tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 30 października 2013

"Karaluchy" - Jo Nesbø - recenzja

Jo Nesbø, norweski pisarz zasłynął cyklem powieści kryminalnych "Człowiek Nietoperz". Jest znany na całym świecie z powodu swojego talentu literackiego i napięcia, jakie (podobno) tylko on  potrafi zbudować. Dlatego bez wahania sięgnęłam po jego książkę pt. "Karaluchy".

Karaluchy - Jo Nesbø
Bangkok to nie tylko stolica Tajlandii, ale i seksturystyki. Jest to miasto pełne przestępców, prostytutek i wszelkiego zepsucia moralnego, jakie można sobie wyobrazić. Miasto niesamowicie zatłoczone, głośne, brudne, ale też kolorowe i pełne życia.


Przynajmniej dla niektórych.
Bo inni w tym niezwykłym miejscu mogą... stracić to życie.

Kiedy norweski ambasador zostaje znaleziony martwy w podrzędnym hoteliku, do akcji wkracza Harry Hole. Kontrowersyjny detektyw, który nie stroni od alkoholu i innych rozrywek, podejmuje się trudnego zadania - poprowadzenia wyjątkowo delikatnego i skomplikowanego śledztwa, które trzeba utrzymać w sekrecie. 

Mężczyzna odkrywa świat Tajlandii, który jednocześnie fascynuje go i bulwersuje. Musi odnaleźć się w świecie całkiem odmiennym od tego, który zna. Przemierza ciemne zaułki Bangkoku i odkrywa coś, czego nie spodziewał się odnaleźć. Coś, co jak karaluchy nie lubi światła dziennego. Tajemnicę, która skrywa powiązania mafijne i politykę. Morderstwo ambasadora to tylko początek...

Sekrety i skandale.
Kontrowersje i uczucia.

Dokąd zaprowadzi śledztwo Harry'ego Hole'a?

"Karaluchy" to książka inna. Inna, czyli oryginalna, wyróżniająca się spośród innych należących do tego gatunku i intrygująca. Jo Nesbø posiada niesamowity talent. Wciąga czytelnika do swojego świata tak bardzo, że pomimo, iż jest to świat nieprzyjemny, nie sposób się z niego wyrwać. Jest w tej lekturze jakaś moc przyciągania, napięcie, które sprawia, że nie odłożysz jej, dopóki nie rozwikłasz zagadki. 

Na szczególne uwagę  zasługuje kreacja postaci głównego bohatera. Harry Hole jest detektywem, który boryka się ze swoimi problemami i uczuciami. Charyzmatyczna postać, pełna rozterek, skonstruowana jest tak, że można zagłębić się w jej charakter i kibicować z całego serca. 

Zwroty akcji, intrygujące (i bulwersujące) miejsce akcji i przekonywujący bohaterowie. Czego chcieć więcej w dobrym kryminale?


Pauline Veronique, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, 
a do recenzji przekazała nam ją Grupa Wydawnicza Publicat.

wtorek, 29 października 2013

"W imię miłości" - Katarzyna Michalak - recenzja


Katarzyna Michalak stworzyła przepiękną historię o sile miłości w rodzinie. "W imię miłości" udowadnia nam, że więzy krwi są w stanie wygrać z każdą przeciwnością losu.  

W imię miłości - Katarzyna Michalak„W imię miłości” to opowieść o chorej matce (Małgosi Krasce), którą przy życiu trzyma tylko dziecko, małej dziewczynce (Ani Krasce), która swoim uporem obdarzyć by mogła nie jedną dorosłą osobę, dawno zapomnianym kochanku (Nedzie), który przed laty uciekł od problemu, dziadku (Edwardzie), który na nowo obudził w sobie uczucie oraz problemach trapiących tę grupkę przez wiele, wiele lat…

Mała Ania niespodziewanie przyjeżdża do dziadka, do Koniecdrogi, z którym nie widziała się długie lata. On zaskoczony jej nagłym pojawieniem się, nie wie co ma z nią zrobić i jak się zachować. Jak postąpi Edward? Dlaczego dziewczynka przyjechała bez matki?

Wraz z Anią Kraską, jednym pociągiem przyjeżdża mężczyzna, który zatrudnia się u dziadka Ani. Ned, bo tak karze do siebie mówić, jest bardzo tajemniczą postacią, która wprowadza wiele zamieszania. Jakie ma zamiary wobec małej Ani? Co tak właściwie sprowadza go do starego dworu na Jabłoniowym Wzgórzu?
            
Tę książkę wprost pochłonęłam – jest rewelacyjna i nie da się o niej zapomnieć już po przeczytaniu. Momentami wzruszyła mnie aż do łez bo czułam w sobie cierpienie, żal i smutek wylewające się z kart powieści. Jednak z drugiej strony ze słów przemawiają też do czytelnika szczęście i radość, gdy coś się powiedzie. 
Okładkę uważam za jedyny minus tej książki – nie przyciąga wzroku aż tak, jak na to zasługuje powieść.

„W imię miłości” to absolutny „must have” na liście osób, które poszukują wciągających i poruszających, a zarazem mądrych i dających do myślenia powieści. Historia Ani Kraski na pewno ujmie Wasze serca! 


„Lubię opowieści z happy endem, a tę napisało życie, które – jak widać – ma swoje zdanie na temat zakończeń. Wtedy, tamtego lata, wszyscy mieliśmy nadzieję, że najgorsze za nami. Ale los pisze różne scenariusze.”



                                                                                       Lucinda, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

2 urodziny Młodzieżowego Klubu Recenzenta

W październiku odbyły się długo oczekiwane urodziny Młodzieżowego Klubu Recenzenta. Uczniowie Zespołu Szkół Salezjańskich zostali zaproszeni do Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8, aby razem świętować drugą już rocznicę istnienia Klubu. 
Urodziny odbyły się rzecz jasna w bibliotece, a raczej w czytelni, gdzie wszyscy uczestnicy zasiedli przy ustawionych w kształt podkowy stołach i wzięli udział w krótkim wykładzie poprowadzonym przez pana Wojciecha Bonowicza, autora niedawno wydanych „Bajek Misia Fisia”. 

Następnie głos zabrały panie z Wydawnictwa Literackiego i przeprowadziły szybki konkurs, w wyniku którego trójka recenzentów została obdarowana nowymi książkami. Po smacznym poczęstunku (danie na ciepło i wspaniały tort w kształcie książki!) przyszedł czas na prezenty. Każdy obecny na urodzinach recenzent otrzymał wspaniały prezent autorstwa pani Sylwii Puchały, której bardzo serdecznie dziękujemy!
Oprócz prezentów od Wydawnictwa Literackiego oraz wspaniałych notesów i kubków, rozdane zostały nagrody dla najbardziej aktywnych recenzentów. 

Omówiono też statystyki, które mówią, że jest nas już 87 recenzentów, którzy napisali aż 1434 recenzje. Naszego bloga odwiedzono 145368 razy, a stronę Klubu na Facebooku polubiło już 625 osób. Kiedy zakończyły się już wszystkie przemówienia i wręczone zostały wszystkie podarunki, przyszedł czas na integrację między obiema szkołami. Recenzenci wymieniali się poglądami na temat ulubionych książek (powstał nawet krótki film poświęcony ulubionym książkom recenzentów), recenzji, a także swoich szkół, gdyż jak wiadomo ten temat łączy najbardziej.

Trudno było nam się rozejść, więc mamy nadzieję, że za rok, na trzecie urodziny Klubu spotkamy się w niezmienionym, lub jeszcze szerszym gronie i będziemy bawić się równie wyśmienicie.


Ania, 16 lat

”Krąg” - Maths Strandberg, Sara B. Elfgren - recenzja

Powieść napisana przez Mathsa Strandberga i Sarę B. Elfgren pt.:”Krąg” jest bardzo zadziwiającą książką. Straszy jak horror i trzyma w napięciu jak thriller. Ale jedno jest pewne: jej niesamowita i bardzo, ale to bardzo wciągająca fabuła potwierdza, że książka jest świetna. To pierwszy tom cyklu Engelfors.

Krąg - Mats StrandbergSiedmioro uczniów liceum w Engelfors, niemających nic ze sobą wspólnego, ciągnie swoje beznamiętne i pozornie bezproblemowe życie. Jednak nadchodzi dzień, gdy jedno z nich umiera. Wszyscy myślą, że Elias popełnił samobójstwo. Pozostała szóstka jednak podświadomie wie, że tak nie było. Pewnej nocy, kiedy na niebie pojawia się czerwony księżyc jakaś siła kieruje ich do starego, opuszczonego wesołego miasteczka i tam zaczyna się wszystko. 

Minoo, Vanessa, Linnea, Rebecka, Ida i Anna–Karin od tej pory muszą się trzymać razem, bo od tego zależy nie tylko ich życie, ale także życie innych ludzi. Jednakże sprawa się komplikuje, ponieważ Rebeka, która miała im przewodniczyć umiera w podobnych okolicznościach jak Elias. Dziewczyny dowiadują się, że mają niebezpiecznego i bezlitosnego wroga, któremu trzeba stawić czoła. Czy uda im się to? Radzę się przekonać.

Ta książka pozostawiła w moim wnętrzu jakiś ślad i cały czas o niej myślę, nie mogę się od niej uwolnić. Na pewno przeczytam kolejny tom, to pewne. 

Ujmująca treść i bohaterowie zabiorą Cię w drogę przez magię, ale i bardziej "przyziemne" sprawy takie jak zaufanie, przyjaźń i miłość. Naprawdę zachęcam do przeczytania tej książki, do poznania jej specyfiki i zadziwiającego charakterku.


Monia,  14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

"Na zawsze wygnańcy" - Fiorella de Maria Nash - recenzja

"Na zawsze wygnańcy" to powieść napisana przez urodzoną we Włoszech Fiorellę de Marię Nash. Oryginał został wydany nie tak dawno, bo w 2011 roku.

Na zawsze wygnańcy - Fiorella de Maria NashKsiążka zaczyna się w momencie, gdy główna bohaterka, Warda, uratowana z katastrofy morskiej, leży ciężko ranna na łóżku i postanawia się wyspowiadać. Przybywa ksiądz. Spowiedź Wardy to przepiękna i wzruszająca opowieść, o losach niewolnicy, którą była.

Wydarzenia opisane w powieści są fikcyjne, ale oparte na historycznych relacjach. Niektóre postacie, które istniały naprawdę, to duchowny Pierre Dan i pirat Ibrahim Reis. Na początku w książce nie wiadomo było, co się dzieje, bo autorka wszystko pomieszała, ale po kilku pierwszych rozdziałach wszystko było już "ok". Powieść trochę trudna do zrozumienia, na pewno zmuszająca do myślenia. Mimo iż akcja dzieje się w XVII wieku, nie jest to nudna książka historyczna. 

Fiorella de Maria Nash świetnie oddała klimat i nastrój epoki, zadbała o to by w "Na zawsze wygnańcach" można było doszukać się informacji o kulturze i zwyczajach ówcześnie żyjących ludzi. Bardzo wartościowe są również opisy przeżyć bohaterów, które uwiarygodniły to, co się w powieści dzieje.

"Na zawsze wygnańcy" to książka, którą polecam przeczytać, ale ostrzegam, że nie spodoba się ona osobom szukającym lekkich i nie zmuszających do chwili zadumy lektur.

Cavallo, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Promic.

"Pradawna stolica"- Michael J. Sullivan- recenzja

Pradawna stolica - Michael James SullivanWitajcie książkomaniacy! 

Jak każdą moją recenzję rozpoczynam, krótkim cytatem z książki i muszę przyznać, że ten oto cytat trafił w sedno całej sprawy. "...,która wydawała się ciężka i przytłaczająca". Bardzo mi przykro, że muszę tak osmolić książkę, ale ostrzegam! Jeśli sięgacie po tę oto publikację przygotujcie się na miesiąc zagłębiania się w nią całkowicie. Książka w niektórych momentach jest trudna do zrozumienia i odrobinę nudna, ale na szczęście rzadko zdarzają się momenty całkowitego osłupienia.
  
Gdy królestwo atakuje armia elfów, Impertorka Modina postanawia wysłać grupę najlepszych ludzi w celu odnalezienia miasta z mitów i baśni - Percepliquis. 

Jednak czy właściwa osoba zasiadła na tronie? 
Czy to ona ma prawo do wymierzania tak odpowiedzialnego zadania? 
A może jest inny władca, który z niecierpliwością oczekuje na inny rozwój wydarzeń? 

Cała książka wydaje się być w większości ciekawą, ale również ciężką w odbiorze i pełną średniowiecznych zwrotów.. 
    
Mam nadzieję, że spotkam jeszcze wiele, wiele ciekawszych książek, które wciągną mnie jak również i Was! Do następnego razu, czytelnicy ;)


Bestseller, 13 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 28 października 2013

"Francja elegancja" - Anna Bryga - recenzja


„Francja elegancja”- ten tytuł nasuwa na myśl słowa takie jak: zachwyt, dostojność, piękno, wyrafinowanie itp.  Jednak Anna Bryga skutecznie przekonuje, że nie ma nic bardziej mylnego!

Francja-elegancja - Anna Bryga Ta książka obnaży przed Wami codzienne życie Francuzów na południu Francji, a „przewodniczką” w tym wszystkim będzie młoda kobieta o imieniu Ania (przyjechała do Lyonu na stypendium, aby rozpocząć następne studia). Na kolejnych stronach będziecie mogli przeczytać jak Annie żyje się w obcym kraju i rozmawia w obcym języku. Znajdziecie tu anegdotki, które nie dość, że przełamują dotychczasowe utarte stereotypy, to także doprowadzają do łez ze śmiechu. Najsilniej jest tu ukazana relacja kobieta – mężczyzna na polu koleżeńskim, przyjacielskim i miłosnym. Ten wątek z pewnością spełni oczekiwania każdego czytelnika, nawet tego wybrednego. 

Czymś co na pewno zaskakuje w tej książce jest język ponieważ jest bardzo bezpośredni, a momentami lekko wulgarny. Wulgarne słowa są (moim zdaniem) zdecydowanym minusem tej książki bo uważam, że nie pasują do głównej bohaterki i są tu wpasowane trochę na siłę. I drugim minusem są zbyt liczne informacje w nawiasach przez co zdania są za długie i trudno je zebrać w całość, a po kilkunastu stronach są po prostu denerwujące. 

Poza tym „Francję elegancję” czyta się bardzo szybko (także dlatego, że ma niewiele stron) i dość przyjemnie. Znajdziecie tu również wspaniale opisane południowe widoki, którym nie sposób się oprzeć.
Polecam osobom, które chcą dowiedzieć się czegoś o życiu Francuzów z tej innej, niekoniecznie ‘grzecznej’ strony. 


                                                                                                                             Lucinda, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej.

czwartek, 24 października 2013

"Błękitny zamek" - Lucy Maud Montgomery - recenzja

Kanadyjska pisarka, Lucy Maud Montgomery kojarzona jest zazwyczaj tylko z serią pt. ,,Ania z Zielonego Wzgórza’’. Jednak napisała wiele innych książek na ,,(…)których wychowały się miliony czytelniczek’’.  Jedną z nich jest właśnie ,,Błękitny zamek’’. Został wydany w 1926.
Błękitny zamek - Lucy Maud Montgomery
,,Valancy Stirling ma trudne życie’’
Akcja książki rozpoczyna się w przeddzień  dwudziestych dziewiątych urodzin Valancy Stirling. Pochodzi ona z rodziny, która dokucza jej z powodu staropanieństwa i brzydoty. Takie były wtedy czasy…  Potrafią oni również przez lata wywlekać stare historie o Valancy (przy okazji zawstydzając ją). Ukojenie znajduje w wyimaginowanym świecie, powstałym już w jej dzieciństwie. Nazywa go ,,Błękitnym Zamkiem’’. Ten wymiar odwiedza, gdy szara rzeczywistość zbytnio ją przygniata.

,,Marzenia pomagały znieść otaczającą nudę i dawały nadzieję na przetrwanie nocy’’.
Valancy na pamięć zna rozkład dnia, ba całego tygodnia, wszystkich rodzinnych uroczystości czy spotkań. Przetrwać rzeczywistość, na szczęście, pomagają jej również książki autorstwa Johna Fostera. Opisuje on w magiczny i wspaniały sposób świat przyrody. Valancy ze zniecierpliwieniem wyczekuje kolejnych powieści.

,,Postanowiła(…)pójść do doktora Trenta w sprawie tych dziwnych bólów serca.’’
Valancy od kilku miesięcy dręczą dziwne bóle w okolicach serca. Oprócz tego odczuwa równie niepokojące zawroty głowy i trudności z oddychaniem. Dziewczyna postanawia wybrać się do doktora Trenta, uważanego za autorytet w sprawach chorób serca. Doktor Trent przekazuje jej tragiczną wiadomość: jest chora na angina pectoris, czyli bardzo poważną chorobę serca, której w tak rozwiniętym stadium nie można wyleczyć. Przy unikaniu stresów, może przeżyć jeszcze tylko rok. Tylko rok.

,,Wiodła bezbarwną egzystencję(…). Przez tyle lat nie przeżyłam jednej prawdziwie szczęśliwej godziny(….)’’
Valancy zdaje sobie sprawę, iż zawsze robiła wszystko to, czego oczekiwali od niej inni ludzie. Postanawia zmienić swoje życie, i to szybko, bo nie ma za dużo czasu. Od tamtej pory mówi to co myśli, robi to co chce i podejmuje samodzielne decyzje. Poznaje smak wolności, przyjaźni, a w końcu i miłości. Każde nowe uczucie jest dla niej cudownym doświadczeniem, każde szczerze wypowiedziane słowo dowodem niezależności. Valancy w końcu robi coś dla siebie. Mimo wszystko, wciąż wisi nad nią wyrok śmierci.

,,Błękitny zamek’’ to wzruszająca opowieść o marzeniach, stereotypach, przyjaźni i miłości. Nie mogłam się od niej oderwać. Mimo, iż powieść napisana została w pierwszej połowie XX wieku, nadal świetnie się ją czyta. Polecam wszystkim tym, którzy pragną poznać bliżej twórczość Lucy Maud Montgomery, ale również tym, którzy chcą przenieść się do Błękitnego Zamku. Podejrzewam, iż każdy ma takie magiczne miejsce do którego przenosi się, gdy już nie może wytrzymać w naszej rzeczywistości. A więc… zapraszam do Błękitnego Zamku.


Katia, 13 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.

"Norweski dziennik 2 - obce ścieżki" - Andrzej Pilipiuk - recenzja

Norweski dziennik 2: Obce ścieżki
Andrzej Pilipiuk najbardziej znany jest z cyklu opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza. Debiutował opowiadaniem Hiena, w którym po raz pierwszy pojawiła się postać Jakuba. Od tego czasu Pilipiuk napisał kilkadziesiąt innych opowiadań z tego cyklu, wydanych w siedmiu zbiorach). Dziewięciokrotnie nominowany do nagrody im. Janusza A. Zajdla, uhonorowany nią w 2002 roku za opowiadanie Kuzynki, które rok później roku rozwinął w powieść. Dwukrotnie zajął trzecie miejsce w głosowaniu na nagrodę Nautilus. Ponadto uhonorowany Pucharem Bachusa i Srebrną Muszlą. W 1998 roku nominowany do Śląkfy, nagrody Śląskiego Klubu Fantastyki w kategorii "Pisarz roku".

Tom II Norweskiego dziennika jest kontynuacją historii 16-letniego chłopaka, Tomka Paczenki, który cierpi na amnezję pourazową. Przede wszystkim próbuje się dowiedzieć kim jest, bo na pewno nie można nazwać go zwyczajnym nastolatkiem. Znajdziemy tu również wątki obyczajowe oraz wątek w którym występuje Maciek Wędrowycz, wnuk Jakuba Wędrowycza, który jest przyjacielem Tomasza.

W tym tomie niewiele się wyjaśnia, co pozostawia po sobie ogromną pustkę. Największą uwagę przyciągają bohaterowie, pomimo, że jest ich cała plejada to każdy jest zajmującą osobliwością. Jak zwykle Andrzej Pilipiuk bardzo sprawnie prowadzi nas przez wszystkie wątki, a nie nużący styl sprawia, że wręcz "pochłania" się książkę.

Intrygi, czarny humor i fascynujący bohaterowie - to jedne z wielu zalet "Norweskich dzienników". Cały cykl jest skierowany do miłośników tajemnic i kryminałów niezależnie od wieku. Szczerze polecam całą twórczość Andrzeja Pilipiuka.


Rimma, 18 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów.

"Pierwszy śnieg" - Jo Nesbo - recenzja

Jo Nesbo to najpopularniejszy norweski autor powieści kryminalnych w Polsce. Twórca niesamowitych, niedawno sfilmowanych „Łowców głów” oraz serii 9 książek z komisarzem Harrym Hole. „Pierwszy śnieg” to siódma z kolei powieść z tym bohaterem, w Norwegii uznana za najlepszą książkę 2007 roku. 

Pierwszy śnieg - Jo NesbøPo jej lekturze, nie dziwię się, że została tak wysoko oceniona. Jak zwykle u tego autora, mamy do czynienia z mrocznym, chwilami mrożącym krew w żyłach, kryminałem. Przebiegły, potworny, seryjny morderca sieje śmierć, głównie na terenie Oslo i Bergen. Początkowo policja dostaje tylko zgłoszenia o tajemniczych zniknięciach kobiet, które nagle opuszczają swoje domy, pozostawiając ukochane dzieci i mężów. Harry zauważa, że ich częstotliwość rośnie a wkrótce dostrzega prawidłowość, że zniknięcia mają miejsce w dniach, gdy spadł pierwszy śnieg. W dodatku pod oknami zaginionych kobiet ktoś ulepił bałwana, który sprawia niepokojące wrażenie. 

W tym czasie Harry otrzymuje anonimowy list z pytaniem, kto ulepił bałwana. Jednocześnie pracę w komendzie w Oslo podejmuje nowa policjantka śledcza z Bergen, Katrine Bratt. Wkrótce zostaje znaleziona w lesie głowa jednej z zaginionych kobiet. Harry wraz z Katrine i dwoma kolegami tworzy zespół śledczy. Nikt już nie ma wątpliwości że zaginione kobiety zostały zamordowane. Policjanci mają 2 cele : złapać jak najszybciej mordercę, by przerwać to pasmo zbrodni oraz odnaleźć zwłoki tych kobiet. Jak już wiemy z poprzednich powieści serii, komisarz Harry Hole, chociaż jest postacią mocno kontrowersyjną, jest najlepszym detektywem w kraju, miłośnikiem dobrej muzyki i dobrego filmu. Kiedyś odbył nawet szkolenie w FBI i ma na swoim koncie złapanie seryjnego mordercy w Australii. Niestety, ma także ostry problem z alkoholem i do tego nieuporządkowane życie osobiste. Wciąż darzy uczuciem dawną partnerkę Rakel i próbuje zastąpić ojca jej synowi Olegowi. Sytuacji nie ułatwia fakt, że i Rakel nie zerwała z nim więzów do końca. Ta emocjonalna huśtawka nie wpływa na szczęście na przebieg śledztwa. Choć i tu nic nie wydaje się proste. 

Autor kluczy, podaje mylne tropy i kiedy sądzimy, że zagadka została rozwiązana, tak naprawdę poznaliśmy tylko jej drobną część a sprawca zwany Bałwanem wciąż zbiera krwawe żniwo. Osoby, które mogą posiadać istotne informacje giną. Tożsamość zbrodniarza pozostaje tajemnicą prawie do końca a kiedy ją poznamy, doznajemy szoku. Akcja powieści toczy się w mrocznym, zimnym listopadzie, w typowym skandynawskim klimacie. Ta aura powoduje, że odtąd będziemy już podejrzliwie spoglądać na śnieżne bałwany. Z niecierpliwością natomiast sięgniemy po następną książkę Jo Nesbo z komisarzem Harrym Hole w roli głównego bohatera. 


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, 
a do recenzji przekazał nam ją Publicat. 

Kevin, 16 lat

wtorek, 22 października 2013

„Rozrywki Mikołajka” - recenzja

Rozrywki Mikołajka„Rozrywki Mikołajka” to nowy zbiór historii  o tytułowym bohaterze - małym urwisie - i bandzie jego kolegów. Mikołajek to młody uczeń francuskiej szkoły, który z kolegami przeżywa różne przygody, mniej lub bardziej ekscytujące, stwarzając przy tym różne kłopotliwe sytuacje, po czym stara się wyjść z tarapatów obronną ręką.

Każdy w grupie jest inny i podsuwa inny pomysł na wyście z trudnych sytuacji. Koledzy często się kłócą, niekiedy biją, ale w ciężkich chwilach są nierozłączną paczką i bardzo dobrze bawią się w swoim towarzystwie. Książka powstała na podstawie szeregu historii Goscinnego i Sempego, z którymi chyba każdy czytelnik kiedyś się zetknął. W czasie czytania poznajemy też inne postaci, w tym rodziców Mikołajka, panią nauczycielkę oraz Rosoła. Pan Dubon, gdyż naprawdę tak się nazywa, to opiekun szkolny, z którym chłopcy często wchodzą w zatargi.

Książka jest podzielona na dwie odrębne historie. W pierwszej Mikołajek poznaje wydarzenie z młodości swojego taty, gdy ten wygrał złoty puchar na turnieju piłki nożnej. Mikołajek zachęcony wspomnieniami rodzica postanawia również zorganizować zawody. Jednak aby zagrać w upragnionym meczu bohaterowie muszą zmierzyć się z wieloma problemami, w tym karą za rzucanie materiałami wybuchowymi nadaną im przez dyrektora. Na szczęście dzięki pomysłowości chłopców mecz odbywa się. W drugiej części do Mikołajka przyjeżdża kolega z Anglii, żeby doskonalić swój francuski. Mikołajek szybko rozczarowuje się, nie mogąc nawiązać kontaktu z gościem posługującym się obcym mu językiem. Czuje się osamotniony i przeżywa rozterki związane z mieszkaniem u niego zagranicznego przybysza. Z czasem zaprzyjaźniają się jednak i ciężko im się rozstać.

Książka jest pisana prostym, lekkim językiem. Utrzymana jest w pogodnym tonie. Występuje w niej duża dawka humoru. Czytając mamy wielokrotnie okazję uśmiechnąć się. Brak tu głębokiej treści. Opisane jest w niej codzienne życie ucznia, jego zmaganie się z niesprawiedliwością związaną z zadawanymi przez opiekuna w szkole karami, czy też szlabanami od rodziców. Na uwagę zasługuje oprawa graficzna książki. Na każdej stronie są duże, kolorowe ilustracje, odnoszące się do tekstu. Jednak osobiście wolę wcześniejsze wydania historii o Mikołajku, w których zamiast barwnych obrazków były czarno-białe ryciny. Pisana jest dużą czcionką, w sposób prosty i przejrzysty.

Uważam, że jest to lektura przeznaczona dla każdego czytelnika bez względu na wiek. Polecam również inne książki o małym rozrabiace i jego kolegach.


NiecnyOm, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.





                                                                                           

"Błazen królowej" - Philippa Gregory - recenzja

Po lekturze „Kochanic królaPhilippy Gregory sięgnęłam po kolejną pozycję tej wyjątkowej autorki. „Błazen królowej” opisuje dwór angielski tuż po śmierci Henryka VIII Tudora. Zmarły władca Anglii ustanowił następcą tronu swojego jedynego syna Edwarda.

Błazen królowej - Philippa GregoryDługo oczekiwany męski potomek Henryka urodził się dwunastego października 1537 r. Dziecko Jane Seymour, trzeciej żony króla, która zmarła na skutek gorączki popołogowej dwanaście dni po wydaniu na świat jedynego syna władcy, jest bardzo chorowite. Już od urodzenia Henryk pragnął mu zapewnić jak najlepsze warunki. Mały książę był uznawany za najczystsze i najlepiej strzeżone dziecko w królestwie. Henryk panicznie bał się, że mógłby stracić jedynego prawowitego dziedzica. Głównie z tego powodu już od dnia swoich narodzin Edward był tytułowany księciem Kornwalii, od kilu dni po urodzeniu księciem Walii, a w wieku 9 lat, po śmierci ojca, został królem Anglii. Jednak w jego imieniu do ukończenia 18 roku życia władzę miała sprawować szesnastoosobowa Rada Regencyjna.

Podczas lektury poznajemy realia panujące na angielskim dworze z punktu widzenia  Hanny. Jest ona córką żydowskiego drukarza, który wyemigrował na Wyspy, uciekając przed prześladowaniami Hiszpańskiej Inkwizycji. Razem z ojcem prowadzą niewielki sklepik, w którym sprzedają książki. Dziewczyna ma wyjątkowy dar, który ujawnia się podczas wizyty dwóch uczonych z pałacu Whitehall. 
Jaki? Tego dowiemy się czytając powieść.

Nie tylko ta niesamowita umiejętność wyróżnia ją spośród zwykłych nastolatek w Anglii. Hanna Green, od czasu ucieczki z  Hiszpanii, ubiera się w męskie ubrania ze strachu przed Inkwizycją. To przez nią, przez Inkwizycję, jej matka została spalona na stosie za praktykowanie wiary innej niż przyjęty przez ogół społeczeństwa katolicyzm. Podczas wizyty lorda Roberta Dudleya czternastolatka zostaje oddana na dwór królewski. Ma tam zająć posadę błazna, aby umilić młodemu, umierającemu już królowi ostatni czas pozostały mu na tym świecie. Hanna zostaje wplątana w toczące się za plecami króla potyczki o sukcesję do tronu. Dziewczyna ma być szpiegiem Roberta, na co przystaje, ponieważ skrycie podkochuje się w lordzie. Podczas pobytu Hanny na dworze poznajemy Marię I Tudor, córkę Katarzyny Aragońskiej i jej przyrodnią młodszą siostrę Elżbietę, córkę Anny Boleyn. 

Jedną z pierwszoplanowych bohaterek jest Maria I Tudor, częściej znana jako Krwawa Maria. Pewnie większość z Was słyszała historię tej heretyczki. Maria była zagorzałą katoliczką, w obronie swojej  wiary zabiła wiele tysięcy osób, które odważyły się jej sprzeciwić. W Anglii sprawowała rządy zaraz po śmierci Edwarda VI, w latach 1553-1558. Pomimo odmiennych religii jej i brata (kontynuował on wiarę swojego ojca, anglikanizm), miała z nim stosunkowo dobry kontakt. W każdym razie o wiele lepszy, niż z Elżbietą.
Druga postać, grająca znaczną rolę w powieści to Elżbieta I Tudor, zwana Elżbietą Wielką, Królową Dziewicą, bądź Glorianą. Była ona ostatnią z rodu Tudorów królową Anglii po śmierci siostry Marii Tudor w 1558 do 1603 roku, kiedy zmarła.

Cały ten okres panowania rodzeństwa, walkę o sukcesję i towarzyszące temu sytuacje opisała w swojej książce Philippa Gregory. Mimo, że jest to dopiero druga książka tej autorki, którą miałam przyjemność przeczytać, już jestem pod wrażeniem niesamowicie realnego języka pisarki. Wcześniej, czytając różne fora spotkałam się jedynie z pozytywnymi opiniami na jej temat. Postanowiłam się sama przekonać. Teraz, po lekturze dwóch z jej powieści mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najbardziej utalentowanych autorek, z których książkami miałam do czynienia. Już od pierwszej strony przenosimy się do tamtych czasów. Dzieje się tak, dzięki temu, że Philippa umiejętnie używa staro angielskich zwrotów. Ale wbrew pozorom, nie przeszkadza to w lekturze powieści, tylko jeszcze bardziej ułatwia wczucie się w jej szesnastowieczny klimat.

W książce połączone zostały postaci historyczne z fikcyjnymi. Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Hanna Green, silna, odważna i naprawdę wyjątkowa osobowość. Taka… inna od kobiet, które zwykle mamy okazję spotkać w powieściach historycznych. Nie jest delikatną, nieśmiałą niewiastą zapatrzoną w przystojnego królewicza i myślącą jedynie o sukniach i zabawach. To jedna z silnych, zdecydowanych kobiet, które kreuje w swoich powieściach Philippa Gregory. Akcja powieści toczy się szybko, z każdą stroną napięcie rośnie, aż trudno odstawić książkę choć na chwilę.

„Błazen królowej” jest kolejną z serii niesamowitych powieści o dynastii Tudorów, autorstwa Philippy Gregory. Zdecydowanie polecam!

Ananaska, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Książnica, a do recenzji otrzymaliśmy ją od Grupy Wydawniczej Publicat.

"Zeszyt z aniołami" - Monika Madejek - recenzja

Monika Madejek jest autorką książki dla dzieci, pt. „Zeszyt z aniołami”. Utwór został wydany w 2013 roku nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Zeszyt z aniołami - Monika MadejekKsiążka opowiada o losach dziesięcioletniego Kajtka. Chłopiec mieszka z rodzicami i dwójką rodzeństwa, do tego ma trójkę przyjaciół i zwariowaną babcię. Pewnego dnia Kajtek dostaje nietypową pracę domową - ma przez dwa miesiące prowadzić dziennik. Dziesięciolatek podchodzi do swojego zadania z ogromnym entuzjazmem, gdyż w przyszłości ma zamiar wydać własna autobiografię. Właśnie dlatego chłopiec bardzo skrupulatnie opisuje każdą swoją przygodę. A nie jest ich mało! Oczywiście, we wszystkie śmieszne incydenty zamieszani są przyjaciele Kajtka. 

Adaś - ogromny fan wyśmienitej kuchni mamy chłopca - zawsze jest tam, gdzie można dostać coś smakowitego. Sławek, o którym warto wspomnieć, że jest dziewczyną i naprawdę ma na imię Beti. Jednak Beti jest zadeklarowaną "chłopiarą" i woli być nazywana Sławek. Zostaje jeszcze Anka, którą Kajtek nazywa „przyjaciółką z obowiązku”, gdyż jest starszą siostrą Adasia. 
Ale najbardziej zwariowana i niepowtarzalna jest babcia, pełna wigoru i energii postanawia zaszaleć!

Co wymyśli nieprzewidywalna babcia?
Jakie przygody spotkają przyjaciół?

Autorka w sposób bardzo zabawny i ciekawy przedstawiła losy chłopca, jego rodziny i znajomych. Cały utwór został napisany w formie dziennika. Monika Madejek tak dobrała język i styl pisania, że czytelnik ma wrażenie jakby naprawdę czytał dziennik napisany przez dziesięciolatka. Autorka dużą wagę przywiązuje do aspektu kulinarnego. Na końcu książki autorka umieściła przepisy mamy Kajtka na różne potrawy. Warto również zwrócić uwagę na fantastyczne wydanie utworu. Gruba i kolorowa okładka oraz liczne ilustracje, autorstwa Ewy Beniak-Haremskiej, sprawiają, że lektura staje się jeszcze przyjemniejsza.

Polecam „Zeszyt z aniołami” wszystkim, którzy uwielbiają przygody Mikołajka. Obydwie pozycje są do siebie podobne pod niektórymi względami i gwarantuję, że wszystkim fanom Mikołajka przypadnie do gustu książka Moniki Madejek.



Tilia, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. 

"Wyznania magika" - Darren Brown - recenzja

Wyznania magika - Derren BrownZanim zacznę właściwą recenzję, słów kilka o tym dlaczego w ogóle wziąłem tę książkę do recenzji. Otóż powód jest stosunkowo banalny - rozpoznałem autora; większość z nas ma swoich ulubionych pisarzy, bądź tych, których czyta. Ktoś mógłby zadać teraz pytanie po co o tym najbardziej znanym powodzie pisać? 

Może dlatego, że znałem Derren'a z zupełnie innej strony, a mianowicie jako showman-a, który prowadził kilka programów w brytyjskim BBC powiązanych z iluzjami i sztuczkami m. in. "Tricks of mind", które mnie osobiście urzekły. To co go natomiast wyróżniało od wszystkich ulicznych magików, to ogromna wiedza na temat psychologii, a także matematyki. Będąc osobą z fotograficzną pamięcią Derren ma potencjał, który posiada niewiele osób na ziemi. Bardzo często dyskutując  o osobach z tego rodzaju pamięcią, poruszany jest problem, w jakim procencie wykorzystujemy nasze mózgi. Ja osobiście uważam, że ten Magik posługuje się niewyobrażalnymi pokładami tego narządu. Żeby zbytnio nie odbiegać od samej recenzji dodam tylko, że w książce Derren bardzo często nawiązuje do swojego życia, do tego co sprawiło, że tak a nie inaczej rozwinęły się jego predyspozycje. 

Pozycja ta jest bardzo ciekawą wędrówką w zakamarki głowy Browna, pokazuje nam on jak z jego perspektywy wyglądają widzowie. Co musi zrobić, żeby ich oczarować, z czym każdy magik musi się zmierzyć, żeby stać się prawdziwym artystą. Jest to naprawdę interesująca lektura pokazująca bardzo różne punkty widzenia nie tylko sytuacji powiązanych z iluzjami ale sytuacji dotyczących zwykłego życia. 

Jako psycholog Derren odsłania nam kulisy ludzkiego myślenia, które przez większość czasu sprowadza się jednak to podążania za schematami. Dlatego tak łatwo nas oszukać :). Żeby nie wystawiać tylko jednej wielkiej laurki książce to dodam, że pojawiają się w niej krótkie wstawki światopoglądowe samego autora, które nie do końca są zgodne z moimi, ale nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze lektury. Dla tych, którzy znają Magika i chcieliby się z tej książki dowiedzieć jak dokonał swoich największych trików mam nie najlepsze informacje. Jak zwykle Iluzjonista nie może odsłonić całej prawdy. Derren podał nam w swojej książce kilka wskazówek z czego korzysta przy tworzeniu iluzji, na czym opiera się psychika widza, jak wykonuje się prostsze sztuczki natomiast nie wyjawił jak zrobić przekręt w totolotka czy jak oszukać ruletkę. Kto wie może dowiemy się tego w następnej książce.

Serdecznie polecam!

Deaveroman, lat 20

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

"Podarunek" - Danielle Steel - recenzja

Danielle Steel to autorka ponad 120 książek przetłumaczonych na aż 43 języki i wydanych w 69 krajach na całym świecie. Miliony kobiet na całym świecie ją pokochały.

Rodzina Whittakerów przeżywa Boże Narodzenia w bardzo radosnej atmosferze. Mała Annie potrafi rozśmieszyć innych, jest po prostu aniołkiem. Jej brat, o dziesięć lat starszy, Tommy ją uwielbia, a rodzice nie wyobrażają sobie bez niej życia. Lecz w dniu Wigilii wydarza się tragedia. Mała Annie gorączkuje, traci przytomność i trafia do szpitala. Tam mały aniołek umiera. Nikt z rodziny nie może się podnieść po tragedii, przez rok żyją osobno, zamknięci w sobie…

Maribeth to urocza, grzeczna  ułożona dziewczyna. Pilnie się uczy i marzy o tym, aby udać się na studia, lecz jej ojciec jest temu przeciwny. Ojciec Maribeth to prawdziwy tyran, jej matka żyje pod kloszem, a sama Maribeth nie żyje tak jakby chciała, gdyż ojciec jej wszystkiego zabrania. Zbliża się bal wiosenny, na który Maribeth idzie ze swoim klasowym kolegą, którego za bardzo nie lubi. Na balu tym poznaje najprzystojniejszego chłopaka w szkole, któremu za bardzo zaufała i wpadła…
Los sprawia że Tommy i Maribeth spotkają się, a to zmieni ich życie…

"Podarunek" Danielle Steel to piękna, wzruszająca książka. Historia rodziny Whittakerów naprawdę porusza. Czytając można sobie uświadomić dlaczego niektórzy ludzie - nawet takie małe dzieci umierają - odchodzą od nas.  W książce Maribeth pięknie określa śmierć małej Annie : „ Może są w naszym życiu tylko gośćmi?... Spełniają swoją rolę szybciej niż inni… Nie muszą żyć sto lat aby czegoś dokonać.[…] To trochę tak, jakby zatrzymywali się przy nas na chwilę i coś nam dawali, coś cennego, dobrego, jakąś mądrość: właśnie po to przybywają na ten świat.”

Historia opowiedziana przez autorkę jest bardzo pięknie opisana, a zarazem bardzo realnie. Mówi o podejmowaniu trudnych decyzji, uważanych w naszym społeczeństwie za nienormalne wręcz nieprzyzwoite. Według mnie Maribeth zrobiła dobrze, a jej postępowanie ukazane w książce może nas wiele nauczyć. Jeżeli chcesz wiedzieć co zrobiła Maribeth to musisz przeczytać tę książkę, na pewno poświęconego jej czasu nie uznasz za stracony!

                                                                                                                             Grazia, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

poniedziałek, 21 października 2013

„Trzy razy tak” - Janusz Rudnicki – recenzja

Janusz Rudnicki urodził się w 1956 roku w Kędzierzynie-Koźlu. Był działaczem „Solidarności”, internowano go po wprowadzeniu stanu wojennego. Od 1983 roku mieszka w Hamburgu, gdzie studiował slawistykę i germanistykę. Od lat publikuje swoje Listy z Hamburga” w miesięczniku „Twórczość”. Fragmenty książki ”Trzy razy tak!” po raz pierwszy ukazały się w ‘Gazecie Wyborczej”. Za swoją twórczość Rudnicki był nominowany do wielu nagród literackich.

Trzy razy tak! - Janusz RudnickiKsiążka ”Trzy razy tak! ”jest dedykowana pierwszej żonie i synom. Pojawia się w niej kilka czarno-białych fotografii, z których parę pochodzi z archiwum Rudnickiego. Składa się z trzech większych rozdziałów i siedmiu opowiadań. Poszczególne utwory nie są ze sobą powiązane. Książka stanowi nawiązanie do życia i twórczości Autora. 

W wielu miejscach nawiązuje do Jego przeżyć z dzieciństwa, do rodzinnego miasta i nagród, do których był nominowany oraz do licznych podróży po Europie i innych kontynentach. Czytelnik wędruje z bohaterem po zapadłych wsiach i dużych metropoliach, przemieszcza się różnymi środkami transportu mniej lub bardziej konwencjonalnymi. Można dopatrzyć się wielu podobieństw pomiędzy Autorem książki i wykreowaną przez niego postacią, która także jest pisarzem. Bohater przemieszczając się z miejsca na miejsce sprawia wrażenie zagubionego i nieprzystosowanego do otoczenia, pomimo usilnych prób nawiązania kontaktu, czuje się wyobcowany.

Książka przepełniona kąśliwymi komentarzami i ekscentrycznym humorem, który niekiedy wydaje się nieco wulgarny. W niewybrednych słowach Autor ustami bohatera wypowiada swoje zdanie o polskiej rzeczywistości. Jest przy tym krytyczny i drwiący, używa nietypowych metafor i kolokwializmów. W niektórych częściach książki, gdy wspomina rodzinny dom lub żonę, przebija nieco depresyjny nastrój. Pisze też o swoich kontaktach z matką, z którą ma niecodzienne relacje.

Już po przeczytaniu pierwszych zdań odnosi się wrażenie, że jest to utwór nietypowy, jednak chce się poznać treść kolejnych stron. Autor ma duży dystans do siebie i opisywanych wydarzeń. Codzienne zjawiska i wydarzenia przedstawia w sposób niecodzienny. Skupiając się na prozaicznych wydarzeniach, opisuje je w sposób niezwykły, roztrząsając każdy szczegół, stosując porównania, których zazwyczaj nie używa się do danego zjawiska. Książka bardzo specyficzna, trudna w odbiorze dla czytelnika, który nie zna biografii Autora i polskich realiów. 
                                                                                                               

                                                                                                                        NiecnyOm, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

"Ogród wieczornych mgieł" - Tan Twan Eng - recenzja

Ogród wieczornych mgieł
Czy byłeś kiedyś w  Japonii? Nie? Mimo to chciałbyś poznać kulturę Dalekiego Wschodu? Ta powieść jest właśnie dla Ciebie.

Ogród wieczornych mgieł jest powieścią przedstawiającą  historię młodej kobiety Yun Ling, która na swojej drodze napotyka znakomitego projektanta ogrodów Aritomo. Jej wielkim marzeniem jest, aby Aritomo zaprojektował dla niej ogród. Czy kobiecie uda się urzeczywistnić to marzenie? Dowiedzieć się tego możecie czytając kolejne strony powieści.

Osobiście powieść nie zafascynowała mnie, choć zrobiła na mnie wrażenie. Ciężko się ją czyta, z uwagi na trudne nazewnictwo, obco brzmiące nazwy i dość monotonny wątek Yun Ling i Aritomo.
Mimo, że historia dwojga głównych bohaterów nie porwała mnie, uważam, że autor świetnie zarysował tło wydarzeń. Powieść  ukazuje  nam kulturę Japonii, piękne krajobrazy - pola herbaciane, oraz przybliża nam tamtejszą  politykę.

Dzięki lekturze książki możemy poznać bardzo ciekawą interesującą i jakże odmienną od naszej kulturę Dalekiego Wschodu. Już na pierwszych kartach powieści wspólnie z bohaterem bierzemy udział w piciu herbaty i rozmowie. Jednak nie jest to zwyczajne wypicie napoju. W Japonii jest to wręcz ceremonia. W tym momencie zaczynamy zdawać sobie sprawę, jak bardzo nasze europejskie zwyczaje różnią się od tych z Dalekiego Wschodu.

Co jeszcze spodobało mi się w lekturze? Świetny warsztat autora działa na wyobraźnię. Bardziej, niż na historii bohaterów skupiamy się na plastycznie zarysowanych krajobrazach i genialnych opisach miejsc i przedmiotów. Czasem fajnie jest zamknąć się z książką w pustym pokoju i przenieść się w inny świat, a szczególnie, jeśli jest on tak piękny i tak daleki i nieosiągalny wręcz w codziennym życiu. Czy ktokolwiek z nas może mieć pewność, że kiedyś pojedzie do Japonii? Nie.  Dzięki tej powieści mamy szansę choć na te kilka chwil lektury przenieść się do tego tak odległego kraju. Czy warto? Sami zdecydujcie.


Lucienne, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

"Doktor Dolittle i Tajemnicze Jezioro" - Hugh Lofting - recenzja

Doktor Dolittle i Tajemnicze JezioroNa pewno każdy z nas pamięta z dzieciństwa popularną kiedyś serię Hugha Loftinga o Doktorze Dolittle. Ja ostatnio przeczytałam właśnie jego powieść pod tytułem "Doktor Dolittle i Tajemnicze Jezioro."

Pisana jest w pierwszej osobie przez Tomka Stubbinsa, asystenta doktora. Dolittle jest bardzo zapracowany. Prowadzi badania nad nieśmiertelnością, więc namawiany przez swoje zwierzęta i Tomka wyrusza na wyprawę nad Tajemnicze Jezioro, by odwiedzić długowiecznego żółwia, który pamięta czasy sprzed potopu. Towarzyszą mu: Tomek, sowa Tu-Tu, pies Jip, kaczka Dab-Dab, biała myszka Białka, papuga Polinezja, małpka Czi-Czi, wróbel Pyskacz i jego żona Becky oraz prosię Geb-Geb. Drużyna napotyka na swojej drodze wiele trudności i przeszkód, ale nie poddaje się.

Autor doprowadził do wielu zabawnych sytuacji, "namalował" krajobrazy oraz zadbał, aby w książce nie zabrakło mądrych pouczeń i morałów. Mimo wszystko w powieści nie było tego czegoś, co sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem, bez przerwy.
  
Myślę, że każdy może przeczytać tę książkę, ponieważ ma ona w sobie wiele przesłań, które powinnismy znać, a ta powieść doskonale o nich przypomni. Nie jest to, więc tylko książka dla dzieci, ale również dla młodzieży.

Cavallo, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

"Dziedzictwo" - C J. Daugherty - recenzja

Dziedzictwo - C.J. DaughertyPo tragicznych przeżyciach z letniego balu w Akademii Cimmeria Allie nareszcie poznaje prawdę – wie kim jest Lucinda, kobieta, o której nastolatka słyszała już wcześniej. Dowiadując się prawdy Allie musi zaakceptować to, że jej życie zmieni się i nigdy już nie będzie tamtą dziewczyną, która razem z kolegami trafiała na posterunek policji po każdej małej „zabawie” z malowaniem graffiti. Teraz jest Allie Sheridan, uczennicą Cimmerii, dziedziczką dorobku Akademii i wrogiem Nathaniela, który za pomocą Christophera – brata Allie – chce przeciągnąć dziewczynę na swoją stronę. 

Wybranych wspominam miło, aczkolwiek nie tak jak inne książki, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Pierwsza część przygód Allie dostała mnóstwo minusów z mojej strony, ale mimo to wkradła się do mojej czytelniczej duszy. Schemat, głupiutka główna bohaterka i trójkącik miłosny sprawiły, że Wybrani została przeze mnie trochę nisko oceniona i przyznam się, że nie sądziłam, aby druga część mogła okazać się lepsza. Ba, byłam pewna, że pogorszy całkiem przyjemny obraz Wybranych. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy Dziedzictwo sprawiło, że zakochałam się w całej serii.

„Nie można mówić, że coś nie istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie.”

Ten, kto czytał Wybranych pamięta tragiczny koniec letniego balu. Teraz Allie wraca do Cimmerii, gdzie kontynuuje naukę, do przyjaciół i do swojego chłopaka. Miło było znów wkroczyć do świata Allie i przywitać się ze znajomymi bohaterami. Kurczę, bardzo chciałam znaleźć jakieś minusy już na samym początku Dziedzictwa, ale takich nie było! Równocześnie pomyślałam „Przecież ta książka nie może ci się spodobać. Pamiętasz Wybranych? Pierwsza część wcale nie przypadła ci do gustu”, ale to był tylko pesymistyczny głos mojego drugiego, czytelniczego wcielenia. Wtedy, kiedy szukałam wad Dziedzictwa odezwała się trzecia wersja mola książkowego, tym razem dobra, która mówiła „A czemu nie? Daj szansę Dziedzictwu, nie patrząc na marne wejście Wybranych. Przecież lubisz spędzać czas z dobrymi książkami!” i tym razem postąpiłam według głosu dobrego czytelnika. Zapomniałam o negatywach pierwszej części i zaczytałam się.

Najlepszą wiadomością było to, że Allie w końcu zmądrzała. Już nie przypominała tamtej bohaterki, która zadzierała nosa, udawała mądrzejszą i ciągle pakowała się w kłopoty. Tym razem spokorniała, a wydarzenia z poprzedniego semestru nauczyły ją pewnych rzeczy – i chwała za to autorce! Chyba nie wytrzymałabym z tamtą Allie. Jej dojrzalsza wersja o wiele bardziej pasowała do trudnej sytuacji uczniów Cimmerii, przygotowujących się na kolejny atak Nathaniela.
Nawet miłosne rozterki Allie nie były tak denerwujące jak wcześniej. Chociaż przeklinam miłosne trójkąciki w młodzieżówkach, to teraz potrafiłam zrozumieć dylemat bohaterki. Owszem, byłam na nią zła kilka razy, ale byłam zła również na Cartera i Sylvaina (SPOILER: z naciskiem na tego pierwszego. KONIEC). Kiedy Allie wpadła w kłopoty bardzo jej współczułam. Wynikało to z tego, że ja również wiedziałam jak może czuć się ktoś, na kogo wszyscy dookoła są źli (no ale kto nie był w takiej sytuacji?). Kilka razy zakręciła mi się łezka w oku. Na szczęście mądrzejsza, dojrzalsza Allie potrafiła przyznać się do błędu, powiedzieć prawdę i ponieść konsekwencje swoich czynów. Odwaga dziewczyny także miała duże znaczenie dla jej postawy. W Wybranych Allie udawała odważną – tutaj nią się stała.

Zdanie zmieniłam również o Carterze i Sylvainie. Sytuację jednego i drugiego można było lepiej zrozumieć w Dziedzictwie. Obu polubiłam, a pragnę zaznaczyć, że w pierwszej części nie darzyłam ich sympatią. Trochę smutno było mi z powodu Cartera i tego, co się działo, z kolei Sylvainowi niekiedy współczułam. I o to kolejny dowód na to, jak zmieniło się moja opinia na temat sagi Wybrani – polubiłam trójkącik (Layla, przecież to niedopuszczalne w twoim wypadku! Co się z tobą dzieje?).

„ – Myślisz, że… powinnam… - Zamilkła, nie wiedząc, o co chce zapytać. Nicole jednak bez wahania odpowiedziała na jej pytanie.
- Wydaje mi się, że nieraz myślenie szkodzi. Czasem musisz posłuchać serca i zaufać instynktom.”

Akcja nabiera tempa. Oprócz problemów związanych z Nathanielem, są również niewyjaśnione sprawy między Christopherem a jego siostrą. W dodatku Allie musi często kłamać przed przyjaciółmi i to także prowadzi do kłopotów… W Dziedzictwie jest dużo rodzajów akcji – akcja w szkole, akcja w życiu prywatnym Allie oraz akcja powiązana z obecnością Nathaniela. Na nudę w kontynuacji Wybranych nie można narzekać! Co jak co, ale w tej książce ciągle coś się działo i to jest kolejnym plusem kolejnych przygód Allie. Och, byłabym zapomniała! Przygotujcie się na wstrząsające, emocjonujące i nieoczekiwane zwroty akcji. Możecie też przygotować kilka chusteczek higienicznych lub po prostu… po prostu… no nie wiem! Jaka jest wasza metoda na powstrzymywanie łez przy książkach? Tak? Świetna! A więc właśnie tak róbcie!

Warsztat pisarski pani Daugherty nie zmienił się. Tak jak w poprzedniej części czyta się bardzo szybko, lekko i bez problemów, a jest to zasługa młodzieżowego języka i bardzo dobrego stylu autorki. Czasami zastanawiałam się jak autorka uzyskała taki efekt. Próbowałam pisać równie lekko i możliwie jak najprościej, ale… nie da się! Pani Daugherty wyszło to wspaniale.

Okładka prezentuje się o wiele lepiej od poprzedniej. Widząc ją po raz pierwszy miałam ogromne wątpliwości, ale po przeczytaniu Dziedzictwa stwierdziłam, że idealnie oddaje klimat drugiej części. Ciemne kolory bardzo dobrze spełniają swoje zadanie!

Podsumowując:

Przygotujcie się na dużo pozytywnych stron Dziedzictwa, świetną akcję i lepszą, dojrzalszą wersję kilku bohaterów. Jeśli Wybrani nie spełniła Waszych oczekiwań, to jestem w siedemdziesięciu pięciu procentach pewna, że druga część spodoba Wam się bardziej niż pierwsza i wkradnie się do Waszego czytelniczego serca. Ja osobiście mam ogromny sentyment do Dziedzictwa. Dzięki kontynuacji zaczęłam inaczej patrzeć na całą sagę i… chyba ją pokochałam. No dobra – tak, pokochałam ją. Nie „chyba”, nie „może”, a „na pewno”. Druga część prezentuje się o wiele lepiej. I wiecie co? Wciąż nie mogę o niej zapomnieć. Czyżby kolejny kac książkowy?

Layla, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.

„Czerwony Koń” - Patricia Leitch - recenzja

Na początek przedstawię Wam pewien duet: Jinny – energiczna, absolutnie zakochana w koniach dwunastolatka. Mieszka z rodziną w pięknym domu w małej, ale urokliwej miejscowości Finmory; Shanti – wspaniała arabska klacz, niegdyś ocalona przez Jinny. Wydaje się być inna niż zwykłe konie…

W Finmory trwają wakacje. Jinny jest naprawdę szczęśliwa. Razem z Shanti trenują skoki, na dodatek jej najlepsza przyjaciółka, Sue, i jej kucyk, Pippen, są razem z nimi! Najbliższa przyszłość układa się wprost idealnie… Do czasu. Jednego dnia wszystko się sypie. Jinny zupełnie nie wie, co robić! I co do tego wszystkiego mają tajemnicze wierzenia Celtów?!
                
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Jedyne, czego byłam pewna, to schemat „dziewczynka + klacz”. „Czerwony Koń” nie rozczarował mnie, ale też nie powalił. Jest to czwarty tom z cyklu poświęconego przygodom Jinny i Shanti. Nie czytałam poprzednich części, lecz w żaden sposób nie przeszkodziło mi to w lekturze „Czerwonego Konia”.
               
Myślę, że książkę mogę polecić szczególnie tym z Was, którzy szukają lekkiej, niezobowiązującej lektury, którą szybko się czyta, no i oczywiście  wszystkim „koniarzom”!


Karczuś, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, a do recenzji otrzymaliśmy ją od Grupy Wydawniczej Publicat.