„By zapragnąć przyjaźni, nie potrzebujesz wiele czasu, lecz
sama przyjaźń jest owocem, który dojrzewa powoli” – Arystoteles
Łucja to samotna trzydziestolatka. Pracuje w dobrze prosperującej firmie, ale nie jest tam doceniana. Przez całe dnie wysłuchuje skarg szefa, parzy mu kawę i cierpliwie znosi obietnice awansu. Właśnie opuściła ją przyjaciółka od serca – Marta, która zmarła na raka. Tuż przed śmiercią zostawiła Łucji list i poprosiła ją, aby ta przekazała go jej bratu. Kacper, brat Marty z początku nie przypadł Łucji do gustu. Kobieta miała mu za złe, że nie było go na pogrzebie siostry. Ale z biegiem czasu zmienia zdanie na jego temat. Lecz jest jeszcze ktoś, kto będzie zabiegał o względy Łucji...
Do wyboru książki zachęcił mnie głównie tytuł. „Miłość Łucji” to niebanalna książka. Główna bohaterka nie ma łatwego życia. Powieść zaczyna się od śmierci Marty, jej najbliższej przyjaciółki, współlokatorki. Jest to dość smutna, spokojna powieść. Taka... życiowa. Radość, miłość, rodzina, śmierć... Przytoczone są tu wszystkie aspekty naszego życia. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Na pewno nie zapadnie na dłuższy czas w naszej pamięci, ale sądzę, że warto po nią sięgnąć. Jest to bardzo emocjonalna książka, w pewnych momentach, aż chce się płakać.
To, co mi się w niej nie podobało, to to, że praktycznie co chwilę bohaterzy wspominali Martę. Co by ona zrobiła w takiej sytuacji, jak to razem tam siedzieli i się śmiali, że ona by na pewno tego chciała. Po dłuższym czytaniu zaczęło mnie to wręcz denerwować. Zaskoczeniem było to, że powieść jest jakby podzielona na krótkie epizody. Autorka przeskakuje co parę dni, miesięcy, a nawet lat. Na początku można się w tym pogubić, ale potem czyta się już całkiem przyjemnie.
"Miłość Łucji” Katarzyny Figury to książka idealna na melancholijne, jesienne wieczory. Podczas lektury zagłębimy się w świat bohaterki i razem z nią będziemy przeżywać emocjonalnie wszystkie wydarzenia jej życia.
Łucja to samotna trzydziestolatka. Pracuje w dobrze prosperującej firmie, ale nie jest tam doceniana. Przez całe dnie wysłuchuje skarg szefa, parzy mu kawę i cierpliwie znosi obietnice awansu. Właśnie opuściła ją przyjaciółka od serca – Marta, która zmarła na raka. Tuż przed śmiercią zostawiła Łucji list i poprosiła ją, aby ta przekazała go jej bratu. Kacper, brat Marty z początku nie przypadł Łucji do gustu. Kobieta miała mu za złe, że nie było go na pogrzebie siostry. Ale z biegiem czasu zmienia zdanie na jego temat. Lecz jest jeszcze ktoś, kto będzie zabiegał o względy Łucji...
Do wyboru książki zachęcił mnie głównie tytuł. „Miłość Łucji” to niebanalna książka. Główna bohaterka nie ma łatwego życia. Powieść zaczyna się od śmierci Marty, jej najbliższej przyjaciółki, współlokatorki. Jest to dość smutna, spokojna powieść. Taka... życiowa. Radość, miłość, rodzina, śmierć... Przytoczone są tu wszystkie aspekty naszego życia. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Na pewno nie zapadnie na dłuższy czas w naszej pamięci, ale sądzę, że warto po nią sięgnąć. Jest to bardzo emocjonalna książka, w pewnych momentach, aż chce się płakać.
To, co mi się w niej nie podobało, to to, że praktycznie co chwilę bohaterzy wspominali Martę. Co by ona zrobiła w takiej sytuacji, jak to razem tam siedzieli i się śmiali, że ona by na pewno tego chciała. Po dłuższym czytaniu zaczęło mnie to wręcz denerwować. Zaskoczeniem było to, że powieść jest jakby podzielona na krótkie epizody. Autorka przeskakuje co parę dni, miesięcy, a nawet lat. Na początku można się w tym pogubić, ale potem czyta się już całkiem przyjemnie.
"Miłość Łucji” Katarzyny Figury to książka idealna na melancholijne, jesienne wieczory. Podczas lektury zagłębimy się w świat bohaterki i razem z nią będziemy przeżywać emocjonalnie wszystkie wydarzenia jej życia.
Gorąco polecam!
Ananaska, 14 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz