Jeśli szukacie czegoś lekkiego, o ciekawej fabule, to mogę polecić Wam „Marię”. Co prawda autor nie użył ultraskomplikowanego języka, wręcz przeciwnie, a czasami pojawiająca się nutka patosu jest, moim zdaniem, zbędna, ale nie zmienia to faktu, że jest to wzruszająca historia o miłości z przełomu XIX i XX wieku.
Książka opowiada o Marii i jej uczuciu do Karola, oraz ich losie po tym, gdy dowiadują się, że są rodzeństwem. Niemieckie miasteczko nie jest przygotowane na taką sytuację, a młodzi zmuszeni są od siebie odejść i wyjechać z niego. Ale oni tak naprawdę się nie rozstają, tylko razem wyjeżdżają do Ameryki. A podróż oraz perypetie na odkrytym przez Krzysztofa Kolumba kontynencie są dla czytelnika intrygujące.
Akcja trzyma w napięciu, chociaż niektóre wątki są kończone w bardzo prosty i przewidywalny sposób. Niektóre dialogi są, jak dla nas – nastolatków żyjących w XXI wieku - puste i nic nie wnoszące do fabuły, co nie zmienia faktu, iż książka w dalszym ciągu jest pełna dramatycznych i niespodziewanych momentów.
Autor książki Heinz-Lothar Worm jest dyrektorem Muzeum Ludowego w Linden-Leihgestern , w którym zajmuje się badaniem lokalnych zwyczajów i tradycji życia tamtej społeczności, co moim zdaniem pośrednio wpłynęło na kreację postaci. Dzięki osadzeniu Marii i Karola w Niemieckiej rzeczywistości, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo bliskiej autorowi, są oni postaciami barwnymi i charakterystycznymi, co sprawia, że nie zapomnimy o nich tak szybko.
Polecam tym, którzy chcieliby miło spędzić kilka godzin w niezobowiązującej lekturze.
Mariola, 16 lat
Interesująco brzmi.)
OdpowiedzUsuń