tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

niedziela, 20 października 2013

"Bezsenność w Tokio" - Marcin Bruczkowski - recenzja

Bardzo lubię czytać pamiętniki. Szczególnie takie, gdzie wszystkie przemyślenia, uczucia i przeżycia autora są opisane w bardzo barwny (czasami nawet i śmieszny) sposób. Jednym z takich pamiętników jest książka polskiego pisarza Marcina Bruczkowskiego, który planując pobyt w Japonii na zaledwie rok – został dziesięć lat.

Bezsenność w Tokio - Marcin BruczkowskiO czym jest ta książka…?

Poznajemy młodego Marcina, który dopiero co przyjechał do Tokio i osiedlił się w Higashi – Nagasaki (jedna z dzielnic w stolicy). Jest typowym „gajdzinem” (gajgin  z języka japońskiego oznacza „obcy” „inny”). Prowadzi ciekawe życie (m.in. kilkanaście razy zmienia miejsce zamieszkania, poznaje dość „ciekawe” osoby…). Któregoś dnia trafia na młodego gajgina, który dopiero co przyjechał do Kraju Wschodzącego Słońca. Jest Irlandczykiem i nazywa się Sean. Przyjechał do Japonii, aby pisać artykuły do irlandzkiej gazety. Pozostają przyjaciółmi i wspólnie razem przeżywają różne, bardzo ciekawe przygody w Kraju Wschodzącego Jena…

Na samym początku dowiedziałam się ciekawej rzeczy – otóż, w Japonii w normalnych śmietniskach, jakbyśmy my to nazwali, znajdziemy  najnowocześniejszy, najnowszy sprzęt, wprost na ulicy - dla Japończyków tzw. „duże śmieci”. Otóż Japończycy, często aby mieć najlepszą elektronikę wyrzucają „stare” (najczęściej zaledwie kilkuletnie) sprzęty. Ażeby nie płacić za wywóz śmieci, oddają je do specjalnego skupu, gdzie bez problemu każdy gajgin może sobie taki sprzęcik wziąć.

W kolejnym rozdziale, w którym następuje przeprowadzka Marcina-san, dowiadujemy się, jak dokładnie wyglądają informacje o nieruchomościach w Japonii. Bardzo tu podziwiam Polaka, że tak doskonale wyjaśnił co i jak, dlaczego tyle taki Apāto (apartament) kosztuje, jakie są wymiary  i inne.

Dalsze teksty głównie opowiadają o życiu codziennym.  Dodatkowo, dowiedziałam się fascynującej rzeczy. Otóż, w japońskich sklepach można kupić….. polską żubrówkę! Powiem, że gdy tylko o tym przeczytałam, pomyślałam, że to kolejny żart! A jednak! „Dzuburokkę” można znaleźć w każdym działającym automacie lub w każdym sklepie.

W książce również jest wiele, wiele mapek. Dzięki, temu czytelnikowi znacznie łatwiej wyobrazić sobie np. wygląd dzielnicy czy trasy. Otóż w książce nasz Autor często gdzieś się wybiera (np.wakacje czy droga do pracy…) – do tego dodaje nam mapki. Bardzo ciekawa rzecz- powiem szczerze, że pierwszy raz coś takiego widziałam.
Pod sam koniec, zmęczony 10-letnim życiem w Kraju Wschodzącego Słońca, Marcin-san, wylatuje do Singapuru…

Dla kogo jest ta książka…?
Przede wszystkim dla osób, ciekawych jak dokładnie wygląda życie w kraju azjatyckim, oraz dla wszystkich osób, które po prostu uwielbiają Japonię !

Co mi się najbardziej podobało w książce..?
Przede wszystkim – barwne i ciekawe opisy. Mnóstwo zdjęć (co prawda czarno-białych, ale nawet to sprawia, że książkę, się po prostu lepiej czyta), oraz wszelakich rysunków czy mapek. Dodatkowo, pod koniec książki znajdziemy słowniczek z przydatnymi słowami (głównie z tymi, które znajdują się w książce). Pod koniec znajdują się przypisy pozwalające wszystko dokładnie zrozumieć.

Czy warto ją przeczytać…?
Oczywiście, że warto. Naprawdę wszystkim polecam ;)



                                                                                                              Ayumi Kyoko, 14 lat 

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

1 komentarz:

  1. Recenzja bardzo ciekawa, aczkolwiek nie streszczaj rozdziałów, bo potem nie ma po co czytać książki :)

    OdpowiedzUsuń