To już moje drugie Święta spędzone z Katarzyną Misiołek, a
dokładniej z jej pisarstwem. Parę lat temu miałam olbrzymią przyjemność czytać,
nomen omen w Sylwestra, Ostatni dzień roku, a teraz pochłonęłam Julia
zaczyna od nowa.
Tytułowa bohaterka to kobieta 40+. Jest babcią, mamą, córką,
siostrą i byłą żoną. Każdego dnia zmaga się z potrzebami najbliższych,
często zapominając o sobie. Pędzi na pomoc córkom i stara się zaspokoić
widzimisię mocno ekscentrycznej matki. W końcu jednak nadchodzi czas, w którym
postanawia zatroszczyć się o siebie.
Misiołek w świątecznej otoczce pokazuje relacje między
trzema pokoleniami kobiet. Daje się zauważyć, że nie liczba lat ma tu
największe znaczenie. To cechy charakteru powodują czy jesteśmy w stanie się ze
sobą dogadać czy nie. Przyznaję, kilka razy miałam ochotę mocno potrząsnąć
matką Julii, z której parokrotnie wyłaziła hetera jakich mało. Autorka, poprzez
bohaterkę, każe zastanowić się czy kobiety po czterdziestce, oprócz matkowania
innym, nic już nie czeka? Czy ma założyć puchaty szlafrok, ciepłe kapcie i
czekać na starość? Przecież jest już babcią… A może starość nie zależy od daty
naszych urodzin, ale jest to stan umysłu? Czy przypadkiem 40+, to nie czas
kiedy znów można odetchnąć pełną piersią, bo dzieci dorastają i potrafią o siebie zadbać… Bo rodzice są
jeszcze w pełni sił i też dadzą radę? Może to dobry czas, by asertywność i
zdrowy egoizm wzięły górę.
Lubię styl Katarzyny Michalak. Jaj książki dobrze się czyta,
bohaterowie są realistyczni, z krwi i kości, język naturalny bez zbędnej
barwności. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, iż Misiołek z wykształcenia
jest filologiem polskim. Potrafi nawet o zwykłych, codziennych rzeczach pisać
dobrze, ciekawie.
Choć „Julię…” przeczytałam w zasadzie „na raz”, to muszę
przyznać, że wolę bardziej „pazurzastą” odsłonę pisarki. Tym, którzy nie znają
„Dziewczyny, która przepadła” polecam lekturę. Tam autorka nie patyczkuje się z
czytelnikiem. Poniewiera go, dręczy, męczy, szarpie. Oj, jak ja to lubię ;-).
To z całą pewnością literatura kobieca. Ze szczególnym
uwzględnieniem „czterdziestek”. Mam wrażenie, że Misiołek pokazuje, że życie
może być super w każdym jego momencie. To od nas samych zależy czy dostrzeżemy
to czy nie. Czy zawalczymy o siebie czy nie.
Na koniec - niewątpliwie uwagę przykuwa okładka książki.
Świąteczna, kolorowa… Zresztą wszystkie książki Misiołek są fajnie wydane i
rewelacyjnie wyglądają na półce. MUZA robi w tym zakresie dobrą robotę.
Bruksenka
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz