Rafał Drygalski to łódzki lekarz,
który książką „Kod” rozpoczyna swoją karierę pisarską. Jest ona inspirowana popularnym „Kodem Leonarda da Vinci”, ale rozgrywa się w Polsce.
Cała akcja, jak łatwo można się
domyślić, krąży wokół tytułowego kodu mającego doprowadzić wnuczkę zmarłego
profesora do rodzinnego skarbu. W poszukiwaniach towarzyszy jej przyjaciel
dziadka i niedawno poznana ciotka, której intencje czasami trudno odczytać.
Po pierwsze chciałabym wspomnieć
o tym, co w opowieści nie przypadło mi do gustu. Autor chcąc, jak sądzę,
urozmaicić powieść, wplótł w nią wiele informacji historycznych, przez co
momentami miałam odczucie, jakbym czytała podręcznik. Większą część stron
zajmują rozmowy, w których postacie chwalą się swoją wiedzą o zamierzchłych
dziejach. W ten sposób na akcję pozostaje bardzo niewiele miejsca. Nie wiem czy
gdyby usunąć te wszystkie rozważania zostałoby coś więcej niż krótkie
opowiadanie. Dodatkowo autor jakby przesadził z inspiracją. Zamiast wymyślić coś swojego posłużył się już znanym i lubianym schematem. Pozmieniał
okoliczności, miejsca, postacie, ale sam pomysł został zaczerpnięty z zewnątrz.
Jednak nie można powiedzieć, że
ta książka jest zła, bo nie jest. Pomimo minusów, które przedstawiłam
powyżej, czytałam z wielką przyjemnością, tylko czasami mając ochotę przerzucić
stronę, na której bohater opowiada o genezie powstania jakiegoś zakonu.
Drygalski pisze tak, że chce się iść dalej i ani Ci w głowie odkładanie jego
tworu na później. Ma po prostu dobry styl.
Bardzo spodobała mi się kreacja
Gabrieli. Nigdy do końca nie można być pewnym co ta kobieta zrobi i z jakiego
powodu. Urozmaiciła historię dodając niepewności i tajemnicy. Dopełniła dwójkę
pozostałych głównych postaci, którzy pojedynczo raczej mieli niewiele do
zaoferowania czytelnikowi. A tak, w grupie tworzyli ciekawą całość. Niektórzy
mogą być oburzeni poglądami pani Gabrieli i jej stosunkiem do religii. Bardzo
jasno określa się w tej kwestii i dodatkowo zawsze ma argumenty na poparcie
swego stanowiska.
„Kod”, pomimo momentów nudy,
bardzo mi się spodobał. Spędziłam z nim parę ciekawych godzin i nie żałuję. To
wciąga i tyle. Jednak Rafał Drygalski, przy publikacji następnej książki, powinien
opanować swą historyczną pasję i skupić się bardziej na głównej fabule.
Loremi, 15 lat
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz