tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 27 września 2012

„Ogrody Księżyca” - Steven Erikson - recenzja



Steven Erikson jest autorem jednej z najlepszych serii fantasy -„Malazańskiej Księgi Poległych”. Barwna, epicka powieść napisana z olbrzymim rozmachem rozpoczyna się właśnie „Ogrodami Księżyca”.

 „Imperium karmi się krwią swoich żołnierzy.” Cytat z okładki „Pomnika cesarzowej Achai” Ziemiańskiego świetnie pasuje także do tej książki, bo właśnie z takim światem mamy styczność w dziele pana Eriksona. Krwawa wojna toczona przez Imperium Malazańskie trwa już kilkaset lat. Jedno po drugim upadają Wolne Miasta. Cesarzowa Laseen zwraca swój wzrok coraz dalej na południe - w kierunku Darudżystanu. Na ulicach legendarnego miasta dojdzie do walk pomiędzy legendarną jednostką Imperium -Podpalaczami Mostów, a sługusami potężnego Anomandera Rake’a.

Muszę przyznać, że od dzieła Stevena Eriksona oczekiwałam wiele. Niejednokrotnie widziałam je zestawiane z „Grą o Tron” Georga R.R. Martina, którego jestem wielką fanką, jak i „Kronikami Czarnej Kompanii” Glena Cook’a. Czy się zawiodłam?

Książka opowiada o losach wielu postaci, z których każda jest barwnie wykreowana. Światu przedstawionemu także nie potrafię nic zarzucić. Boskie ingerencje dodają tylko pikanterii akcji. Wydawałoby się, że czytelnik powinien być zadowolony, bo czego można więcej chcieć?

Sama nie wiem, muszę jednak to powiedzieć: „Ogrody Księżyca nie do końca sprostały moim wymaganiom.  Może to wina języka, może zagmatwania wątków - nie wiem. Po przeczytaniu kilkuset stron czułam się zagubiona wśród tłumu intryg i powiązań między postaciami. Jednak ten minus pan Erikson nadrobił szybką akcją i dokładnością opisów-skłoniło mnie to do przeczytania całej książki. Najlepiej będzie jeśli książkę przeczytacie sami i wyrobicie sobie o niej zdanie.

Książkę polecić mogę tym, którzy uwielbiają zawiłe intrygi, historie bogate w zróżnicowanych bohaterów oraz światy, które nie są tak proste, jak się wydaje. „Ogrody Księżyca” są napisane z prawdziwym rozmachem, który zapowiada, że w dalszych tomach wiele będzie się działo. „Malazańska Księga Poległych” nie nadaje się jednak dla tych, którzy w książce szukają lekkiej, nie wymagającej skupienia lektury.

Rei, lat 17

Wydawnictwu MAG serdecznie dziękuję za książkę.

2 komentarze:

  1. książka moim zdaniem bardzo wciągająca choć nie ukrywam można się w tym wszystkim zagubić...

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nawet nie zrozumienie jest problemem...raczej to, że jak się ogarnie to nagle wszystko się zmienia. Ale zmieniający się świat to chyba raczej plus, prawda? Osobiście wolę jednak twórczość pana Martina. Niby podobna, ale jednak inna.

    OdpowiedzUsuń