"Hotel Pod Jemiołą” autorstwa Richarda Paula Evansa to
książka, na raz, do przeczytania w jeden wieczór. Niezbyt wymagający, lekki
romans w świątecznym klimacie. Prosta fabuła, przeciętne postacie,
przewidywalne zakończenie… Czy jest jednak coś, co wyróżnia tę powieść z tłumu
podobnych do siebie, niemalże identycznych książek?
Powieść jest bardzo przyjemna w odbiorze, ale nie można
powiedzieć, że jest w jakikolwiek sposób ambitna. Ciepła opowieść o miłości z
wiarą w lepsze jutro i bożonarodzeniowym klimatem. Niezbyt oryginalna,
aczkolwiek niegłupia i wywołująca uśmiech na twarzy. Jeśli nie będzie się od
niej dużo wymagać, tylko podejdzie do niej z dystansem, można się miło
zaskoczyć.
Na kartach powieści poznajemy główną bohaterkę – Kimberly
wokół, której toczy się cała akcja. Dziewczyna nigdy nie miała w życiu lekko.
Ma na swoim koncie dużo nieudanych związków. W bardzo młodym wieku straciła
matę. Coraz trudniej jest jej uwierzyć w to, że kiedykolwiek jeszcze będzie
szczęśliwa. Chwyta się ostatniej deski ratunku i dzięki pomocy swojego ojca
postanawia spełnić, dotąd głęboko skrywane, marzenie o zostaniu pisarką.
W
tytułowym hotelu „Pod Jemiołą” organizowany jest kurs dla początkujących
pisarzy, na którym pojawi się jej ulubiony autor. Bohaterka marzy o sukcesie
związanym z wydaniem swojej pierwszej powieści. Na miejscu Kimberly poznaje
inne osoby biorące udział w kursie, w tym tajemniczego Zeke’a. To spotkanie
okazuje się początkiem ogromnych zmian w życiu bohaterki. Przez całą powieść
nurtuje nas pytanie, czy Kimberly w końcu otrzyma swoje szczęśliwe zakończenie?
Jak już wyżej wspomniałam, książka nie należy do gatunku
tych ambitnych. Jednak pewne rzeczy rażą w oczy mimo to. Kreacja bohaterów
raczej nie zachwyca, a szczególnie postać głównej bohaterki – Kimberly. Autor
próbuje nas do niej przekonać od początku książki, pokazując nam niezbyt
kolorową przeszłość dziewczyny. Normalnie czytelnik powinien czuć współczucie i
jednocześnie w jakiś sposób być do niej pozytywnie nastawiony, ale charakter
bohaterki skutecznie mu to utrudnia. Bohaterka jest wyjątkowo niezdecydowana,
nie wie, czego tak naprawdę chce, podejmuje głupie, nieprzemyślane decyzje,
momentami bywa strasznie dziecinna i jest bardzo jałowa, niemalże nudna.
Bezskutecznie próbowałam znaleźć coś, za co byłabym w stanie ją polubić. Lepiej
wypada za to Zeke. Nie jest tak strasznie irytujący, ale przez całą książkę nie
byłam w stanie wyzbyć się wrażenia, że jest za bardzo idealny – bez
jakiejkolwiek skazy.
Do plusów książki mogłabym zaliczyć opisy. Muszę przyznać,
że autor fantastycznie przenosi czytelnika w zimowy, świąteczny klimat. W moim
przypadku książka nie była raczej taką, od której nie mogłam się oderwać, ale
akcja płynęła wartko i nie nudziłam się podczas czytania. Duża czcionka
i krótkie rozdziały sprawiają, że powieść czyta się jeszcze szybciej.
,,Hotel Pod Jemiołą’’ zdecydowanie nie jest złą książką. Ma
swoje wady, ale cała fabuła, mimo iż mało oryginalna nie jest głupia. Myślę, że
spodobałaby się osobom, które lubią lekkie romanse do przeczytania w jeden
wieczór.
Olivka, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz