tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

piątek, 9 stycznia 2015

„Ślad atramentu” - Melvin R. Starr – recenzja

Okładka książki Ślad atramentu „Czy zraniona duma może popchnąć człowieka do popełnienia morderstwa?”oto jest pytanie.

Zresztą jedno z wielu, które zostaną zadane, jeśli sięgniecie po „Ślad atramentu”, ale od razu uprzedzam, że odpowiedzi na większość z tych pytań są raczej nieprzewidywalne.
Wiecie, co jeszcze jest nieprzewidywalne? Fabuła książki, lub inaczej: to, ile różnych wątków można opleść wokół motywu zaginionych ksiąg.
Ale może zacznę od początku.

Ślad atramentu” to trzecia część z cyklu „Corpus delicti” autorstwa Melvina R. Starra. Jeśli chodzi o poprzednie części, nie widziałam nawet ich okładek (a co dopiero treści), który to fakt w żaden sposób nie przeszkodził mi w lekturze.

Głównym bohaterem całej serii jest Hugh z Singleton, chirurg, na okładce książki określony jako „lekarz dusz”. Nie lubię tego określenia. Dlaczego, zapytacie? Otóż brzmi ono jakby Hugh był księdzem-spowiednikiem, a nie jest. Najlepszym na to dowodem jest postać pięknej i bystrej Kate Caxton. Tak naprawdę Hugh jest po prostu młodym chirurgiem z talentem do rozwiązywania najróżniejszych zagadek.

W „Śladzie atramentu nasz bohater przybywa do Oksfordu, aby odnaleźć księgi swego przyjaciela. Ale zaginiony zbiór mistrza Wycliffe’a nie jest jedyną przyczyną. Akcja umiejscowiona jest w średniowiecznej Anglii. Ponieważ autor jest historykiem, każdy szczegół tła dopracowany jest do perfekcji. Od nazw ulic (w słowie od autora znajdziemy nawet przykładowe odpowiedniki ulic dzisiejszych, a na początku książki mapkę dawnego Oksfordu), detale z dziedziny średniowiecznej medycyny (co wiąże się z zainteresowaniem autora), postacie historyczne (książkowy szeryf,  sir John Trillowe, był swego czasu prawdziwym szeryfem), aż po starodawne potrawy (jak choćby węgorz z imbirem).
Książce nie brakuje również ważnej dla mnie pewnej dozy humoru, który doskonale uzupełnia szybką akcję.

Reasumując. Książka mi się podobała. Ciekawa, wartka akcja na bogatym tle historycznym, okraszona tajemnicami – jestem zdecydowanie na tak! Zdecydowanie zachęcam do przeczytania „Śladu atramentu”, szczególnie miłośnikom naszej polskiej serii o Kacprze Ryksie (którą również serdecznie polecam tym, którzy jej nie znają!). No i tym, którzy chcą wiedzieć, w jak wielkie kłopoty może wpędzić człowieka posiadanie ciepłego, drogiego płaszcza podbitego futrem.


Karczuś, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Promic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz