tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

piątek, 28 lutego 2014

„Powody aby wierzyć. Dowody na istnienie cudów” - Ron Tesoriero - recenzja

POWODY ABY WIERZYĆ
Ron Tesoriero to autor książki „Powody aby wierzyć”, opowiadającej historię kilku cudów, które zdaniem twórcy są idealnymi dowodami na istnienie Pana Boga.


Już pierwsza historia, opowiadająca losy pewnego księdza, którego marzeniem było zbudowanie kościoła, skłania czytelnika do refleksji: Czy to przypadek, czy cud? Kolejne historie same odpowiadają na te pytania, gdy rzeczy naprawdę niemożliwe stają się realne.

Książkę czyta się jednym tchem, a kiedy już „wejdziemy” w świat cudów to wszystkie inne rzeczy stają się mniej ważne. Ale kiedy trzeba już zakończyć czytanie, to przy następnej okazji trudno powstrzymać się od otworzenia i ponownego zagłębienia się w te trudne, ale bardzo fascynujące tematy.

Dzieło zmieniło życie już wielu ludzi. Na mnie zrobiło ono ogromne wrażenie i cieszę się, że trafiłam na tę pozycję, gdyż dzięki niej mogłam poznać naprawdę niesamowite historie.

Książkę polecam szczególnie tym, którzy interesują się takimi nieziemskimi sprawami oraz tym, którzy w swoim życiu szukają czegoś więcej.


Smile, 15 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.

czwartek, 27 lutego 2014

"Gra Endera” - Orson Scott Card - recenzja

Gra Endera - Orson Scott CardSześcioletni chłopiec. Najlepszy strateg w dziejach ludzkości. Pewnie w naszych czasach nikt nie oddałby takiej odpowiedzialności w ręce dziecka, ale w roku 2070 może się okazać inaczej. Historię właśnie takiego chłopca opisuje książka Orsona Scotta Carda pt.:”Gra Endera”. Jest to powieść science fiction z wplecionymi momentami tajemnicy, grozy i strachu.

Ender jest trzecim dzieckiem zwyczajnej amerykańskiej rodziny. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Andrew Wiggin. W dniu, kiedy usuwają mu specjalny nadajnik, do jego domu przyjeżdża pułkownik Hyrum Graff, by zabrać go do Szkoły Bojowej. Chłopiec musi opuścić rodzinę i poddać się szkoleniu. Jako Starter nie jest lubiany, ale po pewnym czasie zyskuje przyjaciół. Wcześniej niż jego koledzy zostaje przeniesiony do armii. Później już tylko bitwy z innymi armiami i indywidualne treningi. Nauczyciele coraz wyżej podnosili poprzeczkę, która doszła na sam szczyt, kiedy Ender dostał armię składającą się z samych Starterów. Jednak poradził sobie i doskonale ich wytrenował tak, że nie przegrali ani jednej bitwy. Nauczyciele znowu zaczęli podkładać mu kłody pod nogi, ale i to nie zniechęciło młodego dowódcy armii Smoka. Po strasznym incydencie, kiedy chłopca zaatakowali inni dowódcy, zostaje on przeniesiony do Szkoły Dowodzenia, by nauczyć się panować nad armią w kosmosie. Jednak w symulacjach jest coś dziwnego. Coś, czego Ender dowie się po ostatniej bitwie w nowej szkole. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co to takiego, to nawet się nie zastanawiajcie, tylko sięgnijcie po tę książkę.

Niesamowita powieść porywająca w odległy kosmiczny świat. Pokazuje nienawiść, poświęcenie i smutek. Przedstawia ludzi jako istoty dobre, ale i zawistne oraz działające bez zastanowienia. Zachęcam do przeczytania tej książki oraz jej kolejnych części opisujących dalsze losy Endera Wiggina.


Polecam

Monia, 14 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

,,Demoniczny Damianek czyli strach ma moje oczy” – Mariusz Niemycki – recenzja

Demoniczny Damianek czyli strach ma moje oczy - Mariusz NiemyckiUważasz, że twoje dzieciństwo nie było sielanką?

Damianek pokaże ci, że jego życie jest iście demoniczne! Już nie biorąc pod uwagę jego równie zwariowanego rodzeństwa, uważam, że takie zbiegi przykrych i komicznych okoliczności się niestety nie zdarzają. 

Zazdroszczę mu spotkania z babokiem. Ponadto nie dostałam listu z Hogwartu! Kto z was wie gdzie kupić miksturę na porost włosów? O ile interesuję się zwierzętami, to tak ekstremalnie odjazdowego psa jak Parmezan nie miałam jeszcze przyjemności spotkać. I do tego zaznajomienie się z mumią! Ale najbardziej mu zazdroszczę jaja Człapoklapka… co się z nim stało? Przekonajcie się sami! Tak więc z nutą zazdrości porównuję nasze losy. Kto jak kto ale on ma genialne życie.

Z pewnością mogę powiedzieć, że kolejna dawka przygód naszego nieprzewidywalnego bohatera zwala z nóg. Nie muszę chyba podkreślać, że książka jest napisana w bardzo wygodnym i luźnym stylu, czyta się ją jednym tchem. Losy chłopca dostarczają wiele pozytywnych emocji, a takie historie nigdy się nie nudzą. Z pozoru łatwa i przyjemna opowieść jest jednak bardzo wciągająca, a gdy już zacznie się czytać, nie można się oderwać. Od razu ostrzegam, sama nie mogłam przestać się śmiać, dowiadując się o coraz to nowych wybrykach i przygodach Damianka. Moją uwagę przykuły także, po prostu perfekcyjnie dopasowane i świetnie wyrażające emocje danego momentu, ilustracje.

Szczególnie polecam tym, którzy są przekonani, ze mają zbyt wyrafinowany gust na takie książki. To dzieło nie dość, że pozytywnie was zaskoczy, to nie pozwoli jeszcze długo o sobie zapomnieć.


Miłej lektury,

Śliwka, 15 lat



Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Skrzat.

„ Nawróć się, bo co masz do roboty”- Paweł Prüfer - recenzja

NAWRÓĆ SIĘ, BO CO MASZ DO ROBOTYKsiążka „Nawróć się, bo co masz do roboty” jest spojrzeniem na Ewangelię w bardzo nietypowy sposób.

Autor przekazuje ją, jako najpiękniejszą nowinę, która pojawia się w życiu każdego człowieka.

Pomimo tego, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi odchodzi z Kościoła, uważając, że jest On stary i bardzo niemodny, autor nie zniechęca się i w bardzo entuzjastyczny sposób przekazuje czytelnikowi Dobrą Nowinę.

Książka skłania do refleksji poprzez stawianie wielu pytań dotyczących trudnych problemów i wiary. Ciekawym aspektem książki są odwołania do przeróżnych dokumentów, wypowiedzi uczonych oraz ich wyjaśnienia. Nie brakuje także bardzo ciekawych osobistych doświadczeń i przeżyć autora.

Dla mnie książka ta nie była tylko tekstem, ale nowym, świeżym „oddechem” Ewangelii, ciekawym i pouczającym doświadczeniem i co najważniejsze pięknym świadectwem autora, których tak bardzo brakuje w dzisiejszym świecie.

Polecam tę książkę wszystkim, a w szczególności tym, dla których Ewangelia, Kościół i wszystko co z Nim związane jest przestarzałe i nieciekawe.



Smile, 15 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.

środa, 26 lutego 2014

"Wyłącz, zanim będzie za późno" - Petra Schuhler, Monika Vogelgesang - recenzja

WYŁĄCZ ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNOKsiążka „Wyłącz, zanim będzie za późno” przeznaczona jest dla ludzi, którzy uczestniczą w terapii uzależnienia, oraz dla wszystkich, którzy czują, że więź między nimi a komputerem coraz bardziej się zacieśnia. Dzięki testom w niej zawartym możemy sprawdzić, czy i w naszym życiu komputer nie jest postawiony zbyt wysoko w hierarchii wartości. Oczywiście lektura nie zastąpi terapii, ale może stać się jej uzupełnieniem.

W kolejnych rozdziałach dowiadujemy się, na czym polega uzależnienie od komputera i Internetu, kto jest na niego najbardziej narażony, oraz jak z tym walczyć. Warto zwrócić uwagę na ciekawy układ graficzny tekstu, w którym wyraźnie rozróżnione są definicje, przykłady. Elementem, który zainteresował mnie najbardziej było ‘studium przypadku’ czyli wypowiedź pacjenta poddającego się terapii. Co ciekawe, to nie tylko nastolatkowie, zdarzały się przykłady osób w średnim wieku, a nawet starszych! Nie jest to więc tylko sucha, czysto podręcznikowa wiedza.

Mnie osobiście nie podobało się traktowanie Czytelnika jako potencjalnego pacjenta ośrodka terapii uzależnień. Sama idea napisania książki zmuszającej do przemyślenia swojego postępowania, refleksji nad tym, ile mojego życia spędzam online, a ile w ‘realu’ bardzo mi się podoba, jednak czytając miałam wrażenie, że autorki cały czas próbują na siłę znaleźć we mnie jakiś problem, którego ja nie zauważam.
Jest jeszcze jedna rzecz, która rzuciła mi się w oczy. Zbyt naukowy język tworzący barierę i dystans między autorem i czytelnikiem. Coś jak pomiędzy terapeutą a pacjentem, który jest zdecydowanie niżej w hierarchii, co jest mu wyraźnie sygnalizowane.

Generalnie jednak polecam chociaż do przejrzenia tę lekturę każdemu, kto spędza swój wolny czas przed komputerem, ponieważ uważam, że czasem warto się zastanowić nad swoim życiem i tym, czy chcemy naprawdę go przeżyć ze wszystkimi plusami i minusami, czy  też uciekamy w świat wirtualny. Wszystko jest dla ludzi, ale wszystko w umiarze.



Lucienne, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM. 

"Mariolka" - Katarzyna Dembska - recenzja

MariolkaW końcu natrafiłam na rewelacyjną książkę dla nastolatek - o nastolatce. Główna bohaterka Marianna (bo tak naprawdę ma na imię) przeżywa typowe problemy charakterystyczne dla młodzieży, a zwłaszcza płci pięknej.

Pierwszy dzień w nowej szkole Mariolki nie był zbyt udany - na którejś z kolei lekcji wdaje się ona w spór z Eryczkiem - nadinteligentnym lizusem, jej odwiecznym wrogiem. Kończy się to dla Mariolki możliwie najgorzej - główna bohaterka ląduje na dywaniku u pani dyrektor i to razem z mamą (!). 

Dlatego postanawia nie tylko - jak wcześniej planowała - uwieść Kamila (najprzystojniejszego chłopaka w szkole), ale także odgryźć się Erykowi, knując intrygę. Aby tego dokonać najpierw musi zmienić swoją tożsamość - i tak, od drugiego dnia w szkole staje się Mariolą - klasową bohaterką. Co było dalej? Nie będę zdradzać, aby nie popsuć Wam przyjemności czytania :)

Pełna zabawnych perypetii, ciekawych wątków i niesamowitego zakończenia książka, rozśmieszy, zaciekawi i zapewni wiele niezapomnianych chwil. Polecam ją każdej dziewczynie, która ma ochotę na lekką, przyjemną lekturę, przy której można się odstresować i zrelaksować.

                  życzę dobrej zabawy

                          Mia,13 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Skrzat.


P.S. Przypominamy o naszym konkursie związanym właśnie z tą książką. Po szczegóły zajrzyj TUTAJ


"Pięć dni w Paryżu" - Danielle Steel - recenzja

Pięć dni w ParyżuDanielle Stell to autorka ponad 120 książek, które zostały przetłumaczone ma 43 języki i wydane w 69 krajach. Założycielka dwóch fundacji charytatywnych.

Peter wychował się na farmie i zawsze ledwo, razem ze swoją rodziną, wiązał koniec z końcem. Za to jego żona Kate to bogata córeczka swojego tatusia, który nawet po ślubie z Peterem, jest dla niej najlepszym przyjacielem i powiernikiem jej tajemnic. Peter jest farmaceutą, pracuje z firmie ojca Kate i jest pochłonięty pracą nad lekarstwem na raka, które ma uratować od śmierci miliony osób na świecie. Wiedzie spokojnie życie dopóki nie zobaczył jej…

Oliwia to żona senatora. Jest to kobieta, która wiedzie wygodne życie, ale w cieniu swojego męża. Odkąd on został politykiem - żona wcale się dla niego nie liczy, jest tylko jego maskotką, którą pokazuje, gdy nadchodzi czas wyborów, wieców. To dla niego Oliwia zrezygnowała z wielu marzeń. Ale pewnego dnia podczas ewakuacji hotelu pojawia się Peter, którego spotkanie diametralnie zmieniło jej życie.

Jak ułożą się ich losy po tym przypadkowym ale znaczącym spotkaniu?



Aby odpowiedzieć na to pytanie musicie sami sięgnąć po tę książkę. Mnie osobiście Pięć dni w Paryżu Danielle Stell bardzo się spodobało. Książka wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Obawiając się trochę nużącego początku po doświadczeniach z ostatnią książką tej autorki, przyznaję, że podeszłam do niej z dystansem. Lecz chyba niepotrzebnie, bo ta lektura okazała się tylko przyjemnością. Mimo, że jest to typowy romans, to historia opowiedziana przez autorkę jest niebanalna. Do końca akcja trzyma w niepewności, nie wiemy jak się skończy historia Petera i Oliwi. Na pewno mówi ona o trudnych wyborach jakie każdy z nas musi podejmować, o kłodach, które życie rzuca nam pod nogi. Ale pokazuje też, że nie warto dążyć „po trupach do celu” i trwać przy swoim zdaniu. 

Podsumowując moją opinię na temat tej książki mogę polecić ją każdemu z czystym sercem. Jest to lekka i przyjemna lektura, która wciągnie nie tylko miłośników romansów.

Grazia, 17 osób


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak .

wtorek, 25 lutego 2014

„Otwarty umysł, wierzące serce”- Jorge Mario Bergoglio - recenzja

Powiększ - Otwarty umysł, wierzące serce. Rekolekcje Papieża FranciszkaKochany przez tysiące młodych i starszych ludzi - Papież Franciszek, jest autorem wielu niesamowitych książek, poruszających tematy związane z wiarą i życiem każdego z nas. „Otwarty umysł, wierzące serce” to rekolekcje spisane właśnie przez Ojca Świętego.

Kardynał Bergoglio pisząc tę książkę miał obrany bardzo ciekawy i ważny cel, żeby każdy mógł przeżyć te rekolekcje w swoim domu, otoczeniu i w czasie dla każdego odpowiednim.
Książka ta, to wiele krótkich rozdziałów, które dotykają dzisiejszych problemów, podejścia ludzi do wiary. Zawiera wiele odniesień do Pisma Świętego jako potwierdzenia twierdzeń Papieża. Na końcu każdego rozdziału znajdują się krótkie rozważania i modlitwa.

Podczas czytania książki, szczególną uwagę zwróciłam na prostotę pisania. Autor swoje spostrzeżenia przekazuje w sposób bardzo jasny, ale prawdziwy tak, żeby każdy zrozumiał o co tak naprawdę chodzi w byciu człowiekiem wierzącym. Zwraca uwagę na szczegóły, które są największym pięknem i bardzo często wzruszają.

Książka wzbudziła we mnie bardzo pozytywne emocje i dodała siły do tego, żeby każdego dnia nie wstydzić się tego, że wierzę w Jezusa, bo to o nim najwięcej jest w tym dziele. 
Wszystkim bardzo polecam tę książkę, przeżycie tych pięknych rekolekcji i spojrzenie na wiarę oczami Papieża Franciszka.



Smile, 15 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Esprit.

"Magia krwi" - Tessa Gratton - recenzja

Po tragicznej śmierci rodziców Silla Kennicot popada w depresję. Odcina się od starych przyjaciół, pozostających w kręgu koła teatralnego. Lecz do czasu... Pewnego dnia do Silli przychodzi tajemnicza książka, pełna zaklęć i dziwnych zapisków...

W tym samym czasie do miasteczka przyjeżdża Nickholas Pardee razem z ojcem i macochą Mary "Lilith" Pardee. Mieszkają w starej willi koło lasu, w którym kryje się stary cmentarz. Po drugiej stronie cmentarza mieszka główna bohaterka. Pewnej nocy spotykają się na nim oboje.

Jakie uczucie połączy oboje nastolatków?
Kto kryje się za śmiercią państwa Kennicot?
Jaką tajemnice skrywa ojciec Silli w swoim gabinecie?

Książka zaczyna się bardzo ciekawie, choć na początku niezbyt wiadomo o co chodzi. Jednak nie jest to wadą tylko zaletą.
Przez całą książkę poznajemy życiorys niejakiej Josephine Darly, która postanowiła żyć wiecznie.

Gdy pierwszy raz przeczytałam jej tytuł pomyślałam, że jest to kolejna książka o wampirach. O, jak bardzo się myliłam.

Powieść wciąga od pierwszych rozdziałów. Stopniowo poznajemy coraz to mroczniejsze tajemnice i sekrety. W "Magii Krwi" jak w porządnej książce dla młodzieży nie mogło zabraknąć wątku miłosnego (SPOILER: całują się ok 100 razy stronie).

Kiedy zaczęłam ją czytać wciągnęła mnie tak bardzo, że zapomniałam o śnie. Skutkowało to tym, że chodziłam niewyspana. Jednak na czytanie zawsze znajdę energię :)
Polecam ją każdemu, a zwłaszcza tym, których widok krwi  nie przeraża.


Greczynka, 13 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego,
 a do recenzji otrzymaliśmy ją od Grupy Wydawniczej Publicat.

"Cienioryt" - Krzysztof Piskorski - recenzja

Być może część z was, a już na pewno ta część bardziej zainteresowana literaturą fantasy, zdążyła zadać sobie pytanie co też znowu ciekawego kryje się pomiędzy stronicami nowej powieści Krzysztofa Piskorskiego. Opatrzona intrygującym tytułem „Cieniorytu” książka budzi nasze zainteresowanie od pewnego czasu, kiedy to pierwsze egzemplarze trafiły na półki polskich księgarń.

Biorąc książkę po raz pierwszy do ręki od razu można zauważyć bardzo staranne i estetyczne opracowanie okładki pod względem strony graficznej jak i materiałów, za pomocą których książka została oprawiona. Widniejąca na okładce szpada mimowolnie zmusza nas do podjęcia pewnych rozważań, związanych z nieznaną jeszcze zawartością.  Czy i tym razem książka będzie zawierała steampunkowe  elementy, do których tak nas przyzwyczaił autor? Czy to możliwe, żeby tytuł zaliczał się do powieści z gatunku płaszcza i szpady?

Owszem, możliwe i to właśnie tego typu historię postanowił przedstawić nam Krzysztof Piskorski. Muszę przyznać, że w „Cieniorycie” nie zabrakło niczego co powinno się znaleźć w powieści reprezentującej ten gatunek. Jak się okazało polski pisarz bardzo dobrze czuje klimat odpowiadający awanturniczym przygodom z szermierzami w rolach głównych i całkiem udanie oddaje go w swoim dziele.

Głównym bohaterem jest niezwykle utalentowany szermierz, mistrz destrezy Arachon Caranza Martenez Y’Grenata Y’Barratora. Choć niegdyś cieszył się sporym uznaniem, a  jego nazwisko w szermierczym świecie znaczyło bardzo wiele, tak teraz zapomniany, zmuszony jest do rezydowania w biedniejszych dzielnicach miasta. Dochody, z prowadzonej przez niego jednej z miejscowych szkół szermierczych, są niewystarczające, co nakłania go do podejmowania się dodatkowych zleceń i to właśnie podczas wykonywania swojej pracy Arachon zostaje wplątany w rozbudowaną intrygę. Rzecz dzieje się wokół tytułowego cieniorytu, który jest dziełem pewnego uczonego. Pech chciał, że przedstawia on coś, co nie podoba się pewnym osobom piastującym najwyższe stanowiska.

Akcja ma miejsce w Serivie, mieście najprawdopodobniej inspirowanym dawną Hiszpanią. Przestrzeń wykreowana przez liczne opisy oddaje pełny napięcia i tajemnicy nastrój. Towarzysząc Arachonowi poprzez kolejne rozdziały jego przygód, nawet podczas zwykłej przechadzki przez ulice miasta niejednokrotnie można odczuć niebezpieczeństwo czające się za każdym rogiem. 
Tak więc, za sprawą niezwykłego zrządzenia losu mamy okazje obserwować zmagania głównego bohatera, naznaczone ekscytującymi pojedynkami i zaskakującymi zwrotami akcji. Poza Y’Barratorą reprezentującym styl walki wykorzystujący figury geometryczne, spotkamy grupę innych szermierzy. Używają oni własnych odmiennych stylów, związanych z ich charakterami, czy też sposobem w jaki byli szkoleni w swoich szkołach. Przewinie się także całkiem niekonwencjonalny wątek romantyczny, z rzadka pojawiający się  w tym zawrotnym biegu wydarzeń.

No to mamy już wszystko: pojedynki, intrygi, wartką akcję…  Powieść spod znaku płaszcza i szpady pełną gębą! W takim razie, dlaczego książka powinna przyciągnąć specjalną uwagę fantastów? Może dlatego, że światu stworzonemu przez Piskorskiego daleko do realności. Wyobraźcie sobie, że dajmy na to wychodząc na poobiedni spacer równie naturalną rzeczą co omijanie innych osób stanowi dla was unikanie cieni właścicieli. Bowiem każde zetknięcie się cieni oznacza chwilowe zespolenie dusz, a co za tym idzie wymiana wspomnień, a także pewne wyrównanie poziomu doświadczenia lub jego braku.  Tak więc, jak już sami się domyślacie ciemne kształty towarzyszące każdej osobie zyskały w „Cieniorycie” nowy wymiar. A to jeszcze nie koniec, gdyż konstrukcja tego świata jest wielopoziomowa. Poza „świetlistą” częścią istnieje również cieńprzestrzeń, swoiste lustrzane odbicie naszego, jasnego obszaru. Ta spowita w mroku kraina, w której egzystują nasze cienie rzucające za sobą ludzkie odbicia, otwiera wielkie możliwości. Miedzy innymi ludzie nauczyli się przemieszczać w cieńprzestrzeni tworząc tak zwane cieńskróty. Oczywiście w książce mamy do czynienia z całą masą ciekawych wynalazków wykorzystujących prawa rządzące tym uniwersum.

Już teraz, mogę polecić wam z czystym sumieniem najnowszą powieść Krzysztofa Piskorskiego. Historia przedstawiona w „Cieniorycie” naprawdę wciąga, a jej rozbudowane i  przemyślane tło potrafi zachwycić.


TUTAJ możecie zobaczyć trailer do tej książki!
                                                                                                                                                             Naya, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

"Wybory" - Ruta Sepetys - recenzja

Wybory - Ruta SepetysWybierając ten tytuł, po przeczytaniu opisu z tyłu okładki powiedziałam: „powieści tego typu są najlepsze”. Teraz, kilkaset stron później z czystym sercem mogę to potwierdzić. Wypowiadając te słowa miałam na myśli historie umiejscowione w półświatkach wielkich miast, w slumsach. Tam, gdzie życie toczy się głównie nocą. Dzielnice pełne złodziei, wyrzutków i śmieci plątających się między nogami. Ludzi dorabiających na czarno, kurtyzan naganiających klientów i spacerujących wieczorami po wąskich, ciemnych uliczkach zatłoczonego miasta.

Czego się spodziewałam? 
Na pewno nie tak trudnych wyborów dokonywanych przez główną bohaterkę zaplątaną w sieci kłamstw, wątku kryminalnego z przystojnym mężczyzną w roli głównej i skomplikowanego romansu w tle.
Od dawna nie udało mi się trafić na powieść, która będzie mi tak bliska, że doprowadzi mnie do płaczu, śmiechu i kilkukrotnej akcji zatrzymania serca. Ruta Sepetys w tak niesamowity sposób wykreowała świat, który tak naprawdę jest bardzo blisko nas, chociaż go nie widzimy. Czytając „Wybory” czujesz się jakby, to co opisują litery nie było tylko literacką fikcją. Bohaterowie przypominają ludzi, których każdy z nas zna.

Silna, władcza i niezależna Willie matkuje siedemnastoletniej Josie Moraine, której matka nigdy nie potrafiła ułożyć sobie życia, a teraz wpadła w poważne kłopoty. Nastolatka radzi sobie jak może. Rankami sprząta w domu publicznym kierowanym przez Willie, a przez resztę czasu pracuje w księgarni razem ze swoim przyjacielem Patrickiem. Dziewczyna marzy, by zarobić na kosztowne studia na elitarnej uczelni i by w końcu wyrwać się jak najdalej od Nowego Orleanu, gdzie uwikłana jest w wiele kłamstw, oszustw i tajemnic.Czy jej się to uda?

Wiem, że ta recenzja nie oddała wszystkiego, co znajdziemy w książce. Żadne słowa nie są w stanie opisać arcydzieła Ruty Sepetys. Musicie sami sięgnąć po tę pozycję i dać się jej porwać!


Gorąco polecam!!!
Ananaska, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

KONKURS

Witajcie, dawno na naszej stronie nie było żadnego konkursu :) czas to nadrobić.

Mamy dla Was taką propozycję:

Niedawno nakładem Wydawnictwa Skrzat ukazała się książka pt. "Mariolka" autorstwa Katarzyny Dembskiej. Nasz Klub jest jednym z patronów medialnych tej wspaniałej powieści dla młodzieży. Dlatego nasze zadanie konkursowe będzie związane z tą książką.

Mariolka ma 13 lat, mnóstwo szalonych pomysłów, zwariowanych przygód i dużo szczęścia do wpadania w tarapaty... Ale pod koniec książki, okazuje się, że Mariolka została nominowana do tytułu "Uczeń Roku" i to wcale nie za wyniki w nauce.

Aby wygrać jedną z trzech nagród książkowych należy przesłać na adres mailowy: klubrecenzenta@gmail.com swoją propozycję odpowiedzi na pytanie: za co Mariolka mogła dostąpić takiego zaszczytu. Im bardziej oryginalny pomysł tym większe szanse na wygranie :)

Na Wasze odpowiedzi czekamy do 9.03.2014 r.
Listę zwycięzców opublikujemy dzień później.

Zapraszamy wszystkich chętnych, nie tylko nastolatków, do wspólnej zabawy!

TUTAJ możecie zaglądnąć do naszej recenzji "Mariolki"

poniedziałek, 24 lutego 2014

Akcja "Blogujemy o książkach"

Ostatnio dołączyliśmy do akcji "Blogujemy o książkach"

Wszystkich zainteresowanych tą akcją zapraszamy do poczytania o niej TUTAJ




"To ja, Malala" - Malala Yousafzai, Christina Lamb - recenzja

To ja, Malala - Malala Yousafzai Wtorek, dziewiąty października 2012 roku. Piętnastoletnia Malala Yousafzai zostaje postrzelona w głowę z bliskiej odległości. Wszystko wskazuje na to, że nie przeżyje, ale staje się cud. Dziewczyna nie tylko nie umiera, ale ze zdwojoną siłą postanawia znowu walczyć o prawa kobiet i ich dostęp do edukacji. Owocem tej walki jest autobiografia, którą Malala pisze z pomocą Christiny Lamb.

Malala urodziła się w kraju, "gdzie narodziny syna świętuje się salwą z karabinu, a córki chowa się w czterech ścianach, sprowadzając ich życie do gotowania i rodzenia". Jako jedna z nielicznych Pakistanek miała to szczęście, że rodzice bardzo ją pokochali nie zważając na jej "gorszą" płeć. Wczesne lata dzieciństwa upływały jej w miłej i ciepłej atmosferze. Malala uwielbiała szkołę, była prymuską i konkurowała z koleżankami. Czas płynął i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie talibowie, którzy przejęli kontrolę nad doliną Swat, w Pakistanie. Nie ukrywali oni swojej niechęci do kobiet - zakazali dziewczynkom chodzić do szkoły. Dla wielu z dzieci było to straszne, ponieważ szkoła jest miejscem, gdzie nie tylko zdobywa się wiedzę, ale również poznaje przyjaciół i miło spędza czas. Tylko jedna rodzina postanowiła im się się sprzeciwić. Malala, wraz z ojcem, podjęła walkę o prawa kobiet w Pakistanie.

Powiem szczerze, że nie przepadam za biografiami. Zwykle są one po prostu nudne. Dlatego "To ja, Malala" pozytywnie mnie zaskoczyła. Książkę czytało się z zapartym tchem. Świetne opisy muzułmańskiej kultury i zwyczajów dodawały treści wiele uroku. Autobiografia obali też na pewno poglądy wielu osób na temat życia w krajach, w których główną religią jest islam. Sama myślałam, że Malala okaże się dziewczynką, która ma mgliste pojęcie o tym, że gdzieś tam, za oceanem, kobiety żyją w równouprawnieniu. Chodzą ubrane jak chcą - nawet w spodnie albo bardzo krótkie spódniczki, czy też wykonują poważne zawody - są kierowniczkami, urzędniczkami, politykami. Bardzo się pomyliłam. Malala świetnie zdawała sobie z tego sprawę, jedną z jej ulubionych książek był "Zmierzch", z którego przecież dużo można się dowiedzieć o życiu w naszej kulturze, dziewczyna od wczesnego dzieciństwa interesowała się życiem amerykańskich celebrytów, jej ulubioną aktorką jest Angelina Jolie. Nic więc dziwnego nie ma w tym, że zapragnęła, aby w jej ojczyźnie kobiety również były równouprawnione.

W autobiografii dużym plusem są zamieszczone w środku zdjęcia, przedstawiające Malalę i jej rodzinę. Bardzo pomocny okazał się też słowniczek na ostatnich stronach książki oraz mapa przedstawiająca Pakistan.

Historię Malali polecam każdemu, szczególnie wszystkim kobietom, ale myślę, że "brzydsza" płeć też powinna do tej książki zaglądnąć!
  

                                                                               Cavallo, lat 14



Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. 

"Dom 2.0" - Jakub Gałązka - recenzja

Jakub Gałązka to młody, polski autor. Na swoim koncie ma dopiero jedną pozycję, która nosi tytuł „Dom 2.0”. Książka ukazuje futurystyczną wizję osiągnięć nauki, która jest oparta na istniejących już teoriach wielu naukowców.

Dom 2.0Dom 2.0” przedstawia służbowy wyjazd Kate Lee, dziennikarki „The New York Times'a”, do z pozoru zwykłego i niepozornego domu naukowca-wynalazcy, profesora Molina. Kate dostaje zadanie od swojego szefa, ma przeprowadzić wywiad z owym profesorem, dotyczący jego dokonań naukowych.

Wynalazca nie jest jednak chętny do udzielenia wywiadu. Ostatecznie godzi się, jeśli dziewczyna podpisze oświadczenie, że nie ujawni jego nazwiska w artykule. Panna Lee spędza cztery dni na zwiedzaniu i poznawaniu nowoczesnego domu, gdzie nie ma żywych ludzi. Profesorowi Molinowi towarzyszą na co dzień tylko dwa roboty Stan i Craig, którzy wykonują pracę kolejno lokaja i kucharza. Świetnie zaprojektowany dom zapewnia wszystkie konieczne do życia rzeczy, tak, aby człowiek nie musiał z niego wychodzić. W domu nie ma także, normalnych mebli, ani schodów, wszystko jest w pełni skomputeryzowane.

Jakie będą wrażenia dziennikarki po zwiedzaniu domu?
Co ciekawego tam znajdzie?
Czy jej się to spodoba?
Jak zareaguje profesor Molin na wizytę?
Dlaczego nie chce ujawnić światu swoich dokonań?

Jesteście ciekawi?
To koniecznie przeczytajcie „Dom 2.0”!

Książka utrzymana jest w narracji pierwszoosobowej. Dzięki wielu opisom, Czytelnik może sobie łatwo wyobrazić jak ten dom wyglądał. Nie ma w tej pozycji żadnych specjalistycznych słów, niezrozumiałych dla komputerowego laika, przez co może ją czytać każdy, kto tylko znajdzie chwilkę czasu. „Dom 2.0” jest napisany zwięźle i krótko, toteż można go przeczytać bardzo szybko i przyjemnie.

Serdecznie polecam!


Mika, 19 lat

Książka ukazała się nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej.

"Przytul mnie" - Lisa Samson - recenzja

Lisa Samson to autorka wielu powieści, w których skupia się na Bogu. Jedna z nich, „Przytul mnie” niedawno dostała się w moje ręce. Przedstawia losy czterech różnych postaci:

Przytul mnie - Lisa SamsonDrew:
Duchowny z Mount Oak, który wciąż pnie się w górę po szczeblach kariery. Chciałby perfekcyjnie prezentować się w oczach Boga, więc dąży do tego z ogromnym uporem. 
Daisy:
Dziewczyna o niesamowicie poruszającym głosie, stale podporządkowana nazbyt ambitnej matce i służąca jej za marionetkę.
Augustyn:
Boi się, że Bóg i osoby, które skrzywdził nigdy mu nie wybaczą, stara się być blisko ludzi i pomaga biednym.
Valentine:
„Kobieta-jaszczurka” podróżująca z Wędrowną Grupą Cudów i Osobliwości Rolanda. Została ofiarą oparzenia twarzy, przez co nazywa siebie dziwolągiem i zachowuje wielki dystans do ludzi.

Ich losy krzyżują się w niezwykle zaskakujący sposób.

Embrace me, my sweet embraceable you” („Przytul mnie, moja słodka przytulanko”) – słowa z piosenki Embraceable You George’a i Iry Gershwinów z 1928 r.

Wzruszająca i zaskakująca powieść pokazująca prawdziwą przemianę człowieka. Oryginalna fabuła, ciekawa historia. Zaburzenia chronologii nie przeszkadzają czytelnikowi w połapaniu się w wydarzeniach. Książka intryguje i wciąga, mimo dłużących się czasem opisów. Jednak z każdą stroną jest coraz bardziej interesująca. Serdecznie polecam. Naprawdę warto!


WeruSSia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.

"Przystań wiatrów" - George R.R. Martin, Lisa Tuttle - recenzja

Przystań wiatrów - George R. R. Martin
„Przystań wiatrów” to jedna z powieści Georga R. R. Martina oraz Lisy Tuttle, pokazująca, że naprawdę warto walczyć o marzenia.


Mieszkańcom Przystani Wiatrów udało się dokonać czegoś, można powiedzieć, niemożliwego. Wzbili się w powietrze i unosząc nad oceanem na srebrnych skrzydłach mogli wreszcie dostać się do najbardziej niedostępnych części świata. Prawem dziedziczenia dziecko każdego lotnika po osiągnięciu odpowiedniego wieku ma przejąć skrzydła po rodzicu.

Jednak według młodej buntowniczki imieniem Maris każdy może urodzić się lotnikiem, nieważne czy jest dzieckiem rybaka, uzdrowiciela czy cieśli.

Maris dorasta. Już wkrótce ma przejąć skrzydła po przybranym ojcu Russ’ie. To byłoby spełnienie wszystkich jej marzeń –  już jako dziecko obserwując lotników szybujących nad wodami zapragnęła latać. Jednak czar pryska, gdy na świat przychodzi Coll – pierworodny syn Russ’a czyli prawowity dziedzic skrzydeł. Maris wydaje się, że jej świat legł w gruzach, ale nie poddaje się. Wkrótce rozpocznie walkę o marzenia i całkowicie zmieni prawo lotników z Przystani Wiatrów.

Powieść naprawdę przypadła mi do gustu. Szczególnie polubiłam Maris, głównie ze względu na jej upór. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, autorzy zdecydowanie zachęcają do walczenia o swoje. Pozycja nie tylko dla osób lubiących fantastykę, ale i dla wszystkich miłośników przygód.


Serdecznie polecam! 
 WeruSSia, 16 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. 

"Mariolka" - Katarzyna Dembska - recenzja

MariolkaMariolka to zwariowana nastolatka, która już od początku zwraca na siebie uwagę w nowej szkole. 
Problemów przysparza jej klasowy prymus – Eryk, który najwidoczniej coś do Marioli czuje! 
Dziewczyna za to zauroczona jest szkolnym ciachem – Kamilem, przez co wpada w niemałe kłopoty.
Z całych sił stara się zdobyć chłopaka, który na razie spotyka  się z Barbie Pustoblond. 

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zakręcona rodzinka w postaci mamy, brata- Gada i psa–  Fusa. Kiedy dziewczyna, ze wszystkich sił, stara się wyleczyć Eryka z niepożądanego zainteresowania swoją osobą i  zdobyć wymarzonego chłopaka, niespodziewany splot sytuacji sprawia, że na chwilę zdobywa rozgłos, a wszystko za sprawą starszego pana i nauczyciela wf…

„Mariolka” to szalona i ciekawa pozycja wyróżniająca się spośród powieści dla nastolatek. Przepełniona jest humorem i optymizmem, przez co nawet w krytycznych momentach możemy spodziewać się nietypowego i  prześmiesznego wyjścia z sytuacji.  Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki, Katarzyny Dembskiej, która w prosty sposób oddaje charakter sytuacji, przez co z łatwością trafia w wyobraźnię czytelnika. 
Jest to książka wydana pod patronatem Młodzieżowego Klubu Recenzenta, co w stu procentach popieram. 

„Mariolkę” polecam wszystkim nastolatkom, które na pewno mają równie niełatwe życie co główna bohaterka. Może właśnie razem z nią odnajdziecie rozwiązanie swoich problemów?  Jest to książka nie tylko dla młodszych, tak samo trafia w gusta starszych czytelników, mających ochotę na lekką powieść młodzieżową, nie do końca romantyczną. 

Polecam 
Ciri, 16 lat



Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Skrzat.

piątek, 21 lutego 2014

"Zaklinacz czasu" - Mitch Albom - recenzja

Spróbujcie wyobrazić sobie życie bez odmierzania czasu.

Zaklinacz czasu - Mitch AlbomTrudne, prawda? Czasami zapominamy o czasie, wypoczywając, zbierając siły, leniuchując, lecz zaraz wracamy do rzeczywistości i zdajemy sobie sprawę z tego ile czasu przepłynęło nam między palcami. Później przychodzą wyrzuty sumienia, że tyle mogliśmy w tym czasie zrobić. Ale jak naprawdę z nami jest? Przecież ptak nie patrzy na czas, a mimo to wie, kiedy wstać i zbudzić ludzi swoim śpiewem. Lato wie kiedy ustąpić jesieni i zimie, zwierzęta nie zaprzątają sobie głowy odmierzaniem czasu, nie świętują urodzin, ale mają swój określony rytm. Tylko człowiek odmierza czas. Tylko on się boi. Codziennie jak cień chodzi za nim strach – strach, że kiedyś zabraknie mu czasu.

„- Za późno.
Starzec pokręcił głową.
- Nigdy nie jest za późno ani za wcześnie. Jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba.”

Nie od dziś uwielbiam powieści – jak ja to mówię – z głębszym sensem. Kocham czytać książki, które kształtują mój światopogląd i są w stanie zniszczyć mój czytelniczy świat. Zaklinacz czasu Mitcha Alboma wydała mi się właśnie jedną z nich. Jak więc można nie sięgnąć po coś, co obiecuje niesamowitą wyprawę w głąb ludzkiej duszy? To pierwsza pozycja Mitcha Alboma, którą miałam okazję przeczytać. Sam temat powieści od razu wydał się interesujący. Pozwoliłam, aby opowieść o ludzkiej naturze zawładnęła mną całkowicie. I wiecie co? To naprawdę mądra książka z lekkimi minusami w wykonaniu.

„A człowiek bez wspomnień nie jest niczym więcej niż pustą skorupą.”

Mitch Albom opowiada o trzech różnych osobach – Dor, Sarah i Victor, bohaterowie z trzech zupełnie różnych światów, które nie miały prawa się spotkać. Dor ma w swoich dłoniach czas, Sarah jest nieszczęśliwie zakochaną uczennicą liceum, a Victor milionerem w sędziwym wieku. Chociaż każde z nich ma inne życie, historię i wartości, to wszyscy mają wspólną cechę – chcą coś od czasu; żeby płyną wolniej, żeby płynął szybciej, żeby się zatrzymał, żeby móc go cofnąć… Ich rozterki są odzwierciedleniem ludzkich problemów, które sprawiają, że strach przed uciekającym czasem nawiedza każdego z nas.

Bohaterowie nie są zbyt mocno wykreowani, ale to nie stanowi żadnego problemu w odbiorze ich osobowości. Właściwie mogę powiedzieć, że są lekko zarysowani. O dziwo dzięki temu wydają się barwniejsi, jaśniejsi i bardziej naturalni. Mitch Albom nie idealizuje ich, dodając postaciom życia. Często rozumiałam Sarah i potrafiłam wyobrazić sobie, jak czułabym się na jej miejscu. Z kolei Victor był dla mnie bardzo tajemniczą postacią, aczkolwiek ciepłą i przyjemną. O Dorze nie będę Wam opowiadać, gdyż jest to bohater o bardzo ciekawym życiowym doświadczeniu i wielką zbrodnią byłoby zdradzanie Wam jego roli w Zaklinaczu czasu.

Autor prowadzi nas przez swój świat bardzo lekkim stylem i prostymi słowami – często trochę za prostymi. Nie skupia się na opisach uczuć i miejsc, co trochę mnie smuciło. Mitch Albom ma na tyle ciekawy styl, że troszkę dłuższe opisy dodałby atrakcyjności całej powieści. Ubolewam nad ich brakiem. Autor stara się jak najkrócej i najszybciej przybliżyć czytelnikowi światy tej trójki, a z akcją pędzi do przodu; nie narzuca bardzo szybkiego tempa, w którym trudno się połapać, lecz nie zatrzymuje się ani na chwilę, dążąc jak najszybciej do punktu kulminacyjnego, gdzie zawarł cały sens powieści. Hm… To też troszkę zaważyło o ocenie Zaklinacza czasu. Mądre książki powinny mieć swoje pięć minut, tymczasem szybkie tempo, duża czcionka, brak opisów i brak chwili wytchnienia sprawią, że powieść pana Alboma można przeczytać w jeden wieczór. A szkoda. Zaklinacz czasu powinien być z czytelnikiem trochę dłużej. 
Elementy fantastyki dodają powieści jedynego w swoim rodzaju klimatu. Tak właściwie już sam tytuł brzmi bardzo magicznie i tajemniczo. Dodatkowo ciekawy życiorys Dora (o którym wspominałam wcześniej) sprawia, że rola fantastyki w Zaklinaczu czasu jest jeszcze ciekawsza.

„ – Czułam się po prostu tak… jakby to był koniec.
- Koniec dotyczy wczoraj, a nie jutra.”

Pasowałoby powiedzieć kilka zdań o samym temacie powieści. Kilka raz powtórzyłam, że Zaklinacz czasu jest bardzo mądrą lekturą. Cały czas podtrzymuję swoje zdanie. Przyroda nie odlicza czasu, a mimo to jest piękna, nie spóźnia się i na każdym kroku nas zadziwia. Człowiek zaś czas odlicza i przez to jest nieszczęśliwy. Wyobraźcie sobie, że wyrzucacie wszystkie zegarki w domu i polegacie tylko na sobie. Nie patrzycie na biegnące wskazówki, nie macie przed sobą świecących cyfr, nie słyszycie tykania zegara i nic Was nie pospiesza. Czy tak nie byłoby lepiej? Czy nie przyjemnie byłoby na chwilę zgubić rytm życia i pozwolić, aby mijało ono wolniej? Odliczamy godziny do najbliższego wydarzenia, czekamy na wakacje, wspominamy dni, które już minęły, chociaż były tak wyczekiwane, spieszymy się, „trochę więcej czasu”, „ale ten czas szybko biegnie…”, „tyle czasu zmarnowanego!”… Niestety teraz „czas jest na wagę złota”, nie uwolnimy się od tykających zegarów i biegnących wskazówek. Może gdyby człowiek nie zaczął go odmierzać dzisiaj byłoby zupełnie inaczej. Kto wie?

„ – Bóg nie bez powodu wyznacza kres ludzkich dni.
- Co to za powód?

- Żeby nadać każdemu znaczenie.”

Layla, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

"Szubienicznik" - Jacek Piekara - recenzja

"Szubienicznik" to thriller historyczny, który został napisany przez Jacka Piekarę - jednego z najpopularniejszych polskich pisarzy.

Szubienicznik - Jacek PiekaraAkcja powieści dzieje się w XVII-wiecznej Polsce, a dokładnie w ziemskim majątku stolnika Hieronima Ligęzy. Na zaproszenie swojego przyjaciela przybywa tam Jacek Zaremba. Od stolnika dowiaduje się o zagadkowych listach, które ktoś wysłał do ludzi, podając się za pana Hieronima. W wyniku tego fortelu, do majątku przybywają nietypowi goście, skłonni opowiedzieć niezwyczajne historie swojego życia. 

"Szubienicznik" jest jedną z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Mimo to ma jeden minus, a mianowicie to, że do strony setnej, właściwie nic się nie dzieje. Czytając pierwsze sto stron, myślałam, że usnę! Zero jakiejkolwiek akcji. Muszę jednak przyznać, że później autor się zreflektował i tak rozwinął akcję, że aż do ostatniej strony nie mogłam się oderwać. Jestem pewna, że sięgnę po drugi tom! 

Kolejne plusy powieści? Na pewno wspaniała okładka. Czarnowłosy szlachcic o nieziemskim spojrzeniu i tajemniczy Księżyc w pełni, w miejscu jego drugiego oka... Tak, to zdecydowanie przyciąga uwagę. 

Piekara popisał się barwnym językiem, jakby wprost zaczerpniętym ze świata dawnej Rzeczypospolitej. W akcję niepostrzeżenie zostały wplecione różne fakty historyczne, które na pewno pozostaną w pamięci. A może uda się je odtworzyć na sprawdzianie? Thriller historyczny trzyma w napięciu, jest zaskakujący, a równocześnie przyjemny i łatwy w odbiorze. Czego chcieć więcej? Sięgając po "Szubienicznika" i czytając pierwsze strony, byłam pewna, że w recenzji skrytykuję tę książkę, ale oczywiście bardzo się pomyliłam.

Gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści! Jest to dzieło z najwyższej półki, które na pewno Was zachwyci i zmusi do sięgnięcia po drugi tom.

                                                                                                                      Cavallo, lat 14  


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. 

"Wielka księga. Czytam sobie" – Rafał Witek, Agnieszka Tyszka, Joanna Olech, Małgorzata Strzałkowska - recenzja

Wielka księga. Czytam sobie - Rafał Witek
„Wielka księga. Czytam sobie” to zbiór sześciu wyjątkowych bajek dla dzieci – wyjątkowych, ponieważ przeznaczonych do nauki czytania. Chyba każdy z nas wie, jak ważne są te pierwsze przeczytane teksty, jak łatwo się zniechęcić, kiedy z takim mozołem składa się kolejne literki w słowa, a potem zdania, a lektura okazuje się nudna. Warto odpowiednio dobrać  dziecku pierwsze bajki przeznaczone do samodzielnego czytania. Przedszkolak potrzebuje lektury, która zachęci go do zagłębiania się w magiczny świat książek.

W pierwszym opowiadaniu poznajemy złotą papugę, której zaginęło jajo. Z  problemem zwraca się ona do Mai i wspólnie z dziewczynką rozpoczynają długie poszukiwania. W następnych bajkach poznajemy przywary dzieciaków i ich krótkie historie, zaprzyjaźniamy się z psem – detektywem.

Mnie osobiście najbardziej podobało się poszukiwanie z wujem Anatolem skarbu Arubaby. Jak się okazuje z pozoru zwykły dom może kryć w sobie wiele zagadek. Może Wam też uda się je rozwiązać i znaleźć skrzynię skarbów?

Doskonale wiadomo, że w książeczce dla maluchów obok tekstu ważne są ilustracje. I tutaj się nie zawiedziemy. Nad oprawą graficzną każdej bajki czuwała inna osoba, dlatego też rysunki różnią się od siebie, co nadaje im wyjątkowego charakteru.

Uważam, że „Wielka księga. Czytam sobie” może pomagać w rozwijaniu dziecięcej wyobraźni, a także zachęcić najmłodszych do indywidualnego czytania. Warto wspomnieć, że w książeczce utwory podzielone są na dwa poziomy trudności, pierwsze pięć bajek napisane jest większą czcionką, natomiast ostatnia – „Święty Mikołaj” – przeznaczona jest dla wytrwałych czytelników.

Polecam gorąco tę książeczkę, mam nadzieję, że dzieciakom spodoba się przynajmniej tak samo jak mnie.


Lucienne, 16 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.

"Śnieżka musi umrzeć" - Nele Neuhaus - recenzja

Śnieżka musi umrzeć - Neuhaus NeleLato 1997 r. W małym miasteczku dochodzi do okropnej zbrodni. W trakcie dochodzenia śledczy na podstawie zebranych dowodów ujawniają kolejne wydarzenia. To z kolei prowadzi do oskarżenia Tobiasa Sartoricesa o zamordowanie dwóch nastolatek – jego byłej i obecnej dziewczyny. Ciał ofiar nie znaleziono, za to narzędzie zbrodni było ukryte na podwórzu domniemanego mordercy. Jednoznaczność kolejnych dowodów wskazała Tobiasa jako winnego. Za oba morderstwa został skazany na 10 lat więzienia.

11 lat później na terenie opuszczonej bazy wojskowej odnaleziono ciało jednej z ofiar. Komisarz Pia Kirchoff od razu dostrzega niejasności w sprawie, której częścią okazały się zwłoki dziewczyny. Postanawia zapoznać się z całą dokumentacją, przy czym odkrywa wiele nieprawidłowości podczas prowadzenia śledztwa. Czyżby skazany nie był mordercą? Komisarz swoje przypuszczenia zdradza tylko przełożonemu, ale ten zajmuje neutralne stanowisko.

Gdy Tobias wraca do swojego domu, zastaje tylko zaniedbany budynek, który kiedyś nazywał domem, i podupadłego na duchu ojca. Od razu zaczyna pracować nad doprowadzeniem całej posiadłości do dawnego stanu. Jak nietrudno się domyślić, morderca nastolatek nie jest mile widziany w swoim rodzinnym mieście. Przez kolejne dni mieszkańcy dają mu jasno do zrozumienia, że nie chcą go w swojej okolicy.

Amelie, młoda kelnerka w jednym z okolicznych barów, postanawia dowiedzieć się jak najwięcej o Tobiasie. Zaprzyjaźnia się z nim i staje po jego stronie. Ale gdy znika, mieszkańcy nie mają wątpliwości, kto za tym się kryje, i wskazują Tobiasa jako winnego. Sprawa ta nie jest jednak tak prosta, jakby się wydawało śledczym. W tym mieście prawie każdy ma coś do ukrycia. Kto zachowa godność, gdy sekrety wyjdą na jaw? Czy śledczym uda się złamać zmowę milczenia mieszkańców i odkryć tajemnicę sprzed 11 laty?

Powieść niezwykle wciągająca, sięgając po nią musisz od razu uwzględnić, że znikniesz z realnego świata na kilka godzin. Polecam wszystkie powieści Nele Neuhaus, mam nadzieję, że Wydawnictwo Media Rodzina wyda wszystkie jej książki.

Polecam, 
Iguana, 14 lat


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Media Rodzina.

"Króliki. Jak się opiekować i zaprzyjaźnić" - recenzja

Króliki. Jak się opiekować i zaprzyjaźnićOto przed Wami poradnik. Nie taki tam zwyczajny poradnik. Jest to ciekawa książeczka, dzięki której możemy dowiedzieć się w bardzo przyjemny sposób jak należy zajmować się naszym królikiem. 

Urozmaiceniem w książeczce są kolorowe obrazki, ułatwiające wykonywanie niektórych czynności, takich jak np. odświeżanie klatki.
Kolejną rzeczą, która jest w tej książce zabawnie ukazana, to dokładnie wytłumaczone wszelkie pojęcia czy czynności. Co jest warte zauważenia to to, że wszelkie wytłumaczenia czy zagadnienia są napisane w bardzo prosty i przejrzysty sposób co pozwala na większe zrozumienie i większą przyjemność czytania. 
Następne urozmaicenie to zdjęcia, dzięki którym możemy się przyjrzeć "jak to naprawdę wygląda". Sama książka jest bardzo krótka, lecz wszelkie ważne i potrzebne informacje dla przyszłych hodowców są w niej zawarte .



Czego możemy się z tej książeczki dowiedzieć? 
Miedzy innymi, jak należy karmić królika i spędzać z nim ciekawie czas; jak go oswoić, aby móc go karmić z ręki; jak powinno się czyścić klatkę, aby królikowi było wygodnie i bezpiecznie.....

Podsumowując - poradnik jest ciekawy, a co za tym idzie, warty przeczytania lub nawet przeglądnięcia. Ładne, kolorowe ilustracje i zdjęcia dodają "atrakcyjności", na samym końcu znajduje się mały słowniczek. 



Myślę, że szczególnie warto ją polecić przyszłym hodowcom, którzy decydują się na zakup królika, jak i osobom, które już je hodują, lecz chcą się nauczyć czegoś więcej. :) 

Ayumi Kyoko, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Jedność.

"Tarabanie w Barbakanie" - Henryk Jerzy Chmielewski - recenzja

Papcio Chmiel, myślę, że to wszystkim dobrze znany pseudonim Henryka Jerzego Chmielewskiego, autora serii komiksów o przygodach Tytusa, Romka i A’Tomka. Ostatnio miałam okazję zapoznać się autobiografią Papcia Chmiela pt. „Tarabanie w Barbakanie”. Książka został wydana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka w 2013 roku.

Tarabanie w Barbakanie - Henryk Jerzy ChmielewskiHenryk Chmielewski zaczyna swoją historię od samego początku, czyli od wybudowania warszawskiego Barbakanu. Po zburzeniu pierwszego Barbakanu, na jego miejscu, po latach staje rodzinny dom autora. Papcio Chmiel opisuje swoje wspomnienia z dzieciństwa, różne zabawy oraz przygody. Świetnie ukazuje realia przedwojennej Warszawy, dzięki czemu można bez problemu wczuć się w klimat miasta. Problemy szkolne, zabawy podwórkowe czy wspólne życie Polaków i Żydów często wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Nastrój zmienił się jednak gdy rozpoczęła się II wojna światowa. Widać jak autor zmienia swoją postawę i staje do walki w obronie ojczyzny.

Ogólnie książka bardzo mi się podobała. Henryk Chmielewski pisze w sposób bardzo plastyczny i przystępny, który nie jest pozbawionym humoru i lekkości. Niewątpliwym plusem tej książki jest również jej wydanie. Kredowy papier i  kolorowa okładka, która zachęca do zapoznania się treścią utworu. Dzieło dodatkowo zostało wzbogacone licznymi komiksami z przygodami Tytusa, Romka i A’Tomka, które stanowią komentarz do opisywanego zagadnienia. Poza tym, autor zamieścił liczne fotografie, swoje i swoich najbliższych, oprócz tego zdjęcia są wzbogacone zabawnymi komentarzami. Dzięki takim zabiegom  „Tarabanie w Barbakanie” staje się jeszcze ciekawsze i bardziej wciągające.

Uważam, że jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów komiksowych przygód Tytusa, Romka i A’Tomka. Autobiografia Henryka Chmielewskiego jest idealną lekturą na mroźne wieczory i zapewniam, że Was nie zawiedzie.


Polecam

Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.