tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

piątek, 31 października 2014

"Nawijka na skajpie" - Agnieszka Tyszka - recenzja

Nawijka na skajpieAmanda ma wiele problemów. Traci kontakt z rodzicami, którzy się rozwiedli, nie może dogadać się ze swoim "kolegą", najlepsza dotąd przyjaciółka zaczyna ją bardzo denerwować, no i do tego, jeszcze szkoła i nauka...  

Wszystko to się zmienia, kiedy jej mama zaprasza ją do Krakowa, gdzie ostatnio się przeprowadziła i studiuje historię. Ponieważ, podczas niewinnego spaceru, Amanda przenosi się w czasie do średniowiecza i spotyka Nowijkę, pierwszą polską studentkę, która z miłości do wiedzy zdecydowała się w męskim przebraniu pobierać nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dla Amandy jest to niemały szok, ponieważ ona dotychczas naukę traktowała jako dopust boży, a dziewczyna jest w stanie zaryzykować życie, aby spełnić swoje marzenia. Dzięki temu doświadczeniu postanawia spojrzeć inaczej na swoje życie, relacje z bliskimi, sytuację na świecie...

Książka jest lekka, przyjemna, bezproblemowa. Akcja jest wartka, czytelnik się nie nudzi, jednak... książce mimo wszystko brakuje ikry. Nie jest ona z gatunku tych, które wciągają od pierwszej strony i będą cię trzymać dopóki jej nie skończysz. Tak więc książka jest ok, jeżeli nie masz nic ciekawego do roboty, albo po prostu potrzebujesz się zrelaksować niewymagającą lekturą. 


Sheri , 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Akapit Press.

„Franciszka” - Anna Piwkowska – recenzja

Franciszka - Anna PiwkowskaPo „Franciszkę” sięgnęłam z powodu okładki. Jej jaskrawy kolor szybko przyciągnął moją uwagę, jak się okazało na dłużej.

Tytułowa bohaterka jest szczupłą czarnowłosą trzynastolatką o dużych zielonych oczach. Wychowywana jest przez matkę na warszawskim Mokotowie. Sytuacja drastycznie zmienia się, gdy rodzicielka dziewczynki ląduje w szpitalu. Choroba matki ciągnie za sobą masę zdarzeń, które dość mocno odbiją się na głównej bohaterce. Po Franciszkę przyjeżdża nieznana jej starsza elegancka kobieta i przedstawia się jako jej babcia. Nie przypada ona dziewczynie do gustu i nastolatka zaczyna nazywać ją „babskiem”. Mimo to musi przeprowadzić się na Żoliborz i mieszkać z nowym członkiem rodziny dopóki matka nie wyzdrowieje. Nagłe zmiany w życiu ułatwia jej poezja. Dziewczyna odrzuca uwielbianego przez rówieśników „Harrego Pottera” i sięga po tomiki poezji. Początkowo Franciszka myślała że wiersze tworzą jedynie mężczyźni, jednak gdy odkryła że zajmowało się tym wiele fascynujących kobiet postanawia zostać poetką i tworzy swoje pierwsze wiersze. Pomaga jej to poukładać swoje uczucia, a także przemyśleć rozgrywające się wokół niej wydarzenia. Ważne są również jej szkolne perypetie oraz kontakty z rówieśnikami. Choć Franciszka jest nieśmiała, nie jest ona typową grzeczną uczennica, ma swoje zdanie i poglądy. Nie afiszuje się jednak z nimi, gdyż nie chce uprzykrzać życia innym ludziom. Mimo to, gdy ktoś obraz jej przyjaciół nie waha się i broni bliskich sobie ludzi.

Druga postacią wokół której koncentruje się fabuła jest Ewa, babcia Franciszki. Elegancka, elitarna, mimo wieku wygląda bardzo dobrze. Pracuje w teatrze, który  jest jej całym życiem. Była samotną matką. Starała się wychować swoje jedyne dziecko jak najlepiej, jednak córka Natasza, mama Franciszki okrutnie ją zraniła. Opuściła ją, zerwała wszystkie kontakty, odeszła ze starszym od niej mężczyzną, porzuciła teatr który uwielbiała jej matka i poszła na medycynę. Ewa, choć nie była dobra matka źle zniosła to rozstanie. Pozbierała się jednak i zmieniła swoje życie. Gdy po wielu latach córka zadzwoniła do niej i poprosił o opiekę nad Franciszką jej świat stanął na głowie. Początki znajomości były naprawdę ciężkie. Ewa nie miała pojęcia co ma robić z tym obcym dzieckiem, jak nawiązać z nim kontakt. W miarę upływu czasu i w wyniku wielu wydarzeń, między wnuczką i babcia nawiązuje się nić sympatii i zrozumienia. Ewa odnajduje we Franciszce bratnią duszę, przestaje być „babsztylem”, zostaje częścią rodziny. Ponadto to właśnie ona wprowadziła Franciszkę w magiczny świat poezji.

Książka posiada niesamowitą atmosferę i w sposób niezwykły oddziałuje na czytelnika. Ciężko jednoznacznie stwierdzić do kogo jest ona adresowana. Mimo, że opisuje losy trzynastolatki tematy poruszane przez Piwkowską oraz nastrój będą raczej odpowiadać starszemu czytelnikowi, choć również młodzież zachęcam do przeczytania „Franciszki”, gdyż zmusza ona do głębszej refleksji. Autorka bardzo dobrze ukazała jak wraz z rozwojem akcji dziewczyna dojrzewa z powodu choroby matki i nowo odkrytej fascynacji poezją. Dobrze wypadły również rozdziały pisane z perspektywy babci Ewy. Poznajemy jej tragiczną historię oraz dowiadujemy się o wielu zawodach miłosnych. Oprawa graficzna jest przyjemna. Ilustracje dopełniają książkę nie przytłaczając przy tym treści. 

Interesującą osobą jest również sama autorka powieści Anna Piwkowska. Urodzona 12 lutego 1963 roku poetka, eseistka, recenzentka, ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Wydała dotychczas siedem tomików poetyckich. W 2003 roku wydała książkę o Annie Achmatowej, która wspomniana jest również we „Franciszce”. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i została uhonorowana licznymi nagrodami.
Myślę, że jeszcze długo pozostanę pod urokiem tej niezwykłej książki. Serdecznie polecam.


                                                                                          NiecnyOm, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zeszyty Literackie. 

czwartek, 30 października 2014

"Tamte cudowne lata" - Marian Izaguirre - recenzja

Okładka książki Tamte cudowne lata
Rok 1951. Hiszpania. 15 lat minęło od wyniszczającej wojny domowej, która odebrała Loli wszystko, co posiadała. Dom, marzenia o dalekich podróżach, wizje lepszego życia z ukochanym i nadzieję. Teraz pozostał jej jedynie mały antykwariat, ukryty w jednej ze starych madryckich dzielnic, i sprzedawanie przypadkowym klientom romansów oraz zapomnianych klasyków. Dawne, wspaniałe lata beztroskich dyskusjom w kawiarniach, czytania książek i leniwym sjestom przeminęły.

Pewnego dnia do skromnej księgarni Loli wchodzi Alice i dodaje jej życiu sensu. Kobietę zaintrygowała wyłożona na wystawie książka - ,,Dziewczyna o włosach jak len” – autobiografia młodej dziewczyny - Rose, która podaje się za córkę pewnego angielskiego księcia. We dwie zaczynają ją wspólnie czytać i zabierają nas do Anglii początków XX wieku.

Jak zakończy się historia Rose? 
Jaki sekret skrywa Alice?
Tak z grubsza można opisać fabułę książki Marian Izaguirre ,,Tamte cudowne lata”. Jak sam tytuł wskazuje, będzie to historia, w której bohaterowie z nostalgią wspominają dawne, lepsze dni. Jak jednak to wpłynie na ich teraźniejsze postrzeganie świata? No cóż, tego nie zdradzę.

Przyznam szczerze, że książkę czyta się szybko. Nie przynudza i coś się dzieje. Narracja jednakże ma jedną, małą wadę, która bardzo utrudniła mi czytanie. Abyśmy lepiej mogli poznać bohaterki, co rozdział opowiada inna z nich : raz jest to narracja pierwszoosobowa Alice, a innym razem trzecioosobowa Loli. Obie w czasie teraźniejszym. Pojawia się także kolejny rodzaj narracji – jest to dziennik (wspomnienia) Rose w czasie przeszłym. To wszystko zebrane w całości spowodowało, że czasami łapałam się na tym, że czytam opis, ale nie wiem czyj – Alice czy Rose?

Mimo tej jednej wady powieść jest jak najbardziej do przeczytania. Myślę, że warto po nią sięgnąć – choćby dlatego, że cała fabuła opiera się na książkach. A książki to to, co my, recenzenci lubimy najbardziej :)

Ethne, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. 

środa, 29 października 2014

„Rysiek i Królik w szortach” - Katarzyna Urbaniak, Krzysztof Budziejewski, Łukasz Piotrkowicz - recenzja

Katarzyna Urbaniak, Krzysztof Budziejewski i Łukasz Piotrkowicz są autorami komiksu poświęconego dzieciom, pt. „Rysiek i Królik w szortach”. Utwór ukazał się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Egmont.

okładka
Książka opowiada o przygodach dwóch przyjaciół Ryśka i Królika. Bohaterowie są zupełnie inni: Rysiek jest pełen energii, nieprzewidywalny, nie zastanawia się nad konsekwencjami swojego zachowania i do tego ma ponadprzeciętny talent do pakowania się w kłopoty. Królik, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, jest spokojny, pisze wiersze, choć czasami daje się namówić na realizacje szalonych pomysłów Ryśka. Przyjaciele spędzają razem bardzo dużo czasu w szkole oraz po zajęciach. W pięciu krótkich i zabawnych historyjkach koledzy pokonają szkolnych chuliganów, stworzą własną sztukę - na murze, spróbują odrobić razem zadanie domowe, wezmą udział w konkursie gier komputerowych oraz po raz pierwszy Królik się zakocha.

Komiks napisany jest prostym językiem tak, że czyta się go szybko i z przyjemnością. Przygody Ryśka i Królika są zabawne, wciągające i trudno przewidzieć ich zakończenie, które niewątpliwie miejscami zaskakuje.
Warto, również wspomnieć, że ten utwór został nagrodzony w pierwszej edycji konkursu im. Janusza Christy ogłoszonego przez Wydawnictwo Egmont. Janusz Christa (1934-2008) był jednym z najwybitniejszych twórców polskiego komiksu. Jego dzieła to m.in. : „Kajko i Kokosz”, „Kajtek i Koko”, czy „Gucek i Roch”.

Myślę że utwór „Rysiek i Królik w szortach” autorstwa Katarzyny Urbaniak, Krzysztofa Budziejewskiego i Łukasza Piotrkowicza to utwór, który spodoba się dzieciom w każdym wieku i do którego chętnie będą chciały wracać.


Tilia, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.

"Czego uszy nie widzą" - Agnieszka Tyszka – recenzja

Czego uszy nie widzą - Tyszka AgnieszkaW książce przedstawione są losy trzech sióstr Bronzik – Michaliny, która idzie do klasy trzeciej gimnazjum i której losy wysunięte są na pierwszy plan, Karoliny wybierającej się do szóstej klasy szkoły podstawowej oraz pięcioletniej Zuzi. Na barkach najstarszej z sióstr spoczywa obowiązek opieki nad rodzeństwem, gdyż matka wyjechała w delegacje , a ojciec zniknął bez słowa by odnaleźć sens życia. Misia ma dodatkowo utrudnione zadanie, gdyż zbliżają się egzaminy gimnazjalne i każdy z nauczycieli obrał sobie za punkt honoru by udowodnić uczniom, że są zupełnie nieprzygotowani do testów.
Dziewczyna nie ma również bliskich przyjaciół, więc nikt się nią nie opiekuje, co sprawia, że czuje się nieco porzucona.

Jednak monotonia szkolnego życia zostaje dość szybko przełamana. Na prośbę matki przyjeżdża ekscentryczny dziadek – samotnik Melchior Bronzik, który został sprowadzony by odciążyć nieco Michalinę. Przybycie seniora rodu do domu stawia wszystko na głowie, Melchior ma kiepski kontakt z rodziną, dziewczynki słabo go znają. Ponadto próbuje on wprowadzić w życie wnuczek rygor i zasady, które umieszcza w kuchni na korkowej tablicy. Siostry buntują się i nie darzą sympatią mającego się nimi opiekować członka rodziny, jednak w miarę rozwoju akcji, mimo trudnych początków znajomości nawiązuje się miedzy nimi nić sympatii oraz zrozumienia. Dzięki niebanalnemu podejściu do wychowania wnuczek Melchior potrafi zaintrygować, jest on również postacią wprowadzającą sporą dawkę humoru do fabuły.

Następnym bohaterem, który sporo zmienia w życiu Misi jest niekonwencjonalna Izolda Migocka, która rozpoczyna działalność kółka teatralnego do którego ochoczo zapisuje się Misia zafascynowana niezwykłą osobą nauczycielki.
Oprócz rodzinnego zamieszania Michalina zmaga się ze swoimi rówieśnikami. Udaje się jej zaprzyjaźnić z Carmen Wróbel do której początkowo czuła niechęć. Ponadto zakochana jest w koledze z klasy - Kubie, który jak się okazuje odwzajemnia jej uczucie.

„Czego uszy nie widzą” to druga książka Agnieszki Tyszki, po którą sięgnęłam (poprzednią były „Mejle namiotle”, które jak najbardziej polecam). Ta książka również jest krótka i przeznaczona dla młodzieży, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz humoru. Pojawia się wiele barwnych postaci – zaczynając od dziadka Melchiora, na ciotce Wiem Wszystko kończąc. Choć autorka opisuje życie rodzinne Bronzików oraz zmagania z edukacją Michaliny, czyli tematy na pozór zwyczajne i nudne robi to w nieszablonowy sposób. Dzięki temu książka wciąga i inspiruje.

Polecam "Czego uszy nie widzą" każdemu kto pragnie odrobiny rozrywki i dobrego humoru.


                                                                                               NiecnyOm, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Akapit Press

"Antek Bystre Oczko” - Małgorzata Hrynkiewicz-Czarnecka - recenzja

Antek Bystre Oczko 1 - Hryniewicz-Czarnecka MałgorzataOstatnio miałam okazję zapoznać się z serią dwóch książeczek dla dzieci, pt. „Antek Bystre Oczko” autorstwa Małgorzaty Hrynkiewicz-Czarneckiej. Książeczki zostały wydane w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Skrzat w Krakowie.

Antek Bystre Oczko 2 - Hryniewicz-Czarnecka MałgorzataPozycje zostały poświęcone dzieciom w wieku wczesnoszkolnym i zawierają serie zadań, które pomagają ćwiczyć pamięć i koncentrację. W książeczkach znajdują się ćwiczenia, w których maluchy muszą wykazać się spostrzegawczością, dobrą pamięcią oraz umiejętnością kojarzenie faktów. Zadania są naprawdę ciekawe i zróżnicowane, np. czytanie liczb od tyłu a potem wybranie najmniejszej i największej, szukanie różnic między obrazkami, wyszukiwanie w ciągu liter nazw gwiazdozbiorów czy ras psów. Takie zadania nie tylko rozwijają spostrzegawczość dzieci, ale również poszerzają ich wiedzę. W książeczce znajduje się bardzo dużo czarno-białych, konturowych ilustracji i w większości zadań należy pokolorować te rysunki według zamieszczonego wcześnie opisu.

Dodatkowo bardzo trafną formą motywującą dla dzieci są naklejki, które w ramach nagrody czy dobrej „oceny” mogą wklejać rodzice przy prawidłowo wykonanym zadaniu. Na końcu, po zrobieniu wszystkich zadań, dzieci otrzymują medale „Mistrza Koncentracji” i „Mistrza spostrzegawczości” oraz puchar „Mistrza Bystrzyków”.

Uważam, że książeczki pt. „Antek Bystre Oczko” autorstwa Małgorzaty Hrynkiewicz-Czarneckiej, są świetną pozycją dla uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej, choć przy niektórych ćwiczeniach niezbędna będzie pomoc kogoś dorosłego.



Tilia, 17 lat 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Skrzat. 

wtorek, 28 października 2014

"Jak dawniej leczono" - Nathan Belofsky - recenzja

Nathan Belofsky jest autorem książki, pt. „Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie”. Książka w sposób chronologiczny przedstawia metody leczenia różnych chorób i schorzeń na przestrzeni wieków, od starożytność aż do XIX wieku.

Okładka książki Jak dawniej leczonoSięgając po tę pozycję miałam pewne obawy czy przedstawione w niej opisy nie będą zbyt drastyczne. Musze przyznać, że niektóre historie naprawdę mnie zszokowały, ale ogólnie książka została napisana bez odrzucających i niesmacznych opisów.
Chciałabym przytoczyć niektóre metody leczenia, diagnozowania oraz tłumaczenia pewnych zjawisk przez ludzi żyjących wiele wieków wcześniej.

„Hildegarda uważała, że odbijanie i czkawka stanowią zapowiedź raka. Melancholię zaś wywoływał jej zdaniem malejący księżyc, który sprawiał, że w wątrobie człowieka pojawiają się niewielkie otwory, „jak w serze”.

Innym przykładem jest maść uzdrawiająca ludzi zranionych bronią. Głównym składnikiem takiego balsamu był mech porastający czaszkę złodzieja niedawno powieszonego na łańcuchu. Jednak, żeby pacjent wyzdrowiał należało maścią posmarować broń a nie ranę. Poza tym niektórzy „lekarze” uważali, że pacjenta w ogóle nie powinno się dotykać, a w zupełności wystarcza rozmowa, aby chory wyzdrowiał. W późniejszych czasach ogromną popularność zyskała sekcja zwłok, aż do tego stopnia, że sprzedawano na nią bilety i była wykonywana publicznie. Wszyscy, którzy uczestniczyli w takim „widowisku” mogli po kolei wziąć do rąk poszczególne części ludzkiego ciała.

Po przeczytaniu książki Nathana Belofskya naprawdę bardzo się cieszę, że żyje XXI wieku, gdzie lekarze, przynajmniej mam taką nadzieję, wiedzą co robią. „Jak dawniej leczono, czyli plomby z mchu i inne historie” polecam osobom, które interesują się zagadnieniami medycznymi i są ciekawi jak kiedyś wyglądała służba zdrowia.

 Tilia, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa RM

"Kobieta z impetem" - Mariola Zaczyńska - recenzja

Okładka książki Kobieta z Impetem
Sięgając po książkę liczyłam na niewymagającą powieść obyczajową z elementami kryminalnymi, jakimś romansem w tle. Tytuł? Zachęca, opisuje silną, władczą kobietę, niezależną od mężczyzn, może impulsywną, czy działającą spontanicznie. Z nastawieniem na właśnie taką lekturę wzięłam się za czytanie książki. Nieco jednak się przeliczyłam.Książka rozpoczyna się od naszpikowanego przekleństwami prologu, gdzie kapral Janeczko będąc na patrolu nad Bugiem z kolegą ze Straży Granicznej spostrzegają krokodyla. Okej, ciekawie, czytamy dalej. W rozdziale pierwszym poznajemy Mikołaja i jego przyjaciela, Janusza – właściciela restauracji starającej się o gwiazdkę Michelina. W tym momencie ja się już zgubiłam, bo co ma wspólnego krokodyl na granicy z jakąś restauracją? Aż do samego końca powieści, akcja co chwilę niespodziewanie zmienia swoje miejsce, bez wyraźnej przyczyny. Naprawdę idzie się pogubić o co w tym wszystkim chodzi. Kolejne, co nie przypadło mi do gustu, to fakt, że autorka już na samym początku wprowadza niezliczoną ilość postaci tak, że po prostu nie nadążyłam z zapamiętywaniem kto jest kim, co niesamowicie utrudnia dalszą lekturę. W tym momencie chyba trzeba by było wypisać wszystkie nazwiska i kim te osoby są i… zacząć wkuwać!


Wydaje mi się, że ta powieść jest przeznaczona dla typowego czytelnika. Pisząc „typowego” mam na myśli osobę, która w wolnych chwilach nie czyta encyklopedii  dla zabicia czasu. Autorka „Kobiety z impetem” nieco minęła się z celem. Co chwilę napotykamy słowa, z którymi taki „typowy” czytelnik nie miał styczności. M.in. pomeraniany, fumigacja, gawedź. Myślę, że do takiego słownictwa przydałoby się krótkie wytłumaczenie o co chodzi.

Jedynym, co naprawdę mi się spodobało podczas czytania, są nadzwyczajne sformułowania, jakich używa pani Mariola Zaczyńska i specyficzne poczucie humoru. „Masz urodę dorodnej małpy, pasujesz do menażerii”, „rybia miłość”, „wściekły jazgot (…) rozhisteryzowanych małych piesków”, „finansowa mizeria” – to tylko niektóre z wielu, wielu takich przykładów.

Podsumowując, osobiście nie przeczytałabym tej książki ponownie (nawet ze względu na „rybią miłość” ;) ). Pozostawię to innym czytelnikom, może Wam się spodoba i dostrzeżecie to, co mnie być może umknęło. Czekam na Wasze opinie.

Ananaska, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. 

„Mejle na miotle” - Agnieszka Tyszka – recenzja

Okładka książki Mejle na miotleAmanda Drabińska najchętniej cały swój czas poświęciłaby imprezom oraz tańczeniu flamenco. Niestety poprawka z historii skutecznie pokrzyżowała jej plany. Mimo starań nauczyciela, który dawał jej wiele szans na poprawę zupełnie zignorowała przedmiot, co pociągnęło za sobą masę nieprzyjemnych dla nastolatki skutków. Musi napisać prace poprawkową, ponadto z powodu słabych ocen ojciec Amandy sprawujący domowe rządy twardą ręką postanowił ukrócić jej wolność i zabronił jej wzięcia udziału w wakacyjnym kursie flamenco. 

Amanda nie mogąc liczyć na pomoc matki – podporządkowanej mężowi kury domowej – postanawia poprosić o pomoc swoją przyjaciółkę Kornelię. Uzdolniona humanistycznie koleżanka natychmiast zaczyna działać. Wybiera temat dla pracy poprawkowej, dotyczy on czarownic i choć początkowo Amanda kręci nosem na wybór Kornelii z czasem tematyka zaczyna ją fascynować.

Akcja książki rozkręca się, gdy główna bohaterka zostaje wysłana do ciotki Sydonii na czas wakacji aby mogła się skupić na nauce historii. Nastolatka, spotyka tam niesamowicie przystojnego Ernesta z Cafè Cherubino, złośliwą „księżniczkę” Jessicę i coraz lepiej zaczyna dogadywać się z ciotką, poznaje także jej koleżanki – blogerki organizujące w lesie „sabaty” przy świetle księżyca. Wokół wszystkich wydarzeń roztacza swoją tajemniczą aurę Sambucus nigra. Amanda coraz więcej dowiaduje się o czarownicach a przede wszystkim poznaje tragiczną historię Sydonii von Borck, pomorskiej szlachcianki znanej ze swej urody, zdradzonej, pozbawionej majątku oraz spalonej na stosie za uprawianie magii. W tajemniczych mejlach jest napisane że stosy płoną do dziś w umysłach ludzi ograniczonych i zamkniętych na świat, choć Amanda początkowo w to nie wierzy z czasem na własnej skórze przekonuje się o prawdziwości tego stwierdzenia.

Książka jest krótka, napisana prostym, młodzieżowym językiem, łatwo i szybko się ją czyta. Wolałabym gdyby historia była nieco bardziej rozbudowana jednak akcja toczy się warto, fabuła jest fascynująca, zawiera elementy fantastyki i wciąga. „Mejle na miotle” to książka godna polecenia.



                                                                                        NiecnyOm, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Akapit Press. 

poniedziałek, 27 października 2014

''Neymar. Nadzieja Brazylii, przyszłość Barcelony" - Luca Caioli - recenzja

Okładka książki Neymar. Nadzieja Brazylii, przyszłość BarcelonyKsiążka ta opowiada o życiu młodego i utalentowanego, brazylijskiego piłkarza Neymara Jr. 

Pozycja ta odsłania przed czytelnikiem ważne wydarzenia z życia piłkarza, zarówno z życia osobistego jak i zawodowego. Pokazuje trudną drogę jaką musiał przejść, aby osiągnąć sukces. 

Moim zdaniem ta książka jest godna polecenia młodym ludziom, którzy interesują się piłką nożną, ale i nie tylko. Jest to w końcu kolejny przykład na to, że marzenia się spełniają, nie tylko ze względu na majątek, ale również na talent i ciężką pracę. 

Autorem książki jest włoski dziennikarz sportowy, który również był redaktorem naczelnym w francuskiej Euronews TV. Jest też autorem biografii innych piłkarzy m.in. Ronaldinho, Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.

Agnieszka, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN. 

"Unicestwienie" - Jeff VanderMeer - recenzja


Okładka książki Unicestwienie
Kiedy rzucamy terminem ,,Strefa X” w głowie naszych rozmówców pojawiają się podobne myśli. Strefa, która kryje tajemnice. Miejsce, o którym mało wiadomo, prawie nic. Czasem nawet inny świat, ukryty pod postacią tego widzialnego przez nas.


W taki właśnie odrębny ekosystem wysyłamy grupy badaczy i uczonych, którzy maja za zadanie zbadać takie tereny. Jedenaście poprzednich ekspedycji poniosło całkowitą porażkę. Ich członkowie umierali, popełniali samobójstwa lub zabijali się wzajemnie. Obecną, dwunastą z kolei grupę, tworzą same kobiety. Jednak czy klucz leży w samych uczestnikach?
            
Biolożka, antropolożka, geodetka i psycholożka wkraczają w miejsce, rządzące się własnymi, niezrozumiałymi dla ludzi  prawami. Każda z nich prowadzi swój własny dziennik wyprawy, w którym opisuje to, co widziała, swoje odczucia i przeżycia, zachowanie koleżanek… Ale tego, co tam zobaczą nie da się pojąć zmysłami a co dopiero opisać słowami. 

Co ukrywa tak zwana ,,Strefa X”? 
Czym zaskoczy ochotniczki? 
Czy dokonają właściwych decyzji w miejscu, gdzie na każdym kroku spotyka się kolejne niewyjaśnione zjawisko?
            
Unicestwienie to pierwsza część trylogii ,,Southern Reach” opowiadającej o dwunastej ekspedycji. Obowiązkowa pozycja dla miłośników klasycznej fantastyki.  Serdecznie zapraszam do lektury Unicestwienia i kontynuacji! :)

                                                                                                                                                                                                                                           Iguana, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.

"Moje cudowne życie i inne katastrofy" - Catherine Wilkins - recenzja

Okładka książki Moje cudowne życie i inne katastrofyCatherine Wilkins to znana i lubiana autorka książek dla dzieci i młodzieży. Książka "Moje cudowne życie i inne katastrofy" jest kontynuacją powieści "Moja najlepsza przyjaciółka i inni wrogowie".

Jedenastoletnia Jessica w końcu odzyskała swoją przyjaciółkę i chociaż podstępna Amelia zmieniła ich relacje bezpowrotnie, dziewczyna próbuje ufać Natalie tak jak kiedyś i znowu bawić się dobrze w jej towarzystwie. Naprawianie jakichkolwiek relacji nie jest jednak łatwe gdy cały świat jest przeciwko tobie...

Na pierwszy rzut oka wszystko idzie idealnie: fanzin rozchodzi się po szkole jak świeże bułeczki, z niezapowiedzianą wizytą wpada zakręcona ciocia Joan, Jess staje się popularna, a Nat chce być z nią w szkolnym projekcie "dzika natura".

Co może pójść nie tak?
Jak się okazuje: wszystko.

Zwłaszcza gdy w mieście pojawia się klon Amelii, jej kuzynka Scarlett, która tak jak Jessica rysuje komiksy i nie toleruje żadnej konkurencji. Wojna o być albo nie być na okładce fanzinu pochłania dziewczynę tak bardzo, że zaniedbuje projekt, zawodząc tym swoją przyjaciółkę. Na szczęście pomóc jej mogą wielki borsuk i sowa płomykówka...

Czy Jessice uda się przekonać wszystkich, że Scarlett to podstępna oszustka?
Czy zdoła utrzymać się na okładce gazetki i równocześnie nie stracić zaufania Natalie?
Jakie będą skutki "dzikiej natury"?

"Moje cudowne życie i inne katastrofy" opowiadają zabawną historię z przymrużeniem oka. Barwnie przedstawiona codzienność "początkujących nastolatek" budzi zainteresowanie czytelnika wywołując uśmiech na jego twarzy. Mimo pierwszego wrażenia banalności i powierzchowności powieści, książka ta potrafi poruszyć w odbiorcy wachlarz różnych emocji, od rozbawienia po żal i złość, a zróżnicowane charaktery bohaterów przeplatają się tworząc unikatowe połączenie, które odgrywa rolę pikantnej przyprawy. Muszę przyznać, że ta książka bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ tego właśnie potrzebowałam - lekkiej, zabawnej lektury, która pozwoliłaby mi się oderwać od nadmiaru codziennych obowiązków i stresów.

Polecam ją wszystkim osobom, które widząc szarą rzeczywistość za oknem cierpią na jesienną chandrę.
Warto jest mieć na półce takie osobiste słońce, które rozbawi i pomoże nabrać dystansu do swoich problemów.


Nika, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zielona Sowa.

"Monument 14: odcięci od świata" - Emmy Laybourne - recenzja

Okładka książki Monument 14. Odcięci od świataWyobraź sobie teraz, że pięcioletnia wersja Ciebie idzie po raz pierwszy do wielkiego supermarketu. Półki, które uginają się pod ciężarem różnych słodkości, zabawek, gier, książek.... Mogłoby ci się wydawać, że potrzeba mapy, żeby się nie zgubić na tak ogromnej przestrzeni. Chodziłbyś pewnie od półki do półki i beztrosko wrzucał do koszyka przerażonych rodziców coraz to nowe produkty... Pewnie przemknęłoby ci przez myśl, że mógłbyś tu nawet zamieszkać. Lecz co, jeśli supermarket stałby się nie domem a twoim więzieniem?

Świat chyli się ku upadkowi, matka natura przejęła zupełną kontrolę nad życiem ludzi. Można spodziewać się naprawdę wszystkiego: trzęsienia ziemi w miejscach nieaktywnych sejsmicznie, huraganów, gradu o zdecydowanie zbyt wielkich rozmiarach... Właśnie taki grad zaskoczył grupę uczniów jadących jak co dzień do szkoły. Z wielkiej katastrofy uratowała się jedynie garstka młodszych dzieci, dwójka gimnazjalistów i kilkoro licealistów, którzy schronili się w supermarkecie. Wyciek niebezpiecznych chemikaliów do atmosfery zmusił ich do zabarykadowania się w owym sklepie i odcięcia od świata. Jak poradzą sobie w swoim nowym „światku bez dorosłych?”

Książka bardzo wciągająca, wystarczyła na dwa wieczory :) To, co autorce się niewątpliwie udało, to realistyczne ukazanie reakcji psychicznych postaci. Nie ma tam superbohaterów, w każdej postawie jest jakaś słabość. Widzimy bardzo prawdopodobne następstwa wielkiego wstrząsu, jakim jest nagłe odłączenie od rodzin, śmierć rówieśników czy odcięcie informacji o zewnętrznym świecie. Każdy bohater przeżywa to inaczej, dzięki czemu nakreślone portrety psychologiczne postaci są interesujące i spójne.
Bardzo spodobał mi się wątek broni chemicznej, która działa w inny sposób na ludzi z różnymi grupami krwi. Był to dla mnie element pozytywnego zaskoczenia, który wniósł swego rodzaju „powiew świeżości” do historii. 

Minusem natomiast jest styl autorki. Jeśli ktoś oczekuje opisów emocji, dopracowanego świata literackiego czy drobiazgowego „obrazu” akcji, po przeczytaniu tej książki czeka go rozczarowanie. Ogólnikowe opisy miejsc, ludzi oraz sytuacji pozostawiają w mojej opinii, stanowczo zbyt dużo niedopowiedzeń. Być może powodem jest narrator. W tej roli introwertyczny Dean - chłopak w wieku licealnym. Jako narratora widziałabym osobę, której wyobraźnia dostarczałaby do opowieści więcej detali i która analizowałaby nieco zmiany, jakie zaszły w towarzyszach sprzed i po wypadku. Oczywiście, to, co dla mnie jest minusem, dla innego czytelnika może być plusem – duża liczba dialogów, w miarę postępowania akcji zmniejszająca się liczba opisów... Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że zawarte w tej książce liczne niedopowiedzenia zostaną wyjaśnione w kolejnych częściach.

Sama historia jest ciekawa, ale motyw przewodni niezupełnie nowy. Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl to seria „Gone” Michaela Granta. Tam również dzieci odcięte od jakiejkolwiek pomocy dorosłych stwarzały swój świat na nowo. Książka Emmy Laybourne jest dużo mniej drastyczna. Powodem tego, w dużej mierze, są okoliczności oraz fakt, że liczba uwięzionych w supermarkecie jest niewielka w porównaniu z bohaterami opowieści Granta. To, co w obu książkach zostało świetnie podkreślone to cechy charakteru głównych postaci – dzieci i młodych ludzi, które wyraźnie odbijają się w ich późniejszym, dorosłym życiu.

Choć styl pisarski autorki pozostawia wiele do życzenia, myślę że warto sięgnąć po „Monument 14” ze względu na ciekawy pomysł i wartką akcję. Polecam wszystkim szukającym lekkiej lektury na jesień.

Luna, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis.

czwartek, 23 października 2014

„Lew, czarownica i stara szafa” - C.S. Lewis - recenzja

Niedawno przeczytałem bardzo fajną książkę i pewnie większość osób ją zna.
To „Narnia”, a właściwie jej pierwsza część „Lew, czarownica i stara szafa”. Napisał ją oczywiście nie kto inny jak C.S.Lewis.

Książka opowiada o czwórce rodzeństwa, które zamieszkało w domu pewnego starszego Profesora. Dzieci miały na imię Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja. Pewnego dnia, gdy była brzydka pogoda, rodzeństwo bawiło się w chowanego i gdy  nadeszła kolej Łucji, żeby się schować, znalazła pewną szafę, do której weszła.

Dziewczynka usłyszała kroki kogoś nadchodzącego, więc chowała się głębiej w szafie i głębiej, głębiej, aż w końcu poczuła chłód i zimną powierzchnię. Gdy tylko odwróciła się, żeby zobaczyć co to jest, zobaczyła mnóstwo śniegu, który aż raził oczy swą bielą. Kraina, w której znalazła się dziewczyna nazywała się Narnia. Kiedy Łucja wróciła z tej pięknej krainy od razu pobiegła opowiedzieć innym o tym, co widziała i gdzie była. Jej słowa zdziwiły rodzeństwo. Aby przekonać się, czy były prawdziwe poszli z nią i okazało się, że  nie kłamała na temat Narnii.

Nasi bohaterowie od razy gdy tylko zobaczyli śnieg,  zaczęli zabawę  śnieżkami. Potem  udali się do przyjaciół Łucji, czyli do państwa bobrów. Bobry opowiedziały dzieciom historię krainy oraz  postanowiły uratować ją  przed złą czarownicą, która zamroziła Narnię. Była tylko jedna istota, która mogła przywrócić zimę,  a mianowicie był to Aslan - król krainy. Wyruszyli więc w poszukiwaniu Przywódcy. Znaleźli go po dwóch dniach. Odkryli tam  też innych ludzi i inne istoty, które pomagały Aslanowi i mu służyły
W końcu odbyła się wielka bitwa, ale o jej wynikach  dowiecie się z  kart książki.

Ta mądra książka uczy, że warto ufać swojemu rodzeństwu i bliskim. Opowiada o walce dobra ze złem, sile miłości i przyjaźni. Czas spędzony na czytaniu tej książki na pewno nie jest czasem straconym.


Matix, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Media Rodzina. 

"Dziewczyna, która sięgnęła nieba" – Luca Di Fulvio - recenzja



     Rok 1515. Wenecja. Smród dobywający się z kanałów przecinających miasto jest tłem do prawdziwie dramatycznych wydarzeń. Mercurio, młody chłopak, który całe swoje życie próbuje po prostu przeżyć kolejny dzień, szuka kryjówki przed światem, gdyż jest przekonany, że będąc w Rzymie zabił pewnego żydowskiego kupca. Do miasta św. Marka trafia wraz z Zolfem i Benedettą, swoimi towarzyszami w niedoli. Jednakże, wydarzenia ze stolicy Włoch, będą ciążyć im tak bardzo, że ich przyjaźń zostanie wystawiona na ciężką próbę.

     W tym samym  czasie do Wenecji przybywa piękna żydówka o imieniu Giuditta wraz ze swoim ojcem Isaccem. Należy wspomnieć, iż XVI wiek jest czasem, kiedy żydzi spotykają się z wielką niechęcią społeczeństwa, która dodatkowo jest potęgowana przez chrześcijańskich kapłanów. Isacco ma nadzieję, że w Wenecji będą wolni od prześladowań. Niestety. Nic bardziej mylnego. To właśnie w obrębie murów Republiki zostaje utworzone pierwsze w Europie getto.

    Mercurio i Giuditta spotykają się. Ich pierwsze spotkanie od razu kończy się niemą przysięgą wiecznej miłości. Niestety, dosłownie chwilę później, ich ścieżki rozchodzą się. Czy uda im odnaleźć wśród zaułków XVI – wiecznej Wenecji? Czy pokonają przeszkody jakie postawi przed nimi los, od niechęci społeczeństwa do żydów zaczynając, na zazdrości towarzyszki Mercuria i wrogości ojca Giuditty kończąc?

    Wszystko zostaje dokładnie opowiedziane na 824 stronach tej książki. Ale, nie zniechęcajcie się! Choć gabarytowo ta pozycja nie wygląda zachwycająco, to cały ten ciężar stanie się lżejszy jak zaczniecie czytać. Naprawdę. Wiem co piszę. Ja po przeczytaniu Dziewczyny, która sięgnęła nieba miałam ochotę na kolejne 800 stron. Piękna historia, ciekawy język i uroczy Mercurio. Mnie więcej nie potrzeba! Wątek miłosny nie jest banalny, związek tych dwojga to nie tylko czułe słówka i obietnice bez spełnienia. To poświęcenie i prawdziwe oddanie, walka z przeciwnościami losu. Poza tym prześladowania religijne, o których wspominałam wcześniej, bardzo utrudniają sprawę. Związek chrześcijanina i żydówki to coś nie do pomyślenia. A zazdrość Benedetty? Wiadomo przecież, że zazdrość jest jedną z najsilniejszych emocji.  A jak dotyka upartą dziewczynę, to może prowadzić tylko i wyłącznie do katastrofy.

    Jednakże nie tylko wątek miłosny zwraca uwagę czytelnika. Ojciec Giuditty jest lekarzem. Próbując wprowadzać podstawowe zasady higieny (np. mycie rąk po kontakcie z chorym na zaraźliwą chorobę) naraża się na śmieszność i niechęć społeczeństwa. Autor nie boi się używać wulgarnych słów. Dialogi są zbudowane bez zbędnych konwenansów czy opisów. Są proste i dynamiczne. Jak ludzie co je wypowiadają. Oni są biedni, chcą przeżyć kolejny dzień, chcą być szczęśliwi, a nie mają nawet możliwości, żeby się umyć. Byłoby dziwne, gdyby używali jakiś frazesów. A właśnie przez te wszystkie wulgaryzmy i przekleństwa (które mogą przeszkadzać niektórym pruderyjnym czytelnikom) powieść staje się autentyczna, czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Choć miejscami opisy były tak prawdziwe, że kręciło się w głowie, to nie żałuję ani chwili, którą poświęciłam na tą pozycję. Moim zdaniem, pisarz bardzo dobrze rozłożył akcję: po najbardziej stresujących momentach, był krótki opis, ale nie za długi by nie znudzić czytelnika. To naprawdę majstersztyk.

     Zdecydowanie na pochwałę zasługuje jeszcze oprawa graficzna książki. Uważam, że okładka jest po prostu śliczna i wspaniale współgra z treścią.

    Dziewczynę, która sięgnęła nieba polecam zwłaszcza młodym ludziom, którzy chcą przenieść się w miejscu i czasie, poczuć magię prawdziwej miłości oraz przeżyć niesamowite emocje. Jedyne takie małe ostrzeżenie: początek książki jest bardzo przygnębiający, więc żeby nie popaść w depresję, to zaczynajcie czytać mając lepszy nastrój.

   Luca Di Fulvio (ur. 1957). Mieszka i pisze w Rzymie. Jego – jak sam ją określa – schizofreniczna natura pozwala mu tworzyć z jednakowym zapałem krwawe thrillery i subtelne bajki dla dzieci, które publikuje pod pseudonimem. W roku 2008 nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się jego Drabina Dionizosa.

Nikki, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.