tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

wtorek, 17 czerwca 2025

,,Red White & Royal Blue” Casey McQuiston- recenzja

"Red, White & Royal Blue" Casey McQuiston” to nie tylko wciągający romans, ale też opowieść o akceptacji siebie i odwadze, by iść pod prąd oczekiwaniom otoczenia. 

Akcja toczy się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie Alex Claremont-Diaz, syn prezydentki Stanów Zjednoczonych, zakochuje się w Henrym księciu Walii. Ich relacja rozwija się stopniowo, z dużą dawką humoru, ale nie unika też tematów związanych z presją społeczną, obowiązkami rodzinnymi oraz oczekiwaniami wobec idealnych następców tronu. To historia o miłości, która nie powinna się zdarzyć, ale jednak się wydarzyła. Czyta się to z uśmiechem, ale czasem też ze ściśniętym gardłem. 

Autorka zgrabnie łączy lekki, romantyczny klimat z ważnymi tematami, takimi jak tożsamość, odpowiedzialność i bycie autentycznym. Narracja jest pełna humoru, co sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, a bohaterowie szybko zyskują sympatię czytelnika. Jednym z największych atutów powieści jest to, że podejmuje poważne tematy w przystępny sposób z wyczuciem i empatią. Styl autorki jest dynamiczny, a dialogi brzmią naturalnie. Choć świat przedstawiony to fikcja, polityczne i społeczne wątki są pokazane realistycznie. Zamiast dominować fabułę, dobrze ją uzupełniają i wzmacniają przekaz. 

"Red, White & Royal Blue" to historia o miłości, ale też o wolności i o tym, jak ważne jest, by nie rezygnować z siebie dla wygody innych. To zabawna i mądra książka, która potrafi wzruszyć i po prostu daje dużo radości z czytania.


Marta 

piątek, 13 czerwca 2025

„Przewodnik po zbrodni według grzecznej dziewczynki”- Holly Jackson - recenzja

Przewodnik po zbrodni według grzecznej dziewczynki autorstwa Holly Jackson to wciągający kryminał młodzieżowy, który nie bez powodu szybko zdobył popularność.  

Główna bohaterka, Pippa Fitz-Amobi, to uczennica ostatniej klasy liceum. W ramach projektu maturalnego postanawia przyjrzeć się sprawie zaginięcia Andie Bell – nastolatki, której zniknięcie wstrząsnęło małym miasteczkiem. Według oficjalnych ustaleń, dziewczynę zabił jej chłopak, Sal Singh, który niedługo potem popełnił samobójstwo. Jednak Pip nie wierzy w tę wersję i rozpoczyna własne śledztwo. 

Fabuła jest bardzo dynamiczna, a autorka przeplata narrację z notatkami bohaterki, fragmentami wywiadów oraz e-maili. Taka forma sprawia, że książka przypomina momentami reportaż lub podcast kryminalny, dodaje książce autentyczności i pozwala czytelnikowi poczuć się jak uczestnik śledztwa. 

Język  jest prosty, ale potrafi utrzymać napięcie, a jednocześnie zmusza do refleksji nad rolą uprzedzeń i stereotypów. Autorka umiejętnie podsuwa fałszywe tropy, dzięki czemu zakończenie okazuje się zaskakujące i dobrze przemyślane. 

To nie tylko ciekawa propozycja dla miłośników zagadek kryminalnych, ale także powieść, która pokazuje, że prawda nie zawsze jest oczywista. Przewodnik po zbrodni...  to książka, która może zainteresować nie tylko młodych czytelników, ale również tych starszych. To lektura dla każdego kto ceni przemyślaną i dobrze skonstruowaną fabułę. 

Marta

środa, 11 czerwca 2025

„The Inheritance games” tom 1 – Jennifer Lynn Barnes – recenzja

„The Inheritance games” jest pierwszym tomem z serii, którą pokocha każdy fan zagadek i plot twistów. Książka praktycznie cały czas trzyma w napięciu oraz  jest napisana w bardzo przyjemny i lekki sposób.  

Grambs znajduje się w trudnej sytuacji rodzinnej – jest wychowywana przez swoją przybraną siostrę Libby, ponieważ jej matka nie żyje, a ojca nigdy nie poznała. Pewnego dnia dowiaduje się, że odziedziczyła fortunę po zmarłym miliarderze Tobiasie Hawthorne’ie, którego imię po raz pierwszy usłyszała dopiero podczas odczytywania testamentu. Wydarzenie to wywołuje ogromne poruszenie w rodzinie, ponieważ Hawthorne praktycznie wydziedziczył swoich najbliższych, zapisując cały dorobek życia Avery. Zgodnie z warunkami testamentu dziewczyna musi przez rok zamieszkiwać Hawthorne House, aby otrzymać spadek. Avery zgadza się, nie mając pojęcia, co ją czeka. Nieustannie nurtuje ją pytanie Dlaczego ja? W rezydencji poznaje wnuków miliardera – Jamesona, Xandra i Graysona – i wraz z nimi odkrywa tajemnicze zagadki ukryte w zakamarkach posiadłości. Wszystkie zostały starannie przygotowane przez Tobiasa Hawthorne’a, prowadząc Avery do odkrycia prawdy o sobie i swojej roli w tej historii.  

Wszystkie niewiadome w książce są bardzo przemyślane i spójne – nic nie dzieje się bez przyczyny, a cała fabuła jest niezwykle wciągająca. Wydaje się, że wiemy, co wydarzy się dalej, lecz autorka nieustannie zaskakuje nas nowymi łamigłówkami i zwrotami akcji. 

Mimo że porusza czasami poważne tematy, powieść napisana jest bardzo przyjemnym i przystępnym językiem, co jest jej dużą zaletą. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Avery, co uważam za  plus, ponieważ dzięki temu możemy wczuć się w jej sytuację. 

Choć niektóre części tej serii są dosyć obszerne, kiedy już zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać. Autorka dzieli książkę na krótkie rozdziały, które niemal zawsze kończą się otwartym pytaniem lub niedopowiedzeniem, co sprawia, że trudno przestać czytać. 

Szczerze polecam The Inheritance Games osobom, które lubią zagadki, gry słowne i dynamiczną akcję. 

Marta

piątek, 30 maja 2025

„Loki. Gdzie zaległy kłamstwa”- Mackenzi Lee - recenzja

 „Szachraj”

„Bóg chaosu”

„Pyszny”

„Próżny”

„Manipulant”

„Okrutny drapieżca”

„Ojciec kłamstw”

„Oszukuje”

„Kradnie”

„Morderca”

„Nikczemny”

„Łotrowski”

„Łotr”

Loki...

Zapewne zgodzisz się z tym opisem, prawda? Przecież każdy wie kim jest Loki. Bratem Thora, drugim, gorszym, synem Odyna. Zawsze za bratem, zawsze tym drugim. 

A co jeśli Ci powiem, że taki nie jest? No… taki nie był. 

Tylko co się stało? 

Co skierowało go do obrana ścieżki tego złego? 

Co spowodowało, że pogodził się z nazywaniem go Szachrajem skoro wcześniej tak usilnie próbował udowodnić, że nim nie jest? 

Ja wam tego na pewno nie powiem, bo zajęło by mi to stanowczo za dużo czasu, ale mogę zdradzić gdzie taką informację znaleźć. Wystarczy, że otworzycie książkę „Loki. Gdzie zaległy kłamstwa”, która wyszła spod pióra Mackenzi Lee. Nie kłamiąc ta książka zabierze was w swój opowiadany świat tak, że oderwanie od niej oczu będzie równe z niemożliwym. I ostrzegam was, bo gdy przeczytacie ostatnią stronę i opowieść się skończy wasza przygoda z nią niekoniecznie. Będziecie do niej wracać myślami i wzrokiem, a szczególnie sercem. Ta książka nie tylko zostanie w waszym sercu jako jedna z najlepszych przygód, ale również jako jedna z najboleśniejszych. 

„Miałam duże oczekiwania, ale i obawy, że lektura nie dorówna wyobrażeniom. Na szczęście nic takiego się nie stało, a wręcz przeciwnie – powieść jest świetna.” Tak pisze Katarzyna Sałtawa ze strony Mechaniczna Kulturacja i zgadzam się z nią w stu procentach!

„Loki. Gdzie zaległy kłamstwa” to cudowna opowieść, która wzbudza całą gamę emocji, począwszy od radości i śmiechu aż po złość i smutek. Jeśli poszukujecie książki, która skradnie wam serca i zrobi w nim totalny misz masz- to ta jest strzałem w dziesiątkę! 

Zanim zdecydujecie się ją przeczytać, mam dla was jedną radę:

Nie zapominajcie o szczegółach, bo to one najbardziej się liczą.

Artemis


czwartek, 29 maja 2025

„Godzina zero” – Agatha Christie – recenzja

„Godzina zero” to powieść kryminalna Agathy Christie. Jak każdy kryminał jej autorstwa, ta książka od początku do końca gwarantuje misterną intrygę, pełną zwrotów akcji i psychologicznych zagrywek.

Godzina zero, to zgodnie z tezą starego kryminologa, chwila do której prowadzą wszystkie chwile i działania, zarówno te zaplanowane przez mordercę, jak i splot przypadkowych zdarzeń i losów ludzi. Tak więc śmierć ofiary następuje w godzinie zero, ale odliczanie zaczyna się w tej samej sekundzie co zaplanowanie przestępstwa. Lecz co to ma do powieści? Całkiem dużo.

W posiadłości lady Tressilian dochodzi do kontrowersyjnego spotkania: bogaty sportowiec, jego obecna  i była żona, oraz wcześniejsi adoratorzy wyżej opisanych kobiet. Napięcie rośnie, konflikty się rozpoczynają, a każdy wydaje się mieć coś za uszami. Kiedy jeden z nich umiera na skutek ataku serca, rozpoczyna się prawdziwa akcja. Pojawiają się kolejne ofiary, a wśród zamordowanych jest sama gospodyni.

Co łączy obie te sprawy? 

Kto jest psychopatycznym mordercą? 

Potencjalnych kandydatów jest wielu, a poszlaki prowadzą w ślepe zaułki. Lecz Inspektor Battle podejrzewa, że ktoś starannie zaplanował te wszystkie wydarzenia na długo przed ''godziną zero''...

Fabuła powieści jest typowa dla kryminału z tamtego okresu: wiejska posiadłość, bogata ofiara morderstwa i grupa osób, które profitują z jej straty. Co czyni ją unikatową jest ogromna ilość motywów i psychologicznych elementów, które posuwają akcję do przodu i nadają książce wyjątkowy charakter. Nieudane małżeństwo, miłość do byłej żony, poczucie zagrożenia u obecnej, a przede wszystkim zazdrość adoratorów bardzo dobrze się komponują w zagadkowej atmosferze, rozpoczynającej się od nieudanego samobójstwa pewnego sprzedawcy i spotkania grupy prawników. A to dopiero szczyt góry lodowej.

Co ciekawe, autorka skupia się tutaj bardziej na psychologii postaci niż na samym dochodzeniu. Szczególnie interesujące są relacje między Nevillem, a jego dwiema żonami – Audrey i Kay – a także stopniowo ujawniane napięcia między pozostałymi bohaterami. W historii też występuje Inspektor Battle, którego fani Christie mogą kojarzyć z innych jej książek.

„Godzina zero” to nie tylko kryminał, ale również studium ludzkich emocji – zazdrości, miłości, poczucia winy i zemsty. Agatha Christie jak zwykle nie zawodzi, dostarczając lektury zarówno rozrywkowej, jak i wymagającej skupienia. Nie jest to może jej najbardziej znane dzieło, ale z pewnością jedno z bardziej dojrzałych i przemyślanych. Choć nie występuje w niej słynny Herkules Poirot ani panna Marple, autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi konstruować historię wciągającą w fotel od pierwszej do ostatniej strony. Polecam serdecznie.

Alicjan

czwartek, 22 maja 2025

"Będziesz moja" - Natasha Preston - recenzja

„Będziesz moja” jest to książka autorstwa Natashy Preston. Autorka swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od amatorskiego pisania na pewnej stronie internetowej co przerodziło się w jej pasję. Do teraz możemy czytać owoce jej pracy, czego przykładem jest ta książka.

Książka ta opowiada o grupce przyjaciół, którą napotkało coś przerażającego.


Historia skupia się na Lylah. Jest to studentka, lecząca się psychiatrycznie po śmierci rodziców, którzy zginęli w walentynki. Przez to główna bohaterka nienawidzi tego święta.  Kiedy zbliża się rocznica śmierci rodziców, kolega Lylah dostaje dziwną wiadomość, po otrzymaniu której zniknął pewnego wieczoru. 

Grupka przyjaciół postanawia go zacząć szukać i po kilku dniach znajdują jego ciało. Ta śmierć rozpoczyna ciąg zabójstw, którego nie umieją powstrzymać. Policja ma podejrzanego i próbuje go znaleźć. Na końcu, jak to w powieściach bywa, okazuje się że zabójcą jest zupełnie inna osoba, która nawet nie przyszła by samej Lilah do głowy. 

Kto może być mordercą?

Jakie motywy mogły go do tych okrutnych czynów skłonić? 

Przekonajcie się sami czytając tą książkę.

Książka jest bardzo ciekawa oraz mroczna. Epilog zrobił na mnie duże wrażenie, przez to, że zakończenie jest otwarte i możemy tylko się domyślać co stało się dalej.

Podsumowując, autorka napisała super książkę oraz dobrze stworzyła bohaterów. 

Ven

wtorek, 29 kwietnia 2025

"Elryk z Melniboné" - Michael Moorcock - recenzja

Krótki opis fabuły: Opowieść o rządach Elryka na tronie królestwa Melniboné (cokolwiek więcej = spoilery).

W skrócie: spoko książka, ale są lepsze na rynku.

Pełna wersja:

Fabuła jest nijaka, to najprostsza w świecie fabuła fantasy. 

Wymachiwanie mieczem? Jest. 

Magia? Jest. 

Smoki? Zostają jedynie wspomniane, ale jednak są gdzieś tam w świecie. 

Piękność do uratowania? Jest. 

Podróż do dalekich krain? Jest. 

Brak tu jednak spisków, zwrotów akcji, czy choćby jakiejś nieprzewidywalności. Brak również jakiejś "podróży psychicznej", nasz bohater (tytułowy Elryk) w ogóle nie zmienia się w toku trwania historii, podobnie jak inni bohaterowie, których i tak jest niewielu. Mało kto posiada również wyrazisty, jasno zarysowany charakter - może jedynie Elryk i antagonista, który jednak jest typowym kreskówkowym antagonistą, zło dla zła, władza dla władzy.

Prostotę opowieści zobaczyć można również w opisach i dialogach. Te pierwsze są bardzo krótkie i zdawkowe (wyjątek od tego stanowi przewspaniały, moim zdaniem, opis przyzwania demona w rozdziale 4 części drugiej). Drugie z kolei są bardzo sztywne i nieludzkie, brak im emocji - to po prostu zwykła wymiana informacji. Te oba elementy nie były początkowo problemem, czytanie krótko opisanych rozdziałów z szybką, wartką akcją było najczystszym zbawieniem, a na sztuczność dialogów nie zwracałem w ogóle uwagi przez większość czasu.

Gdy te dwie rzeczy zaczęły być faktycznie zauważalne, na moje szczęście dotarłem do końca historii. Książka liczy bowiem tylko ~140 stron, akcja jest prosta i szybka. Moim zdaniem w tej prostocie tkwi pewien urok, który naraz jest największą zaletą tej historii; Elryk z Melniboné pozwolił mi odpocząć od skomplikowanych, wielowątkowych historii, jakich wcześniej zażywałem (Droga Królów) oraz od powolnych, wchodzących w psychikę bohatera książek (Lalka). 

Chciałbym jeszcze powiedzieć, że o ile Michael Moorcock nie wykazał się, jeżeli chodzi o ogólną jakość opisów, to jednak pewne obrazy zapadły w moją pamięć – w szczególności obraz głównego bohatera, który siedzi na rubinowym tronie, odziany w czarną zbroję kontrastującą z jego białą skórą. Na głowie nosi pół-chełm, pół-koronę wyrzeźbioną na kształt smoka. Power Fantasy aż kipi z tego.

Podsumowując, książka nie powala, jest jednak dobrą (moim zdaniem) odskocznią od rzeczywistości i ciężkich, skomplikowanych historii. Są jednak bardziej ambitne pozycje na rynku.

Szymon

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

"Mężczyzna w brązowym garniturze"– Agatha Christie – recenzja

"Mężczyzna w brązowym garniturze" to powieść kryminalna autorstwa Agathy Christie. Przyznam szczerze, jako duży fan książek Christie byłem pozytywnie zaskoczony powiewem świeżości, jaki wprowadzała ta lektura.

Anna Beddingfield, znudzona monotonnym życiem córka archeologa, od zawsze marzyła o przeżywaniu przygód. Po śmierci ojca wyjeżdża do Londynu, gdzie śmierć nieznajomego mężczyzny na stacji metra i morderstwo nieznanej kobiety w domu sir Eustachego Peedlera wrzuca ją w świat tajemnic i oszustw.

W jej ręce wpada malutka kartka z zaszyfrowaną wiadomością, która prowadzi ją na niebezpieczny rejs do Afryki. Na statku tajemnica się zagęszcza, tajemnica wisi w powietrzu, nie każdy jest tym, za kogo się podaje, a w grę wchodzą drogocenne diamenty, znana rosyjska baletnica, genialny przestępca znany pod pseudonimem Pułkownik i seria zabójstw, których według mediów dopuścił się tytułowy „mężczyzna w brązowym garniturze”. Anna, amatorka przygód, i jej nowo poznani przyjaciele będą musieli zrobić wszystko w swojej mocy, żeby wyjść z tej historii cało...

„Mężczyzna w brązowym garniturze” odchodzi od typowej formuły Christie postaci detektywa, takiej jak Herkules Poirot czy panna Marple. Zamiast tego historia opiera się na perspektywie Anny jako amatorskiej inwigilatorki. Dla mnie jest to bardzo odświeżająca zmiana, unikatowa dla książek Królowej Kryminału.

Główną mocną stroną powieści jest centralna postać samej Anny. Jako bohaterka jest zaradna, mądra i niezwykle niezależna jak na swoje czasy. Przedstawienie Anny przez Christie kontrastuje z wieloma innymi bohaterkami tej epoki, które często były bardziej bierne lub potrzebowały ratunku. Mnie na każdym kroku zachwycała jej energiczna postawa i żywiołowa narracja powieści.

Fabuła powieści jest szybka, od początku do końca jest się zaangażowanym w serię zagadek i zwrotów akcji, a Christie umiejętnie buduje napięcie, gdy elementy układanki zaczynają się składać w jedną całość. Gwarantuję wam, że intryga tej książki Was zaskoczy.

Jakbym miał wskazać jakąś wadę, część postaci drugoplanowych wydaje się lekko niedopracowana. Od razu też informuję, że w książce występuje wątek romantyczny, który dla niektórych czytelników może wydać się przesadzony. Mnie to osobiście nie przeszkadzało, nawet ulepszało już świetną historię.

„Mężczyzna w brązowym garniturze” to unikatowa, wciągająca i ekscytująca lektura, oferująca znaną fanom Agathy Christie mieszankę suspensu, tajemnicy i przygody. Żywe opisy otoczenia i sympatyczne postacie pomagają zanurzyć się w stworzonym przez nią świecie. Według mnie, powyższa książka jest świadectwem jej wszechstronności jako pisarki i pozostaje mniej znanym klejnotem w jej obszernym katalogu literackim.

Alicjan

środa, 19 marca 2025

"Tweet cute" - Emma Lord - recenzja

Jako fanka uroczych komedii romantycznych, słodkości i Nowego Jorku nie mogłam przejść obojętnie koło tej pozycji. 

,,Tweet Cute” Emmy Lord to książka którą przeczytałam już dwa razy i wyznam, że za każdym razem wciąga tak samo. Dzięki przyjemnemu i lekkiemu stylowi autorki z łatwością byłam w stanie przenieść się na Upper East Side w Nowym Jorku, gdzie poznałam głównych bohaterów - Pepper i Jacka. 

Mimo różnych charakterów i przeżyć łączy ich jedno - rodziny  obojgu rywalizują na rynku kanapkowym. Podczas gdy prowadzony przez rodziców Pepper fastfood Big League Burger podbija świat, rodzinna kanapkarnia Jacka z każdym dniem traci klientów. Wszystko zmienia się w dniu w którym BLB kradnie przepis babci Jacka, a chłopak oskarża o to fastfood na twitterze. Prowadząca firmowe konto Pepper zostaje zobowiązana do odpowiedzi i tym samym nieumyślnie rozpoczyna największą wojnę kanapkową w dziejach twittera. Tymczasem poza ekranami komputerów nastolatkowie zaprzyjaźniają się, zmuszeni do współpracy podczas szkolnych treningów pływackich, a z czasem zaczynają czuć do siebie coś więcej… 

,,Tweet Cute” to powieść o dorastaniu, poszukiwaniu w życiu swojej drogi, a także o tym że miłość można znaleźć w najmniej oczekiwanych miejscach. Jak można się domyślić historia Pepper i Jacka znalazła sobie miejsce w moim sercu. Z łatwością mogłam utożsamić się z ich motywacjami, problemami i przeżyciami. Wielką zaletą jest to że narracja jest prowadzona z punktu widzenia obu bohaterów, a nie tylko dziewczyny, jak zwykle ma to miejsce w przypadku podobnych książek. Prawdziwą przyjemnością było odkrywanie jak potoczą się ich losy oraz jakim nowym wypiekiem uraczy czytelnika Pepper (odradzam czytania tej książki bez słodkiej przekąski obok!). Nic jednak nie jest idealne, a i ta pozycja miała swoje głupotki, czy wątki októre wydawały się niepotrzebne. Ogólnie nie przeszkadzały jednak one w czytaniu i były łatwe do zignorowania. 

Polecam ,,Tweet Cute” wszystkim którzy szukają lekkiej, uroczej ale niebanalnej książki z ciekawym pomysłem i sympatycznymi bohaterami. Gwarantuję, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Dominika

piątek, 14 marca 2025

"Loba Negra. Czarna Wilczyca" - Juan Gómez-Jurado - recenzja

„Loba Negra. Czarna Wilczyca” to kontynuacja historii rozpoczętej na kartach powieści „Reina Roja. Czerwona Królowa”, obydwie autorstwa Juana Gómeza-Jurado. Przyznam szczerze, po ostatniej części miałem całkiem spore oczekiwania, a i tak się nie zawiodłem.

W Marbelli w brawurowej akcji zostaje zamordowany skarbnik rosyjskiej mafii. Jego żona cudem uchodzi z życiem i znika. Rozpoczyna się pościg za kobietą, a stawką jest ludzkie życie. Wszyscy są gotowi do polowania, pytaniem jest; kto ją znajdzie?

Jon Gutiérrez, inspektor policji i Antonia Scott, enigmatyczny umysł, po raz kolejny łączą siły, tym razem balansując nad krawędzią przepaści, by odnaleźć ocalałą kobietę. Uwięzieni w zawiłej grze, są gotowi na wszystko. Ona, najinteligentniejsza osoba na ziemi, zamknięta we własnym skomplikowanym świecie, oraz On, inspektor policji niemający, po raz kolejny, wiele do stracenia.

Jednak jest jeszcze trzecia osoba. Czarna Wilczyca. Szybka, groźna i niebezpieczna, zawsze wydaje się być o krok przed nimi.

Antonia Scott niczego się nie boi. Tylko siebie. Ale jest ktoś kto może ją pokonać... Antonia po raz pierwszy jest w pułapce. Przeżyć nigdy nie jest łatwo. Ale dopiero teraz to odczuje.

„Loba Negra. Czarna Wilczyca” idealnie pokazuje realia obecnego świata, dopełniając obraz przedstawiony w poprzedniej książce. Postacie zaskakująco dobrze ze sobą współgrają, żadna postać nie wydaje się być nie na miejscu. Fabuła po raz kolejny zaskakuje, chociaż od razu zaznaczę, że część może być zbyt graficzna dla wrażliwych czytelników. Od początkowych słów ciężko jest się oderwać od czytania, finałowe sceny historii są majstersztykiem kryminalnym. a zakończenie, choć niespodziewane, jasno sugeruje czytelnikowi, że to jeszcze nie koniec.

Podobnie jak we wcześniejszej części, na kartach powieści poruszane są zagadnienia dotyczące ludzkiego życia, odpowiedzialności, miłości, władzy i pieniędzy. Całość jest dokomponowana pościgami, zagadkami i niespodziewanymi żartami, które wnoszą trochę akcji i humoru do napiętej atmosfery.

„Loba Negra. Czarna Wilczyca” jest kontynuacją godną laurów, które otrzymała pierwsza powieść. Polecam ją tym, którzy lubią kryminały, thrillery, zwroty akcji, nerwową atmosferę, lub po prostu chcą się zagłębić w wciągającą historię.

Alicjan

poniedziałek, 10 marca 2025

"Dracula" - Bram Stoker - recenzja

Draculę przeczytałem zaledwie kilka sekund temu i mogę szczerze powiedzieć, że ta powieść Brama Stockera, będąca klasycznym przykładem literatury gotyckiej, przypadła mi do gustu.

Powieść zaczyna się od podróży służbowej młodego agenta nieruchomości do Transylwanii, do zamku Dracula, gdzie spotkać się ma z niejakim hrabią Dracula. 

Cel? 

Sprzedać panu hrabi działkę pod Londynem. 

Co jest w tym ciekawego? 

Agent odkrywa, że został we wspomnianym zamku uwięziony, a hrabia nie wydaje się być zwykłym człowiekiem. Już od tych pierwszych rozdziałów spodobały mi się opisy Brama Stokera. Były barwne i pobudzały moją wyobraźnię do tworzenia porywających obrazów rodem z komiksów. Jednakże takie, długie i (moim zdaniem) wspaniałe opisy nie są częste; mogę wymienić zaledwie 3. Taka mała liczba (książka liczy sobie 359 stron, wydanie wydawnictwa Zielona Sowa z 2005) zapamiętanych przeze mnie opisów wynika z faktu, że po prostu nie było ich tak dużo.

Historię Draculi poznajemy poprzez listy, notatki i wpisy do dzienników - przez to często mierzymy się ze zdawkowymi, niepełnymi opisami.  Dla mnie nie było to problemem, ale wierzę, że niektórych może odrzucić taki zapis. Osobiście jednak uważam, że przez ten brak licznych rozbudowanych opisów (nie liczyłem ich, mówię to co pamiętam) autor dobrze, realistycznie oddał sposób zapisywania notatek w dziennikach - ich autorzy przelotnie opisują wydarzenia (ich zdaniem) nieistotne skupiając się tylko na tych ważnych.

Jeżeli mowa o dobrym, godnym pochwały aspekcie książki - nie są nim bohaterowie. Uważam ich za nudnych, a momentami wręcz nieprzyjemnych. Dwie kobiece bohaterki przez większość czasu, zamiast pomagać innym bohaterom, popychać fabułę do przodu ubolewają nad swoją sytuacją albo piszą o tym jak bardzo kochają swoich mężów/narzeczonych/przyjaciół. Poza tym nie mają żadnych cech charakteru. Nic. Praktycznie to samo tyczy się męskich bohaterów - są odważni, szlachetni, poświęcą swoje życie za kobiety, które cenią. Zamieni się ich imiona i nic się nie zmienia. (da się to przecierpieć, gdy się o tym nie myśli).

Przez to nie związałem się z bohaterami i do ostatniego rozdziału podchodziłem z mieszanymi uczuciami - z jednej strony byłem ciekaw jak potoczą się losy Draculi, Dr Van Helsinga i innych bohaterów, a z drugiej czułem obojętność. (Zakończenie podobało mi się, acz ja inaczej bym je opisał - bardziej szczegółowo, tak aby pewne segmenty bardziej wybrzmiały).

Chciałem jeszcze napisać, że książkę czytało mi się szybko - nie że dosłownie, przeczytanie jednego rozdziału zwykle trwało jakieś 30-40 minut (najpewniej po prostu czytam powoli, nie jestem pewien), jednakże ja nie odczuwałem tego upływu czasu - w szczególności w późniejszej części historii; kiedy ta się rozkręciła, czas przy lekturze mijał mi szybko. Jedynie nie znosiłem czytać przemówień/dłuższych wypowiedzi dr Van Helsinga – używa on bardzo dziwnej i moim zdaniem nieprzyjemnej składni: orzeczenie wyrzuca na koniec zdania. Nie znosiłem czytać tego, co mówił, mimo że mnie to ciekawiło. 

W skrócie: powieść interesująca jako ciekawostka historyczna (teraz mogę mówić z dumą, że przeczytałem oryginalnego "Draculę") i nawet przyjemna lektura na parę wiosennych wieczorów, ale nie uważam tej za książkę wybitną. Dobrą, taką 6-7/10??? Nie jestem pewien.

Szymon

środa, 5 marca 2025

"Caraval" - Stephanie Garber - recenzja

Stephanie Garber jest autorką cyklów „Caraval” i „Baśń o Złamanym Sercu”. To właśnie ta druga seria zainteresowała mnie najbardziej, ponieważ najwięcej o niej słyszałam. Jednak jako że jest spin-offem „Caravalu”, postanowiłam najpierw zapoznać się z oryginalną trylogią.

„Caraval” to trylogia romantasy opowiadająca o losach sióstr Scarlett i Donatelli Dragna. Mieszkają – a właściwie są więzione – na wyspie Trisda, rządzonej przez ich okrutnego ojca, gubernatora. Ich los odmienia się, gdy otrzymują zaproszenie na Caraval, niezwykłe widowisko organizowane przez tajemniczego Mistrza Legendę. Decyzja o udziale w tej niezwykłej grze staje się punktem zwrotnym, który kieruje ich życie na zupełnie nowe tory. Wkrótce siostry doświadczą prawdziwej przygody, odkryją sekrety przeszłości i poznają jak potężna i niebezpieczna jest miłość. Tymczasem nad ich krainę nadciąga wielkie zagrożenie – legendarne Mojry, potężne i nikczemne istoty uwięzione w Talii Przeznaczenia, po wiekach wygnania powracają, by odzyskać swoje moce i pogrążyć świat w chaosie. Jedynymi, które mogą je powstrzymać, są… Scarlett i Tella.

Ocena tej serii nie jest łatwa – choć ma wiele zalet, nie brakuje jej również wad. Pierwszy tom, „Caraval”, uważam za najsłabszy, co przyjęłam z żalem, bo naprawdę chciałam go polubić. Świat przedstawiony jest słabo zarysowany, a fabuła pełna nieścisłości i luk. Historia opowiedziana jest z perspektywy Scarlett, bohaterki równocześnie ciągle niezdecydowanej i podejmującej najgorsze decyzje. Julian, jej towarzysz podczas Caravalu, ma z kolei jedynie dwie cechy: jest okropnie przystojny i okropnie irytujący, o czym Scarlett bez przerwy czytelnikom przypomina. Przez większość książki ich relacja sprowadza się do tego, że Julian z nią flirtuje, a ona nie wie, czy powinna go pocałować, czy mu przyłożyć.  Sam tytułowy Caraval również mnie rozczarował. Oczekiwałam pełnego magii turnieju a dostałam… no właśnie, nie wiadomo co. Rozgrywka polega głównie na tym, że Scarlett błąka się po mieście, a wskazówki same wskakują jej w ręce. Mimo że gra toczy się w miejscu pełnym cudowności, trudno to odczuć, zwłaszcza że Scarlett, choć rzekomo zafascynowana Caravalem od lat, rzadko kiedy decyduje się go odkryć. Zakończenie powieści jest konfundujące oraz zawiera w sobie tuzin zwrotów akcji, przeczących i sobie nawzajem, i wszystkiemu co dowiedzieliśmy się z reszty powieści. Na szczęście wszystkie nieścisłości zostają wytłumaczone… stwierdzeniem że od początku to wszystko była przecież tylko gra.

Dwa kolejne tomy są zdecydowanie lepsze, choć wciąż nie idealne. Świat przedstawiony zostaje rozwinięty, a koncept Talii Przeznaczenia, Mojr oraz przeklętych miejsc i przedmiotów jest bardzo ciekawy. Fabuła staje się bardziej przemyślana, a Tella okazuje się lepszą protagonistką niż Scarlett, którą doceniłam, gdy przestała być jedyną główną bohaterką. Cieszyło mnie, że obie siostry otrzymały tyle samo uwagi i żadna z nich nie była wyraźnie faworyzowana. Postacie Juliana czy Mistrza Legendy również zyskują na głębi w kolejnych tomach. Głównym problemem serii jest jednak nadmierne skupienie na wątkach miłosnych obu sióstr, co odbiło się na pozostałych aspektach fabuły. Paradoksalnie, wątki romantyczne są mało wiarygodne – bohaterowie w jednej chwili nie znoszą się, a w drugiej darzą się bezgraniczną miłością. Zabrakło mi także większego rozbudowania świata przedstawionego, który zgłębiany był tylko wtedy, gdy fabuła nie mogła się bez tego obyć, przez co wiele wątków pozostało niedopowiedzianych lub porzuconych. Przykładowo nadal nie znamy przeszłości Mistrza Caravalu czy Juliana, a wątek babci sióstr i jej powiązań z Caravalem, poruszony w pierwszym tomie, zostaje całkowicie zapomniany w następnych.

Mimo wszystko polecam tę serię. To ciekawe i przyjemne książki, a wielu innych czytelników darzy je zdecydowanie większym uwielbieniem niż ja, więc powinny przypaść do gustu większości fanom młodzieżowego romantasy. 

Warto pamiętać, że to debiutancka seria autorki, a każdy kolejny tom wypada lepiej od poprzedniego. Ja zdecydowanie sięgnę po spin-off serii, którego nie mogę się doczekać.


Dominika