Julie Kagawa urodziła się w
Kalifornii, ale w wieku dziewięciu lat przeprowadziła się wraz z rodzicami na
Hawaje. Zawsze uwielbiała czytać, często w zupełnie nieodpowiednich miejscach,
tak więc szybko stała się utrapieniem nauczycieli, a później pracodawców. Jej pasja zamieniła się w ogromny sukces, gdy
ukazała się książka "Żelazny król", będąca pierwsza częścią cyklu
"Żelazny dwór".
Książkę Julii Kagawy przeczytałam w
jedno popołudnie. Nie jest to zbyt obszerna pozycja, ale za to bardzo wciągająca. Jest napisana prostym i lekkim językiem, zrozumiałym dla każdego,
czyta się ją szybko i przyjemnie. Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki, na
każdej stronie był wyczuwalny nastrój i magia. Często czułam się jakbym
wędrowała razem z bohaterami przez krainę Nigdynigdy, gdzie nic nie jest tym,
czym się wydaje.
Nie jest to nie wiadomo jak oryginalna książka, nie wnosi też
nic do naszego życia, oczywiście oprócz rozrywki i relaksu. Nie należy jednak do
typowych przedstawicieli gatunku paranormal romance. Wyczuwalny
jest tu wyraźnie powiew świeżości, coś nowego. Mimo że dużo
rzeczy pozostało tych samych, np. schematyczny wątek miłosny i część fabuły.
Jednak większa jej część jest jak dla mnie świetna, w wielu momentach z
zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń. Główna bohaterka nawet mnie nie
irytowała, co oceniam bardzo pozytywnie, bo w wielu książkach z tego gatunku
postacie są po prostu nie do zniesienia.
Całokształt zdecydowanie oceniam na duży plus i zachęcam do sięgnięcia
po tę książkę, bo naprawdę miło spędziłam z nią czas.
DarkSmile, 15 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz