądrości pomiędzy opisami walk o władze krasnoludzkich klanów albo opisie zasad panujących w elfickiej kulturze ( pamiętajcie, by zawsze ich przestrzegać , naprawdę łatwo zrobić sobie z nich wrogów nieświadomie np. w sposób witania się z nimi). A kto by pomyślał, że w takim miejscu może kryć się taka wiedza życiowa!

Wszystko to, co przed chwilą przeczytaliście, piszę jeszcze przed przeczytaniem ostatniej książki, czyli przed „Dziedzictwo” tom II. Jak możecie wywnioskować z moich słów jestem zakochana w tej serii, więc nie mogę się doczekać zaczęcia ostatniej przygody z Saphirą i jej jeźdźcem Eragonem.

A tu zostawiam wam jedną z moich ulubionych myśli z cyklu:

„Naucz się widzieć to, na co patrzysz.”

P.S

Chwilę temu przeczytałam ostatnią stronę ostatniej książki z cyklu -przez co również- duży napis „Koniec”… i muszę powiedzieć, że stwierdzenie iż nie płaczę było by błędem. Seria stała się moją ukochaną jak i znienawidzoną. Sprawiła że moje serce czuło całą gamę niesamowitych emocji, których mowa ludzka w żadnym, znanym ludziom języku nie potrafi opisać. I sprawiła to tylko po to by na końcu to wszystko zabrać i pozostawić mnie ze złamanym serem. Uwielbiam…Kocham tę serię przede wszystkim za to, iż dzięki swojej wielowątkowości pozwala czytelnikowi naprawdę wejść do świata książki, poczuć się jak jeden z bohaterów, poczuć na własnej skórze delikatny podmuch wiatru w elfickim lesie jak i usłyszeć brzdęk metalu podczas walki w Urugbaenie. 

To że ta seria wciąga jest niedopowiedzeniem, ona zabiera całego człowieka wraz z butami i wrzuca w wir wydarzeń! Nienawidzę jej w sumie za to samo…co brzmi dziwnie, ale już wam wytłumaczę - przez to, że wciągnęła mnie tak mocno stała się cząstką mojego życia, a ponieważ serie czytam już od paru miesięcy jest ze mną dość długo. To co chce powiedzieć to to, że przywykłam do przeżywania przygód wraz z Eragonem i Sphirą, a teraz przyszła pora, by się pożegnać.

Jeśli przeczytacie tę opowieść to zrozumiecie sens moich słów jak i to co napisane jest między wierszami. Zrozumiecie dlaczego pożegnania są ciężkie, bo nie tylko wy pożegnacie się z tą historią.

Jeszcze nigdy nie czułam tak wielkich emocji spowodowanych przez książkę. Moja miłość do tej serii jest ogromna i mam nadzieję, że wam też uda się w niej zakochać, bo naprawdę warto.

Artemis

środa, 8 stycznia 2025

"Gołąb i wąż" (seria) - Shelby Mahurin - recenzja

„Gołąb i wąż” to spektakularny debiut Shelby Mahurin. Jest to trzytomowe romantasy, po które powinien sięgnąć każdy miłośnik właśnie takiej tematyki. 

Trylogia przedstawia historię dwóch osób należących do zupełnie różnych światów: ona – czarownica, on – łowca czarownic, i choć może się wydawać, że takie połączenie nie ma prawa bytu, to ta dwójka udowodni, że kiedy do głosu dochodzi miłość, żadne zasady nie obowiązują.

Louise le Blanc to córka okrytej złą sławą przywódczyni białych czarownic, czyli La Dame des Sorcières – Morgane le Blanc, która jednakże wcale nie darzy swojej potomkini żadnymi ciepłymi uczuciami. Przeciwnie, Morgane najbardziej na świecie zależy na tym, żeby poderżnąć gardło Lou. I to dosłownie. Wszystko za sprawą czaru widocznego jedynie dla obecnej La Dame des Sorcières.

Reid Diggory – najmłodszy kapitan chasseurów w historii bractwa i największy pupilek Arcybiskupa. Porzucony przez rodziców, musiał sam wywalczyć sobie miejsce w hierarchii społeczeństwa, a status łowcy czarownic zdecydowanie daje mu wiele przywilejów. Szczególnie w świecie, gdzie takie jak Lou czy Morgane są bez żalu palone na stosie.

Ta dwójka zdecydowanie powinna unikać się nawzajem jak ognia, jednakże przypadek sprawia, że ich drogi połączy nierozerwalny węzeł. Jak to wszystko się skończy? W końcu obowiązkiem Reida jest zabijanie czarownic, a Lou zdecydowanie nie powinna stanowić wyjątku od tej reguły.

Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Gwarantuję, że poczujecie się wciągnięci do uniwersum czarownic białych i krwawych, które jednak nie są jedynymi nadnaturalnymi postaciami w tej historii.


Madison

środa, 18 grudnia 2024

"Diabelskie maszyny" - cykl - Cassandra Clare - recenzja

„Diabelskie Maszyny” to cykl książek, na który składają się „Mechaniczny Anioł”, „Mechaniczna Książę” oraz „Mechaniczna Księżniczka”. Jest to seria poboczna „Darów Anioła”. Autorką jest jedyna w swoim rodzaju Cassandra Clare – przywódczyni uniwersum Nocnych Łowców.

Trylogia opowiada historię szesnastoletniej Theresy Gray, rodowitej Amerykanki, która wyrusza w rejs transatlantycki do Londynu, aby dołączyć do brata w wiktoriańskiej Anglii. 

Ku jej zaskoczeniu, gdy tylko schodzi z pokładu, zostaje powitana nie przez Nathana Graya, a przez dwie nieznajome damy. Wszelkie nadzieje Tessy na spotkanie z bratem umierają, gdy okazuje się, że nieznajome nie mają wobec niej pokojowych zamiarów, a ona sama wcale nie jest człowiekiem.

Theresa zostaje wprowadzona do Świata Cieni bez pytania o zgodę, i mimo że z początku kojarzy się on jej wyłącznie z bólem i cierpieniem, to jej nastawienie może się prędko zmienić po tym, jak zostanie uratowana od swoich ciemiężycielek przez przystojnego Williama Herondale’a. Nie może jednak dać się zmylić jego ładnej twarzy, gdyż chłopak skrywa ogromną tajemnicę. 

Czy Tessie uda się przebić przez mury, które Will stworzył wokół siebie? 

Cóż, tego dowiedzieć się możecie tylko jeśli sięgniecie po „Diabelskie Maszyny”!

Fabuła serii jest przemyślana i starannie dopracowana. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, a wątek fantastyczny oraz miłosny zostały ze sobą idealnie skomponowane. Clare umiejętnie ujawnia tajniki Świata Cieni zarówno Tessie, jak i samemu czytelnikowi. Autorka zadbała o to, aby wymyślone przez nią uniwersum było wciągające i pociągające. 

Jeśli szukasz lekkiej lektury o tematyce fantasy, „Diabelskie Maszyny” to zdecydowanie to, po co możecie śmiało sięgać na półkę.

Madison

środa, 11 grudnia 2024

"Alchemik" - Paulo Coelho - recenzja

W tej recenzji pragnę Wam przedstawić książkę, która zmieniła moje życie. Lektura, chodź stara, wciąż bardzo aktualna. "Alchemik" - czyli człowiek w drodze do poszukiwania własnego celu w życiu. 

Paulo Coelho pisząc ją chciał zawrzeć wszystkie mądrości życiowe zyskane własnym doświadczeniem. Wydaje mi się, że autorowi udało się osiągnąć ten cel. Wiele cytatów zapadło głęboko w moim sercu.

"Alchemik" opowiada o młodym człowieku, który prowadzi spokojne życie. Jest pasterzem, wypasa swoje owce na polach Andaluzji. Dodatkowo jest zakochany w pewnej córce kupca, którą spotkał rok temu podczas jednej ze swoich podróży po Hiszpanii. Ma nadzieje, że za parę dni się z nią zobaczy, planuje oświadczyć się tej pięknej kobiecie. Jednak pewnego dnia jego życie zmienia się nieodwracalnie...

Podczas wypasu przychodzi do niego król. Mówi mu, że w tych czasach mało ludzi ma odwagę i chęci do tworzenia własnej historii, jednak on jest jednym z tych, którzy mają potencjał spełnić swój wewnętrzny cel. Motywuje chłopca do szukania własnego skarbu. Santiago wyrusza w świat.

Afryka okazuje się dla chłopca odległym światem, całkiem innym niż wcześniejsze, które znał. Musi nauczyć się zasad tam obowiązujących. Dzięki sprycie i ciężkiej pracy Santiago gromadzi wystarczającą ilość pieniędzy, aby wyruszyć w wyprawę po skarb. Po drodze napotyka wiele przeszkód, jak i szans na nowe, lepsze życie. Młodzieniec zaczyna rozumieć, że jego celem wcale nie było wcześniejsze spokojnie i mało rozwijające życie na terenach Andaluzjii, tylko podróż, odkrywanie tego, co nieznane i nauka języka świata. Chłopiec odkrywa to, czego wcześniej nigdy nie widział. Coś, co według mnie, powinien odkryć każdy.

Czytając tę książkę mogłam poczuć silną, nierozerwalną więź z głównym bohaterem. Myślę, że wielu młodych ludzi mogłoby identyfikować się z historią bohatera, w końcu większość z nich jest na etapie poszukiwania własnej drogi.

Wydaje mi się, że "Alchemika" powinien przeczytać każdy, niezależnie od wieku, ponieważ do końca swojego życia możemy szukać swojego skarbu i sensu swojego życia.

Polecam,

Ula

piątek, 29 listopada 2024

"Folwark zwierzęcy" - George Orwell - recenzja

"Folwark zwierzęcy" to alegoryczna opowieść George'a Orwella. Pierwsze wydanie powyższej książki ukazało się u sierpniu 1945 roku. Ma tylko 120 stron, lecz zawarta jest w niej cała esencja mądrości i wiedzy o ludzkim cierpieniu, historii i buncie.

Na folwarku zwanym Folwarkiem dworskim żyją sobie zwierzęta pod protektoratem pana Jonesa. Ich dzień przepełniony jest pracą, a w "nagrodę" dostają niewystarczające porcje jedzenia i odpoczynku. Dodatkowo ich serca przepełnia poczucie niesprawiedliwości, rozpacz, żal i gniew, czują się uwięzione przez człowieka. Postanawiają wszcząć bunt.

To oczywiste, że im się udało, są przecież znacznie potężniejsze od bezbronnych ludzi.

"Uderzyło mnie wtedy to, iż gdyby tylko zwierzęta uświadomiły  swoją siłę, my, ludzie, utracilibyśmy nad nimi władzę, jak również to, iż ludzie wyzyskują zwierzęta prawie tak samo, jak bogacze wyzyskują proletariat". ~George Orwell

Autor chciał ukazać siłę i moc perswazji zwykłych ludzi, jak jedno słowo może zmienić całą historię. Uznał, że porównanie komunistycznego systemu do społeczności zwierząt, będzie prostym, ale i najlepszym sposobem na dosadne uświadomienie ludziom tej okropnej historii.

Czy proletariat uzyskał własną autonomię, stał się niezależny? 

Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się z kart tej noweli. Powiem tylko, że ta książka pomogła mi zrozumieć te wszystkie emocje gromadzące się w ludziach tamtych czasów, co pomaga lepiej zrozumieć historię. Wydaje mi się, że jest to definicja dobrej książki.

Ula


środa, 27 listopada 2024

"Baśniobór" - Brandon Mull - recenzja


Wróżki. Chochliki. Czarownice. Satyry. Trolle. Ludzie.

Bajka…? Co jeśli oni wszyscy istnieją naprawdę? No dobra …Ludzie istnieją, ale co z resztą? Czy człowiek wymyślił je sobie tylko dla zabawy? By móc czymś straszyć dzieci, które nie chcą słuchać rodziców? By móc wytłumaczyć zjawiska dla nich niepojęte? Bardzo możliwe. I dla prawie wszystkich ludzi na świecie prawdziwe, ale co jeśli powiem ci, że są osoby, które wierzą w ich istnienie i to nie są dzieci. 

Te osoby obciążone są ogromną odpowiedzialnością utrzymania prawdy w sekrecie przed światem. Tak, prawdy, ponieważ te istoty naprawdę istnieją i niektóre żyją pośród nas. Niestety nie znajdziesz ich sam, ponieważ świat magii jest dla nas, ludzi, niewidzialny. 

Jest jeden sposób, by zobaczyć magiczne istoty… trzeba wypić mleko. Teraz pewnie się zastanawiasz, ale jak? Przecież jem codziennie rano płatki z mlekiem i nigdy nie widziałem/łam wróżki czy trolla. 

Po pierwsze nie mówię tu o zwykłym mleku. Po drugie oczywiście, że nie widziałeś/łaś nigdy trolla, wiesz ile szkód mógłby wyrządzić będąc na wolności?! Już ci wszystko wyjaśniam - większość magicznych stworzeń żyje w rezerwatach. Jest to najczęściej ogromny las, którego pilnuje i broni strażnik. 

Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się jeśli przeczytasz książkę pod tytułem „Baśniobór” autorstwa Brandona Mulla. Bardzo przyjemnie się ją czyta, ponieważ nie jest to ani podręcznik ani jakiś przewodnik po magicznych stworzeniach, lecz historia Kendy i Setha - rodzeństwa, które przyjeżdża do dziadków na wakacje. Pewnie się teraz zastanawiasz co ma piernik do wiatraka - więc tłumaczę.  Las przy którym mieszka ich babcia i dziadek jest rezerwatem, a ich dziadek jest jego strażnikiem. Rezerwat nazywa się „Baśniobór” jest on bardzo niebezpiecznym miejscem, bo pomimo, że niektóre z magicznych stworzeń mogą ci się kojarzyć jako miłe i niegroźne to w rzeczywistości, na 99%, takie nie są. Na przykład wróżki są chorobliwie zazdrosne i zadufane w sobie przez co cały dzień najchętniej przyglądałyby się swojemu odbiciu w lustrze. 

Książka brzmi ciekawie, co?

A pomyśl co wyjdzie jeśli powiem ci, że Kenda i Seth nie zamierzają się słuchać dziadka i łamią zakaz wchodzenia do lasu? Seth zamyka w słoiku wróżkę ściągając na siebie gniew jej przyjaciółek? Z tymi dzieciakami nie ma nudy ani spokoju. Przez ich wybryki niechcący uwalniają uśpione od wieków siły zła. 

Mam nadzieję, że przeczytasz tą książkę i uwierzysz w moje słowa, a naprawdę polecam, ponieważ oprócz poznania prawdy o świecie wyniesiesz z tej książki o wiele, wiele więcej. 

Ale co wyniesiesz?  To zależy tylko od ciebie.


Artemis


czwartek, 21 listopada 2024

"Lekcje chemii" - Bonnie Garmus - recenzja

„Lekcje chemii” – niesamowita książka napisana przez Bonnie Garmus. Jest to powieść obyczajowa, która powinna być lekturą obowiązkową każdej kobiety. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać choć raz w życiu!

Powieść przedstawia historię utalentowanej chemiczki Elizabeth Zott. Jest ona nietuzinkową, bezpośrednią i konkretną kobietą, a do tego cechuje ją nieśmiertelna miłość do tego, co porównuje z życiem – chemii. 

Jednakże jest przełom lat 50. i 60. XX w., a męski świat nauki nie zamierza dopuścić do głosu kobiety. Elizabeth jednak nie zważa na kłody, które rzuca jej pod nogi życie i świat mężczyzn. Robi swoje i nie zamierza się zatrzymać.

Los jednak sprawia, że Zott zostaje oficjalnie odsunięta od nauki. Elizabeth zostaje samotną matką i chcąc być w stanie zadbać o pamiątkę jaką pozostawił po sobie Calvin Evans, kobieta podejmuje się prowadzenia telewizyjnego programu zatytułowanego „Kolacja o szóstej”. Wkrótce okazuje się, że wyjątkowa osobowość naszej bohaterki zjednuje jej sympatię wszystkich „przeciętnych” gospodyń domowych. Elizabeth Zott bowiem uczy swoje telewidzki nie tylko tego, jak dobrze zrobić kolację, daje im jedyne w swoim rodzaju lekcje chemii oraz życia.

Historia Elizabeth jest porywająca od pierwszej do ostatniej strony. Książka ukazuje nieustającą walkę ówczesnych kobiet o to, by zostać zauważonymi i dopuszczonymi do głosu. „Lekcje chemii” niezaprzeczalnie podbiły moje serce i jestem przekonana, że z Wami uczynią to samo!

                                                                                                           Madison

środa, 20 listopada 2024

"Fourth Wing" - Rebecca Yarros - recenzja

Po przeczytaniu opisu Fourth Wing wiedziałem, że chcę tę książkę mieć. Dlaczego? Smoki! Kocham smoki, a z opisu wynikało, że jest to książka o smokach, konkretniej o akademii smoczych jeźdźców. Wynikało. Opis jest bardzo mylący.

Akcja Czwartego Skrzydła faktycznie dzieje się w smoczej akademii, jednakże faktyczną osią fabularną (w szczególności trochę później, po jakichś 300 stronach, pozostałe wątki schodzą na drugi plan) staje się romans głównej bohaterki z niejakim Xadenem.

Nie czytałem wielu romansów w życiu, a Fourth Wing nie zachęcił mnie do przeczytania kolejnych książek tego typu. Violet (główna bohaterka) jest szarą myszką, która w żaden sposób się nie wyróżnia (jedynie jej matka jest kimś ważnym). Xaden to wielki, piękny, odważny, tajemniczy, *więcej superlatyw* mężczyzna. Ich relacja rozwija się w dziwny (moim zadaniem) sposób — Violet jest zawsze tam, gdzie musi być, aby fabuła się rozwijała; pewne wydarzenia dzieją się tylko po to, aby Violet mogła być blisko Xadena, i tyle. A gdy w końcu zostają parą... Może to coś normalnego, nie znam się na romansach, zdawało mi się, że w ich relacji najważniejszy był seks, jakby jedyne co ich łączyło to ich ciała i wzajemne pożądanie. Nie wspólne przeżycia, zainteresowania, opinie, lub zwykła przyjaźń (tak to wygląda w prawdziwym świecie, jeżeli się nie mylę).

Innym problem, który napotkałem to fakt, że książka jest nijaka, nie zapisała się w mojej pamięci w żaden sposób. Pamiętam wydarzenia, szczególnie końcowe, ale żadnych emocji, żadnych bohaterów lub dialogów. Bohaterowie istnieją, ale niewiele ponadto. Dialogi są, czasami niepotrzebnie schodzą na tematy seksu, ale też nie porywają ani nie odrzucają. Nic nie porwało mnie, ale również nie odrzuciło ani nie zirytowało. Gdyby usunąć wątek romantyczny otrzymalibyśmy bardzo przeciętną książkę fantasy. Nie koszmarną, może dobrą.

A jak już mowa o fantasy, bardzo rozczarowało mnie to na co najbardziej czekałem — smoki. Smoki zostały zaprezentowane jako pyszne, sztucznie groźne istoty. Zamiast się bać ich lub ich podziwiać patrzyłem na nie z pobłażliwością. Smutne jest też to, że smoki po prostu w pewnym momencie znikają, nie całkowicie, ale ich obecność jest o wiele słabiej wyczuwalna (a nie powinno tak być ze względu na pewne zabiegi fabularne).

Wspomnę jeszcze o fabule – zauważyć można w niej parę głupot fabularnych (ostrzegam przed spoilerami) – smoki mają zdolność komunikowania się z jeźdźcem poprzez myśli, ale z czasem częstotliwość dyskusji telepatycznych Violet i jej smoka maleje, ot tak. Albo matka naszej bohaterki każe jej zostać smoczą jeźdźczynią, mimo że Violet nie jest na to przygotowana i najprawdopodobniej umrze. (Mógłbym podać więcej przykładów, ale nie chcę, aby to to było za długie).

Podsumowując, Fourth Wing to książka z gatunku romantasy, której romans jest sztucznie napędzany cielesnością. Ani fabuła, ani świat, ani bohaterowie nie porywają, łatwo o tym wszystkim zapomnieć. Jest to, w najlepszym przypadku niewychodząca przed szereg pozycja, nie jest okropna, nie jest bardzo dobra. Może dobra, chociaż najprościej jest powiedzieć, że jest.

Teraz idę się schować przed fanami (bodajże to jest tak popularne, że ma już nawet planowaną ekranizację).


Szymon


wtorek, 12 listopada 2024

"Krew, która nas dzieli" - Edyta Prusinowska - recenzja

„Krew która nas dzieli” to powieść pióra Edyty Prusinowskiej i pierwszy tom w jej najnowszej serii książek. Pisarka jest znana z takich tytułów jak „Truskawkowy Blond” i „Opowiem o Tobie gwiazdom”.

Powieść przenosi nas do Windermore, spokojnego i urokliwego miasteczka w Wielkiej Brytanii, które poszczycić się może jedynie tym, że znajduje się w nim siedziba słynnej firmy medycznej. Życie w mieście jest spokojne i ciche. Sielanka Winderemore zostaje jednak przerwana, kiedy w tragicznych i tajemniczych okolicznościach ginie jeden z mieszkańców, nauczyciel w tutejszym liceum. 

Największym marzeniem Dakoty Winter jest dostać się na medycynę i zostać lekarzem. Dziewczyna jest zdeterminowana, aby wbrew przeciwnościom losu osiągnąć cel, więc kiedy kolega z klasy prosi ją o pomoc w nauce biologii, w dodatku za pokaźną sumę, Dakota zgadza się bez wahania. Wkrótce jednak okaże się, że Henry skrywa dość spory sekret - jest wampirem, a za jego przyczyną życie Dakoty ma się znacznie skomplikować. 

Razem z Henrym i wampirzycą Erin dziewczyna przeżyje przygody, podczas których będzie musiała stawić czoła zagrożeniom które nadciągają nad Windermore i uratować swoich bliskich.

Przed Dakotą zostaje też postawione najważniejsze pytanie: Czy serce, które nie bije, jest w stanie kochać?

W „Krwi, która nas dzieli” autorka przedstawia czytelnikom świat, w którym trudności natury fantastycznej mieszają się z tymi boleśnie prawdziwymi. Bohaterowie są dobrze wykreowani i wielowymiarowi, a z ich historiami można się z łatwością utożsamiać, nawet nie będąc wampirem:). Fabuła jest wciągająca, a jej przebieg nieraz śledziłam z zapartym tchem. Obfituje ona w liczne zwroty akcji i trzyma w napięciu. Niektóre, jak ten na koniec, były dla mnie świetnym zabiegiem, jednak zdarzały się też takie, które w mojej opinii były zbyt niedopracowane. 

Mimo że przepiękną okładkę książki cechuje jasny, różowy kolor, kojarzący się z pogodnymi historiami, powieść nie jest lekką lekturą. Przyznam, że czasami wręcz brakowało mi momentów oddechu, w którym razem z bohaterami moglibyśmy rozluźnić się i zapomnieć na chwilę o problemach, szczególnie pod koniec powieści. Tematy poruszane w książce są trudne i dla wielu osób niestety, rzeczywiste, dlatego radzę zapoznać się z nimi, przed podjęciem decyzji o lekturze.

Polecam tę książkę nie tylko fanom wampirów, ale przede wszystkim czytelnikom pragnącym zagłębić się w klimatycznie jesienną powieść z niebanalnymi bohaterami i dobrze poprowadzonym wątkiem romantycznym oraz fantastycznym. Ja ocieniam tę pozycję na 3.5/5 gwiazdek i zamierzam niedługo sięgnąć po drugi tom.

Dominika

wtorek, 5 listopada 2024

"Zabójca z sąsiedztwa" - Alex Marwood - recenzja

„Zabójca z sąsiedztwa” jest to książka autorstwa Alex Marwood. Pisarka mieszka w Londynie i jest autorką takich powieści jak ,,Dziewczyny które zabiły Cloe”, "Najmroczniejszy sekret" czy "Zatruty ogród". . Książka zdobyła nagrodę Macavity for Best Mystery 2015 oraz doczekała się ekranizacji.

Każdy z mieszkańców domu przy Beulah Grove 23 ma swoją tajemnicę. Gdyby tak nie było, żaden z nich nie zdecydowałby się na pokój w szemranej dzielnicy Londynu, za gotówkę, bez żadnych papierów. W domu, w którym nikt nie zadaje pytań, a sąsiedzi spotykając się na schodach, uciekają wzrokiem.

Szóstka lokatorów zwykle unika siebie nawzajem jak ognia, ale pewnej nocy będą musieli zawrzeć niewygodny sojusz. Nie mają jednak pojęcia, że jedno z nich jest mordercą, który wybrał już następną ofiarę. Teraz tylko czeka na odpowiedni moment.

Poznajemy Colette (uciekającą przed mafią), Hosseina (Irańczyka, który jest prześladowany przez poglądy polityczne), Cher (osieroconą nastolatkę, która uciekła z poprawczaka), Gerarda (nauczyciela muzyki z chorobą Aspergera), Vestę (samotną, starszą kobietę bojącą się zmienić miejsce zamieszkania) oraz Thomasa, który swoją pasją zaskoczy wszystkich czytelników…

Ten thriller jest tajemniczy, budzi zaciekawienie oraz ukazuje życie osób dla których świat nie był łaskawy.

Po przeczytaniu tej książki jestem zadowolona, że po nią sięgnęłam i na pewno nie poprzestanę na tym jednym tytule.

Jeżeli ktoś lubi thrillery, zagadkę oraz trzymającą w napięciu atmosferę to zachęcam do przeczytania tej książki.

Ven

poniedziałek, 4 listopada 2024

"Perfect on paper" - Sophie Gonzales - recenzja

Sophie Gonzales urodziła się i wychowała w Południowej Australii. Obecnie mieszka w Melbourne. Uwielbia muzykę punk i falbaniaste różowe spódnice😊

Książka zaczyna się od opisu... szkolnej szafki. Ta konkretna szafka nie jest używana przez żadnego ucznia, jednak nie pozostaje również pusta. Trafiają do niej przeróżne listy z treściami dość osobistymi, jak na przykład z prośbą o poradę dotyczącą związku, albo pomoc po rozstaniu. 

Do tej szafki klucz ma tylko jedna osoba i jest nią oczywiście główna bohaterka książki - Darcy. Dziewczyna ukrywa się z faktem, że to ona prowadzi poradnię dla uczniów szkoły, tylko dlatego że nie robi tego za darmo. Od każdej osoby, której pomaga, pobiera symboliczną kwotę. Darcy nie sądzi jednak, że to coś złego, skoro większość jej porad trafia w punkt i jest jak najbardziej skuteczna. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy.

Pewnego dnia, popularny chłopak ze starszej klasy przyłapuje Darcy na wyciąganiu listów z szafki. Na dodatek dziewczyna coraz częściej kłóci się ze swoją przyjaciółką, w której tajemnie podkochuje się od dłuższego czasu.

Jak z tym wszystkim poradzi sobie nastolatka? 

Czy jej sekret o poradni zostanie bezpieczny? 

I czy na uczuciach zawsze można polegać?

Odpowiedzi na te pytania czekają na was pomiędzy stronami. Książka jest napisana lekkim stylem i porusza dużo ciekawych wątków. Polecam ją każdemu... bez wyjątków :)

Marta